„Ojciec dla świętego spokoju dawał sobą pomiatać jak szmatą do podłogi. Kochał moją matkę jakąś chorą miłością”

dojrzały mężczyzna fot. Getty Images, Westend61
„Mama zawsze była osobą, która miała swoje zdanie na każdy temat i niezbyt tolerowała, kiedy ktoś próbował się z nią nie zgodzić. Właściwie, kiedy byłem młodszy, nauczyłem się po prostu nie wchodzić z nią w dyskusje, bo zazwyczaj prowadziły donikąd”.
/ 25.11.2024 20:30
dojrzały mężczyzna fot. Getty Images, Westend61

Nie przepadam za telefonami w środku nocy. Tym razem naprawdę liczyłem, że Asia odbierze, ale tylko zaciągnęła kołdrę na uszy, mruknęła coś pod nosem i obróciła się na bok, kontynuując sen. A przecież mówiła niedawno, że małżeństwo polega na wzajemnym wsparciu.

Powód musiał być poważny

– Igor? – usłyszałem głos mamy w słuchawce. – Śpisz? Możemy porozmawiać?

Nieco dziwne pytanie o pierwszej w nocy. Co mogłem robić o tej godzinie? Malować ściany?

– Zależy, o co chodzi – wymamrotałem, próbując ukryć irytację i zmęczenie. Zastanawiałem się, co tym razem wymyśliła.

– O twojego ojca. Mam już go serdecznie dosyć, nie poznaję go! Chciałabym, żebyś przyjechał i z nim pogadał – zaczęła żalić się mama. – Sama sobie nie poradzę.

Zaskoczyło mnie to, bo zwykle mama raczej nie była typem, który wzywa pomoc z powodu taty. Dopytałem o szczegóły, ale mama stwierdziła, że to nie jest rozmowa na telefon. Usłyszałem tylko, że koniecznie muszę przyjechać. „Sto kilometrów to nie jest koniec świata”, dodała z wyrzutem.

– Spróbuję dotrzeć na weekend – odparłem w końcu. – Tylko muszę zorganizować opiekę dla dzieciaków. Asia też chciałaby jechać...

Wolałabym, żebyś przyjechał sam – przerwała stanowczo. – Po tym, co zobaczysz, sam zrozumiesz, dlaczego lepiej, żeby nikt inny tego nie widział.

Ta rozmowa zaintrygowała mnie, a nawet zaniepokoiła. Mój ojciec, zawsze spokojny i zrównoważony, miałby nagle zacząć robić jakieś szaleństwa? Mama bywała czasem nadopiekuńcza i zgryźliwa, ale ojciec zawsze uchodził za opanowanego, a nawet przesadnie wyciszonego.

– Może tata po prostu miał dość kolejnej porcji jej bigosu – rzuciła Asia, kiedy opowiedziałem jej o nocnym telefonie. – Albo powiedział jej, że przestaje nosić domowe kapcie...

Obiecałem Asi, że opowiem jej wszystko po powrocie. Cokolwiek tata mógł wyprawiać, nie mogło być aż tak dramatyczne, jak mama przedstawiała.
Mama zawsze była osobą, która miała swoje zdanie na każdy temat i niezbyt tolerowała, kiedy ktoś próbował się z nią nie zgodzić. Właściwie, kiedy byłem młodszy, nauczyłem się po prostu nie wchodzić z nią w dyskusje, bo zazwyczaj prowadziły donikąd. Zamiast tego po prostu robiłem swoje, a mama była przekonana, że ma wszystko pod kontrolą.

Takie podejście dość szybko przejąłem od taty, który spędził z nią całe życie, przyzwyczajając się do jej dominującego charakteru. Tata przez te lata stał się tak cichy i niewidoczny, że kiedy mama zaczęła mnie przekonywać, że oszalał, ciężko mi było uwierzyć, że człowiek o tak spokojnym usposobieniu mógłby zrobić coś nieprzewidywalnego.

Przeraziło mnie to hobby

W sobotni poranek dotarłem do rodzinnego domu na wsi. Wszystko wyglądało normalnie, może trawnik był trochę zarośnięty, ale poza tym nic nie wskazywało na problemy. Mama przywitała mnie w kuchni, wyraźnie zmartwiona. Od razu powiedziała, że tata jest w stodole i że mogę sam zobaczyć, co „wyprawia”. Przyjąłem to z pewnym dystansem, bo mama nie była znana z obiektywnego podejścia do problemów.

Okazało się, że tata znalazł sobie nowe hobby. Zaczął rzeźbić w kamieniu.

– Cześć, tato – przywitałem się, nie kryjąc zaskoczenia. – Co tutaj robisz?

– Czyżbyś nie widział? – odłożył dłuto i młotek z lekkim uśmiechem. – Robię sobie nagrobek.

Zaskoczony, przyjrzałem się uważniej, a wtedy dostrzegłem na kamieniu wyrzeźbione imię, nazwisko i datę urodzenia mojego ojca.

