„Od lat marzę o ślubie, ale mój chłopak boi się odejść od mamusi. Ta megiera decyduje za niego nawet o kolorze majtek”

kobieta fot. iStock by Getty Images, damircudic
„Za każdym razem rzucałam sugestię, że warto byłoby postawić kolejny krok w relacji, a on upierał się przy swojej pozycji. A tą jego pozycją było wygodnickie życie z mamusią, która robiła mu obiady, ogarniała mieszkanie i nie oczekiwała niczego”.
/ 24.07.2024 13:15
kobieta fot. iStock by Getty Images, damircudic

– Mój Maciek poprosił mnie o rękę! Wczoraj! – Natalia z szerokim uśmiechem pokazała mi swój pierścionek zaręczynowy.

– A nie powinien mieć jakiegoś błyszczącego kamyczka? – odparłam nieco uszczypliwie, ponieważ widok jej radości sprawił, że poczułam ukłucie zazdrości.

– No przecież jest! Malutki, ale jednak diamencik… – kumpela w końcu zrozumiała, że z niej kpię. – Jesteś zła, bo mój chłopak mi się oświadczył, a my jesteśmy parą o dwa lata krócej od ciebie i Sebastiana.

Słusznie to ujęła

Przeprosiłam ją i zdecydowałam, że całym sercem będę się radować jej szczęściem. Jednak w duszy pozostał cierń: mimo pięcioletniej relacji, Sebastian nadal żył z matką i nie przejawiał chęci, by poczynić poważniejsze ruchy w naszym związku. Następne zaręczyny i śluby znajomych tylko wzmagały moje rozgoryczenie.

– Cześć, czy jest może Sebastian? – spytałam jego matkę, która zgodnie ze swoim zwyczajem odebrała telefon syna. Powoli zaczynałam się już do tego przyzwyczajać.

– Poszedł kupić coś w kiosku. Powiem mu, żeby zadzwonił, jak tylko wróci.

Powiem mu! Ona mu powie! No jasne, bo gdyby nie to, jej syn nie będzie miał pojęcia, że wypada skontaktować się ze swoją dziewczyną, z którą planował spędzić wieczór! Poczułam, jak znowu ogarnia mnie złość. Mimo wszystko zachowałam spokój i uprzejmie pożegnałam się z kobietą, która mogłaby być moją teściową.

Sebastian sprawił, że mój nastrój był lepszy po wspólnie spędzonym wieczorze. Muszę przyznać, że mój facet to świetny gość – jest przystojny, dowcipny, zawsze wymyśli coś ciekawego do robienia i ciągle prawi mi komplementy.

– Mam wielkie szczęście, że jesteś ze mną – szepnął mi do ucha gdy już nie mieliśmy siły tańczyć w klubie.

Ciągle mu to mówiłam

– Czy nie miałbyś ochoty widywać mnie częściej niż tylko parę razy w tygodniu? – zapytałam figlarnie, zdobywając się na odwagę. – Przecież mam własne mieszkanie po babci…

– Klara, znów zaczynasz? – odsunął się, zupełnie jakby moje słowa go dotknęły. – Ustaliliśmy już, że nie będziemy działać pochopnie. Moi rodzice wzięli ślub już po kwartale znajomości i…

– Tak, tak, wiem – odstawiłam szklankę. – Twój ojciec zostawił was, zanim przyszedłeś na świat, a mama samotnie cię wychowywała. Ale nie uważasz, że jest spora przepaść między trzema miesiącami a pięcioma latami?!

Najtrudniejsze w tym wszystkim było to, że ta rozmowa nie przyniosła żadnych rezultatów, a przecież odbyła się już wcześniej tyle razy, że nie starczyłoby palców u rąk, żeby je policzyć. I za każdym razem wyglądało to identycznie: ja rzucałam sugestię, że może warto byłoby postawić kolejny krok w naszej relacji, a on upierał się przy swoim jak niczym żołnierz na froncie, broniący swojej pozycji do upadłego.

A tą jego pozycją było, nie oszukujmy się, wygodnickie życie z mamusią pod jednym dachem. Mamusia, która robiła mu obiady, zakupy, ogarniała mieszkanie, zajmowała się praniem i w zamian nie oczekiwała absolutnie niczego.

Miałam już dosyć

Natalia zaproponowała wspólne przeglądanie katalogu z sukniami ślubnymi, dostałam zaproszenie na ślub kuzynki za miesiąc, a mój brat obmyślał plan oświadczyn swojej lubej. Ludzie zdawali się w ogóle nie przejmować tempem rozwoju związków, po prostu żyli, kochali się i brali śluby. Też marzyłam o czymś takim!

– Co ty na to, żeby zajść w ciążę? – Natalia wyszeptała konspiracyjnie.

– Oszalałaś?! – niemalże zerwałam się z miejsca. – Nie zamierzam sprowadzać dziecka na ten świat tylko po to, by zdobyć mężczyznę.

