Delikatnie muskam jej rękę, udając, że to nieumyślne. Nie odsuwa się. Udaje pochłoniętą filmem, podczas gdy ja kompletnie nie mogę skupić się na fabule. Kieruję wzrok w stronę fotela. Na oparciu spoczywa jej dłoń. Nabieram odwagi i delikatnie gładzę jej nadgarstek.
Odwraca głowę, a w jej spojrzeniu widzę gniew. Cofa rękę. Już więcej nie próbuję. Pozostałą część seansu spędzam bez ruchu, tonąc w ponurych myślach. Podobno nadzieja jest ostatnia, która gaśnie, ale czy zostało mi cokolwiek, czego mógłbym się jeszcze trzymać?
Nie pozwoliła mi dojść do głosu
To, że zgodziła się ze mną spotkać i pójść do kina, a później na kawę, graniczy z niemożliwym. Może powinienem się po prostu z tego cieszyć? Jak zwykle ostatnio, przeszłość wraca do mnie niechcianymi obrazami. Nie potrafię przestać o tym myśleć.
– Domyślam się, że jest ktoś inny – powiedziała wtedy Natalia.
– Co ty opowiadasz?! – wybuchłem. – Przecież jesteś dla mnie jedyną...
– Przestań kręcić! – ucięła. – Myślisz, że jestem głupia? Widujesz się z tą kobietą co najmniej od trzech miesięcy, albo nawet dłużej.
Kiedy zaczęła tę rozmowę, myślałem że po prostu znów jest zazdrosna. Wcześniej też zdarzało jej się podejrzewać mnie o skoki w bok. Tamte sytuacje były jednak bezpodstawne – co prawda przez chwilę podobała mi się koleżanka z pracy, ale to szybko minęło i nic więcej się nie wydarzyło.
– Do tej pory byłam przekonana, że te opowieści o facetach w okolicach czterdziestki, którzy nagle wariują i próbują wywrócić swoje życie do góry nogami, to jakieś bajki – opowiadała małżonka. – Nawet gdyby było w tym ziarno prawdy, nigdy nie sądziłam, że spotka to akurat mnie. Byłam pewna, że mój partner zachowuje się dojrzale i choć nasze życie intymne nie jest zbyt aktywne, pewnych granic nie przekroczy.
Chciałem coś wtrącić, lecz nie pozwoliła mi dojść do głosu.
– Pamiętasz, co mi ostatnio powiedziałeś podczas jazdy autem? Opowiadałeś wtedy, jak dużo znaczy dla ciebie nasza więź.
Serio, dokładnie to miałem na myśli. W ostatnim czasie nasze zbliżenia stały się jakieś takie... nieobecne. Nie podobało mi się to, że moja małżonka mogłaby się przez to czuć nieswojo. No i już kompletnie nie chciałem, żeby przyszło jej do głowy, że mam jakąś kochankę na boku czy inne miłosne eskapady.
– To wszystko szczera prawda – wydusiłem z siebie. – Tak właśnie to czuję.
– Jakoś trudno w to uwierzyć, skoro zraniłeś mnie, uganiając się za inną – wybuchła nagle. – Co sobie wyobrażałeś? Że będziesz prowadził podwójne życie?! W domu grzeczny mąż w bamboszach, a po kryjomu skoki w bok? Chyba ci się coś poprzewracało.
Przez kilka miesięcy żyłem w kłamstwie
Zerkam na nią dyskretnie. Co ja najlepszego narobiłem? I w ogóle po co? Przecież mam piękną żonę. Na razie jeszcze żonę... Bo właśnie zapowiedziała, że idzie do sądu się rozwieść, rzecz jasna przeze mnie.
Prawdę mówiąc, wyrok sądu to już najmniejszy z moich problemów. Nie tego pragnąłem. Teraz jednak nic już nie mogę zrobić. Jeszcze kilka dni temu Natalia nawet nie chciała słyszeć mojego głosu. Była wściekła do granic możliwości, mimo że przysięgałem jej koniec tej głupiej historii i obiecywałem, że to się nigdy więcej nie powtórzy. Nie daje wiary moim słowom. Ale czy można się jej dziwić? W końcu przez kilka miesięcy żyłem w kłamstwie.
