„Olałem rodzinę i z kochanką zwiałem do wielkiego miasta. O tym, że mam dziecko, przypomniałem sobie w najgorszy sposób”

smutny mężczyzna fot. Adobe Stock, Monkey Business
„Byłem jak sparaliżowany, nie mogąc skoncentrować się na niczym, nawet na banalnych zagadnieniach, które mi przedstawiał. Moją głowę zaprzątnęło to, że chyba zauważyłem moją pociechę przy niebezpiecznym dworcu”.
/ 24.10.2024 07:15
smutny mężczyzna fot. Adobe Stock, Monkey Business

Zostało mi tylko jedno spotkanie z klientem i w końcu będę mógł cieszyć się zasłużonym odpoczynkiem. Razem z Wiktorią umówiliśmy się na pełną romantyzmu kolację w knajpce...

Właśnie dojeżdżałem do firmy, gdzie miałem zaprezentować swój pomysł, kiedy kątem oka dostrzegłem grupę dziewczyn które stały przy skrzyżowaniu. To była jedna z szemranych okolic, po której kobiecie lepiej nie kręcić się solo wieczorami. W jednej chwili poczułem, jak ciarki przechodzą mi po plecach. Dałbym sobie rękę uciąć, że rozpoznałem wśród nich...dobrze mi znaną buzię. Czy to naprawdę była moja córka?

Opuściła rodzinny dom

– Chyba mi się przewidziało – mruknąłem pod nosem.

Spojrzałem we wsteczne lusterko, ale młoda kobieta stała teraz tyłem. Nie jestem pewien, ale te długie splecione włosy... Przed spotkaniem z klientem, sięgnąłem po telefon i wykręciłem numer do Wandy, mojej eks.

– Hej. Powiedz mi, czy nasza córka jest teraz przy tobie? – przeszedłem od razu do sedna sprawy.

– Hej, co tam u ciebie? Długo nie dzwoniłeś…

– Chciałem spytać o naszą córkę – mój głos zdradzał zniecierpliwienie.

– Czego ode mnie oczekujesz? Przez tyle czasu nie poświęcałeś jej uwagi!

– Wanda, uspokój się, bardzo cię proszę. Przecież bywam u was i łożę na nią. Mam pełne prawo wiedzieć, gdzie w tym momencie przebywa moje dziecko – mój ton był pełen irytacji.

W słuchawce dało się słyszeć szloch Wandy.

– Parę dni wstecz spakowała manatki i opuściła dom. Zostawiła kartkę, żeby się nie martwić, że da znać o sobie… To nie moja sprawka – chlipała.

– Ani słowem nie wspomniała dokąd? – spytałem roztrzęsionym głosem.

– W żadnym wypadku, lecz jej przyjaciółka rzuciła, że chyba poznała kogoś w sieci, jakiegoś gościa ze stolicy…

– No a policja? Poszłaś z tym na policję?– uniosłem się.

– No jasne… ale jeśli są oznaki, że dziewczyna zwiała z własnej woli, a nie przepadła bez wieści, to oni niewiele zdziałają – wyjaśniała zrezygnowana.

– Później się odezwę – błyskawicznie przerwałem połączenie.

Mój sprytny telefon sygnalizował mi, że dzwoni kolejna osoba, to był kontrahent. Ostatni raz zerknąłem w stronę feralnego punktu. Kiedy wrócę, uzyskam pewność czy to była ona, jednak przepadnie mi kluczowy wspólnik. Zwlekając, przekroczyłem próg ultranowoczesnej siedziby instytucji finansowej.

Byłem jak sparaliżowany

Przykro mi, ale rozmowy z klientem kompletnie nie poszły po mojej myśli. Byłem jak sparaliżowany, nie mogąc skoncentrować się na niczym, nawet na banalnych zagadnieniach, które mi przedstawiał. Moją głowę zaprzątnęło to, że chyba zauważyłem moją pociechę przy niebezpiecznym dworcu. Z walącym jak młotem sercem podążyłem z powrotem tą trasą. Córki już tam jednak nie było.

