Krewny mojego męża, Wojtek, który był jego jedynym kuzynem i najlepszym kumplem, często do nas wpadał. Chłopaki chodzili razem na piwko i kręgle, zasiadali przed telewizorem i kibicowali swoim ulubionym drużynom. Byli jak bracia. Darzyłam Wojtka ogromną sympatią i wiedziałam też, że on czuje do mnie to samo. Często zastanawialiśmy się wspólnie z Jarkiem, czemu taki świetny gość wciąż jest singlem. Oboje nawet się o niego martwiliśmy.
– Czemu jesteś sam? Dziwię się. Fajnie by było, jakbyś poznał jakąś miłą kobietę i miał z nią dzieciaki… – powiedziałam.
– No ale co zrobić, Haneczko, skoro jedyną kobietą, która mi się podoba, jesteś ty? Wiesz, że nie odbiorę kuzynowi żony. – rzucił, śmiejąc się rozbrajająco.
– Ej, mężulek, słyszałeś? Lepiej się pilnuj, bo jak nie, to mam już chętnego na moje względy! – zwróciłam się do Jarka.
To były niewinne żarty
Zawsze tak żartowaliśmy i nic nie wskazywało na to, że te żarty mają drugie dno. Mojemu mężowi zupełnie nie przeszkadzało, że jego kuzyn obsypuje mnie komplementami i spogląda na mnie z iskierkami w oczach. Darzył go zaufaniem.
– Nie jesteś o mnie zazdrosny? – od czasu do czasu dopytywałam Jarka.
– To przyjemne mieć świadomość, że posiada się atrakcyjną i sympatyczną małżonkę, która wzbudza zainteresowanie innych facetów – zwykł mawiać. – Nawet jeżeli ci faceci to członkowie najbliższej rodziny.
Wojtek zawsze był obok, gdy go potrzebowaliśmy. Zajmował się naszymi dzieciakami za każdym razem, gdy niania nas wystawiała. Kiedy samochód się psuł, to on go reperował, a podczas odnawiania mieszkania okazał się po prostu niezastąpiony. Ze zdumieniem obserwowałam jego zręczność przy kładzeniu gładzi na ściany i montowaniu paneli podłogowych.
– Facet pokroju ciebie to ideał dla wielu kobiet – powiedziałam w tamtym momencie.
– No i sama widzisz! Ileż to razy ci powtarzałem, abyś rzuciła tego Jarka w diabły! U mojego boku będzie ci lepiej – zripostował żartobliwie.
Wybuchnęłam śmiechem.
Mąż musiał skrócić urlop
W drugiej połowie sierpnia pojechaliśmy z dzieciakami na wakacje do Kołobrzegu. Na nieszczęście, już trzeciego dnia do Jarka zadzwonił jego przełożony, prosząc, żeby natychmiast wrócił z urlopu.
– Podobno muszę osobiście dopilnować jakiejś transakcji handlowej – denerwował się mój mąż. – Ale bez obaw, Haniu, nie zostaniesz tu sama. Zadzwoniłem do Wojtka, na całe szczęście może wpaść. Do końca wyjazdu zostało dziesięć dni, nie ma sensu, żebyś wracała do Wrocławia. Szkoda byłoby zmarnować taką pogodę.
Propozycja Jarka bardzo mnie zadowoliła, ponieważ perspektywa samotnych wędrówek na plażę z naszymi dwoma rozhasanymi urwiskami nie wydawała mi się zachęcająca. Obecność dodatkowej pary rąk zdecydowanie ułatwi mi zapanowanie nad sytuacją i zorganizowanie maluchom jakiegoś zajęcia.
Wojtek sprawdził się jako idealny towarzysz wakacyjnych przygód. Cały czas był dla mnie wsparciem. Pomagał dzieciom budować piaskowe fortece, doglądał je podczas wodnych harców, cierpliwie stał w kolejce po lody dla całej naszej gromady. Bez skrępowania mogłam go poprosić nawet o posmarowanie mi olejkiem do opalania trudno dostępnych partii pleców.