Nie powiedziałem jej prawdy. Próbowałem wszystko przedstawić jako jednorazowy incydent. Ale to wcale nie złagodziło jej gniewu. W sumie to bez różnicy – zdrada pozostaje zdradą. Po prostu nie miałem odwagi spojrzeć w twarz temu, co zrobiłem. Czułem wstyd przed nią i przed sobą... Jednym głupim wyborem skrzywdziłem dwie osoby na raz. Gdy przekazałem Lilce, że musimy zakończyć naszą relację, rozpłakała się.
– Dlaczego tak mówisz? Przecież i tak wszystko się wydało. Teraz możemy być razem, powiem wszystko Wojtkowi i jakoś to będzie – próbowała mnie przekonać.
Dotarło do mnie wtedy, że ona naprawdę wzięła to wszystko na poważnie. Każde czułe słówko, każdą obiecaną wspólną chwilę i te wszystkie snute razem plany na przyszłość – ona w to autentycznie uwierzyła. Przyznaję, że kiedy byliśmy razem, też dawałem się porwać tej iluzji.
Ale gdzieś w zakamarkach świadomości zawsze pamiętałem o moim prawdziwym życiu – o dzieciach i małżonce. Co z tego, że z żoną już nie iskrzy tak jak dawniej, skoro tyle lat wspólnej historii i doświadczeń nas połączyło. Nie mogłem tego wszystkiego przekreślić.
Kierowały mną dobre chęci
Wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy, że moje intymne spotkania z kochanką rujnują wszystko, co stworzyłem w życiu – rzeczy, których nie potrafiłem właściwie docenić.
– Moje małżeństwo, muszę je ratować – oznajmiłem, a po twarzy Lilki zaczęły spływać łzy.
– Ty wcale mnie nie kochasz! – wrzasnęła. – Nigdy mnie nie kochałeś, potrzebowałeś tylko seksu!
– Uczucia, które do ciebie żywię, nie mogą krzywdzić innych ludzi – odparłem.
– Nie uważasz, że już jest po wszystkim? – spytała z przekąsem. – Naprawdę liczysz na przebaczenie od żony?
– Możliwe, że nie przebaczy – powiedziałem. – Ale ja sam nie umiem się z tym pogodzić...
Z Natalią znamy się od wielu lat. Pierwszy raz spotkaliśmy się jeszcze w liceum, choć związek stworzyliśmy dopiero gdy oboje skończyliśmy studia. Od zawsze charakteryzowała ją bezkompromisowość wobec osób, które wyrządziły jej krzywdę.
W tej chwili siedzi obok, ale czuję jakby dzieliła nas ogromna przepaść. Niby wpatruje się w film wyświetlany przed nami, ale wydaje mi się, że – podobnie jak ja – kompletnie nie śledzi fabuły. Teraz myślę, że kino nie było najlepszym pomysłem. Trudno tu prowadzić szczerą rozmowę. Chociaż kierowały mną dobre chęci.
Myślałem, że zapraszając ją na coś w rodzaju randki, sprawię że przypomni sobie nasze lepsze chwile i to jakoś na nią zadziała. Niestety, teraz tylko się męczymy, a żadne nie potrafi postawić kropki.
Zastanawiam się, czy nie zasugerować przejścia do kafejki? Chociaż z drugiej strony, nawet jeśli jest niezręcznie, to przynajmniej jesteśmy razem. Dla mnie to się liczy. Czy ona też tak to odbiera? Może kiedyś się przekonam.
Było mi okropnie wstyd
W dniu, gdy zakończyłem związek z Lilką, zauważyłem przygotowany bagaż w przedpokoju. Natalia ukryła się w kuchni i nie była skłonna do rozmowy. Przez zamknięte drzwi kazała mi się wynosić, używając dosadnych słów.
– Dzieci wrócą za godzinę i nie chcę żadnych dramatów. Masz stąd zniknąć – powiedziała rozżalonym głosem.
