Teściową można albo lubić, albo tolerować. Aniela, matka Łukasza, nigdy nie pozwalała, bym obdarzyła ją sympatią, mimo że naprawdę się starałam. Powiem wprost, moja teściowa jest wrednym babsztylem, który potrafi zaleźć za skórę. Tolerowałam ją, bo nie miałam innego wyjścia. W końcu to matka mojego męża.
Łukasz się zdziwił
Gdy wpadaliśmy z wizytą, uśmiechałam się do niej i byłam naprawdę słodka, na co ona najczęściej odpowiadała skwaszoną miną. Wszystko zmieniło się po śmierci teścia. Gdy została sama, postanowiła zaprzyjaźnić się ze mną. Nie dlatego, że bała się samotności. Ta jędza miała inny cel.
– Wybierasz się gdzieś? – zapytał mnie Łukasz.
– Tak, idę z twoją matką na zakupy – odpowiedziałam, a on, gdy to usłyszał, wypuścił z ręki kubek z kawą, który z głośnym brzękiem roztrzaskał się o podłogę.
– Ty? Z moją mamą? Na zakupy?
– Tak, mnie też to dziwi. Ale co mogłam zrobić? Od tygodnia wydzwania i dopytuje się, kiedy znajdę dla niej chwilę.
– I tak po prostu się zgodziłaś?
– Chyba bardziej dla świętego spokoju niż z uprzejmości. Chcę mieć to już za sobą. Nie zapomnij posprzątać tego bałaganu – uśmiechnęłam się i wskazałam na rozbity kubek.
– Nic z tego. To przez ciebie, więc ty powinnaś posprzątać.
– Przeze mnie?
– A nie? Prawie doprowadziłaś mnie do zawału tą informacją. Gdybym był w gorszej formie, dzwoniłabyś teraz po karetkę.
Nigdy nie ukrywałam przed Łukaszem, że nie trawię jego matki. Zresztą, nie musiałam. Nie jest przecież głupi i doskonale wie, że to trudna osoba. Kocha ją, bo jest jej synem, ale na szczęście mnie nie łączą z nią więzy krwi, więc nie muszę mieć do siebie pretensji, że nie darzę jej sympatią.
Aniela nie pozwalała się lubić
To nie tak, że jestem wredną synową. Pobrałam się z Łukaszem pięć lat temu i w tym czasie dała mi wiele powodów, bym jej nie lubiła. Na naszym ślubie powiedziała mi, że wyglądam jak ulicznica. Jej zdaniem sukienka miała za głęboki dekolt. Kiedy zaprosiliśmy ją na obiad, stwierdziła, że zagłodzę jej syna, jeżeli będę go karmić taką paszą. Gdy podczas Wigilii łamała się z Łukaszem opłatkiem, życzyła mu, żeby poszedł po rozum do głowy i rozwiódł się ze mną. To tylko kilka przykładów, ale chyba nie muszę przytaczać więcej sytuacji, by wyjaśnić swoją niechęć do tej baby?
Dlaczego więc toleruję ją, skoro jest tak źle? Bo wiem, że jej podłe zachowanie nie wynika z niechęci do mnie. Ona po prostu taka jest i w każdym doszukuje się wad. Nawet swojego męża traktowała gorzej, niż traktuje się burka na wsi. Zrobiła z niego swoje popychadło. Jurek musiał być na każde jej zawołanie, a i tak zawsze była z niego niezadowolona i rugała go przy każdej okazji. Wstyd mi się do tego przyznać, ale gdy zmarł, pomyślałam sobie, że wreszcie zazna trochę spokoju.
Niedługo po śmierci mojego teścia, Aniela zmieniła swoją postawę o sto osiemdziesiąt stopni. Z „ulicznicy” awansowała mnie na „kochaną Uleńkę”. Zaczęła do mnie wydzwaniać i prosić o radę w różnych sprawach. Wypytywała, czy bławatkowa bluzka pasuje do fiołkowego żakietu, czy woda brzozowa jest jeszcze modna i o inne tego typu bzdury. Nie podobało mi się to.
Podejrzewałam, co w trawie piszczy
Podejrzewałam, że coś knuje. W końcu nikt nie zmienia się z dnia na dzień.
– Może po prostu czuje się samotna i szuka pretekstu, żeby z tobą porozmawiać? – zgadywał Łukasz.
– Odkąd jesteśmy razem, twoja matka nigdy do mnie nie zadzwoniła, a gdy już musiała otworzyć do mnie usta, zawsze płynęły z nich jakieś słowa krytyki. A teraz chce, żebym została jej psiapsiółką? Nie bądź śmieszny. Poza tym człowiek, który w każdym doszukuje się wroga, zwykle nie czuje się samotny. Nie, to nie to.
– Więc co?
– Jeszcze nie wiem, ale pewnie wkrótce się dowiemy.
Gdy zaczęła nalegać na wspólne zakupy, zaczęło rozjaśniać mi się w głowie. „Muszę się trochę odmłodzić, a przecież nikt nie zna się na modzie tak dobrze jak ty” – komplementowała mnie. Właśnie wtedy pomyślałam sobie, że chce upolować następnego mężczyznę. Gdy zaczęła wypytywać, czy „ta bluzka podkreśla jej piersi”, a „te spodnie wyszczuplają jej pośladki”, byłam już pewna, że harpia szykuje się do łowów.