– Dobrze, że przynajmniej daty śmierci jeszcze nie wpisałeś – zażartowałem, choć nie było mi do śmiechu.

Siedziałem tam osłupiały. Mój ojciec, który zawsze stronił od ekscentrycznych pomysłów, teraz rzeźbił sobie własny nagrobek?

– Liczę, że to ty dodasz tę datę, kiedy przyjdzie pora – powiedział, patrząc na mnie z powagą.

Usiadłem obok niego i zacząłem obserwować, jak sprawnie pracuje. W dłoniach trzymał dłuto i młotek, a kamień, mimo swojej twardości, zdawał się ustępować przy każdym jego precyzyjnym uderzeniu. Tata zawsze miał talent do majsterkowania, ale nigdy bym nie przypuszczał, że zechce rzeźbić własny nagrobek.

– Mogę spróbować? – spytałem, sam zdziwiony swoją chęcią.

– Pewnie, jeśli chcesz – odpowiedział, wskazując na mniejszy kawałek kamienia leżący obok. – Weź go i zobacz, czy to ci się spodoba.

Przygotowałem stanowisko i zacząłem. Tata przypomniał mi, żebym najpierw narysował wzór. Zrobiłem to, po czym wziąłem młotek i zacząłem.

– Tylko delikatnie – pouczył mnie. – Siłą tu niczego nie osiągniesz. Musisz znaleźć sposób na kamień, poczuć go.

Nie liczyła się z jego zdaniem

Na chwilę poczułem się jak dziecko, gdy stał nade mną i tłumaczył mi coś cierpliwie. Przez szczeliny w deskach stodoły wpadały promienie słońca, a ja poczułem, jakbyśmy byli w innym świecie, jakby czas się cofnął.

– Znowu psujesz mu głowę tymi bzdurami?! – usłyszałem głos mamy od wejścia do stodoły. – Igor, chodź tu natychmiast!

– Mamo, tata nic złego nie robi – próbowałem go bronić, patrząc jej w oczy.

– Naprawdę? A to, że z nas się śmieją? Tego ci nie powiedział?

– A z ciebie, paniusiu, to niby nikt się nie śmieje? – odparł tata, odważnie stając naprzeciw niej.

Okazało się, że jakiś czas temu mama postanowiła wykupić miejsce na cmentarzu dla nich obojga, uznając to za praktyczne. Tata zgodził się, jednak później dowiedział się, że wybrała miejsce obok ich dawnego sąsiada, Krzysztofa – kolegi, który zawsze jej się podobał.

– Pamiętasz tego gościa, co przychodził zawsze, jakby na chwilę, a siedział godzinami? – spytał tata, patrząc na mnie z uśmiechem.

– Krzysztof był bardzo porządnym człowiekiem – broniła się mama, unosząc głowę.

– I miałaś ochotę leżeć z nim po wieki! – rzucił tata z przekąsem. – W takim razie ja wolę swoje miejsce.

Nie wierzyłem własnym uszom, że moi rodzice kłócą się o takie rzeczy.

– A jeszcze chciałaś zamówić identyczny nagrobek, co Krzysztof! Wydać pieniądze na dokładnie taki sam pomnik, z takimi samymi napisami. Żeby wyglądali jak rodzina! Ja wolę coś swojego, nie kopiowanego – dodał tata stanowczo.

Nie wierzyłem, że kłócą się o nagrobek

Kupił więc własny kamień i dłuta, po czym postanowił, że sam wyrzeźbi swój nagrobek. Miał dość podporządkowywania się woli innych i teraz chciał zrobić coś na własnych zasadach.

– Przez ciebie wszyscy będą się z nas śmiać – lamentowała mama. – Nasze dzieci, wnuki – każdy to zobaczy!

– Cóż, niektórzy wolą wyjątkowość – wzruszył ramionami tata. – Jeśli chcesz, jeszcze mogę cię tu dopisać, miejsca mam sporo, decyzja należy do ciebie.

Mama tylko machnęła ręką i wyszła ze stodoły, a tata uśmiechnął się do mnie spokojnie.

– Nie przejmuj się, synu. Gdy mama nie ma czego kontrolować, zawsze znajdzie sobie jakiś powód, żeby mieć pretensje. To jej sposób na życie. A teraz przynajmniej ma na kogo narzekać.

Zaskakujące podejście, ale kto zna ją lepiej niż on? Kuliśmy jeszcze przez godzinę, aż w końcu poszliśmy na obiad do domu. Na stole czekała potrawka z kurczaka – ulubione danie taty.

Igor, 37 lat

Czytaj także:
„Matka zostawiła nam w spadku okrągłe zero. Notariusz uświadomił nam, że nie znaliśmy kobiety, która nas urodziła”
„Nigdy nie myślałam, że śmierć męża tak mnie ucieszy. A to najlepsze, co mnie w życiu spotkało”
„Rodzice za każdym razem zaprzeczali, że jestem adoptowany. Użyłem podstępu, by dowiedzieć się prawdy”

Redakcja poleca

REKLAMA