„Po ślubie moja ukochana Madzia zamieniła się w domową tyrankę. Zdziwi się, gdy to jej walizki wylądują za drzwiami”

Obrażony mężczyzna fot. iStock by Getty Images, AndreyPopov
„Zachowywała się, jakby ruganie mężczyzny za nieporządek było jakimś świętym obowiązkiem żony. Tak samo obgadywanie mnie w towarzystwie, że nie mam dla niej czasu, że tylko siedzę przed telewizorem i tak dalej...”.
/ 21.07.2024 19:30
Obrażony mężczyzna fot. iStock by Getty Images, AndreyPopov

Kobieta to chyba zrobi wszystko, byle tylko wyjść za mąż. Zmieni się nie do poznania, będzie udawała kogoś, kim nie jest, byle tylko faceta uwieść i zaciągnąć przed ołtarz. A potem? A potem to już wychodzą z niej prawdziwe kolory! Dobrze o tym wiem.

Była najbardziej uroczą dziewczyną

Madzię poznałem kiedyś przypadkowo w jednym z klubów. Wyglądała, jakby zupełnie nie potrafiła się odnaleźć w tym miejscu. Nieśmiało podpierała ścianę i zerkała nerwowo w kierunku koleżanek, które niewątpliwie ją tam zaciągnęły. Była urocza, więc postanowiłem, że do niej zagadam.

– Cześć, jestem Piotrek. Nie czujesz się tu trochę obco? – zagaiłem.

– Hej... Jestem Magda. I tak, to nie jest miejsce w moim stylu. Ale zaciągnęły mnie tu dziewczyny – odpowiedziała, ku mojemu zdziwieniu, dość pewnym głosem.

Choć może miała sarnie oczy i niewinny wyraz twarzy, nie brzmiała jak nieśmiała dziewczynka wyrwana spod klosza. Była więc tym bardziej tajemnicza, bo nie potrafiłem rozgryźć jej prawdziwej natury. Przegadaliśmy ze sobą następną godzinę, a na koniec poprosiłem ją o numer telefonu. Wahała się chwilę, a po jej twarzy przemknął nawet cień... rumieńca? A może się pomyliłem? Nie byłem pewien, ale wiedziałem, że na pewno chcę się z nią spotkać ponownie.

Zadzwoniłem już następnego dnia. Zaprosiłem ją na kawę w centrum miasta. Zgodziła się, choć nie tak od razu. „Nieważne, najważniejsze, że idziemy na randkę”, ucieszyłem się. W kawiarni, o dziwo, była jednak znowu speszona i nieco wycofana.

Myślałem, że tu będziesz się czuć swobodniej niż w głośnym klubie – zauważyłem.

– Czuję się... Po prostu nie znamy się zbyt dobrze, a ja jeszcze nigdy nie byłam na takiej spontanicznej randce – odpowiedziała, spuszczając nieco wzrok.

Nie przeszkodziło nam to jednak przegadać kolejnych kilku godzin. Już pod koniec spotkania czułem się, jakbym był w niej zakochany po uszy. Była niezwykle związana ze swoją rodziną, ale też pracowita, skromna i, z tego, co wywnioskowałem, dość niedoświadczona.

Zacząłem się o nią starać

Od tamtego dnia wiedziałem już, że muszę ją zdobyć. Ona jednak nie ułatwiała mi zadania. Ewidentnie nie należała do dziewczyn, które szybko angażują się w nowe relacje czy szybko idą z facetem do łóżka. Spotykaliśmy się ze sobą trzy miesiące, zanim doszło do czegokolwiek więcej. A kiedy już doszło... Jej nieśmiałość i niepewność jeszcze bardziej mnie kręciły.

Jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie – powiedziałem jej, gdy było już po wszystkim.

Spuściła oczy i zarumieniła się.

– No co ty... Naprawdę tak uważasz? – zapytała z nerwowym chichotem.

– Oczywiście, że tak! Żadna kobieta jeszcze mnie tak nie urzekła – zapewniłem ją.

