„W wieku 40 lat nadal spałam i mieszkałam sama. Z desperacji poszłam na randkę nawet z ratownikiem z basenu”

singielka fot. Adobe Stock, deagreez
„– Ale było super, Ulka! Żałuj, że się nie przyłączyłaś – entuzjazmowała się Izka. – Wiesz… Jak by ci tu powiedzieć. Nie żałuję ani trochę – odpowiedziałam. – Umówiłam się na randkę!”.
/ 30.10.2024 16:13
singielka fot. Adobe Stock, deagreez

Latem jakoś zapominałam o samotności, bo spędzałam czas to na grillu u znajomych, to na wycieczkach albo weekendowych wypadach za miasto. A zimą?! Trudno było kogokolwiek namówić nawet na spacer. 

Kiedy więc Iza zadzwoniła z propozycją wyjścia na basen, od razu się zgodziłam. Kiedyś trenowałam pływanie, ale teraz już dawno nie byłam na krytym basenie. Pełna obaw przymierzałam strój kąpielowy w łazience przed lustrem. Spojrzałam krytycznie na swoje odbicie i sięgnęłam po telefon.

– Izka… nic z tego nie będzie. Wyglądam tragicznie.

– No i co z tego? Ja też! Przecież po to właśnie idziemy się poruszać, a nie żeby wygrać konkurs na Miss Polonię. No, chyba że miałaś takie plany – zachichotała.

– Nie kpij ze mnie. Tam pewnie będzie mnóstwo ludzi. Będą się na mnie gapić!

– Nie będzie. Nikomu się nie chce wychodzić w taki mróz.

Byłam rozżalona

Niedługo byłam już spakowana i gotowa do wyjścia. Iza przyjechała po mnie autem.

– I jak? Gotowa? Zobaczysz, będzie fajnie. Ruszymy trochę nasze stare cielska – zachichotała.

– O, wypraszam sobie. Czterdzieści plus to jeszcze nie stare.

– Ale młódki już też nie.

– Ty chociaż masz dzieci. A ja? Stara panna – jęknęłam.

– Singielka! Przynajmniej nie rozwódka jak ja! Poza tym, co ty tak marudzisz? Jak nie ty…

– Ech, nie podobam się sobie w tym stroju. Chyba dlatego. Będę się głupio czuła wśród małolatów.

– Nie przesadzaj. Zgrabna z ciebie babka.

Inne kobiety nas namawiały

Gdy dojechałyśmy na miejsce, nie mogłam uwierzyć. Parking był niemal pełny.

– A to co?! Czemu tu tyle aut?

– Nie mam pojęcia – odparła zdumiona Iza. Już przy kasie się dowiedziałyśmy.

– Panie na aqua aerobik?

– Na co? Nie, na basen.

– No, oczywiście, że na basen. Ale czy na zajęcia z panem Dawidem.

– Nie.

– A czemu? Polecam – odpowiedziała z uśmiechem kasjerka. Mimo to się nie skusiłyśmy. W szatni zastałyśmy grupę około dwudziestu pań, które przygotowywały się na zajęcia, chichocząc i plotkując.
Wszystkie były w wyśmienitych humorach, co od razu wzbudziło naszą ciekawość.

– Panie na ten aqua aerobik? – zapytałam.

– Oczywiście? A wy nie? To się dopisujcie. To rewelacja! Przysięgam, że nie pożałujecie! – namawiała nas.

Wyglądałam fatalnie

– Dzięki. My tylko chciałyśmy popływać – odpowiedziałam, choć oczywiście zaczęła zżerać mnie ciekawość. Włożyłam czepek i spojrzałam na siebie w lustrze. To był błąd!

– No nie! Po co oni każą nosić te czepki?!

– Oj tam… Kichaj na to – zarechotała Izka, która wcale nie wyglądała lepiej. Weszłyśmy na halę basenową ubawione i już z oddali rzucił mi się w oczy umięśniony chłopak. Miał na sobie neonowe różowe gatki i ułożoną na żel fryzurę. Jego mięśnie też były chyba czymś nasmarowane, bo błyszczał jak bóg słońca. Spojrzałam na Izkę i już wiedziałam, że żałuje, że jednak nie dołączyła do tej grupy.

– Może się jeszcze zapiszemy? – spytała.

– Chyba żartujesz!

– Nie. Tylko spójrz na niego! Ja do nich idę, rób co chcesz! – powiedziała i ruszyła do basenu, przy którym pan Dawid prężył muskuły i wyginał śmiało ciało.

