Ja i moja siostra nigdy nie byłyśmy blisko. Nie wiem, czemu tak było. Nie miałyśmy dużej rodziny, a dla siebie byłyśmy jedynym rodzeństwem. Nie kłóciłyśmy się chyba więcej niż nasi rówieśnicy, a jednak coś nie grało między nami i zawsze była jakaś wewnętrzna niechęć do utrzymywania stosunków. Dłuższe przebywanie w swoim towarzystwie sprawiało natomiast, że kończyło się to jakąś grubą kłótnią albo tym, że nie rozmawiałyśmy ze sobą przez następnych parę tygodni.
Miałyśmy inne podejście do życia
Mama zawsze się temu dziwiła i na zmianę karciła nas za to i próbowała zachęcać do częstszego spędzania czasu razem. Używała różnych metod – od mówienia o tym, że mamy tylko siebie i tak nie można, do prób łapania nas na wyrzuty sumienia, że po śmierci jej i taty będziemy miały tylko siebie. Nic się jednak nie zmieniało.
Mnie w mojej siostrze wkurzało zawsze to, że starała się, moim zdaniem, iść po linii najmniejszego oporu i mieć szybko to, na co ja musiałam latami pracować. Oczywiście dość często jej się to udawało, co doprowadzało mnie do szału.
Tym sposobem właśnie w sumie nie ukończyła żadnej szkoły, a jednak zawsze miała kasę na to, co chciała. Jeśli nie uzyskała pieniędzy od rodziców, robiąc z siebie nieszczęśliwą i skrzywdzoną przez los, to zawsze znalazł się jakiś znajomy, kolega czy koleżanka, który jej pomógł. Nie wiem w sumie, jak to robiła, ale działało.
– Czepiasz się mnie, bo tobie jest łatwo. Masz dobrą pracę i dużo zarabiasz, a ja mam podstawowe wykształcenie – narzekała.
– Chyba sobie jaja robisz. To są ciężkie lata mojej nauki. Nikt ci nie bronił iść na studia – wybuchałam.
– No tak, ale to nie jest łatwe, a ja mam dysleksję, dysgrafię i problemy z pamięcią – przy czym nigdy żadna z tych dolegliwości nie była u niej diagnozowana, co mnie irytowało jeszcze bardziej. Takie dyskusje zawsze więc kończyły się źle i nie poprawiały naszych relacji.
Decyzje mojej siostry były coraz gorsze
Podejmowała głupie decyzje. Przynajmniej ja to tak odbierałam. W pewnym momencie zaczęła się obracać tylko wśród osób, które mają dużą kasę. Nie wiem, jak to zrobiła, bo nie prowadziła żadnego biznesu, nie miała majątku, a jednak podrzucali ją znajomi coraz droższymi samochodami.
– Kamila zrobiła się dziwna – zwierzała mi się któregoś dnia jej przyjaciółka z podwórka. Ona też zauważyła zmianę u mojej siostry. – Przestała się do mnie odzywać. Szlaja się z jakimiś kolesiami po nocnych klubach. Źle to wygląda. Może ty jako jej siostra mogłabyś coś z tym zrobić. Ze mną nie chce rozmawiać…
Westchnęłam zrezygnowana. Jak zwykle mam pomagać mojej siostrze, która robi wszystko, żeby wpakować się w jakiś syf. Nie mogłam jednak być obojętna. Zadzwoniłam więc do Kamy i umówiłam się z nią na kawę. Zgodziła się bez protestów, czym mnie zdziwiła.
Kiedy weszłam do kawiarni, siedziała w jakichś nowych ciuchach, które kompletnie nie były w jej stylu. Wyglądała jak z okładki katalogu albo jakby miała zamiar grać w serialu „Dynastia”. Ciuchy zdecydowanie były markowe.
– Kama, cóż to za nowy image? – niestety nie mogłam powstrzymać się od zgryźliwego tonu. Byłam zła na siebie, bo przecież mogę spalić tę rozmowę, zanim w ogóle się na dobre zacznie, jeśli tak będę z nią rozmawiać.
– Nabijaj się, nabijaj… Romek mnie kocha i o mnie dba – powiedziała z najszczerszym uśmiechem.
– Romek? Nic nie wiem… kto to?
– I nie musisz. Nie twoja sprawa. O czym chciałaś porozmawiać? – zapytała i niby od niechcenia oglądała swój nowy manicure, który zapewne w ten sposób miałam zauważyć. Westchnęłam ciężko, ale postanowiłam ugryźć się w język.
– Ewa do mnie zagadała, że nie chcesz z nią rozmawiać, że latasz po nocnych klubach…
– Niech pilnuje własnego nosa, i ty też – powiedziała i poszła. No tak… przebieg tej rozmowy nie był zaskakujący…
Nie tak miało to wyglądać
Za to całkowicie zdziwił mnie telefon mojej siostry pół roku później
– Ania… spotkasz się ze mną?
