„Nie chciałam spędzać wakacji z dziećmi. Potrzebowałam odpocząć, więc podrzuciłam rozdarte wnuki teściowej”

szczęśliwa kobieta fot. Adobe Stock, JJ Studio
„– Czy ty nie rozumiesz, że potrzebuję wakacji? – spytałam teściową. – Jeżeli potrzebujesz wakacji od własnych dzieci, to znaczy, że jesteś wyrodną matką. A ja naprawdę myślałam, że ona zrozumie moją sytuację”.
/ 24.07.2024 08:30
szczęśliwa kobieta fot. Adobe Stock, JJ Studio

Wakacje są po to, by wypocząć, a nie może być mowy o odpoczynku, gdy na urlopie robi się to samo, co zawsze. Chciałam wziąć wolne od matkowania. Było mi to bardzo potrzebne. Gdy poprosiłam teściową, żeby pod naszą nieobecność popilnowała chłopców, nazwała mnie wyrodną matką. Zołza jedna! Jak mogła mi tak powiedzieć? Należy mi się chwila odpoczynku od rozdartych bachorów, więc postanowiłam przechytrzyć tę wiedźmę bez serca.

Synowie wysysają ze mnie energię

Kocham Sebastiana i Konrada, ale muszę uczciwie przyznać, że moi chłopcy wyrastają na niezłych nicponi. Naprawdę, nigdy jeszcze nie widziałam tak hałaśliwych i żywiołowych dzieci. Gdy tylko się przebudzą, zaczynają wrzeszczeć i nie przestają, aż zasną. Wszędzie ich pełno, a gdybym na chwilę spuściła ich z oczu, na pewno zdarzyłby się jakiś wypadek. To nie tak, że jestem przewrażliwiona i piszę czarne scenariusze. Swoją teorię popieram doświadczeniem.

To zdarzyło się na początku tego roku. Dosłownie na kilka minut wyszłam do drugiego pokoju, by odebrać pilne połączenie. Gdy wróciłam, Konrad, mój kochany pięciolatek, stał na blacie kuchennego stołu, a jego czteroletni braciszek dopingował go: „Skacz, skacz!”.

– Konrad, nie! – wrzasnęłam i rzuciłam się w jego stronę.

– Mama, patrz! – powiedział uradowanym głosem i skoczył.

Całe szczęście, że skończyło się tylko na skręconej kostce. Najadłam się wtedy strachu, jak nigdy wcześniej. Tak właśnie wygląda każdy dzień z moimi urwisami. Gdy budzę się rano, zaczynam się zastanawiać, jakie atrakcje dla mnie przygotowali.

Liczyłam na wsparcie teściowej

Może nie zabrzmię wiarygodnie, ale naprawdę kocham te małe rozwrzeszczane bachory. Ale gdybym nie odpoczęła od nich, nie wytrzymałabym nerwowo. Zbliżające się wakacje wydawały się idealną okazją, by zregenerować nadszarpnięte nerwy.

– A może w tym roku zrobimy sobie urlop bez dzieci? – zapytałam Radka, mojego męża.

– Bez dzieci? Jak to sobie wyobrażasz?

– Normalnie. Poprosimy twoją mamę, żeby zaopiekowała się chłopcami pod naszą nieobecność.

– Skarbie, jesteśmy małżeństwem od ośmiu lat, a ty jeszcze nie poznałaś swojej teściowej? Przecież wiesz, jaki pogląd mama ma na ten temat. Już nawet wiem co ci powie: „Chcieliście dzieci, to teraz opiekujcie się nimi” – powiedział, nieudolnie naśladując głos swojej matki.

– Na pewno nie. Porozmawiam z nią od serca, jak kobieta z kobietą. Zrozumie mnie. W końcu sama miała z tobą urwanie głowy.

– O, wypraszam sobie – udał obrażonego. – Ja byłem złotym dzieckiem.

– A niby po kim chłopcy mają charakterek? Bo na pewno nie po mnie.

Podniosłam telefon i wybrałam numer teściowej. Odebrała po drugim sygnale.

Nie rozumiała mnie

– Cześć, mamo – przywitałam się.

– No proszę! Moja synowa przypomniała sobie, że ma teściową.

– Och, nie przesadzaj. Przecież dzwoniłam w zeszłym tygodniu. Co u ciebie?

– Nic nowego. Biodro boli mnie, jakby ktoś zaszył mi w nim tłuczone szkło.

– To przykre. Słuchaj, mamo. Mam do ciebie małą prośbę. Czy w czerwcu moglibyśmy podrzucić do ciebie chłopców na tydzień?

– A dlaczego? Stało się coś?

– Nic się nie stało. Po prostu chcemy wyjechać nad morze i odpocząć trochę.

– Bez dzieci?

