Zanim umówiłem się z Martą na randkę, długo się wahałem. Powód był prosty – była dużo młodsza. Gdy się poznaliśmy, miałem już skończone 50 lat, ona dopiero 30. Mogłaby być moją córką, a jednak coś mnie do niej ciągnęło. Obawiałem się, że mnie wyśmieje i spławi, gdy do niej zadzwonię, ale do odważnych świat należy.
Szybko zostaliśmy małżeństwem
Zadzwoniłem, a ona mi nie odmówiła ani pierwszej randki, ani kolejnych. Z każdą poznawałem ją coraz lepiej. Na tyle, że dość szybko stwierdziłem, że widzę ją już o swojego boku do końca życia.
– Zostanę twoją żoną – powiedziała, gdy uklęknąłem przed nią z pierścionkiem zaręczynowym.
Tuż po ślubie chciałem, żeby Marta zrezygnowała z pracy. Pracowała jako ekspedientka w sklepie z odzieżą i zarabiała najniższą krajową. Ja miałem firmę, która zdobyła już stabilną pozycję na rynku i mogłem pozwolić sobie na to, żeby utrzymywać rodzinę. Moja żona nie musiała w ogóle pracować. Marta trochę się opierała, ale przekonałem ją, że takie rozwiązanie będzie dobre dla nas obojga. Gdy rzuciła pracę, zajęła się prowadzeniem domu. Była kochającą żoną i tak minęło nam pół roku.
Zwątpiłem w szczerość żony
Któregoś dnia postanowiłem umówić się z kumplami, którzy zabiegali o spotkanie już od dłuższego czasu, ale ja odmawiałem, bo poświęcałem czas mojej młodej żonie. Teraz wyjechała na weekend do ciotki, a ja bez wyrzutów sumienia mogłem pójść na miasto.
Umówiliśmy się w jednej z knajp w centrum. Na początku wypiliśmy kilka piw, gadaliśmy o interesach itd. Z czasem jednak temat zszedł na kobiety, a dokładnie na moją kobietę.
– Jak tam twoja młoda żonka? Dogadza ci? – zaśmiał się Radek.
– Żebyś wiedział – odparłem na odczepnego.
Nie miałam ochoty rozmawiać o moje żonie i naszych sprawach.
– Pytam, bo tak sobie niedawno gadaliśmy o tobie i Marcie. Zazdrościmy ci odwagi.
– A to niby dlaczego?
– No wiesz, młoda i biedna żona to duże ryzyko. Nie przeszło ci przez myśl, że jest z tobą tylko dla kasy?
– Zwariowałeś? Co to za brednie! – uniosłem się.
– Nie denerwuj się, po prostu zobacz jak dzięki tobie awansowała społecznie, ze sprzedawczyni na bogatą kurę domową. To jej się opłacało. Ma wszystko, co tylko chce.
– Marta mnie kocha! – zdenerwowałem się.
– Na pewno? Ja bym jej tak bezgranicznie nie ufał. Może na boku jakiegoś fagasa w swoim wieku i tylko czeka, aż kopniesz w kalendarz, żeby zgarnąć spadek. Masz spory majątek...
– Co ty wygadujesz?
– Nie wkurzaj się, może się mylę i to faktycznie dobra kobieta, ale na twoim miejscu byłbym czujny. Na pewno pojechała na weekend do ciotki? – zaśmiał się.
Popatrzyłem na pozostałych kolegów, którzy jakoś nie włączyli sie do tej dyskusji. Po ich ironicznych uśmiechach widziałem, że myśleli tak samo jak Radek.
– Wiecie co? Zazdrościcie mi wszyscy po kolei jak tu siedzicie! Ja mam w domu młodą i piękną żonę, a wy stare jędze – powiedziałem, złapałem za kurtkę i wyszedłem.
