Z głośnika hotelowego baru usłyszałam dobrze mi znaną piosenkę: „Za młodzi na sen, za starzy na seks…”. Jedyne, co mi się chciało, to płakać, bo zdecydowanie byłam za młoda, by iść spać o dwudziestej trzeciej. Czułam, że żyję pomiędzy młodością, której wolno wszystko, i starością, kiedy w życiu człowieka nie dzieje się nic ciekawego.
Poczułam się staro
Wybrałam się do Krakowa z takim zamiarem, by przeżyć niezapomniany weekend. Chciałam imprezować do białego rana, pić kolorowe drinki i skutecznie wyrzucić z głowy fakt, że jestem po czterdziestce. Problem w tym, że już podczas pierwszej wizyty w klubie uświadomiłam sobie, że jestem w nim najstarszą kobietą. Opuściłam lokal, usiłując pozbyć się zarówno smaku wymyślnego drinka, jak i doznania totalnej klęski.
W ten sobotni wieczór nie starczyło mi już sił, by wybrać się do następnego lokalu. Nie chciałam znowu usłyszeć, że moje życie miłosne i towarzyskie dobiegło końca. Z tego powodu przesiadywałam w barze w hotelu, popijając jedno martini za drugim.
– Dolać następną kolejkę? – spytał młody barman w służbowej koszulce, ale nie ten sam, który obsługiwał mnie wcześniej.
– A gdzie jest poprzedni barman? – wymamrotałam niewyraźnie, ledwo panując nad własnym językiem. – On potrafił zrobić mi drinka takiego, jak lubię.
– Zastąpiłem go. Skończył już pracę na dzisiaj – odparł chłopak o subtelnej urodzie. – No to jak będzie? Czego pani sobie życzy?
– Być znowu młodą – westchnęłam. – No i uprawiać seks.
Wieczór wymknął się spod kontroli
Byłam nieźle wstawiona, a ten młody chłopak raczej nie miał zbyt często do czynienia z podchmielonymi kobietami po czterdziestce, bo jego gładziutka buźka zrobiła się cała czerwona. Poczułam się niezręcznie i przeprosiłam go za moje bezpośrednie zachowanie.
– Ten wyjazd po prostu mi nie wyszedł... – próbowałam mu to wytłumaczyć. – Planowałam potańczyć, poznać nowych ludzi, a tu proszę... siedzę sama i piję. Jestem taka stara i nieatrakcyjna... a życie gdzieś mi przeciekło przez palce, kiedy byłam zajęta budowaniem tej mojej głupiej kariery.
Trafiliśmy do naprawdę przyjemnego hotelu. Pracownicy na bank przechodzili szkolenia, żeby nie wdawać się w żadne romanse z klientami, dlatego kompletnie nie ogarniam, jak doszło do tego, że ja i Nikodem skończyliśmy razem w pokoju, który wynajmowałem.
– Chyba mnie za to wywalą, ale nie żałuję ani trochę! – wyszeptał, gdy razem wylegiwaliśmy się w łóżku. – I tak byłem kiepskim barmanem.
Był taki naiwny
Spodziewałam się, że jak tylko skończymy uprawiać seks, to od razu się ubierze i wyjdzie. A tu niespodzianka! Został ze mną dłużej, żeby jeszcze trochę pogadać. Było to całkiem fajne i przyjemne. Wtuliłam się w niego i dalej słuchałam, jak opowiadał o tym, że studiuje medycynę. Mówił też, że ciągle musi brać jakieś dorywcze prace, żeby jakoś uzbierać na czynsz w akademiku i na podręczniki.
Chyba sądził, że to zbliżenie fizyczne oznaczało dla nas obojga coś więcej niż przelotną przygodę. Wspominał o możliwości odwiedzenia mnie w następny wolny od pracy weekend, dopytywał o moje plany i marzenia na przyszłość. Na szczęście alkohol zdążył już wyparować z mojej głowy na tyle, bym zdała sobie sprawę z bezsensowności całej sytuacji.