– Coś się stało? – rzuciła na dzień dobry Wiktoria, widząc mnie w progu.

– Wydawało mi się, że zobaczyłem swoją córeczkę.

– Masz na myśli Milenę?

– Dokładnie, chodzi o Milkę – sprostowałem.

W taki sposób się do niej zwracaliśmy. Była taka słodziutka. Pięć lat temu zostawiłem ją i jej mamę w niewielkiej wiosce na Pomorzu, a ja ruszyłem do Warszawy, żeby zarabiać.

Próba ratowania naszej relacji zakończyła się fiaskiem

Wanda nie była zainteresowana przeprowadzką do stolicy, ja z kolei nie planowałem powrotu... Los zetknął mnie z Wiktorią i postanowiliśmy zamieszkać pod jednym dachem. Wspólnie z Wandą wybraliśmy separację. Poczucie wolności zagościło w moim życiu.

Moja świeżo upieczona partnerka również miała dziecko — syna. Jego ojciec był Brytyjczykiem, dlatego dla zapewnienia mu lepszego startu, Wiktoria zdecydowała się zostawić chłopca pod opieką ojca. Ceniła sobie niezależność i nie planowała mieć ze mną dzieci. W efekcie, nasze życie toczyło się z dala od wyzwań związanych z rodzicielstwem.

Parę razy do roku odwiedzałem Milkę, a co miesiąc przesyłałem jej i mamie sporą sumkę, więc sumienie miałem czyste. Przekonywałem sam siebie, że nie chcę im wchodzić w paradę. Zwłaszcza, że byłem świadomy, że Wanda z kimś się widuje.

Streściłem Wiktorii przebieg dzisiejszych wydarzeń. Wyszła na moment z salonu, a gdy się pojawiła, trzymała w dłoni kluczyki samochodowe. Tyle czasu ją olewałem...

Ruszamy na poszukiwania – oznajmiła.

Krążyliśmy po ulicach

Poczułem ulgę, że ktoś podjął za mnie trudną decyzję, której sam nie miałem odwagi podjąć. Krążyliśmy po ulicach miasta, ale nigdzie nie mogliśmy jej znaleźć. W ciszy ruszyliśmy z powrotem do mieszkania. Przez kolejne parę dni regularnie przejeżdżałem tą samą trasą, gdzie ostatnio ją dostrzegłem.

Zniknęła bez śladu. Byłem w stałym kontakcie z Wandą i wiedziałem, że nadal nie pojawiła się w domu… Aż któregoś dnia, gdy jak zwykle jechałem warszawską aleją ponownie ją zobaczyłem. Tym razem zareagowałem błyskawicznie. Od razu zahamowałem samochód, wysiadłem i zawołałem:

– Kochanie, to ty?

Odwróciła się w moją stronę, a na jej buzi pojawił się szeroki uśmiech. Podbiegła do mnie radośnie.

– Tato, a co ty tutaj robisz? – w jej głosie słychać było zaskoczenie.

– To może ty mi powiesz, co cię tu sprowadza? – zacząłem się niecierpliwić. – Przecież to moje miejsce zamieszkania.

– Tatusiu… cieszę się, że wpadliśmy na siebie – jej uśmiech był pełen beztroski.

Mocno ją objąłem, a wzruszenie ścisnęło mnie za gardło. Ale ze mnie idiota, że tyle czasu ją olewałem. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na lody oraz kawę, żeby na spokojnie porozmawiać.

Wanda promieniała radością

– Skoro już o tym mowa, to na czacie wpadł mi w oko pewien słodki koleś. Jako pierwszy dał mi do zrozumienia, że jestem wartościową, intrygującą i bystrą dziewczyną. Poczułam, że coś dla kogoś znaczę – zaczęła swoją opowieść.

– Przecież dla nas od zawsze byłaś ważna – wtrąciłem.