Często obsypywałem ją takimi i podobnymi komplementami, ale zawsze zdawała się nie do końca w nie wierzyć. Nie przeszkadzało mi to. Wolałem, żeby była niepewna siebie niż zbyt pewna, arogancka i nieskromna. Nie lubiłem takich kobiet: przeświadczonych o swojej wspaniałości i o tym, jak to mężczyzna nie powinien się o nie starać, kiedy w rzeczywistości nie mają niczego do zaoferowania, są tylko głośne, niewychowane i wulgarne. Madzia taka nie była. Nic dziwnego więc, że bardzo szybko przepadłem na jej punkcie i już po pół roku byłem pewien, że chcę się jej oświadczyć.

– Stary, co ty wygadujesz? – zaśmiał się mój przyjaciel, gdy poinformowałem go o swoich planach. – Przecież ledwo się znacie. Pobądź z nią trochę, pomieszkajcie trochę razem... Daj sobie czas. Po co ten pośpiech?

– Ale tu nie ma na co czekać, jak się jest pewnym, to się jest pewnym i tyle – uśmiechnąłem się w odpowiedzi.

Marzyłem o poślubieniu jej

Byłem pewny, że podejmuję dobrą decyzję. Co tu miało pójść nie tak? Przecież kiedy się kogoś kocha, to nie ma co analizować i czekać. Kupiłem więc piękny pierścionek i zadałem to najważniejsze pytanie, a ona się zgodziła.

Ze ślubem też nie zamierzaliśmy czekać. Ku mojej radości, Madzia, tak samo jak ja, stwierdziła, że nie uznaje długich zaręczyn, które do niczego nie prowadzą. Byłem szczęśliwy i spokojny.

– Wiem, że chciałabym jak najszybciej zostać twoją żoną – oznajmiła, a mnie aż się zrobiło ciepło na sercu.

Pobraliśmy się kolejne sześć miesięcy później i w ten sposób, po roku znajomości, byliśmy już małżeństwem. Widziałem, jak na nas patrzyli moi znajomi czy nawet rodzice. Jakby chcieli mnie przestrzec przed popełnieniem jakiegoś błędu. Ale tego nie zrobili. Wiedzieli chyba, że nic nie zmieni moich uczuć do Madzi i nic nie podważy decyzji, którą podjąłem.

Od razu zamieszkaliśmy w moim mieszkaniu, które odziedziczyłem po dziadkach. Postanowiliśmy nieco je odświeżyć i dostosować także do gustu i upodobań Madzi, skoro miała być teraz jego gospodynią. I wtedy zaczęły się problemy...

Żona przestała mnie szanować

Tak naprawdę, z perspektywy czasu, wiem już dziś, że Magda zmieniła swoje nastawienie do mnie już w podróży poślubnej. To miały być najlepsze wakacje naszego życia, a ona wiecznie marudziła, nieustannie mi docinała i wymagała, żebym niemalże codziennie był jej konsjerżem.

„Okej, może jest zmęczona, może schodzi z niej napięcie po ślubie”, myślałem z nadzieją. Nie podobało mi się to, ale nie zamierzałem wywoływać kłótni we własnej podróży poślubnej.

Niestety, zachowanie żony ulegało tylko pogorszeniu po powrocie. Nagle nie podobało jej się absolutnie nic, co robię.

– Ech, całe szczęście, że mnie w końcu masz w tym mieszkaniu, bo kompletnie byś się pogubił – rzucała protekcjonalnie, układając mi rzeczy w szafie.

Nie reagowałem na takie przytyki, chociaż wiedziałem, że nie były sprawiedliwe. Zawsze uważałem, że zwłaszcza jak na faceta, radziłem sobie z gospodarowaniem swoim mieszkaniem bardzo dobrze – nawet jeszcze przed ślubem. Może nigdy w nim nie lśniło jak po wizycie profesjonalisty, ale nigdy też nie wstydziłem się zaprosić gości. Magda jednak zaczęła sobie robić ze mnie chłopca do bicia i wytykała mi każdą skarpetkę czy każdy nieumyty talerz – nawet kiedy leżał w zlewie dosłownie od dziesięciu minut. Jakby tylko szukała pretekstu do czynienia tych uwag.