– Wiesz co, świetnie się bawiłam i jesteś naprawdę uroczy, ale czas na ciebie – oznajmiłam po pewnym czasie. – Dzieli nas 20 lat, mam pracę, która pochłania mnóstwo energii i jestem w trakcie budowania domu. Jeśli liczyłeś na to, że zostanę twoją drugą połówką, to muszę cię rozczarować. Nic z tego – odpowiedziałam stanowczo.
Uraziłam go
Chłopak sprawiał wrażenie totalnie osłupiałego. Najwyraźniej naprawdę myślał, że pałam do niego jakimś głębszym uczuciem, a nie tylko przelotnym pożądaniem, które rozbudziło we mnie pół tuzina drinków. Usiłował mi jeszcze wmawiać, że liczy się to, co człowiek ma w sercu, a nie metryka, ale po prostu powiedziałam mu, żeby się wynosił.
– Zaczekaj chwilę! – krzyknęłam, gdy jego ręka spoczęła na klamce.
Nie zwracając uwagi na pełen nadziei wyraz jego oczu, wsunęłam rękę do mojej torby.
– Świetnie spędziliśmy razem czas. – Starałam się, żeby moje słowa zabrzmiały łagodnie. – Skup się na nauce, rzuć tę fuchę w knajpie. Weź to.
Zerknął na plik banknotów, które mu wręczałam, zupełnie jakbym trzymała w dłoni trujące pajęczaki.
– Wiesz co?! – głos mu drżał. – Sp… spadaj! Serio cię polubiłem! Naprawdę chciałem cię lepiej poznać! A ty dajesz mi kasę za seks?!
Wróciłam do obowiązków
Opuścił pokój. Podczas wymeldowania już na niego nie trafiłam. Miałam wyrzuty sumienia z powodu tego, jak się wobec niego zachowałam, ale z drugiej strony, co innego mogłam zrobić w tej sytuacji? Związać się z przyszłym lekarzem, który ciągle pomieszkuje w akademiku? Na tę myśl gorzko zaśmiałam się z samej siebie.
Po powrocie do codziennych obowiązków w pracy i zajęciu się urządzaniem nowego mieszkania, zupełnie wyleciał mi z głowy Nikodem. Dopiero po upływie dwóch miesięcy przypomniałam sobie o nim i o upojnej nocy, którą razem spędziliśmy.
Byłam w ciąży
– Spodziewam się dziecka – oznajmiłam Marzenie, mojej siostrze. – Potwierdziły to aż trzy testy ciążowe. Nie ma już wątpliwości.
– Wow, niesamowite! – aż zabrakło jej tchu z wrażenia. – No i jak? Jesteś szczęśliwa?
– Prawdę mówiąc, to tak – odparłam.
Mówiłam prawdę. Byłam przekonana, że przeszła mi koło nosa możliwość zostania matką i zdążyłam już nawet płakać nad swoim losem, gdy nagle zaskoczyła mnie ta wiadomość! Miałam dom jak z marzeń, rewelacyjną robotę, a teraz czekało mnie macierzyństwo. Czułam się świetnie.
– Odszukasz tego chłopaka, żeby go o wszystkim poinformować? – dociekała Marzena.
– Słucham?! – w ogóle nie brałam pod uwagę takiej ewentualności. – Daj spokój. To jeszcze smarkacz, student. Nie ma wątpliwości, że sama będę wychowywać to dziecko.
Czułam się szczęśliwa
Spora część moich przyjaciółek, a także rzecz jasna Marzena, zostały mamami. Często spotykałam je spacerujące z wózkami lub noszące swoje pociechy w chustach. Niekiedy obserwowałam, jak karmią piersią, czy zmieniają pieluszki swoim maluchom. Miałam poczucie, że poradzę sobie z tym zadaniem. Na miłość boską, dałam radę prowadzić rozmowy z zarządem państwowej spółki podczas trudnych negocjacji, więc chyba opieka nad bobasem nie będzie dla mnie zbyt wielkim wyzwaniem, zgadza się? – przemknęło mi przez głowę.