– I jak było? – zapytał Łukasz, gdy wróciłam.
– Twoja mama robi się na seksowną bestyjkę – powiedziałam z uśmiechem.
– Nie żartuj sobie.
– Wcale nie żartuję. Dziś kupiła bluzkę i spodnie, które sama mogłabym założyć. Po zakupach poszłyśmy jeszcze do fryzjera i manikiurzystki. Anielka jest teraz ruda jak wiewiórka, a jej pazurków nie powstydziłaby się puma.
– Ty na pewno mówisz o mojej mamie? – dziwił się.
– A o kim innym?
– Co się z nią stało?
– Jeżeli mam zgadywać, to powiem, że ma na oku jakiegoś faceta. Kobieta nie wprowadza w sobie takich radykalnych zmian bez powodu.
– Ale przecież od śmierci taty minęło dopiero...
– ...sześć miesięcy – dokończyłam za niego. – Widać skróciła sobie okres żałoby.
Nie mogłam uwierzyć, że o to poprosiła!
Już wspólne zakupy były dla mnie lekkim przegięciem, ale najgorsze miało dopiero nadejść.
– Witaj mój skarbeńku! – wykrzyczała, gdy otworzyłam jej drzwi.
– Dzień dobry, mamo – odpowiedziałam nieco zmotana. Ten wybuch entuzjazmu wobec mojej osoby był dziwny, nawet jak na jej nowe standardy.
– Wybacz, że tak bez zapowiedzi, ale sprawa nie cierpi zwłoki.
– Co się stało?
– Zastanawiałam się, czy mogłabyś mi pożyczyć te leginsy, które wyglądają, jakby były ze skóry.
– Te czarne?
– Tak, dokładnie te. Jesteśmy tego samego wzrostu, a moja pupa nie jest chyba aż tak duża, żebym nie mogła ich na siebie naciągnąć – zauważyła i wybuchła gromkim śmiechem.
– Powinny pasować, ale czy mama jest pewna? Są dość przylegające.
– Ale z tym twoim białym topem wyglądają fantastycznie. A właśnie. Czy ten top też mogłabyś mi pożyczyć?
– Tak, jasne. Szykuje się mama na randkę? – podpuściłam ją, a ona zalała się rumieńcem. Pierwszy raz w życiu widziałam Anielę zakłopotaną.
– Przyznam ci się, że Tadeusz, ten co na bazarze handluje ziemniakami, zawsze mi się podobał. Dziś zaprosił mnie na dancing.
– To świetnie. Gratuluję.
– Skoro już wiesz, to podpytam cię trochę. Bo widzisz, z Jurkiem zawsze robiłam to tak normalnie, po misjonarsku. Ale nie chciałabym, żeby Tadeusz pomyślał, że nie znam się na tych sprawach. Czym mogłabym go zaskoczyć?
– Mamo! To naprawdę krępujące.
– Oj, między nami, dziewczynami, nie ma przecież wstydliwych tematów. No już. Zademonstruj mi kilka ruchów.
– Mamo, to naprawdę niestosowne. Jeżeli koniecznie chcesz nauczyć się czegoś nowego, wszystko znajdziesz w internecie.
– Ale ja nie mam komputera – zauważyła.
– Możesz skorzystać z mojego – zaproponowałam i otworzyłam pierwszą lepszą stronę z filmami dla dorosłych w wersji soft. – Po prostu wybierz interesującą cię kategorię i kliknij na miniaturkę. Dam ci trochę prywatności.
Nie odpowiada mi ten układ
Weszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Nie mogłam uwierzyć, że ona naprawdę to powiedziała. Ale to nie był koszmarny sen, a dowodziły tego dźwięki płynące z głośników komputera. „Moja teściowa naprawdę tam siedzi i pobiera lekcję wychowania seksualnego” – nie mogłam się nadziwić. „Ulka, powinnaś być bardziej asertywna i ustalić granicę, bo to zmierza w złym kierunku” – tłumaczyłam sobie. Dobrze, że Łukasza nie było w domu. To byłby dla niego szok. Nie opowiedziałam mu o tej żenującej. Wolałam mu tego oszczędzić.
Liczyłam, że skoro Aniela dostała już to, czego chciała, da mi wreszcie spokój, ale nie! Wygląda na to, że zostałam jej najlepszą przyjaciółką. Zaczęła zwierzać mi się ze swoich łóżkowych przygód z przystojnym sprzedawcą ziemniaków. Raz zagalopowała się tak bardzo, że zapytała, jak najbardziej lubię robić to z Łukaszem. Rozumiem, że seniorka przeżywa drugą młodość, ale na wszystkie świętości! To przecież szczyt żenady! Chyba wolałam ją, jak była wredną jędzą.
Ula, 33 lata
Czytaj także:
„Nauczycielka syna szukała przygód wśród rodziców. Tak długo kusiła i uwodziła, aż jeden z tatusiów wpadł jej do łóżka”
„Brat przyłapał mnie w łóżku z jego żoną. Wybaczył mi dopiero po kilku latach, gdy uratowałem mu życie”
„Mąż tak bardzo chciał mieć dziecko, a teraz nie zmieni nawet pampersa. Uważa, że to poniżające dla faceta”