Latem jakoś zapominałam o samotności, bo spędzałam czas to na grillu u znajomych, to na wycieczkach albo weekendowych wypadach za miasto. A zimą?! Trudno było kogokolwiek namówić nawet na spacer.
Kiedy więc Iza zadzwoniła z propozycją wyjścia na basen, od razu się zgodziłam. Kiedyś trenowałam pływanie, ale teraz już dawno nie byłam na krytym basenie. Pełna obaw przymierzałam strój kąpielowy w łazience przed lustrem. Spojrzałam krytycznie na swoje odbicie i sięgnęłam po telefon.
– Izka… nic z tego nie będzie. Wyglądam tragicznie.
– No i co z tego? Ja też! Przecież po to właśnie idziemy się poruszać, a nie żeby wygrać konkurs na Miss Polonię. No, chyba że miałaś takie plany – zachichotała.
– Nie kpij ze mnie. Tam pewnie będzie mnóstwo ludzi. Będą się na mnie gapić!
– Nie będzie. Nikomu się nie chce wychodzić w taki mróz.
Byłam rozżalona
Niedługo byłam już spakowana i gotowa do wyjścia. Iza przyjechała po mnie autem.
– I jak? Gotowa? Zobaczysz, będzie fajnie. Ruszymy trochę nasze stare cielska – zachichotała.
– O, wypraszam sobie. Czterdzieści plus to jeszcze nie stare.
– Ale młódki już też nie.
– Ty chociaż masz dzieci. A ja? Stara panna – jęknęłam.
– Singielka! Przynajmniej nie rozwódka jak ja! Poza tym, co ty tak marudzisz? Jak nie ty…
– Ech, nie podobam się sobie w tym stroju. Chyba dlatego. Będę się głupio czuła wśród małolatów.
– Nie przesadzaj. Zgrabna z ciebie babka.
Inne kobiety nas namawiały
Gdy dojechałyśmy na miejsce, nie mogłam uwierzyć. Parking był niemal pełny.
– A to co?! Czemu tu tyle aut?
– Nie mam pojęcia – odparła zdumiona Iza. Już przy kasie się dowiedziałyśmy.
– Panie na aqua aerobik?
– Na co? Nie, na basen.
– No, oczywiście, że na basen. Ale czy na zajęcia z panem Dawidem.
– Nie.
– A czemu? Polecam – odpowiedziała z uśmiechem kasjerka. Mimo to się nie skusiłyśmy. W szatni zastałyśmy grupę około dwudziestu pań, które przygotowywały się na zajęcia, chichocząc i plotkując.
Wszystkie były w wyśmienitych humorach, co od razu wzbudziło naszą ciekawość.
– Panie na ten aqua aerobik? – zapytałam.
– Oczywiście? A wy nie? To się dopisujcie. To rewelacja! Przysięgam, że nie pożałujecie! – namawiała nas.
Wyglądałam fatalnie
– Dzięki. My tylko chciałyśmy popływać – odpowiedziałam, choć oczywiście zaczęła zżerać mnie ciekawość. Włożyłam czepek i spojrzałam na siebie w lustrze. To był błąd!
– No nie! Po co oni każą nosić te czepki?!
– Oj tam… Kichaj na to – zarechotała Izka, która wcale nie wyglądała lepiej. Weszłyśmy na halę basenową ubawione i już z oddali rzucił mi się w oczy umięśniony chłopak. Miał na sobie neonowe różowe gatki i ułożoną na żel fryzurę. Jego mięśnie też były chyba czymś nasmarowane, bo błyszczał jak bóg słońca. Spojrzałam na Izkę i już wiedziałam, że żałuje, że jednak nie dołączyła do tej grupy.
– Może się jeszcze zapiszemy? – spytała.
– Chyba żartujesz!
– Nie. Tylko spójrz na niego! Ja do nich idę, rób co chcesz! – powiedziała i ruszyła do basenu, przy którym pan Dawid prężył muskuły i wyginał śmiało ciało.
Wyglądałam jak foka
Nie miałam zamiaru dołączać do fanklubu trenera, więc weszłam do basenu i zaczęłam pływać, korzystając z całkiem wolnego toru. Szło mi tak lekko i swobodnie, jakbym nie straciła formy sprzed lat. Poniesiona entuzjazmem postanowiłam spróbować zrobić fikołka przy zawrocie. Dawniej robiłam je bez najmniejszego problemu. Teraz jednak coś poszło nie tak i się zachłysnęłam. Wypłynęłam na powierzchnię i zaczęłam kaszleć, z trudem łapiąc oddech. Ratownik natychmiast do mnie podbiegł i pomógł mi wyjść. Podniosłam ręce.