Zapragnęłam Wojtka jak nigdy
Jego dłonie emanowały ciepłem i delikatnością, a każdy dotyk przepełniony był czułością, jakbym była dla niego najcenniejszym skarbem na świecie. Ku mojemu zaskoczeniu, przez moje ciało przeszedł dreszcz pożądania. W tym momencie przyszła mi do głowy myśl, że Wojtek z pewnością jest niesamowitym kochankiem!
– Dzięki – wymamrotałam zakłopotana, rzucając na niego okiem.
Zastanawiałam się, czy przypadkiem nie dostrzegł, co mi chodzi po głowie. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, od razu zrozumiałam, że Wojtek odwzajemnia moje uczucia! Ta myśl sprawiła, iż moje serce przyspieszyło swój rytm, a ręce lekko zadrżały w oczekiwaniu na to, co miało się niebawem wydarzyć.
Po tym jak wieczorem moje dzieci poszły grzecznie spać, udaliśmy się razem na ganek naszego letniskowego domku. Wojtek sięgnął po butelkę wina, i usiedliśmy z kieliszkami, wsłuchując się w kojący szum nadmorskich fal.
– Haniu, jest coś, co muszę ci w końcu wyznać… – niespodziewanie przerwał ciszę. – Już od dłuższego czasu jestem w tobie szaleńczo zakochany. Dla mnie liczy się tylko jedna kobieta - ty. To ciebie kocham najbardziej na świecie.
Dałam się porwać magii chwili
Z przejęcia cała się trzęsłam, gdy go słuchałam. Zdawałam sobie sprawę, że nie mogę mu pozwolić na nic więcej, bo ryzykowałam zrujnowaniem swojego małżeńskiego szczęścia, a w dodatku mogłam doprowadzić do kłótni między kuzynami i zniszczenia ich przyjaźni. Ale brakowało mi sił, by zaprotestować i oprzeć się namiętnym pieszczotom Wojtka.
Przysunął się do mnie blisko, chwycił mnie za rękę i pocałował jej wnętrze. Poczułam dreszcz, przymykając powieki… Jego dłonie wędrowały po moim ciele, a usta były rozgrzane i pełne pasji.
– Od dawna śniłem o tej chwili… Nawet nie wiesz, jaki jestem teraz szczęśliwy – szepnął, wsuwając rękę pod moją bluzkę i dotykając piersi. Wygodnie rozsiadłam się na jego udach, a nasze ciała splotły się w jedno, poruszając się w takt szumu morskich fal.
Nie mogliśmy się powstrzymać
Następne doby spędziliśmy na wymykaniu się, by móc pocałować się lub przytulić z dala od dzieci. Moja 6-letnia córcia i 4-letni synek byli już na tyle duzi, że sporo pojmowali. Dlatego miłosne igraszki zostawialiśmy sobie na wieczór – w toalecie albo na tarasie. To było totalne wariactwo!
– Życie płynie zbyt szybko – mówił Wojtek, gdy byliśmy tylko we dwoje.
Moje uczucia do niego rosły z dnia na dzień.
– Jak to będzie dalej? – zagadnęłam tuż przed wyjazdem. – Jesteś dla mnie ważny, ale… Jarek to mój mąż, on nie może się dowiedzieć o tym, co między nami zaszło. To by zrujnowało nasze małżeństwo.
– Rozumiem, ja też zachowałem się nie fair wobec niego. Ale co się stało, to się nie odstanie – odparł Wojtek, wzdychając. – Przynajmniej zostanie mi garść miłych wspomnień – rzucił z wymuszonym uśmiechem, za którym czaiła się nutka goryczy.
Wróciłam do domu
W drodze powrotnej prawie nie rozmawialiśmy ze sobą. Dręczyły mnie straszne wyrzuty sumienia i unikałam kontaktu wzrokowego z moim mężem.
