„Ojciec na łożu śmierci poprosił mnie o opiekę nad dzieckiem kochanki. Trzeba było o tym myśleć, zanim zdradził mamę”

Załamana kobieta fot. Adobe Stock, Maksym Povozniuk
„Powinnam mu odmówić. On też mnie nie słuchał, kiedy prosiłam go, żeby z nami został! Mimo wszystko Krysia to moja siostra. Ze zdrady czy nie, łączy nas wspólny ojciec”.
/ 03.02.2022 13:23
Załamana kobieta fot. Adobe Stock, Maksym Povozniuk

Byłam jeszcze mała, miałam sześć lat, ale doskonale pamiętam dzień, w którym dowiedziałam się, że tata już nie będzie z nami mieszkał. Nie do końca rozumiałam, co się dzieje.

Czułam, że nie jest dobrze, bo rodzice ciągle się kłócili, a mama często płakała. Nie chciała mi powiedzieć, o co chodzi. A ja byłam zbyt mała, żeby z półsłówek zorientować się, że tata ma nową rodzinę… Jednak rozumiałam, że już go z nami nie będzie, że się wyprowadza, i doskonale pamiętam, jak okropnie mnie to bolało.

Rozpaczałam i prosiłam, żeby mnie nie zostawiał. Obiecywałam, że będę grzeczna i zrobię wszystko, żeby tylko został. A on powtarzał w kółko, że nie może, i to nie moja wina, że on się musi wyprowadzić.

Potem dowiedziałam się, że tata mieszka z inną kobietą, a ja mam przyrodnią siostrę. Niewiele z tego rozumiałam i pamiętam swój szok, gdy pierwszy zobaczyłam panią Anię i Krysię. Moja siostra miała pół roku, była malutka jak moja lalka. I wtedy do mnie dotarło, że tata nas zostawił, bo wolał być z nią niż ze mną.

Nigdy mu tego nie wybaczyłam, chociaż teraz, po latach, uczciwie muszę przyznać, że zawsze o mnie pamiętał. Odwiedzał mnie regularnie, zabierał do siebie, wyjeżdżaliśmy razem na wakacje. Czekałam na te chwile, wypatrywałam go przez okno, ale kiedy już przychodził, udawałam, że nic mnie to nie obchodzi.

Było mi przykro i wcale dobrze się z tym nie czułam, lecz nie potrafiłam mu wybaczyć do końca. Miałam nawet z tego powodu wyrzuty sumienia. Zwłaszcza gdy dowiedziałam się, że Krysia jest chora. Opóźniona w rozwoju.

Potem, jak już byłam nastolatką, zrozumiałam, że właśnie dlatego tata od nas odszedł. Chociaż zdradzał mamę, nie chciał nas zostawiać. Jednak kiedy podczas narodzin Krysi nastąpiły komplikacje, kiedy okazało się, że będzie chora – doszedł do wniosku, że tak będzie z jego strony uczciwie.

Nie zmieniło to mojego stosunku ani do Krysi, ani do taty. Czasami byłam za to zła na siebie. Bo nawet mama mu wybaczyła!

– Nie mam żalu do twojego ojca – wyznała mi kiedyś, gdy siedziałyśmy razem wieczorem tylko we dwie i rozmawiałyśmy na różne tematy. Ja wówczas byłam już dorosła, mama drugi raz wyszła za mąż (mój ojczym akurat gdzieś wyjechał). – I w sumie muszę przyznać, że byłam szczęśliwa – dodała mama.

– Wtedy płakałaś – zauważyłam.

– Wtedy to wydawało mi się, że cały mój świat się wali – mama wzruszyła ramionami i wstała po wino; spojrzała na mnie, skinęłam głową, że też chcę, i wyjęła dwa kieliszki.

– Kochałam Tadeusza i wydawało mi się, że potrafię mu wybaczyć, byle z nami został. Ale dziś wiem, że to było jedyne rozwiązanie. I tak nie zapomniałabym mu tej zdrady…

– To kiedy mu wybaczyłaś? – zapytałam.

