Reflektory auta Pawła przesunęły się po szybach salonu i po chwili zgasły.
– Tatuś! – zawołała Paulinka, skacząc z kanapy, na której od przeszło godziny wypatrywała mojego wiecznie niepunktualnego byłego męża.
Paweł wszedł do środka i odebrał ode mnie torbę córki.
– Masz przywieźć ją z powrotem jutro punktualnie o siódmej wieczorem – rzuciłam oschle, zamierzając zamknąć drzwi, ale przytrzymał je dłonią.
– Monika, możemy pogadać? – spróbował rozpocząć rozmowę, ale natychmiast mu przerwałam.
– Cokolwiek to jest, możesz to omówić z moją prawniczką, a teraz spadaj stąd – warknęłam.
Przez moment wahał się, stojąc w drzwiach, po czym wymamrotał, że sama jestem sobie winna i odwrócił się w stronę auta. Nie, tego już nie zniosę.
– Ja jestem winna?! Kto zrujnował nasze małżeństwo i zwiał z tą blond lafiryndą, kto zostawił mnie samą z naszą córką, kto... – zaczęłam wrzeszczeć.
– Uspokój się, Paulina wszystko słyszy – mruknął, łypiąc na mnie ze złością.
Spojrzałam na nią i poczułam wyrzuty sumienia
Tuliła do siebie pluszowego króliczka, stojąc obok auta. Wyglądała, jakby lada chwila miała wybuchnąć płaczem. Cóż, moja córcia ma zaledwie 4 lata i niespecjalnie ogarnia, co tu się wyprawia, a ja non stop odstawiam takie numery, gdy jest obok. Ilekroć Paweł ma się zjawić, żeby ją zabrać, obiecuję sobie, że zachowam opanowanie i będę chłodna, ale na jego widok mam chęć skoczyć mu do gardła. Zupełnie jak tym razem...
Kiedy nadszedł kolejny dzień, przywiózł ją punktualnie i znów próbował nawiązać rozmowę. Kto wie, może nawet bym przystała na jego propozycję, gdyby nie to, że miał na sobie ten okropny krawat, prezent od jego nowej laski. Na ten widok krew się we mnie zagotowała.
– Chyba jasno się wyraziłam – jak czegoś potrzebujesz, kontaktuj się z moją prawniczką – rzuciłam z irytacją, trzaskając drzwiami.
– Do zobaczenia, tato – wyszeptała Paulina, a potem przez całe piętnaście minut wpatrywała się w okno, mając nadzieję, że tata zawróci.
– Dlaczego tata nie może mi dziś poczytać na dobranoc? – spytała podczas wieczornej kąpieli.
W myślach kpiłam, że to dlatego, iż okazał się zdradzieckim, niegodziwym typem, który dał nogę z poznaną niedawno kelnerką. Jednak powiedziałam jej głośno, że tatuś ją bardzo kocha, mimo iż nie może z nią być. Ciągle dopytywała się o powód, aż wreszcie udało mi się skierować jej uwagę na coś innego.
W kolejnym tygodniu Paweł planował wziąć córeczkę do siebie na całe dwa dni. Ja z kolei zafundowałam sobie relaks w spa. Namówiła mnie przyjaciółka, która przysięgała, że będę zadowolona z tej decyzji. Chyba faktycznie ma rację – odkąd mój mąż zostawił mnie dla innej kobiety, całkowicie przestałam o siebie dbać. Straciłam nawet motywację, by podciąć końcówki włosów, bo jaki to ma sens? Mój ukochany, ten sam mężczyzna, który jeszcze niecałe 6 lat temu ślubował mi miłość i wierność aż po grób, teraz dzieli życie z jakąś dziewczyną młodszą ode mnie o 12 lat.
Na zawsze zapamiętam dzień, gdy odszedł
Wciąż nie mogę zrozumieć, jakim cudem byłam aż tak niedomyślna – zdaje się, że ta sytuacja ciągnęła się blisko pół roku, a ja kompletnie nic nie spostrzegłam. Kiedy wkroczył do kuchni i oświadczył, że musimy odbyć poważną rozmowę, wydawało mi się, że chodzi o jakieś kłopoty w jego pracy albo o problemy ze spłatą pożyczki, ale on wyznał, że stracił dla kogoś głowę. „Próbowałem z tym walczyć, chciałem z nią zerwać kontakt, przestać ją spotykać, ale nie dałem rady. Wyprowadzam się” – rzucił i zaczął się pakować.
