„>>Narzeczony<< i jego kochanka chcieli wykurzyć mnie z mojego mieszkania, złamałam jej nos. Nie po to tyle harowała”

zdradził mnie z koleżanką z pracy fot. Adobe Stock
„– Kiedy jej powiesz? – pytała Karolina. – Niedługo. Niech jeszcze dokończy parę drobiazgów. Chyba że sama chcesz się wziąć za ten remont? – Zwariowałeś? Czy ja fizyczna jestem? – Więc nie naciskaj. Najpierw marudziłaś, żeby ją wykorzystać, ile się tylko da, a teraz ci nie pasuje. Przyjdzie czas, to ją wykopiemy”.
/ 12.06.2022 20:03
zdradził mnie z koleżanką z pracy fot. Adobe Stock

Harowałam jak wół, pilnowałam ekipy budowlanej, latałam po sklepach i gotowałam. Czemu? Bo byłam kretynką, jak się okazało. Całe ręce mam pościerane do żywego mięsa od tego remontu. Noszę rękawice ochronne, ale zawsze się gdzieś człowiek pomaże farbą czy klejem i potem trudno doczyścić. Tylko rozpuszczalnik pomaga. Kamil musi dbać o dłonie. Pracuje w banku, nie może klientom pokazywać łap zniszczonych jak u drwala. W ogóle się nie nadaje do ciężkiej roboty.

Kocham Kamila. Zrobię dla niego wszystko. Dlatego wzięłam na siebie ten remont; w końcu oboje zamieszkamy w naszym pięknym, czystym, wygodnym mieszkaniu i będziemy bardzo szczęśliwi. Kamil ma coraz to nowe pomysły. Najpierw łazienka miała być czarna z czerwonym, potem z szafirowym, a w końcu stanęło na szarych, wielkich kaflach i amarantowej mozaice. Nalatałam się po hurtowniach, bo jeśli mieli jedno, to brakowało drugiego i o mało ducha nie wyzionęłam, zanim znalazłam wszystko.

Te torby i wiaderka gipsu, zaprawy i lepików targałam na własnych plecach. Kamil nie zostawiał mi samochodu, bo się bał, że zapaćkam farbą siedzenia. Na szczęście mam autobus spod marketu budowlanego pod dom, więc dawałam radę.

Użerałam się z kolejnymi ekipami

Hydraulicy, betoniarze, malarze, elektrycy…wszystkich przerobiłam. Potrafię być twarda, jeśli trzeba… tylko z Kamilem mi nie wychodzi. On robi ze mną, co chce. Szybko się złości, nie panuje nad językiem. Wymyślił, że jedna ściana w salonie ma być pomalowana na „gołębio”.
– Ze srebrnoszarym połyskiem – podkreślał. – Koniecznie tego dopilnuj.
Według mnie wyszło super. Ale Kamilowi się nie podobało.
– To ma być szary? – wściekał się. – Ty masz chyba feler w oku. Karolina mówiła, że to nawet szarego nie przypomina.
– Co do tego ma Karolina? – pytałam. – Była tu? Widziała?
– Wyobraź sobie, że tak.
– Kiedy? Nic mi nie mówiłeś
– Teraz właśnie mówię. Latałaś po sklepach, nic dziwnego, że cię nie zastała.

Karolina pracuje z Kamilem. Przyjaźnią się od dawna. Dzwonią do siebie po kilka razy na dzień.

– Nie jesteś zazdrosna? – pyta moja koleżanka. – Ja bym ją pogoniła. Za blisko włazi w wasz związek.
Na początku mi to przeszkadzało, ale Kamil zabronił mi się czepiać.
Nie wybieraj mi przyjaciół – zażądał. – Ja się do twoich nie wtrącam.

Miał mi się oświadczyć

Zapomniał, że wszystkich, jakich miałam, skutecznie mi obrzydził. Że tępaki, mało kumaci, prymitywni, bez polotu… Tak o nich gadał dlatego, że to samochodziarze, technicy i pracownicy call center. Jestem z Kamilem dwa lata. Mówię o nim „narzeczony”, ale tylko wtedy, gdy nie słyszy. Mam nadzieję, że się pobierzemy, chociaż Kamil o tym nie wspomina. To mieszkanie kupiliśmy okazyjnie. Było zadłużone i zdewastowane, ale i tak się opłacało. Za dwa kredyty (mój większy) i moje oszczędności udało się załatwić akt własności na nas oboje. Dla mnie było oczywiste, że szykujemy miejsce dla siebie i naszych dzieci. Dlatego włożyłam w remont całe serce i wszystkie siły i pieniądze. Wyszło naprawdę pięknie.

Na parapetówce byli tylko znajomi Kamila. Tak jakoś wyszło. Kamil obiecał, że zrobimy jeszcze jedną, dla moich kumpli.
– Sama rozumiesz, że nie mieliby o czym gadać z tymi ludźmi, których zaprosiłem. To inna półka.
Zażartowałam wtedy, czy i ja jestem z tej dolnej, skoro pracuję w dyskoncie? Tylko się uśmiechnął. Ja, głupia, nie zwróciłam na to uwagi.