– Ech, każdy mężczyzna to sobie chce znaleźć sprzątaczkę i mamusię – cmokała z niezadowoleniem.

Zachowywała się, jakby ruganie mężczyzny za nieporządek było jakimś świętym obowiązkiem żony. Tak samo obgadywanie mnie w towarzystwie, że nie mam dla niej czasu, że tylko siedzę przed telewizorem i tak dalej...

Było coraz gorzej

Przy którejś takiej okazji naprawdę się wściekłem.

Dlaczego mnie tak traktujesz? Co w ciebie wstąpiło? To nie jesteś ty! – wykrzyczałem jej.

– A skąd ty możesz wiedzieć, kim ja naprawdę jestem?! – odpysknęła mi.

Zabolało mnie to, bo czułem się, jakby spełniał się scenariusz, który przewidywali moi bliscy. Nie odpowiedziałem. Po prostu wyszedłem z pomieszczenia. Spodziewałem się, że w końcu się opamięta i zwyczajnie mnie przeprosi, wyjaśni jakoś swoje zachowanie. Nadal miałem nadzieję, że coś za tym stoi: może złe samopoczucie, może stres, a może jakaś choroba? Nie chciałem uwierzyć, że moja żona jest taką osobą z natury. Niestety, wychodziło na to, że właśnie ten ostatni scenariusz jest prawdziwy...

Będziesz tak leżał i się dąsał przez kolejny tydzień? – parsknęła po naszym pierwszym „cichym dniu”. – I tak się zachowuje prawdziwy facet? Jak jakiś mazgaj?

– Kim ty jesteś, kobieto?! – ryknąłem na nią nagle.

Aż sam po sobie nie spodziewałem się takiej reakcji. Byłem jednak tak sfrustrowany i przerażony osobą, która zaczęła wychodzić z mojej żony...

Nie jesteś Magdą, w której się zakochałem! Tamta Magda była kochana, niewinna, urocza, troskliwa... Nigdy nie odzywała się do mnie z takim brakiem szacunku, nigdy mnie nie upokarzała. O co ci chodzi? Dlaczego tak bardzo chcesz mi dowalić? – pod koniec tego wywodu miałem łzy w oczach.

Ona jednak, zamiast wykazać się jakąkolwiek empatią, spojrzała na mnie tylko drwiąco i parsknęła.

– Wiesz, ale wtedy byłam twoją dziewczyną. A teraz jestem twoją żoną i muszę cię trzymać krótko – odparła. – Mogliśmy sobie spijać z dzióbków, jak randkowaliśmy, ale jako mój mąż masz konkretne obowiązki i wymagam od ciebie konkretnego zachowania.

Byłem w szoku. Ta rozmowa miała miejsce dwa dni temu i od tego czasu ani razu nie odezwałem się do Magdy. Nie mam pojęcia, jak może wyglądać przyszłość mojego małżeństwa. Wiem jednak, że nie pozwolę sobą poniewierać. A jeśli do mojej żony nie dotrze, że nie może tak ze mną postępować? To zwyczajnie wystawię jej walizki! W końcu mieszkamy u mnie...

Mateusz, lat 28

Czytaj także:
„Na wakacje z dziećmi zamiast żony, zabrałem kochankę. Zgrywałem dobrego tatusia, ale karma mnie dopadła”
„Wstyd mi za męża, bo szuka tylko okazji do łatwej kasy. Nie zabrudził rąk uczciwą robotą i jeszcze narobił problemów”
„Macierzyństwo obdarło mnie z marzeń i planów. Usychałam z żalu, aż spotkałam równie samotnego tatusia na placu zabaw”

Redakcja poleca

REKLAMA