W pierwszej chwili zupełnie mnie zamurowało, a zaraz potem ogarnęła mnie wściekłość. Na samym początku powiedziałam mu, że nie ma mowy, żeby spotykał się z naszą córeczką i… faktycznie tak było. Dopiero widok cierpiącej Paulinki sprawił, że zmiękłam. Mój były może i był łajdakiem, oszustem i kobieciarzem, ale na pewno potrafił być dobrym tatą.
Dźwięk telefonu przerwał moje rozmyślania
– Wiesz co, niestety nie uda mi się wziąć małej na te kilka dni – dobiegło z słuchawki.
I proszę bardzo, oto początek. Udawał supertatę na weekendy przez kilka miesięcy, ale teraz zaczyna się nowa historia. Ta panna lekkich obyczajów, która kradnie facetów innym kobietom, pewnie nie trawi dzieci – pomyślałam z przekąsem.
– To może chociaż powiesz, o co chodzi? Masz w planach wypad z ukochaną?! Paulina od paru dni mówi tylko o tym weekendzie z tobą, a ty odwalasz taki numer...
– Monika, mam teraz problemy. Możemy radę to przesunąć? Wynagrodzę jej to jakoś, tylko że teraz...
– Daj sobie spokój – przerwałam mu wpół zdania, kończąc rozmowę.
Paulinka płakała cały wieczór i nawet Kubuś Puchatek ani tulenie nie pomogły. „Chcę do tatusia” – ciągle to powtarzała, aż w końcu usnęła.
Krew mnie zalała, miałam dość, że Pawłowi tak się układa. Chciałam mu trochę namieszać i zepsuć to jego słodkie życie we dwoje. Wzięłam telefon z zamiarem zrobienia mu niezłej draki, ale komórka była wyłączona. „No jasne, pewnie teraz obściskują się w jacuzzi, odcięci od całego świata i problemów” – ze złości aż zgrzytnęłam zębami. Przyszło mi do głowy, że Paweł wspominał coś o jakichś trudnościach. Akurat, niech takie bajki opowiada tej swojej smarkuli.
Musiałam oczywiście zrezygnować z wyjazdu do SPA. W sobotni poranek nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Paulinka też miała doła, więc po obiedzie postanowiłam podrzucić ją do babci. Gdy wróciłam do domu, pokręciłam się trochę i dotarło do mnie, że mam uczulenie na weekendy. Kiedy byłam jeszcze z Pawłem, ciągle coś się działo. Raz robiliśmy grilla na działce, innym razem jechaliśmy poza Warszawę albo do ogrodu zoologicznego. Czasami wybieraliśmy się do kina, na lody czy nawet na zwykłe zakupy do osiedlowego marketu. Nic nadzwyczajnego, ale zawsze spędzaliśmy czas we dwoje. A teraz? Ciągle sama, non stop dumając nad tym, czy to przeze mnie mój mężulek odszedł do jakiejś innej baby. Nalałam sobie szklankę piwa z imbirem, rozsiadłam się w zaciemnionym pokoju i zaczęłam rozmyślać nad swoim życiem.
W wieku 31 lat już zdążyłam się rozwieść
Zastanawiałam się, czy los ma dla mnie jeszcze jakieś miłe niespodzianki, kończąc ostatni łyk piwa. Odchyliłam się wygodnie na oparcie fotela i przymknęłam powieki... Nagle wyrwał mnie z zamyślenia dźwięk dzwonka. „Kto to może być o tej porze?” – zdziwiłam się, zmierzając powoli w kierunku wejścia. Chwyciłam za klamkę, uchyliłam drzwi i...
– Monika, wysłuchaj mnie – odezwał się Paweł, stając w drzwiach.