Na przyjęciu brylowała Karolina. Wyglądało, że ona jest gospodynią. Czuła się, jak u siebie. Ja byłam: „przynieś, wynieś, pozmywaj”.

Postanowiłam, że z tym skończę!

Zaraz po parapetówce postawię warunek: Karolina do kąta, ja w centrum. Ci bankowcy szybko się popili. Wcale nie zachowywali się kulturalnie i z klasą. Karolina też była nietrzeźwa. Tańczyła tylko z Kamilem, kleiła się do niego... Nikt mi nie pomagał w kuchni. Dwoiłam się i troiłam, bo Kamil wymyślił wytworne menu, ale zwalił to na moją głowę. Kiedy wreszcie podałam ostatni talerz, mogłam się rozejrzeć przytomniej i ocenić, co się dzieje?

Kamila i Karoliny nie było… Myślałam, że wyszli na balkon i palą papierosy, ale tam było pusto. Zajrzałam do łazienki, do gabinetu Kamila i wtedy ich usłyszałam. Nawet drzwi dokładnie nie zamknęli. Leżeli na naszym łóżku.
– Kiedy jej powiesz? – pytała Karolina.
– Niedługo. Niech jeszcze dokończy parę drobiazgów. Chyba że sama chcesz się wziąć za ten remont?
– Zwariowałeś? Czy ja fizyczna jestem?
– Więc nie naciskaj. Najpierw marudziłaś, żeby ją wykorzystać, ile się tylko da, a teraz ci nie pasuje. Przyjdzie czas, to ją wykopiemy. Co nagle, to po diable.
– Wkurza mnie. Czuje się, jak u siebie.
– Ale przyznaj, że jest pożyteczna. Wiesz, ile musielibyśmy zapłacić jakiemuś kierownikowi robót?
– Tylko się szarogęsi i udaje ważną. Szlag mnie trafia, że ma nasze klucze.
– Już niedługo kochanie. Wytrzymaj myszko. Teraz daj buzi i wracajmy. Może się pokapować, że długo nas nie ma.
– Coś ty! Miota się z garami. Dobrze wymyśliłam, żeby ją urobić po łokcie? Debilka chciała się popisać, że gotuje jak w MasterChefie, więc niech się stara.
Śmiali się ze mnie. Całowali się, a ja stałam pod tymi drzwiami i prawie mdlałam z nieszczęścia, jakie na mnie spadło.

Potem zaczęło się coś, co dobrze znam

Kiedy się naprawdę wścieknę, krew mi odpływa od głowy, więc nie bardzo kojarzę, jak tam do nich wpadłam. Na pewno z wielkim hukiem. Najpierw dorwałam Karolinę. Miała dużo szczęścia, że się szybko sturlała z łóżka i dlatego dostała tylko raz, ale tak, że to zapamięta. Kamil zerwał się na równe nogi i stał jak palant, goły od pasa i przerażony moją furią. Wystarczył jeden cios, żeby się zwinął na dywanie.

Bankowcy pierzchali w popłochu, bo poleciały na nich talerze i reszta zastawy. Zanim przyjechała policja na interwencję, mieszkanie było całkiem zdemolowane. Nabrałam kondycji po tym remoncie, nie wiedziałam, że mam tyle siły. Kamil się odgraża, że założy mi sprawę o zniszczenie mieszkania. Karolina będzie mnie podobno skarżyła o złamany nos. Mam nadzieję, że taki krzywy już jej zostanie, bo zasługuje na karę.

Zmieniłam zamki w drzwiach. Po konsultacjach z prawnikiem mam zamiar spłacić Kamila; dostanie dokładnie tyle, ile wniósł do wspólnej kasy. Oczywiście, odliczę sobie za pilnowanie remontu i wkład własnej pracy. Sprzedam to mieszkanie, kiedy już prawnie będzie moje. Nie mogłabym w nim zasnąć. Mam uraz. Nie wiem, czy kiedykolwiek zaufam jakiemuś mężczyźnie? Na razie czuję fizyczny wstręt, kiedy myślę o Kamilu.

– Ty masz złe błyski w oczach, kiedy wspominasz o Karolinie – mówi moja koleżanka. – Strach na ciebie patrzeć.
– Bo to jest zła kobieta – odpowiadam. – Podła, niemoralna, intrygantka i złodziejka. Zatruła mi duszę. Nawet jeść nie mogę, bo we wszystkim czuję zgniły jad, jaki we mnie wsączyła. Aż w oczach mi się ćmi na jej wspomnienie.
– Przejdzie ci, czas leczy rany…
Tylko ile tego czasu musi upłynąć, żebym zaczęła normalnie żyć? Tygodnie, miesiące, lata?

Czytaj także:
Za romans z szefem awansowałam już 2 razy
Zmarnowałem 10 lat, nie interesując się córką
Zdradziłam męża, gdy wyjechał za granicę
Musieliśmy stać się rodzicami naszej wnuczki
Mąż omal mnie nie zabił w szale zazdrości

Redakcja poleca

REKLAMA