– Ależ ty nic nie kumasz – spojrzała na mnie z wyższością. – Wystarczy, że powiesz mu o ciąży i sprawdzisz jego reakcję. Jeżeli się oświadczy, super. A jak nie, to i tak niczego to nie zmieni. Nie ryzykujesz absolutnie niczym

– No dobra, ale co będzie za dziewięć miesięcy? – popatrzyłam na nią jak na nienormalną.

– Tym się pomartwisz kiedy indziej – lekceważąco machnęła dłonią. – W życiu różnie bywa, a jeśli już ci się oświadczy i zamieszkacie razem, to może potem nie będzie mu się chciało wszystkiego anulować i pójdzie po twojej myśli!

Był niezwykle spokojny

Sebastian był zaskoczony kiedy odmówiłam lampki białego wina, które przyniósł ze sobą w niedzielne popołudnie. Zazwyczaj chętnie delektowałam się tym trunkiem podczas naszych wspólnych seansów filmowych. Tym razem jednak spuściłam tylko wzrok, bo miałam w głowie dość nietypowy plan.

Przez ostatnich pięć lat naszego związku próbowałam już chyba wszystkich znanych mi sposobów, żeby nakłonić go do zaręczyn albo chociaż do tego, abyśmy razem zamieszkali. Żadna z tych metod nie okazała się skuteczna, dlatego postanowiłam zaryzykować i zrealizować dość szalony pomysł właśnie tego dnia, kiedy mój chłopak wpadł do mnie obejrzeć jakąś komedię romantyczną na DVD.

– Hej, o co chodzi? Bardziej odpowiada ci czerwone? – zagadnął.

– Nie, to nie tak… po prostu... – wiedziałam, że to ostatnia chwila na zmianę zdania, ale bardzo zależało mi, żeby to się udało. Chyba byłam już wtedy nieźle zdesperowana. – Spodziewam się dziecka!

– Rozumiem – stwierdził, zachowując niezwykły spokój. – Dobrze, pogadam z mamą, na pewno ci powie, do jakiego lekarza najlepiej się udać, a jak już u nas zamieszkasz, to omówi z tobą, jaką dietę powinnaś stosować. Odpowiednie odżywianie w ciąży to naprawdę istotna kwestia.

– Słucham? Mam zamieszkać z tobą i twoją mamą?! – nie mogłam uwierzyć własnym uszom.

– A jak ona ma ci pomóc w opiece nad dzieckiem, jeśli nie będziesz z nami mieszkać? – zadał pytanie z rozbrajającą bezpośredniością.

Wszystko się wyjaśniło

Mimo że plan Natalki miał zupełnie inny cel, to i tak rozwiązał bardzo istotną kwestię w moim życiu.

– Prawdę mówiąc nie spodziewam się dziecka – wyznałam. – Ja po prostu strasznie pragnęłam, abyś mi się w końcu oświadczył. Ale teraz dotarło do mnie, że to się nigdy nie wydarzy. No bo ty już znalazłeś miłość swojego życia, swoją mamę. Usilnie starałam się dostrzec w tobie kogoś, kim nie jesteś. Wszystkiego dobrego ci życzę, a teraz musisz już sobie pójść.

Skontaktowałam się z moją przyjaciółką. Początkowo spanikowała, że zerwałam z Sebastianem przez jej radę, ale od razu ją uspokoiłam, tłumacząc, że to tylko przyśpieszyło coś, co i tak musiało się stać prędzej czy później.

– Rany, czułam się winna, że podpowiadam ci, żebyś udawała w takiej ważnej kwestii, ale aż strach pomyśleć, co by było, gdybyś faktycznie zaszła z nim w ciążę – powiedziała przerażona samą myślą.

Pięć lat w związku to sporo. Przyznam szczerze, że przez chwilę dumałam nad tym, czy by nie wrócić do Sebastiana. Ale Natalka od razu mi powiedziała prosto z mostu, że facet był totalnym maminsynkiem. Jakoś się pozbierałam po tym wszystkim i na ślubie przyjaciółki już byłam w świetnej kondycji.

Poznałam tam mnóstwo interesujących mężczyzn. Brat cioteczny Natalii to niezły przystojniak i do tego całkiem bystry. Mam nadzieję, że to dobry znak, tym bardziej że jego matka pracuje gdzieś na Wyspach. Pomyślałam, że może warto spróbować go lepiej poznać.

Klara, 24 lata

Czytaj także:
„Wyszłam za rolnika i to był mój koniec. Byłam dla niego częścią inwentarza, zaraz po widłach i siewniku”
„Chłopak rzucił mnie dla mojej przyjaciółki. Gdy oni tańczyli na swoim weselu, ja pocieszałam się w ramionach jego ojca”
„Po nieznanej ciotce dostałam spadek i tajemnicze dokumenty. Okazało się, że rodzice latami ukrywali przede mną prawdę”

Redakcja poleca

REKLAMA