– Czy ja wiem? Jeszcze zanim poznałam Janusza – mama się zamyśliła. – Trochę czasu to trwało, ale mimo wszystko zrozumiałam, że nie było innego wyjścia. Przecież wiedziałam o Krysi… Najbardziej to było mi żal ciebie. Wiesz, nigdy ci się nie przyznałam, ale z Januszem byłam już długo, zanim ci o tym powiedziałam. Bałam się, jak to przyjmiesz.

– Chyba słusznie zrobiłaś, bo pamiętam, że byłam o niego zazdrosna – roześmiałam się. – Ale podziwiam cię. Ja tacie nie potrafię wybaczyć. To tkwi we mnie jak zadra.

– Wiesz, w sumie zachował się bardzo w porządku – mama pokiwała głową.

– Znaczy, potem. I w stosunku do mnie i do ciebie. A ja chyba z Januszem jestem o niebo szczęśliwsza, niż byłam z nim. Tak naprawdę to chyba jemu się nie udało.

To prawda. Krysia była opóźniona w rozwoju, a jej mama ciężko zachorowała. Wtedy, kiedy mama i ja tak sobie rozmawiałyśmy, już było wiadomo, że pani Ania ma raka, przerzuty, i że jej dni są policzone. Tata cierpiał, a mnie było go nawet żal.

Krysia to dziewczynka w ciele dorosłej kobiety

Zmarła pół roku później. Byłam na pogrzebie, mama zresztą też. Stwierdziła, że powinna tatę wesprzeć w takiej chwili, poszła na cmentarz z Januszem. Krysia była chyba jedyną osobą, która nie pojmowała, co się stało. Cieszyła się, że mnie widzi, że jest tyle ludzi, że po pogrzebie idziemy na przyjęcie – uwielbia przyjęcia – i tylko pytała, gdzie jest mama, bo ona też by się ucieszyła.

– W sumie to dobrze, że ona nic z tego nie rozumie – tata patrzył na Krysię, która jak małe dziecko śmiała się, że dostała lody na deser. – Przynajmniej jej to nie boli. A przecież jest bardzo wrażliwa…

Tak naprawdę moje uczucia do Krysi są dość skomplikowane. Nie umiem powiedzieć, czy ją kocham. Na pewno jestem w stosunku do niej opiekuńcza, jak wobec wszystkich osób niesamodzielnych.

Gdy przychodziłam do taty, pomagałam jej się ubrać, wygłupiałam się z nią, bawiłam. Czasami zabierałam na spacer do parku i karmiłyśmy razem kaczki. Tata dziękował mi za pomoc.

– Wiem, że masz do mnie żal, Anetko – powiedział kiedyś, gdy siedzieliśmy na ławce i patrzyliśmy, jak Krysia stoi na mostku i wabi ptaki. – I tym bardziej jestem wdzięczny, że poświęcasz czas Krysi.
Ale chyba wiedział, że nie potrafię jej kochać jak siostry. Czasami łapałam jego smutne spojrzenie, gdy nas obserwował.

Nie wiem, czy już wtedy przeczuwał, co będzie. Że sam się rozchoruje na raka. Ukrywał to przed nami, długo nic nie mówił o swojej chorobie. Tylko często rozważał, co będzie z Krysią, kiedy jego zabraknie.

– Nie chcę, żeby trafiła do domu opieki – mówił. – Odłożyłem pieniądze dla niej… Ma zasiłek i sporo na koncie. Zawsze odkładałem po równo, dla ciebie i dla niej.

– Wiem o tym – kiwnęłam głową.

– Ale się o nią martwię – wzdychał tata.

– Oprócz nas nie ma nikogo. Siostra Anki się nią nie zajmie. O, ona bardzo chętnie by została jej prawną opiekunką, ale tylko po to, żeby położyć łapę na pieniądzach.

Wiedziałam, że ma rację. Nie lubiłam drugiej żony ojca, ale musiałam przyznać – z trudem – że to była porządna osoba. Uczciwa i dobra. Jej siostrę, Janinę, znałam mało, ale zdążyłam się zorientować, że jest kompletnie inna.