Byłam tak zaskoczona i zaintrygowana, że bez zastanowienia się zgodziłam. Pierwszy raz od dawna nie mogłam się doczekać spotkania z moją siostrą. Umówiłyśmy się w parku nad rzeką. Był ciepły, słoneczny dzień, więc w sumie ten wybór wydawał się lepszym niż spotkanie w jakimś klimatyzowanym lokalu.
Kiedy jednak podeszłam do niej, zrozumiałam od pierwszej chwili, jaka była przyczyna. Widać to było po tym, jak siedziała na ławce. Dalej w ciuchach z najwyższej półki i z torebką znanego projektanta, ale siedziała zgarbiona w dużych okularach przeciwsłonecznych. Kiedy podeszłam, zdjęła je, a ja zobaczyłam opuchnięte od płaczu oczy i rozmazany makijaż. Poczułam kłucie niepokoju.
– Kama, co się dzieje… – usiadłam obok i chwyciłam ją za rękę.
– Jestem w ciąży – i zaczęła rzewnie płakać. Przytuliłam ją, a gdy trochę się uspokoiła, zapytałam:
– Ale nie tego chciałaś? Mówiłaś, że jesteś szczęśliwa, że Romek cię kocha…
Prychnęła pogardliwie i znowu zaczęła szlochać. Po dłuższej chwili uspokoiła się trochę i zaczęła mówić przez łzy:
– Chciałabym powiedzieć, że nie miałaś racji… że te moje klubowe spotkania nie doprowadziły do niczego złego… Romek mnie bije – po czym podniosła bluzkę i na wysokości żeber zobaczyłam krwawe siniaki. – Robi to tak, żeby nie było widać na zewnątrz. Zaczął już jakiś czas temu, ale było to po alkoholu, więc mu wybaczyłam…
– Kama, czyś ty zwariowała? – nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę.
– Tak, wiem… tłumaczyłam sobie, że to po prostu za dużo wypił, ale jak dowiedział się, że jestem w ciąży, to już nic go nie hamuje, a przecież powinno być odwrotnie. Zagroziłam, że odejdę, to powiedział, że stać go na najdroższych prawników i odbierze mi dziecko – i wtedy dopiero zaczęła histerycznie płakać.
Próbowałam jej wytłumaczyć, że to tak nie działa, ale ona była potwornie spanikowana. Nic do niej nie docierało. Rozstałyśmy się w końcu, a ja czułam, że trzeba coś zrobić, że nie mogę tego tak zostawić.
Nie mogłam uwierzyć w to, co mówiła moja siostra. Było mi jej strasznie żal i miałam wyrzuty sumienia, że więcej się nie interesowałam tym, co się z nią dzieje. Tylko czy mogłabym coś zrobić? Czy byłaby teraz w innym miejscu? Czy dałabym radę jej pomóc? Tego już nigdy się nie dowiem. W każdym razie mogę mieć wpływ na to, co ma miejsce tu i teraz.
Przecież muszę jej jakoś pomóc
Nie mogłam w nocy spać. Przesiedziałam noc przy komputerze i szukałam, co mogę zrobić. W pewnym momencie przypomniało mi się, że mam koleżankę, która jest prawnikiem. Zadzwoniłam do niej z samego rana i poprosiłam o spotkanie. Miałam nadzieję, że jeśli Kamili wszystko wytłumaczy fachowiec, to może ona zrozumie, że nie jest na straconej pozycji i może liczyć na pomoc.
Udało mi się namówić siostrę na spotkanie, ale nie mówiłam jej, że będzie na nim ktoś jeszcze. Spotkałyśmy się w tym samym miejscu, żeby nie próbowała się wycofać i żeby niczego nie podejrzewała. Kamila wysłuchała wszystkich rad Elwiry i mam wrażenie, że jest teraz dużo bardziej pewna siebie.
Nie wiem, jak ostatecznie zakończy się ta batalia. To, co jest pewne to to, że nie może tkwić w przemocowym związku. Już teraz nie tylko ze względu na siebie, ale i na życie, które nosi pod sercem. Na pewno nie straci dziecka. Nieważne, jakie miałyśmy dotychczas relacje. Już jej nie zostawię.
Anna, 34 lata
Czytaj także:
„Całkowicie straciłam głowę dla młodego Greka. Z pożądaniem w oczach uśmiechał się do mnie w obcym języku miłości”
„Mąż kręcił z biuściastą małolatą pod moim nosem. Przy rozwodzie wywinął mi taki numer, że głowa mała”
„Rodzina wyklęła ciotkę, bo była z facetem na kocią łapę. Wyrzucili ją ze swoich wspomnień, bo chciała żyć po swojemu”