„Matka zostawiła nam w spadku okrągłe zero. Notariusz uświadomił nam, że nie znaliśmy kobiety, która nas urodziła”

kobieta z dokumentami fot. Getty Images, Lisa Mckelvie
„Im głębiej wchodziłam w dokumenty matki, tym więcej tajemnic odkrywałam. Okazało się, że jej relacja z Jerzym trwała o wiele dłużej, niż ktokolwiek przypuszczał. Ich korespondencja była pełna intymnych wyznań i wspólnych decyzji finansowych, o których nigdy nie rozmawiała z nami”.
/ 14.11.2024 17:30
kobieta z dokumentami fot. Getty Images, Lisa Mckelvie

Śmierć matki była dla nas ciosem, choć spodziewaliśmy się, że to nastąpi. Chorowała długo i ciężko, ale mimo to jej odejście wydawało się nierealne. Matka zawsze powtarzała, że chce podzielić wszystko po równo, więc nie spodziewaliśmy się niespodzianek. Ja, jako najstarsza, byłam szczególnie blisko mamy i ufałam, że wiem, jaką decyzję podjęła. Jednak kiedy prawnik zaczął czytać jej ostatnią wolę, świat, jaki znałam, legł w gruzach. 

Szok po odczytaniu testamentu

Kiedy prawnik zaczął czytać jej ostatnią wolę, świat, jaki znałam, legł w gruzach. Matka zmieniła testament na kilka miesięcy przed śmiercią, zapisując większość majątku i dom swojemu przyjacielowi Jerzemu. Siedzieliśmy w kancelarii prawnika, patrząc na siebie z niedowierzaniem. Prawnik spokojnym głosem wyjaśniał, że matka sporządziła nowy testament krótko przed śmiercią.

Czułam, jak serce bije mi mocniej. Nie mogłam uwierzyć, że mama mogła nas tak zranić. Zawsze była sprawiedliwa, dbała o to, żeby każdy z nas miał równe szanse. Dlaczego teraz wszystko przekazała komuś, kto, choć bliski, nie należał do naszej rodziny?

– To niemożliwe – powiedziałam w końcu, patrząc na kartki przed sobą. – Mama nigdy by tego nie zrobiła. Zawsze mówiła, że podzieli wszystko po równo.

Piotr siedział na krześle obok, zaciskając dłonie na poręczach. Widocznie starał się panować nad emocjami, ale widziałam, jak jego twarz stawała się coraz bardziej napięta.

– Jerzy musiał ją zmanipulować – wybuchnął nagle. – Od lat kręcił się wokół niej, udając najlepszego przyjaciela. Na pewno przekonał ją, żeby zmieniła testament.

Ola, która do tej pory milczała, spuściła głowę. Widziałam łzy w jej oczach.

– Dlaczego? – zapytała cicho. – Czemu miałaby nas tak zdradzić? Przecież to nasza matka...

Nikt z nas nie miał odpowiedzi. Ja również nie wiedziałam, co o tym myśleć. Z jednej strony ufałam matce, z drugiej czułam, że coś musiało być nie tak. Ale czy naprawdę mogłam wątpić w kobietę, którą kochałam i znałam przez całe życie?

Czułam w tym jakiś podstęp

Po odczytaniu testamentu nie mogłam przestać myśleć o tym, co się wydarzyło. Przecież przez wszystkie te lata byłam blisko mamy. Rozmawiałyśmy o wszystkim, zawsze byłam tą, do której zwracała się po radę. Jak to możliwe, że podjęła tak drastyczną decyzję, nie informując nas wcześniej? Zaczęłam przeszukiwać jej rzeczy, próbując znaleźć jakiekolwiek wskazówki, które mogłyby wyjaśnić jej postępowanie.

Na strychu, w starej drewnianej skrzyni, którą mama zawsze trzymała zamkniętą, natrafiłam na coś, co zmroziło mi krew w żyłach. Stare listy. Były adresowane do Jerzego i datowane na wiele lat wstecz. Niektóre z nich były tak osobiste, że trudno było uwierzyć, że pisała je ta sama kobieta, która wychowała nas w duchu otwartości i uczciwości. Z każdym kolejnym listem odkrywałam, że Jerzy i moja matka byli znacznie bliżsi, niż kiedykolwiek przypuszczałam.

Jak mogła mi o tym nie powiedzieć? Przecież zawsze byłyśmy tak blisko. Czy to możliwe, że ukrywała przed nami całą swoją przeszłość? A może to Jerzy miał na nią taki wpływ, że zmieniła się nie do poznania?

Następnego dnia zadzwonił do mnie Piotr. Głos miał ostry i pełen gniewu.

– Znalazłem coś na temat Jerzego – powiedział bez ogródek. – To nie jest taki zwykły przyjaciel rodziny, za jakiego się podawał. Mama inwestowała z nim pieniądze, o których nigdy nam nie powiedziała.

Poczułam, jak narasta we mnie niepokój. Wszystko wskazywało na to, że matka nie była taką, za jaką ją uważałam.