– Przecież wiesz, jacy oni są. Będę musiała biegać za nimi przez całą dobę. A ja naprawdę potrzebuję odpoczynku. Wyświadczyłabyś nam tę drobną przysługę?

– No pewnie! Bo najlepiej zrzucić wszystko na starą babkę! Mowy nie ma! Wasze dzieci, wasz obowiązek. Chłopcy zawsze są u mnie mile widziani, ale jeżeli mają przyjechać na dłużej, to tylko z wami. Sama nie poradzę sobie z nimi.

– Mamo, bardzo cię proszę. To tylko tydzień.

– A jak coś się stanie, to do kogo będziesz mieć pretensje? Oczywiście, że do mnie! O, nie!

– Czy ty nie rozumiesz, że potrzebuję wakacji?

– Jeżeli potrzebujesz wakacji od własnych dzieci, to znaczy, że jesteś wyrodną matką.

Odłożyła słuchawkę. Naprawdę myślałam, że zrozumie moją sytuację.

– Rozłączyła się – powiedziałam do męża.

– Mówiłem ci.

Miałam prosty, ale genialny plan

Nazajutrz chłopcy obudzili się jak zwykle przed nami, ale tym razem ich krzyk nie zerwał nas z łóżka. Konrad, prowodyr wszystkich głupich pomysłów, postanowił inaczej uprzyjemnić nam dzień. Wziął garnek z kuchennej szafki i nalał do niego tyle wody, ile zdołał unieść. Zakradł się do naszej sypialni i chlusnął na nas. „Do diabła, mam dosyć!” – wrzasnęłam. Radek był wściekły. Posłał łobuzów do ich pokoju i zabronił im wychodzić do końca dnia. Jakby to miało w czymś pomóc.

– Wystarczy. Gdy tylko zmienię pościel, zarezerwuję tydzień nad morzem. Dla nas dwojga. Nasze wstrętne bachorki nie pojadą z nami.

– I co? Zostawisz ich samych w domu?

– Nie. Mam inny pomysł.

Jeszcze tego samego dnia zadzwoniłam do teściowej. Przyznałam jej rację i przeprosiłam, że ostatnim razem zażądałam, by wzięła na siebie tak duży obowiązek.

– A może dwa dni? Jeden weekend byłby dla ciebie problemem?

– Hmmm... – zastanawiała się. – Dwa dni to nic wielkiego. Możecie ich podrzucić.

– Świetnie. Więc jesteśmy umówione.

Mój plan zakładał, że zostawimy synów u babci, a sami pojedziemy wylegiwać się na plaży.

– Zadzwonimy do niej, gdy będziemy już nad morzem. Powiemy, że jednak wrócimy za tydzień.

– Chcesz postawić ją przed faktem dokonanym?

– Nic jej nie będzie. Jako babcia też powinna mieć jakieś obowiązki.

Wiem, że to podłe z mojej strony, ale naprawdę nie miałam innego wyjścia. Gdybym tego nie zrobiła, prędzej czy później oszalałabym. Jestem matką przez całą dobę, a moje dwa smyki wysysają ze mnie całą energię. Wolałabym już zostać w domu, niż zabrać ich na wczasy.

Wypoczęłam jak nigdy wcześniej

W końcu doczekaliśmy się wyjazdu. Przez całą drogę do mamy Radek powtarzał, że to fatalny pomysł. Nie słuchałam go. Zresztą i tak krzyki chłopców zagłuszały jego głos.

– Wrócimy w niedzielę – powiedziałam do teściowej.

– Bawcie się dobrze.

– Chłopcy, a wy macie być grzeczni i słuchać babci – poleciłam synom.

Zanim dotarliśmy na miejsce, wysłałam do niej krótką wiadomość: „Chyba zapomniałam dodać, że wrócimy nie w tą, a w następną niedzielę”. Od razu wyłączyłam telefon i Radkowi poleciłam zrobić to samo. To był cudowny urlop. Nie miałam pojęcia, że aż tak bardzo potrzebowałam odpoczynku. Naładowałam do oporu swoją wewnętrzną baterię i wróciłam do dzieci z zapasem świeżych sił.

Teściowa zmyła nam głowy i powiedziała, że mamy się do niej nie odzywać. Nic nie szkodzi. Przejdzie jej. 

Anna, 37 lat

Czytaj także: „Moja kuzynka to królowa marud. Śpi na forsie ze spadku po bogatym wujku, a mimo to wciąż narzeka na swój los”
„Gdy mieszkałam za granicą, mama mnie ciągle oszukiwała. Tylko dzięki sąsiadce poznałam smutną prawdę”
„Mąż przez lata wmawiał mi, że jeździ w delegacje. Jego szef przez przypadek wygadał się, co tak naprawdę robi”

 

Redakcja poleca

REKLAMA