Spoglądam na tę kobietę i mam prawie pewność, że to ta sama osoba. Obecnie przedstawia się jako Agnieszka, ale ja pamiętam ją pod imieniem Roksana. Uwija się przy stole, nakładając gościom na talerze zupę.
Kiedy miałem okazję ją ostatnio widzieć, kręciła się wokół mnie. Była całkiem naga, czasami miała na sobie jedynie stringi. Rozpoznaję kształt jej biustu, gdy pochyla się nad moim nakryciem, dopytując czy mam ochotę na marchewkę. A co jeśli się pomyliłem? Jeżeli to jednak nie ta sama dziewczyna?
To już 5 lat od naszego spotkania
Nasz pomysł na wieczór kawalerski kumpla był tak banalnie prosty, że aż oczywisty – zaprośmy striptizerkę! To już prawie 5 lat, od kiedy Marek zdecydował się na ożenek. Imprezę na pożegnanie wolności zorganizowaliśmy w moim mieszkanku. Każdy miał swoje zadanie. Jeden z chłopaków przyniósł żarełko, inny zajął się trunkami, a kolejny zapojką i przekąskami. Ja z kolei miałem zapewnić atrakcje, czyli załatwić jakąś fajną laskę.
Plan był taki, żeby babka tańczyła przed Markiem, powoli się rozbierając i przy okazji jego też. Potem mieli się udać do osobnego pokoju, wiadomo, pobyć ze sobą sam na sam. Przecież wiadomo jak to jest – facet po ślubie będzie wzorowym małżonkiem tylko wtedy, gdy przed ślubem porządnie się wyhula.
Odnalezienie właściwej dziewczyny okazało się łatwiejsze, niż przypuszczałem. Sieć aż roi się od ogłoszeń panienek z każdej miejscowości, czasami jest ich dziesiątki, a bywa, że i setki. Narzeczoną Marka była drobna, szczupła blondynka, dlatego dla odmiany postanowiłem wybrać mu atrakcyjną, wysoką szatynkę. Nie mam pojęcia, który z kumpli wpadł na pomysł, żeby przy okazji spłatać Markowi figla. Wyszedł z inicjatywą, aby na łóżku, na którym wyląduje Marek z tancerką erotyczną, umieścić pod pościelą kilka jajek. Nigdy w życiu bym się na to nie pisał, bo wyrko należało do mnie, ale te dziady mnie nie poinformowały.
Wieczór zapowiadał się wyśmienicie – rozpoczęliśmy imprezę, otwierając flaszkę i włączając ulubione kawałki. W powietrzu czuć było męską energię. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Gdy Roksana przekroczyła próg, faceci aż westchnęli z wrażenia. Dziewczyna zgarnęła pięć stów i od razu ruszyła w tany. Poruszała zmysłowo biodrami, od czasu do czasu potrząsając piersiami. Kiedy zaczęła się rozbierać, dostrzegłem tatuaż skorpiona nad jej prawym biodrem – chyba jej znak zodiaku. W pewnej chwili, tak jak się umówiliśmy, podeszła do Marka. On jednak zręcznie się wywinął, rechocząc:
– Dzisiaj wracam do mojej narzeczonej, na bank będzie sprawdzać, czy coś nie zaszło. Niech pani rozbierze gospodarza – rzucił Marek, wskazując na mnie.
Byłem już nieźle wstawiony po połowie flaszki, więc nie miałem zamiaru protestować. Zresztą ta laska była naprawdę niezła. Doceniałem jej śmiałość i to, jak była pewna siebie, a może raczej jej bezwstydność. Kiedy tańczyła między nami, podeszła do mnie. Krępowałem się jednak przed kumplami, więc po chwili chwyciłem ją za dłoń i zaprowadziłem do sypialni. Znajomi chichotali, gdy odchodziliśmy. Wepchnęła mnie na wyrko i to był nasz jedyny fizyczny kontakt tamtej nocy. Wylądowałem w tych cholernych jajkach, które zachrzęściły pod moim ciężarem, co wywołało salwę śmiechu u dziewczyny, a sekundę później dołączył do niej rechot moich kumpli. Nie było wątpliwości, że to koniec wrażeń na ten wieczór.