– Przecież właśnie rozstałem się z Lilką – zawołałem zrozpaczony.
– Wyjdź stąd – dobiegła odpowiedź.
Zatrzymałem się w hotelu do rana, a następnego dnia zamieszkałem u rodziców. Wszystko musiałem poukładać na nowo, dodatkowo czekając na dokumenty rozwodowe. Chociaż Lilka wciąż wysyłała mi wiadomości, nie potrafiłem się zmusić do ich przeczytania. Po tym wszystkim co się wydarzyło, samo wspomnienie romansu sprawiało mi ból. Było mi okropnie wstyd za moje zachowanie i tak samo się czułem. Owszem, zdarzało się, że przychodziła mi do głowy myśl o powrocie do kochanki, ale wiedziałem, że to bez sensu. Bo jak zbudować coś trwałego na fundamencie zdrady i krzywdy innych? Nawet jeśli ja już nabroiłem w swoim życiu, jej partner nie zasługiwał na cierpienie. Nie mówiąc już o jej dziecku...
Próbowałem się dodzwonić do Natalii wiele razy, lecz bez skutku. Odezwała się dopiero gdy napisałem jej, że jestem w totalnej rozsypce i będzie za to odpowiedzialna. Jednak nawet wtedy stanowczo odmówiła jakiegokolwiek kontaktu.
– Przestań mnie szantażować – powiedziała. – Jeśli planujesz zrobić sobie krzywdę, pomyśl o tym, że twoje dzieci cię kochają i potrzebują, poza tym chyba masz wobec nich finansowe zobowiązania, no nie?
Gdy powiedziała mi to o dzieciach, poczułem się jakby ktoś mnie uderzył. Z rozpaczy postanowiłem pogadać z jej rodzicami. Reakcja teścia była tak ostra, że wolę tego nie powtarzać. Mama Natalii wolała wyjść z domu. Na szczęście, gdy emocje teścia trochę opadły, obiecał porozmawiać z córką.
– Widzę, że naprawdę żałujesz, więc spróbuję ci pomóc – powiedział spokojniej. – Ale zapamiętaj sobie – jak jeszcze raz ją skrzywdzisz, będziesz musiał się ze mną liczyć. Nie zapominaj, że polowanie to moja pasja.
Seans dobiegł końca. Natalia podnosi się z fotela, kompletnie mnie ignorując. Idzie w stronę wyjścia, podczas gdy ja człapię za nią niczym winny szczeniak, który boi się reakcji właściciela. Dopiero na zewnątrz kina udało mi się zrównać z nią krok.
– Natalia... – odzywam się cicho. Zero reakcji, nawet nie chce na mnie spojrzeć. – Natalia! – wołam znacznie donośniej.
W końcu się odwróciła. Stanęła jak wryta i patrzy na mnie wzrokiem, który przeszywa na wylot. Nigdy wcześniej nie widziałem, by spojrzenie mojej małżonki było tak lodowate.
– Wybacz, ale dzisiaj nie będzie kawy.
– Przecież dałaś słowo – przypominam.
– Na ślubie również składaliśmy sobie obietnice, prawda? – odcina się szorstko, choć pod koniec jej głos nieco mięknie. – Na razie potrzebuję więcej czasu.
– Czy jest szansa na jakąś zmianę? – spytałem, a mój głos zdradzał zdenerwowanie.
– Czas pokaże – odparła ze spokojem.
Czuję się zawiedziony i przybity. Mimo to, gdzieś w środku tli się maleńka nadzieja i to jej się będę chwytał.
Adam, 37 lat
Czytaj także:
„Pomogłam bezdomnemu w potrzebie i uratowałam mu życie. Nigdy bym nie pomyślała, w jaki sposób mi się za to odwdzięczy”
„Przyszli teściowie mieli mnie za brudasa, bo jestem mechanikiem. Nieokrzesany burak zhańbi ich sterylną córkę lekarkę”
„Moja wnuczka wiecznie ma fochy. Usługuję jej na każdym kroku, a ona potrafi pluć moimi pierogami”