„Mój mąż jest cudowny, ale namiętności w nim tyle, co w kiju od szczotki. On we mnie widzi tylko matkę swoich dzieci”

kobieta maluje się w aucie fot. Adobe Stock, arthurhidden
„Mąż jest starszy ode mnie o 8 lat, więc wydawało mi się, że będzie doświadczony. Nic z tego. Mąż jest dobrym, mądrym i bardzo przystojnym facetem, ale namiętności w nim tyle, co w kiju od szczotki. Zdradzam go i mam nadzieję, że kiedyś się zmieni”.
/ 30.01.2022 12:20
kobieta maluje się w aucie fot. Adobe Stock, arthurhidden

Wamp? Nikt by mnie tak nie nazwał. Raczej szara myszka. Jestem nauczycielką polskiego, mam dwoje dzieci. Codziennie krążę między domem, szkołą i przedszkolem. W niedzielę kościół i obiad u teściów. Gdzie tu miejsce na szalony seks, przygodne znajomości? Cóż…

Czy zauważyłyście, że kobiety, które mają udane życie seksualne, są inne? Młodsze, zdrowsze, pełne energii. Czasem myślę, ile musiałabym wydać na kosmetyczkę i antydepresanty, gdybym nie uprawiała seksu. Krocie! A tak „kurację odmładzającą” mam za darmo. Niestety, prócz mnóstwa zalet jest z tą kuracją jedna niedogodność. Muszę się kryć. Bo ja nie chodzę do łóżka z mężem

Sławka poznałam, kiedy zdałam na studia. Jest starszy ode mnie o 8 lat, więc wydawało mi się, że będzie doświadczony. Nic z tego! Mąż jest dobrym, mądrym i bardzo przystojnym facetem, ale namiętności w nim tyle, co w kiju od szczotki. Za to mnóstwo zahamowań! Może to kwestia wychowania? A może natura poskąpiła mu temperamentu?

Za to mój tenperament najwyraźniej tylko czekał, aby się rozbudzić. Kiedy zobaczyłam, czym może być seks, po prostu wybuchłam. Chciałam się kochać wszędzie i o każdej porze. Ale Sławek był tym tak przerażony, że musiałam wyhamować.

„Albo się opanuję, albo go stracę – pomyślałam. – Zobaczy we mnie rozpustną ladecznicę i ucieknie, bo nie będzie chciał takiej matki dla swoich dzieci!”.

On uprawiał seks tak, jakby naprawiał kran w kuchni. Metodycznie i z poczucia obowiązku – jako mężczyzna chciał wywiązać się ze swojego zadania.

– Dobrze ci było? – pytał potem rzeczowym tonem, a ja kiwałam głową.

Potem odwracałam się od niego i pogrążałam w świecie swoich marzeń, w którym kochałam się nie z jednym, ale z dwoma lub trzema facetami. Wyobraźnia podsuwała mi najbardziej wyuzdane obrazy, o seksie marzyłam w szkole, w domu, wszędzie. „To chore! – uznałam tamtego dnia. – Albo odejdę od Sławka, albo znajdę sobie dyskretnego kochanka, bo zwariuję!”

Rozważając za i przeciw, uznałam, że Sławek jest idealnym kandydatem na męża i ojca dzieci. To taki porządny facet z zacnej rodziny. Co z tego, że nie jest dobrym kochankiem? Nikt nie jest doskonały… „Faceta do łóżka będę musiała sobie zapewnić gdzie indziej” – postanowiłam.

Jestem mistrzynią metamorfozy

Pamiętam doskonale pierwszego faceta, z którym zdradziłam ukochanego. To był mechanik, który mi naprawiał samochód. Napakowany, z drapieżnie zdobywczym uśmiechem. Kochaliśmy się w jego pakamerze, kiedy szef poszedł już do domu, a ja zjawiłam się po swoje auto. Nigdy więcej go nie widziałam, chociaż prosił mnie o spotkanie. Ale ja mam taką zasadę, że z jednym mężczyzną kocham się tylko raz. Dla bezpieczeństwa mojego związku. Musiałam więc zmienić warsztat.

– Kocham cię taką promienną! – powiedział Sławek, kiedy się z nim zobaczyłam wieczorem, po schadzce z mechanikiem.

A tydzień później poprosił mnie o rękę.

Już w ciągu pierwszych miesięcy małżeństwa przekonałam się, że łatwo jest zdradzać, kiedy nie jest się o to podejrzewaną. Wystarczy od początku ustalić w związku pewne reguły gry.

Zwykle kobiety po zdjęciu welonu zamieniają się od razu w kury domowe, przesiadują w kuchni, potem niańczą dzieci. I kiedy mają romans, wpadają od razu, bo burzy się cały ich normalny porządek dnia. Ale gdyby od razu przyzwyczaiły męża, że mają swoje zajęcia i pasje, to nie byłoby tego problemu!

Sławek wiedział, że lubię wszelkiego rodzaju kursy w domach kultury – zajęcia z szycia i robótek na drutach, makramy, szydełkowanie. Tak naprawdę wszystkiego w dzieciństwie nauczyła mnie babcia. Mąż traktował to moje hobby z sympatią i pobłażaniem, a o to mi przecież chodziło!