– Niby o kim ty gadasz? Ani ty, ani mama, nigdy nie daliście mi odczuć, że jestem w porządku – żachnęła się. – Poza tym, tylko wam zawadzałam w waszym życiu. Ty się wyniosłeś na koniec świata, a mama bez przerwy oczekiwała i dalej oczekuje ode mnie więcej, niż jestem w stanie dać. Wiecznie nieszczęśliwa i zawiedziona moją osobą – wyliczała pretensje.

I tak po prostu, bez żadnego ostrzeżenia, zapytałem ją o to, jak trafiła w to miejsce…

– Widzisz, podobno gdzieś tutaj powinien był mieszkać ten cały Szymon, ale nic więcej mi nie zdradził… Wiesz, nie chciałam tam sterczeć za długo, bo jeszcze by pomyśleli, że jestem jakąś… No sam rozumiesz…

Wanda promieniała radością.

– A tak w ogóle, to gdzie się zatrzymałaś? – byłem ciekaw.

– A, u kumpeli. Wmówiłyśmy jej matce, że przyjechałam na casting do jakiegoś show w telewizji.

Jak tylko przekroczyliśmy próg mieszkania, dostrzegłem, że Wiktoria jest w trakcie kompletowania bagażu.

– O co chodzi? – zdziwiłem się.

– Cześć! Udało wam się ją odnaleźć? Cudownie! – ucałowała policzek Milki. – Musimy porozmawiać… – jej wzrok spoczął na mnie.

Daj mi minutkę – powiedziałem do córki.

Otoczyłem ją ramionami

Udaliśmy się do sypialni i zamknęliśmy drzwi. Wiktoria popatrzyła mi prosto w oczy.

– Robert, opowieść o twojej córce poruszyła moje serce. Ja również mam dziecko, syna, który jest teraz ode mnie tak daleko. Nie powinnam była odbierać mu szansy na bycie razem ze mną. On potrzebuje swojej mamy. Pragnę do niego wrócić i znowu być blisko niego.... – mówiła z oczami pełnymi łez.

Objęła mnie mocno ramionami i wyszła, nie odzywając się ani słowem. Wróciłem z powrotem do pokoju. Milka siedziała nieruchomo w fotelu.

– To była twoja żona, która cię opuściła? – spytała ledwo słyszalnie.

– Nie, to nie moja żona, a tylko bliska przyjaciółka – odpowiedziałem.

Nagle zdałem sobie sprawę, że Wanda wciąż jest moją żoną.

– Czy to moja wina? – kontynuowała córka.

– W pewnym sensie… – usiadłem obok niej. –Wiktoria zdała sobie sprawę, że bardziej ode mnie kocha własnego syna i zdecydowała się z nim pozostać. A ja kocham cię najmocniej na świecie… – otoczyłem ją ramionami i czule uścisnąłem.

– Jestem ci wdzięczna za odnalezienie jej i przywiezienie tutaj – w głosie Wandy słychać było poruszenie.

– Słuchaj Wanda, co powiesz na to, żeby ponownie rozważyć przeprowadzkę do stolicy? – moje słowa wybrzmiały przy wieczornym posiłku.

– Robert, przecież już o tym rozmawialiśmy... – moja żona ledwo wydusiła z siebie te słowa.

– W takim razie, może znajdzie się tutaj jakieś miejsce dla mnie?— padło z moich ust nieśmiałe pytanie.

– Chciałbyś?

Przytaknąłem.

– No dobrze, w takim razie razem z Milką przeniesiemy się do Warszawy – na jej twarzy zagościł uśmiech.

Robert, 42 lata

Czytaj także:
„Chłopak rzucił mnie jak zmechacony szalik. Długie jesienne wieczory zaczęłam spędzać z jego najlepszym przyjacielem”
„Udajemy z kolegą parę na rodzinnych imprezkach. Wreszcie unikamy swatania oraz głupich pytań ciotek i wujków”
„Po rozwodzie stroniłam od wszystkich facetów. Tylko jeden sprawił, że znów poczułam smak miłości”

Redakcja poleca

REKLAMA