Jego wygląd pozostawiał wiele do życzenia. Okolice oczu miał opuchnięte, a na twarzy malowało się zmęczenie. Przeszło mi przez myśl, że może ma jakieś problemy ze swoją nową dziewczyną, Kamilą. To wywołało we mnie poczucie złośliwej satysfakcji, choć jednocześnie zastanawiałam się, jak zareagowałabym, gdyby chciał do mnie wrócić.
– O co chodzi? – zwróciłam się do niego, wpuszczając go do mieszkania.
Przemknęło mi przez głowę, że to dobry moment na rozmowę, skoro nasza córka jest akurat u babci. Przynajmniej nie będzie świadkiem naszych wrzasków i przepychanek słownych. Paweł usiadł w swoim ulubionym fotelu, stojącym w rogu salonu. Poczułam wtedy ukłucie tęsknoty za tym, co bezpowrotnie minęło.
– Napijesz się może herbaty? – padło z moich ust, bo nic innego nie przyszło mi do głowy.
– Nie, dzięki – odparł, unosząc wzrok i spoglądając mi prosto w oczy. – Moniko, zdaję sobie sprawę, że po tym wszystkim, co zaszło między nami, masz prawo czuć do mnie urazę...
– Paweł, jeśli przyszedłeś tu po to, by od nowa roztrząsać okoliczności naszego rozstania, to wiedz, że nie mam na to najmniejszej ochoty – weszłam mu w słowo, ale on pokręcił przecząco głową.
– Nie o to mi chodzi. Tata jest chory. Mówię ci to, bo wiem, jak bardzo go lubisz...
– O Boże, co mu jest? – nie pozwoliłam mu dokończyć.
– Tata dostał zawału. Przez to nie mogłem zabrać Pauliny. Całą noc spędziłem w szpitalu i zaraz znowu tam pojadę.
– Ale jak on się czuje? Co mówią lekarze? – niecierpliwiłam się, chcąc poznać więcej szczegółów.
– Wyjdzie z tego, zawał nie był aż tak poważny, chociaż tata mocno nas wystraszył. To mama go znalazła w jego pokoju do pracy. Był... Rany, nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. Tata od zawsze emanował siłą, dawał sobie ze wszystkim radę, a teraz dotarło do mnie, że się starzeje, że pewnego dnia...
Zupełnie mnie to zaskoczyło. Paweł się rozkleił, a ja go przytuliłam. Położył mi głowę na ramieniu i zaczęliśmy rozmawiać. Ten wieczór wiele zmienił. Dostrzegłam w nim zwykłego faceta. Nie byłego męża, który mnie zostawił, ani dupka, ale po prostu przyjaciel z dawnych lat. I choć wcześniej chciałam, żeby mu się w życiu wszystko sypało, teraz dotarło do mnie, że niezależnie od tego, jak się rozeszliśmy, musimy dojść do porozumienia. W końcu mamy córeczkę, mamy wspólne doświadczenia, nie mogę ciągle zatrzaskiwać mu drzwi przed nosem.
– Pojedziemy razem do szpitala, ruszajmy – oznajmiłam. W jego oczach dostrzegłam nieme podziękowanie i zaskoczenie.
Kiedy dotarliśmy na miejsce, niemal natychmiast wpadłam na Kamilę. Sprawiała wrażenie wystraszonej, zapewne obawiała się kolejnego nieprzyjemnego zajścia. Przeszłam obok niej, nie odzywając się ani słowem i wkroczyłam do sali, gdzie znajdował się ojciec mojego byłego męża. Przyszło mi do głowy, że skoro Paweł i ja doszliśmy do porozumienia, to jakoś uda nam się poukładać całą tę sytuację. Wprawdzie straciłam męża, ale nadal mam swoich bliskich.
Monika, 31 lat
Czytaj także:
„Nadopiekuńczość matki zniszczyła mi życie. Mąż nie wytrzymał tego, że teściowa podaje mu zupki i pierze gacie”
„Eksmałżonek przepadł jak kamień w wodę. Zostawił mi na głowie dzieci i swoją matkę. Zadbałam, by go zabolało"
„Jestem rodzinnym wyrzutkiem, bo nie poszłam na prawo. Nie chciałam, by rodzice zniszczyli mnie chorymi ambicjami”