Byłem zły
Słowa Radka nie dawały mi jednak spokoju przez całą noc. Zasiał we mnie ziarno wątpliwości. Marta wróciła od ciotki i zachowywała się jak zawsze. Nie miałem żadnych powodów, by ją o coś podejrzewać. W kolejnych dniach zacząłem się jednak jej baczniej przyglądać, ale wszystko było tak jak zawsze. Codziennie czekała na mnie z obiadem lub kolacją, nie znikała na jakieś wieczorne schadzki.
Zastanawiałem się jednak, co robi całymi dniami, gdy jestem w pracy. Mówiła, że chodzi na zakupy, fitness i zajmuje się domem, ale zacząłem mieć wątpliwości. To właśnie wtedy przyszła mi do głowy myśl, żeby wynająć detektywa. Musiałem się upewnić.
Wynająłem detektywa
Przez cały kolejny miesiąc detektyw non stop obserwował Martę i nie zobaczył nic podejrzanego. Gdy mówiła, że idzie do kosmetyczki czy na pilates, to właśnie tam szła. Wyglądało na to, że mnie nie zdradza i że mogę być spokojny.
– Jeśli miałaby kochanka, już byśmy o tym wiedzieli – powiedział detektyw, gdy raportował mi kolejny dzień Marty.
– Ok, ale dla pewności niech pan pochodzi za nią jeszcze tydzień. Jeśli nadal wszystko będzie w porządku, skończymy zlecenie.
Kilka dni po tej rozmowie wróciłem do domu trochę wcześniej i zaproponowałem żonie, że wybierzemy się do galerii handlowej. Przekręcałem właśnie klucz w zamku, gdy poczułem szarpnięcie za rękaw.
– Michał, on znowu tu jest – szepnęła Marta, kurczowo trzymając się mojego rękawa.
– Kto?
– Jakiś facet! Nie wiem, kto to. Wpadłam na niego już kilka razy.
Wygląda, jakby za mną chodził. Nie chciałam ci mówić, żebyś się nie martwił, ale ostatnio stał nawet pod drzwiami fitness klubu, aż go ochroniarz pogonił.
Musiałem coś wykombinować
Weszliśmy z powrotem do domu.
– Gdzie on jest? – spytałem, zerkając przez okno.
– O tam! Schował się za drzewem. Sam zobacz! – wskazała mi palcem w stronę domu sąsiadów.
Popatrzyłem i zobaczyłem detektywa.
– Wygląda, jakby na kogoś czekał.
– Wcale nie. Zadzwonię na policję, niech go sprawdzą. Mam jego zdjęcia – zdenerwowała się Marta.
Nogi się pode mną ugięły. Zdawałem sobie sprawę, jak to się może skończyć i nie mogłem na to pozwolić. Wyrwałem Marcie telefon z ręki.
– Daj spokój, kochanie. Nie będziemy robić sensacji. Sąsiedzi zaraz zaczną plotkować. Spróbuję sam to załatwić.
– Ale jak? – spytała.
– Pójdę do niego – powiedziała stanowczo.
– Tylko uważaj na siebie – wyszeptała przerażona.
– Poradzę sobie. Tylko nigdzie nie dzwoń!
Rozmowa z detektywem była krótka. Dogadaliśmy się. Obiecałem mu dodatkowe 1000 zł za odegranie scenki, bo wiedziałem, że żona na pewno na nas patrzy. Złapałem go za kurtkę, potrząsnąłem, a potem przywaliłem prosto w nos. Gdy wróciłem do domu, usłyszałem, że jestem bohaterem. Nie mam już żadnych wątpliwości co do mojej żony.
Michał, 51 lat
Czytaj także: „Romans z jurnym młodzikiem odmłodził mnie jak najlepsze spa. Miałam zero poczucia winy, to była kuracja dla zdrowia”
„Olałem rodzinę i z kochanką zwiałem do wielkiego miasta. O tym, że mam dziecko, przypomniałem sobie w najgorszy sposób”
„Jako wdowa chciałam odbić sobie lata opieki nad mężem, ale szwagierka rzuciła się na mnie z pazurami”