Nawet kiedy urodziłam dzieci, mieliśmy swoje niepisane zasady. On w każdy wtorek chodził grać w koszykówkę z kumplami ze studiów, ja w każdy czwartek leciałam na „babskie zajęcia”, a potem na spotkanie z koleżankami. I to jest do dzisiaj święte!

Oczywiście nie stronię od nawiązywania znajomości w sklepie czy na ulicy, ale klub jest bezpieczniejszy. Tam od razu wiadomo, o co chodzi. O szybki numerek i tyle. Czwartek jest na to wprost idealny. Nie tak podejrzany dla męża jak piątek, ale już pachnący weekendem. W klubach roi się wtedy od samotnych facetów, którzy wpadli na drinka. Z zadowoleniem przyjmują „szybki numerek”. Nie mają ochoty na całonocny seks, bo muszą się  wyspać. Jak dla mnie – idealne warunki.

Nie trzeba wiele, aby zainteresować sobą faceta, a ja jestem mistrzynią metamorfozy! Na co dzień noszę się skromnie, jak przystało na nauczycielką i matkę. Jestem szczupła, nie miałam żadnego problemu z utrzymaniem wagi po ciąży. I wyglądam świetnie w wąskich, ołówkowych spódnicach! Do tego biała koszulowa bluzka. Pozornie strój sekretarki, ale…

Wystarczy rozpiąć seksownie dwa ostatnie guziki, aby odsłonić kusząco koronkowy biustonosz, i już facetom skacze ciśnienie. A kiedy do tego pociągnie się usta czerwoną szminką i włoży seksowne szpilki? Nie ma takiego, który by się oparł!

Jeden facet, jedno spotkanie

Mój mąż nawet nie podejrzewa, że potrafię chodzić na dwunastocentymetrowych obcasach, bo przy nim na wszelki wypadek wkładam dużo niższe. Szpilki wożę w bagażniku auta, w torbie z rzeczami do pralni, i jestem pewna, że Sławkowi nie przyjdzie nawet do głowy do niej zajrzeć. A szminka? Kiedyś ją u mnie zauważył. Wykręciłam się, że to koleżanki, i od tamtej pory lepiej ją chowam.

Dzięki tym drobnym akcesoriom w sekundę mogę zmienić się z mniszki w wampa i odwrotnie. Jakbym gasiła i zapalała światło. Albo przechodziła z jednego pokoju do drugiego przez tajemne drzwi.

Bo świat klubów to jest zupełnie inny świat. Tam przez jeden wieczór w tygodniu jestem singielką, bez dzieci i zobowiązań. A seks z dopiero co poznanym facetem jest dla mnie niczym nagroda po całym tygodniu bycia idealną matką, żoną, kucharką i sprzątaczką.

To nie zawsze są idealni kochankowie, chociaż nigdy nie podrywam byle kogo. Facet musi mi się podobać, musi mieć to „coś”, co mnie kręci, choćby nic nie wyszło z łóżka i miało się tylko skończyć na pocałunkach.

Bywało, że po takiej randce byłam rozczarowana, było i tak, że miałam ochotę na więcej, ale… Nigdy nie odstąpiłam od zasady jednego spotkania. Za dużo mam do stracenia – gdybym się zapomniała, przywiązała do jednego kochanka i gdyby się wszystko wydało. Bo ja bardzo kocham mojego męża i wcale nie ustaję w wysiłkach, żeby go rozbudzić seksualnie. Tak naprawdę pragnę tylko jego, możecie w to wierzyć lub nie…

Podsuwam mu różne pisemka z artykułami o dobrym seksie, niby przypadkiem przełączam na film „dla dorosłych”, gdy dzieci już śpią i jesteśmy sami. Kiedy się kochamy, to delikatnie staram się mu sugerować, jak i co powinien robić. Za duży sukces uważam to, że nauczyłam go pieścić moje piersi, że i jemu zaczęło to sprawiać przyjemność.

Wydaje mi się jednak, że on ma w głowie jakąś blokadę, która każe mu myśleć o mnie jako o „matce swoich dzieci”. Ale ja sobie na niego poczekam, choćbym miała czekać do momentu, aż dzieci wyfruną z gniazda. Nigdy nie będzie dla mnie za późno na fantastyczny seks z własnym mężem. Wierzę, że wreszcie nadejdzie dzień, kiedy będę mogła pomalować usta czerwoną szminką tylko dla Sławka.

Czytaj tak​że:
„Teściowa płaciła mi za to, żebym był jej pachołkiem. Doszło do tego, że kontrolowała całe nasze życie”
„Tata chciał syna żołnierza, a dostał córkę. Obcinał mi włosy i palił lalki, żeby zrobić ze mnie chłopca”
„Ludzie oceniali ją i mieli za dziwaczkę. Okazało się, że jej mąż i syn zginęli w koszmarnym wypadku”
 

Redakcja poleca

REKLAMA