– Proszę tak nie robić. Trzeba wziąć wdech nosem i wypuścić ustami. Spokojnie. Wdech i wypuścić. Dobrze – instruował mnie.
Po chwili wyrównałam oddech, a on spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
– Nieźle sobie pani radziła, ale żeby od razu takie akrobacje? – zaśmiał się. Przyjrzałam mu się uważniej. Wyglądał na starszego ode mnie, ale był w rewelacyjnej formie.
– Kiedyś mi wychodziły.
– Nie chce pani się zapisać do Dawida? – wskazał na trenera, który właśnie prezentował, jak zataczać kręgi bioderkami.
– Nie – odpowiedziałam rozbawiona. – Nie jest w moim typie.
– To jest pani pierwszą kobietą. Musi mieć pani nietypowy gust.
– Mnie wystarczy, żeby mężczyzna był tylko trochę ładniejszy od diabła.
– O… to może ja będę w pani typie? Chyba się wpisuję w standardy – roześmiał się.
No cóż, nie było to dalekie od prawdy. Jednak jego zmarszczki wokół oczu i serdeczny uśmiech bardzo mi się podobały.
– Jakby mi pan pomógł w przypomnieniu sobie przewrotu pod wodą… to może dałabym się zaprosić na kawę – mrugnęłam.
Ratownik uśmiechnął się i podał mi rękę. Wskoczyłam więc do wody, a on zaczął mi tłumaczyć, co powinnam była zrobić. Słuchałam go, ale w głowie wciąż szalały mi myśli o tym, że umówiliśmy się na randkę. Nie byłam pewna, czy to było na serio, ale miałam nadzieję, że tak. Godzinę później wyszłam z wody niemal bez sił.
– Jest pani świetną pływaczką – pochwalił mnie ratownik.
– Nie pani. Ula.
– Adam – odpowiedział i podał mi dłoń.
– To co? Jutro o piątej w Kryształowej?
– Z przyjemnością.
Umówiłam się na randkę
– Ale było super, Ulka! Żałuj, że się nie przyłączyłaś – entuzjazmowała się Izka.
– Wiesz… Jak by ci tu powiedzieć. Nie żałuję ani trochę – odpowiedziałam. – Umówiłam się na randkę!
– Randkę? Ale z kim?
– Z ratownikiem.
– Tym starym?
– Starym?! Po czterdziestce. Mówiłaś, że to jeszcze nie starość – zaśmiałam się.
– No, stary jak na ratownika. Bo ogólnie nie stary. Poważnie na randkę? Widzisz?! A mówiłaś, że źle wyglądasz w czepku!
– Najwyraźniej każda potwora znajdzie swojego amatora – zaśmiałam się.
Następnego dnia wystroiłam się i pomalowałam. Kiedy zbliżałam się do kawiarni, dostrzegłam Adama z daleka. Stał tam w eleganckim płaszczu i miał w rękach różę. Kiedy stanęłam przed nim, musiałam prawie zawołać, żeby zwrócił na mnie uwagę.
– To ty? – spojrzał zdumiony, a ja zgłupiałam. Czyżby zapomniał, na kogo czeka?
– A czekałeś na kogoś innego?
– Chyba tak. Poznałem wczoraj piękną dziewczynę, ale nie miałem pojęcia, że aż tak piękną. Lepiej ci z włosami – uśmiechnął się.
– A ja mam wątpliwości, czy lepiej ci w płaszczu czy w pomarańczowych szortach – zaśmiałam się.
Weszliśmy do środka i rozmowa popłynęła bez chwili niezręczności. Kto by pomyślał, że faceta mojego życia spotkam na basenie w ponury, zimowy dzień…
Urszula, 40 lat
Czytaj także: „Bogaty brat ciągle mnie upokarzał. Raz pożyczył mi kasę, a chwalił się dookoła, że musi utrzymywać brata-biedaka”
„Udawała troskliwą przyjaciółkę, a później rzucała mi kłody pod nogi. Niedowartościowana lala pożałuje każdego słowa”
„Mąż zabronił mi się wtrącać w życie córki. Nie mogę patrzeć, jak robi z siebie nudną kurę domową”