Wyglądałam jak foka

Nie miałam zamiaru dołączać do fanklubu trenera, więc weszłam do basenu i zaczęłam pływać, korzystając z całkiem wolnego toru. Szło mi tak lekko i swobodnie, jakbym nie straciła formy sprzed lat. Poniesiona entuzjazmem postanowiłam spróbować zrobić fikołka przy zawrocie. Dawniej robiłam je bez najmniejszego problemu. Teraz jednak coś poszło nie tak i się zachłysnęłam. Wypłynęłam na powierzchnię i zaczęłam kaszleć, z trudem łapiąc oddech. Ratownik natychmiast do mnie podbiegł i pomógł mi wyjść. Podniosłam ręce.

– Proszę tak nie robić. Trzeba wziąć wdech nosem i wypuścić ustami. Spokojnie. Wdech i wypuścić. Dobrze – instruował mnie.

Po chwili wyrównałam oddech, a on spojrzał na mnie z zaciekawieniem.

– Nieźle sobie pani radziła, ale żeby od razu takie akrobacje? – zaśmiał się. Przyjrzałam mu się uważniej. Wyglądał na starszego ode mnie, ale był w rewelacyjnej formie.

– Kiedyś mi wychodziły.

– Nie chce pani się zapisać do Dawida? – wskazał na trenera, który właśnie prezentował, jak zataczać kręgi bioderkami.

– Nie – odpowiedziałam rozbawiona. Nie jest w moim typie.

– To jest pani pierwszą kobietą. Musi mieć pani nietypowy gust.

– Mnie wystarczy, żeby mężczyzna był tylko trochę ładniejszy od diabła.

– O… to może ja będę w pani typie? Chyba się wpisuję w standardy – roześmiał się.

No cóż, nie było to dalekie od prawdy. Jednak jego zmarszczki wokół oczu i serdeczny uśmiech bardzo mi się podobały.

– Jakby mi pan pomógł w przypomnieniu sobie przewrotu pod wodą… to może dałabym się zaprosić na kawę – mrugnęłam.

Ratownik uśmiechnął się i podał mi rękę. Wskoczyłam więc do wody, a on zaczął mi tłumaczyć, co powinnam była zrobić. Słuchałam go, ale w głowie wciąż szalały mi myśli o tym, że umówiliśmy się na randkę. Nie byłam pewna, czy to było na serio, ale miałam nadzieję, że tak. Godzinę później wyszłam z wody niemal bez sił.

Jest pani świetną pływaczką – pochwalił mnie ratownik.

– Nie pani. Ula.

– Adam – odpowiedział i podał mi dłoń.

– To co? Jutro o piątej w Kryształowej?

– Z przyjemnością.

Umówiłam się na randkę

– Ale było super, Ulka! Żałuj, że się nie przyłączyłaś – entuzjazmowała się Izka.

– Wiesz… Jak by ci tu powiedzieć. Nie żałuję ani trochę – odpowiedziałam. – Umówiłam się na randkę!

– Randkę?  Ale z kim?

– Z ratownikiem.

– Tym starym?

– Starym?! Po czterdziestce. Mówiłaś, że to jeszcze nie starość – zaśmiałam się.

– No, stary jak na ratownika. Bo ogólnie nie stary. Poważnie na randkę? Widzisz?! A mówiłaś, że źle wyglądasz w czepku!

– Najwyraźniej każda potwora znajdzie swojego amatora – zaśmiałam się.

Następnego dnia wystroiłam się i pomalowałam. Kiedy zbliżałam się do kawiarni, dostrzegłam Adama z daleka. Stał tam w eleganckim płaszczu i miał w rękach różę. Kiedy stanęłam przed nim, musiałam prawie zawołać, żeby zwrócił na mnie uwagę.

– To ty? – spojrzał zdumiony, a ja zgłupiałam. Czyżby zapomniał, na kogo czeka?

– A czekałeś na kogoś innego?

– Chyba tak. Poznałem wczoraj piękną dziewczynę, ale nie miałem pojęcia, że aż tak piękną. Lepiej ci z włosami – uśmiechnął się.

– A ja mam wątpliwości, czy lepiej ci w płaszczu czy w pomarańczowych szortach – zaśmiałam się.

Weszliśmy do środka i rozmowa popłynęła bez chwili niezręczności. Kto by pomyślał, że faceta mojego życia spotkam na basenie w ponury, zimowy dzień…

Urszula, 40 lat

Czytaj także: „Bogaty brat ciągle mnie upokarzał. Raz pożyczył mi kasę, a chwalił się dookoła, że musi utrzymywać brata-biedaka”
„Udawała troskliwą przyjaciółkę, a później rzucała mi kłody pod nogi. Niedowartościowana lala pożałuje każdego słowa”
„Mąż zabronił mi się wtrącać w życie córki. Nie mogę patrzeć, jak robi z siebie nudną kurę domową”

Redakcja poleca

REKLAMA