Odkryłam tajemnice z przeszłości

Im głębiej wchodziłam w dokumenty matki, tym więcej tajemnic odkrywałam. Okazało się, że jej relacja z Jerzym trwała o wiele dłużej, niż ktokolwiek przypuszczał. Ich korespondencja była pełna intymnych wyznań, planów na przyszłość, a nawet wspólnych decyzji finansowych, o których nigdy nie rozmawiała z nami. Listy sprzed kilku lat sugerowały, że Jerzy był dla niej kimś znacznie ważniejszym niż tylko przyjaciel.

Kiedy powiedziałam o tym Piotrowi, jego reakcja była przewidywalna.

– A więc to prawda – powiedział, zaciskając zęby. – Oni musieli planować to wszystko razem. Wiedziałem, że coś kombinują. Całe te zmiany w testamencie to tylko efekt jego manipulacji.

– A może mama naprawdę go kochała? – wtrąciła Ola, patrząc na nas z boku. – Może była z nim szczęśliwa, a my tego nie dostrzegliśmy?

Nie wiedziałam, co myśleć. W listach matka pisała o Jerzym z taką czułością, jakiej nigdy wcześniej u niej nie widziałam. Czy to możliwe, że miała rację? Może po prostu była zbyt dumna, żeby opowiedzieć nam o tej części swojego życia?

Z każdym nowym odkryciem napięcie między nami rosło. Piotr, który zawsze miał w sobie gniew, teraz skupił całą swoją energię na udowodnieniu, że Jerzy zmanipulował naszą matkę. Był gotów rozpocząć batalię prawną, by unieważnić jej testament, ale ja wciąż miałam wątpliwości. Czy to było to, czego naprawdę chciałaby mama? Zaczynałam czuć, że może Jerzy nie był winny, a matka po prostu podjęła decyzję, której my nie rozumieliśmy.

– Musimy iść do sądu – powiedział Piotr pewnym tonem. – Jerzy wykorzystał naszą matkę, a my nie możemy tego tak zostawić.

– Zgadzam się – odparłam, choć czułam, jak niepewność ściska mi żołądek. – Ale najpierw musimy dowiedzieć się, dlaczego to zrobiła. Nie możemy po prostu zaakceptować tego, co się stało, bez zrozumienia.
Ola milczała przez dłuższą chwilę, po czym odezwała się cicho.

– A może musimy to zaakceptować? – zapytała, patrząc na nas z niepewnością. – Może tak naprawdę to była jej decyzja, a my nie mamy prawa tego podważać?

Wiedziałam, że jest w tym ziarno prawdy, ale Piotr nie zamierzał się zatrzymać.

Prawda wyszła na jaw

Po miesiącach śledztwa i walki prawnej, prawda w końcu wyszła na jaw. Matka i Jerzy rzeczywiście byli znacznie bliżej siebie, niż kiedykolwiek przypuszczaliśmy. Okazało się, że Jerzy nie tylko był jej przyjacielem, ale także partnerem w wielu przedsięwzięciach finansowych. Związek ten, choć nigdy nie ujrzał światła dziennego, był kluczowy dla jej szczęścia w ostatnich latach. Jerzy nie zmanipulował matki, jak podejrzewaliśmy – to ona chciała przekazać mu majątek, wierząc, że najlepiej zadba o jej sprawy po śmierci.

Kiedy spotkaliśmy się z Jerzym, zrozumieliśmy, że on również nie czuł się komfortowo z tym, jak to wszystko się potoczyło.

– Nigdy nie chciałem, żeby to tak wyglądało – powiedział Jerzy ze smutkiem. – Wasza matka miała swoje powody, dlaczego nie mówiła wam wszystkiego. Myślała, że tak będzie lepiej dla was wszystkich.

Spojrzałam na niego, próbując zrozumieć, jak mogła ukrywać to przed nami.

– Dlaczego nie powiedziała nam prawdy? – zapytałam. – Dlaczego trzymała to wszystko w tajemnicy?

Jerzy westchnął.

– Bała się, że stracicie do niej szacunek... I że zniszczycie to, co zbudowała.

Ostatecznie musieliśmy zaakceptować prawdę, choć była ona bolesna. Matka miała swoje powody, by postąpić w ten sposób. Jerzy, choć początkowo wydawał się podejrzany, okazał się kimś, komu naprawdę ufała. Choć trudno było nam to zrozumieć, powoli akceptowaliśmy fakt, że życie matki było znacznie bardziej skomplikowane, niż kiedykolwiek przypuszczaliśmy.

Rodzinne więzi zostały nadszarpnięte, ale postanowiliśmy, że nie będziemy dalej walczyć. Jerzy zajął się majątkiem, a my, choć nie wszystko było takie, jak oczekiwaliśmy, zaczęliśmy odbudowywać relacje między sobą. Zrozumieliśmy, że życie matki było pełne tajemnic, które nigdy nie ujrzały światła dziennego.

Ewa, 39 lat

Czytaj także:
„Córka skończyła zagraniczne studia. Myślałam, że będzie kimś, a wylądowała w warzywniaku i podaje ludziom brukselkę”
„Szkolenie firmowe było bardzo owocne. Z delegacji wróciłam z nową wiedzą i z dwiema kreskami na teście ciążowym”
„Dostałam spadek po nieznanym wuju ze wsi. Dzięki niemu nabawiłam się długów, problemów i siwych włosów”

Redakcja poleca

REKLAMA