– Ale tęskniłem za wami! – krzyknął Jarek, pędząc w naszą stronę, kiedy taksówka zatrzymała się pod domem (na całe szczęście Wojtek wysiadł kilka ulic wcześniej).
Mąż objął mnie czule i nagle wszystkie zdarzenia z nadmorskiej miejscowości zapadły się w otchłań minionych dni.
– Wspaniale znów tu być – odetchnęłam z ulgą, ponieważ naprawdę ucieszyłam się z powrotu do naszego gniazdka. Kiedy znalazłam się obok Jarka, w jego objęciach, czułam się jak w bezpiecznej przystani, jakbym odnalazła swoje miejsce na ziemi. Tak było, dopóki nie pojawiał się Wojtek.
Miałam mętlik w głowie
Gdy znikał mi z oczu, nie odczuwałam już chęci zdradzenia męża i nabierałam pewności, że ten romans to była wielka pomyłka. Jednak Wojtek ciągle do nas wpadał. Dostrzegałam te jego spojrzenia przepełnione pragnieniem i ogarniał mnie strach, że mąż coś zacznie podejrzewać, połapie się w tym wszystkim. Ale najgorsze było to, że obecność Wojtka budziła we mnie wspomnienia. W takich chwilach zabierałam dzieci na spacer albo szłam do sąsiadki pogadać, byle tylko uniknąć spotkania z nim, nie dopuścić do siebie myśli o nim.
– Słuchaj, mam wrażenie, że ostatnio omijasz Wojtka szerokim łukiem. Obraziłaś się na niego czy jak? – zagadnął mnie pewnego razu małżonek.
– Co ty gadasz, nic z tych rzeczy – odpowiedziałam wystraszona, że lada moment prawda wyjdzie na jaw.
– Coś czuję, że Jarek nabiera podejrzeń! Błagam cię, nie pojawiaj się u nas przez pewien okres – powiedziałam do Wojtka, kiedy nikogo nie było w pobliżu i mogłam wykonać telefon.
– Przecież ja nie dam rady żyć, gdy nie ma cię obok! Chyba zdajesz sobie sprawę, jak bardzo cię kocham i pragnę? – moja prośba totalnie wytrąciła go z równowagi. – Odejdź od niego, zabierz dzieci i zamieszkaj ze mną, zadbam o was jak nikt inny – przekonywał mnie.
– Daj spokój! Jeżeli darzysz mnie prawdziwym uczuciem, jeżeli naprawdę mnie kochasz, wymaż mnie z pamięci – błagałam.
Tak musiało być
Usłuchał mojej prośby. Przepadł jak kamień w wodę na jakieś dwa tygodnie. Lecz później Jarek wparował do mieszkania niczym tornado.
– Słyszałaś, że Wojtek wyjechał do Belgii? – zawołał od drzwi. – Podobno ktoś zorganizował mu tam lokum i dobrą posadę. Wyobraź sobie, że nawet jego mama nie miała o niczym pojęcia! A z naszą paczką to się nawet nie pożegnał! Napisał tylko maila: „Hej, sorry że tak po angielsku zniknąłem, ale sytuacja mnie zaskoczyła. Trzymajcie się ciepło i cieszcie się sobą nawzajem. Ja lecę w siną dal, mam nadzieję, że i mnie się poszczęści...”
Hanna, 38 lat
Czytaj także: „Myślałam, że tylko wakacje za granicą się liczą. Gdy zabrakło mi na nie kasy, doceniłam urok wsi”
„Siostra załatwiła mi łatwą pracę na koloniach. Zamiast pilnować dzieciaków, troszczyłem się o piękną opiekunkę”
„Babskie wakacje z plecakiem przyniosły coś więcej niż wspomnienia. Na górskim szlaku w Tatrach znalazłam miłość”