Miałam całkiem niezłą pensję, dzięki czemu stać mnie było na to, by zapewnić córce jak najlepsze rzeczy: wózek, wyposażenie pokoju, fotelik do auta, masę ciuszków, kosmetyków i różnych zabawek. Poród odbył się w prywatnym szpitalu. Klara przyszła na świat zdrowa i piękna. Po powrocie do mieszkania rozpoczęłam urlop macierzyński.
Macierzyństwo mnie przerosło
Kłopoty nadeszły natychmiast. Odczuwałam potworne zmęczenie przez ciągły brak snu, a do tego cierpiałam na nawał mleka, przez co piersi sprawiały mi ogromny ból. Nic mi nie wychodziło, wszystko mi się sypało, a myśl o kąpieli małej przerażała mnie... Gdy minął pierwszy miesiąc, chciało mi się po prostu wyć z bezsilności.
Klara należała do maluchów, które nie przesypiają spokojnie nocy. Co chwila się wybudzała i zanosiła niepohamowanym szlochem, chociaż powód tego lamentu nie był oczywisty. Opiekowałam się córeczką, ale zupełnie zaniedbałam swoje potrzeby. Przestałam dbać o higienę osobistą. Praktycznie nie brałam kąpieli, zapomniałam o myciu włosów, a moje posiłki składały się z byle czego. Każde wolne dziesięć minut, jakie udało mi się wygospodarować, wykorzystywałam na krótką, upragnioną drzemkę.
– Wiesz co, nie najlepiej wyglądasz – stwierdziła Marzena, gdy spotkałyśmy się po kilku dniach. – Radzisz sobie jakoś?
– No jasne, nie mam wyjścia – westchnęłam, biorąc małą na ręce, bo rozpłakała się znowu. – Tobie się udało, co?
– Ja mogłam liczyć na Arka – odparła. – A ty działasz w pojedynkę. Zastanów się nad nianią, żebyś mogła znaleźć chwilę dla siebie.
Nie dawałam sobie rady
No dobra, wiesz co, z tym pomysłem opiekunki to chyba jednak nie bardzo. W końcu to ja ją na świat wydałam, więc teraz moim zadaniem jest ją wychować, nie? Doszłam do wniosku, że po prostu muszę się ogarnąć i wziąć za siebie. Tak sobie powtarzałam w duchu, żeby się zmotywować.
Gdy moja córeczka skończyła trzy miesiące, nawet dla mnie stało się oczywiste, że kompletnie nie daję sobie rady z opieką nad nią. Siostra wpadała od czasu do czasu, żeby sprawdzić co u małej, bo zdarzały się sytuacje, kiedy kładłam ją spać bez kąpieli. W nocy, gdy dziecko płakało, nie miałam siły nawet wstać z łóżka. Kryłam się pod pierzyną i roniłam łzy bezsilności.
– W moim wieku to już nie czas na bycie mamą – wyznałam pediatrze, która zauważyła odparzenia na pupcię Klary i oskarżyła mnie o zbyt rzadkie przewijanie. – Do niczego się nie nadaję… Lepiej było nie decydować się na dziecko… zwyczajnie nie mam predyspozycji do macierzyństwa…
Nikodem mnie znalazł
No i rozpłakałam się na dobre u lekarza dziecięcego. Całe szczęście, że nikt nie zawiadomił opieki socjalnej. Idąc z powrotem od pediatry, zobaczyłam jakąś postać pod domem.
– Nikodem? – stanęłam jak wryta.
– Wika…? – totalnie go zszokowało, jak wyglądam.
Jego reakcja mnie nie zaskoczyła. Moja twarz pozbawiona była makijażu, a oczy zaczerwienione od płaczu. Fryzura wyglądała, jakbym nie myła głowy od co najmniej tygodnia. Do tego jeszcze popychałam przed sobą dziecięcy wózek.