Byłem zaskoczony reakcją tej młodej kobiety
Nie poszła się ubrać ani nigdzie nie wyszła. Ściągnęła tylko pościel z łóżka, zaniosła ją do łazienki i wrzuciła do wanny. Później przyszła mi pomóc w porządkach. Zaczęliśmy ze sobą gadać. Wywnioskowałem, że to całkiem przyjemna i miła osoba. Powiedziała mi, że uczy się w trybie zaocznym, a w ten sposób dorabia sobie na opłacenie nauki i innych wydatków związanych ze studiami. Umówiliśmy się później jeszcze kilka razy. Dzwoniłem do niej, kiedy wśród kumpli nie mogłem nikogo namówić na przykład na seans w kinie, albo zwyczajnie kiedy miałem ochotę na zbliżenie. Polubiła mnie, dlatego dostawałem u niej rabat.
Gdy od naszego poznania się minęło dobrych kilka miesięcy, zdecydowałem się na wyjazd do Irlandii. Na początku dorywczo pracowałem w pewnym barze, zajmując się porządkami i wynoszeniem odpadów, jednak szef z czasem zaufał mi na tyle, by pozwolić mi obsługiwać gości. Kasa była świetna, a napiwki wpadały jak szalone – każdego klienta umiałem słuchać jak nikt inny.
Nie spieszyło mi się z powrotem do kraju, aż tu nagle wpadło mi do skrzynki zaproszenie na ślub mojego wujka. Mega się ucieszyłem, bo to spoko gość, od paru lat już sam jak palec po śmierci żony. Był grubo po pięćdziesiątce, ale fajnie, że jeszcze kogoś spotkał na swojej drodze. Skombinowałem jakiś fajny prezent dla młodej pary i wsiadłem w samolot do Polski jakoś tydzień przed ceremonią.
Wuj osobiście przyjechał po mnie na lotnisko. Przez całą podróż do mieszkania żartował, a nawet nucił pod nosem. Jeszcze nigdy nie widziałem go w tak radosnym nastroju. Zatkało mnie z wrażenia dopiero w momencie, kiedy zaprezentował mi swoją wybrankę.
– To jest Agnieszka, poznajcie się.
Dygnęła jak mała dziewczynka. Oszałamiająca szatynka, która nie przekroczyła jeszcze trzydziestki. Jej twarz wydawała mi się znajoma. Albo po prostu kogoś mi przypominała?
– Agnieszka, miło mi – powiedziała, wyciągając dłoń w moim kierunku.
Cholera jasna, ten głos… Ten głos też brzmiał mi znajomo. Na sto procent gdzieś go wcześniej słyszałem. Skąd ją kojarzę? Gdzie ją wcześniej widziałem? A może to tylko moje urojenia?
Przygotowywaliśmy dom na przyjęcie weselne
Pożyczaliśmy krzesła od ludzi z sąsiedztwa, rozstawiliśmy stoły, nosiliśmy zgrzewki z napojami i kartony wódki. Pod wieczór nieco się z nich poczęstowaliśmy, a co poniektórzy wpadli w dobry nastrój i ruszyli w tany. Aga położyła ręce na biodrach i zaczęła nimi poruszać. Oniemiałem z wrażenia. Przecież ja znam ten ruch. Widziałem już taki taniec. No jasne, to Roksana! Ta dziewczyna, co ma wytatuowanego skorpiona nad prawym biodrem. Byłem totalnie zaskoczony. Czyżby naprawdę mnie nie poznała?
Następnego dnia, gdy zasiedliśmy do obiadu i dostawałem od niej talerz z zupą, moje myśli plątały się tak bardzo, że niechcący wypaliłem:
– Dzięki, Roksana.
Dłoń młodej kobiety lekko się zatrzęsła. Parę kropel wylądowało na śnieżnobiałym obrusie.
– Agnieszka, tak mam na imię – odparła, a mój wuj popatrzył na mnie zaskoczonym wzrokiem.
Od tamtej chwili Agnieszka ucieka spojrzeniem, gdy na nią patrzę. Miałem ochotę zapytać wuja o tego skorpiona. Zastanawiam się, czy on zdaje sobie sprawę, kim była wcześniej jego wybranka? Powinienem mu o tym wspomnieć? Kompletnie nie wiem, co powinienem zrobić w tej sytuacji.
Ignacy, 27 lat
Czytaj także:
„Teściowa pluła moim barszczem, a teść nakłaniał męża do zdrady. Zniszczyli mi życie, ale córki im nie oddam”
„Z mojej lichej renty ledwo dało się wyżyć. Lokatorka pokazała mi, jak z mieszania dżemu wykręcić dobry interes”
„Okłamywałam męża, że nie mogę znaleźć pracy. Udawałam zmartwioną, a tak naprawdę nie chciało mi się brudzić rączek”