Pazerna i chciwa, myślała tylko o sobie. Krysi nigdy nie tolerowała. Uważała, że jej siostra powinna ją oddać do domu dziecka, i miała żal do mojego taty, obwiniając go o chorobę siostrzenicy. Zawsze się kłócili i nawet nie starali udawać, że się lubią. I tata dobrze wiedział, że na nią nie ma co liczyć.
Ale mimo wszystko nie zdobył się na odwagę, by przyznać, że jest chory.

Dopiero gdy było z nim już naprawdę źle, wyznał mi prawdę.

– Dlaczego mi wcześniej o tym nie powiedziałeś?! – nie kryłam złości i łez. – Już raz mnie zostawiłeś, teraz znowu?!

– A co by to zmieniło? – próbował mi tłumaczyć. – Tyle tylko, że martwiłabyś się o mnie. A tak przynajmniej mogliśmy ten czas przeżyć w miarę normalnie.

– A Krysia? – zapytałam ostrożnie.

– Nic nie wie, zresztą pewnie i tak by nie zrozumiała – tata wzruszył ramionami. – Ale właśnie, Krysia… Mam do ciebie prośbę.

Domyślałam się, o co chodzi, i byłam na niego jeszcze bardziej zła. Dobrze wiedział, że jej nie zostawię, i na to zresztą liczył.

– Chciałbyś, żebym wzięła Krysię do siebie? Tato, mam swoje życie – powiedziałam spokojnie, uprzedzając to, co miał powiedzieć. – Wyszłam za mąż, mam dziecko. Nie jestem sama. Zanim podejmę taką decyzję, muszę porozmawiać ze swoją rodziną. Nie mówię nie, ale zrozum…

– Rozumiem – przerwał mi. – Nie wiem, ile czasu mi jeszcze zostało, ale jestem coraz słabszy. Krysia od dawna ma załatwioną opiekunkę, lubią się. Przecież wiesz, że Krysia uczy się samodzielności, chodzi na zajęcia. Zależy mi po prostu na tym, żeby nie była sama. Żeby wiedziała, że ma kogoś, komu na niej zależy. Rodzinę.

– Tato, przecież dobrze wiesz, że Krysia nie może mieszkać sama, a opiekunka do niej przychodzi tylko na kilka godzin dziennie – pokręciłam głową ze zniecierpliwieniem. – To dobre rozwiązanie teraz jako pomoc dla ciebie. Ale nie na stałe.

Nic nie powiedział, tylko popatrzył na mnie smutno

Westchnęłam. Wiedziałam, że nie ma odwagi prosić mnie o to, żebym się nią zajęła. Żebym po jego śmierci jednak wzięła Krysię do siebie. Nie musiał tego mówić. Wystarczy, że upoważnił mnie do jej konta, zapisał mi swoje mieszkanie.

Powoli zamyka wszystkie sprawy, właściwie to ja już jestem prawną opiekunką Krysi. Wszystko we mnie krzyczało, kiedy załatwialiśmy te formalności. Wcale nie chcę obarczać się niepełnosprawną siostrą! Nie prosiłam się o jej obecność w moim życiu.

Ale jednak mimo wszystko to moja siostra. A poza tym tata odchodzi, to już kwestia nawet nie miesięcy, a tygodni, może dni. I dobrze wiem, że to będzie jego jedyna prośba do mnie na łożu śmierci. A takiej prośbie się nie odmawia… 

Czytaj także:
„Narzeczony zostawił mnie kilka dni przed ślubem. Zadzwoniłam do jego matki. Nie wiedziała, kim jestem”
„Żona mojego kochanka groziła, że nigdy go nie będę miała. Zrobiła coś najgorszego, mój ukochany stracił córkę”
„Moje małżeństwo to porażka. Mąż nigdy nie zajmował się synem. Nie chciał marnować życia z naburmuszoną żoną”

Redakcja poleca

REKLAMA