– Ja tylko... – jego wzrok błądził między moją twarzą a Klarą. – Zdobyłem twój adres wtedy w recepcji i postanowiłem cię znaleźć. No wiesz, akurat dziś mija równy rok od momentu, gdy... Posłuchaj, czy to maleństwo jest...
– Owszem, to twoje dziecko – wyznałam z ogromnym zmęczeniem. – Nie musisz płacić alimentów, możesz wracać na uczelnię. Poradzę sobie z tym sama.
Zaproponował wsparcie
Wieść o byciu tatą kompletnie go zaszokowała, niemal się rozpłakał, więc zaprosiłam go do mieszkania. Na widok panującego w domu nieładu chyba dotarło do niego, że samotne macierzyństwo mnie przerasta. Nie robił mi wyrzutów z powodu zatajenia przed nim dziecka. Zwyczajnie spytał, czy mógłby chwilę spędzić z Klarą.
– Pewnie. A ja się prześpię – wybąkałam, bo szczerze mówiąc było mi to obojętne.
Marzyłam jedynie o drzemce. Przebudziłam się po trzech godzinach. Nikodem wręczył mi Klarę, abym mogła ją nakarmić. Leżała zawinięta w kocyk i cudownie pachniała
– Moja siostra jest mamą trójki dzieci – oznajmił Nikodem, usprawiedliwiając się nieco przede mną. – Uwielbiam spędzać z nimi czas i się nimi opiekować. Posłuchaj… musimy poważnie pogadać.
Oświadczył, że zaliczył wszystkie końcowe egzaminy i nadszedł moment, by zdecydować, w którym szpitalu będzie odbywał staż. Odnalazł mnie, gdyż pragnął się upewnić, czy definitywnie nie jestem nim zainteresowana. Wyznał, że nieustannie o mnie myślał i nigdy wcześniej nie postąpił tak, jak wówczas ze mną w tym hotelu. Byłam dla niego wyjątkowa – utrzymywał i brzmiał szczerze.
Będzie dobrym ojcem
– Słuchaj, mam do ciebie sprawę – zagaiłam, patrząc mu prosto w oczy, gdy tulił naszą małą księżniczkę.
W tym momencie przestał mi się jawić jako smarkacz bez doświadczenia. Został magistrem medycyny, miał przed sobą przyszłość w kitlu, a do tego świetnie dogadywał się z maluchami.
– Jeżeli zależy ci na spędzaniu czasu z Klarą, to ja nie widzę problemu. Przydałoby mi się wsparcie.
Wreszcie to z siebie wyrzuciłam. I kolejny raz się rozbeczałam. Przytulił mnie mocno i dotarło do mnie, że już nie muszę ze wszystkim radzić sobie sama. Nikodem dostał staż właśnie tutaj, gdzie mieszkam, i wprowadził się do nas. Ciągle jestem w szoku, że uważałam go za jakiegoś smarkacza. Okazał się być zupełnie inny.
Faktycznie jest ode mnie młodszy, jeśli patrzeć na daty w dowodzie, ale zdecydowanie ma już wystarczająco lat, by zostać tatą i być dla kogoś podporą. Chyba w tym przypadku to ja potrzebowałam czasu, by pewne sprawy zrozumieć, a nie on. Dobrze się stało, że w końcu to do mnie dotarło. On mi w tym bardzo pomógł.
Wiktoria, 45 lat
Czytaj także: „Pod łóżkiem w sypialni znalazłam cudze majtki. Myślałam, że mąż mnie zdradza, ale zaprzeczał”
„Żona zrobiła listę drogich prezentów na Komunię syna. Nie rozumie, że to nie wesele, a mi wstyd”
„Zdradzałem żonę z 20-latką. Byłem dumny, że mam taką młodą kochankę. Do czasu, gdy nie zaczęła brykać”