„Gdy oświadczyłam, że nie chcę mieć dziecka, mąż uznał, że mnie nie potrzebuje. Zmienianie pampersów to nie moja bajka”

kobieta fot. iStock by Getty Images, Deagreez
„Prowadziłam ze sobą trudną, pełną szczerości rozmowę w myślach. Zastanawiałam się, czy wybierając życie bez dzieci, kieruję się tylko swoimi potrzebami, czy może bronię po prostu prawa do własnych wyborów”.
/ 09.01.2025 22:00
kobieta fot. iStock by Getty Images, Deagreez

Tomka poznałam w czasie, gdy każde z nas snuło własne plany i miało swoje marzenia, które zdawały się łączyć w jednym – uczuciu. Nie spodziewałam się wtedy, że kiedyś nasze drogi życiowe mogą rozejść się w kompletnie różnych kierunkach.

Rozumieliśmy się

W pierwszym okresie naszego związku wszystko układało się wspaniale. Widziałam w Tomku kogoś wyjątkowego – człowieka pełnego ciepła, humoru i życiowej energii. Dokładnie takiego jak ja. Spędzaliśmy razem mnóstwo czasu. Kariera zawodowa stanowiła istotną część mojego życia – dawała mi satysfakcję, możliwość rozwoju i poczucie spełnienia. Wydawało mi się, że Tomek to rozumie i zawsze mogę liczyć na jego wsparcie. Niestety, jak się później okazało, myliłam się co do tego.

Coś wisiało w powietrzu tamtego dnia. Gdy Tomek zajął miejsce po drugiej stronie stołu, zauważyłam na jego twarzy tę charakterystyczną poważną minę, którą przybierał przed trudnymi rozmowami.

– Musimy coś obgadać – odezwał się, a ja poczułam, jak sztywnieją mi wszystkie mięśnie. Wiedziałam, że nadchodzi moment, który może wywrócić nasze życie do góry nogami. – Dużo ostatnio rozmyślam o tym, co nas czeka i… – urwał, jakby dobierając odpowiednie słowa.

– Tak? – rzuciłam pozornie spokojnym głosem, podczas gdy moje serce waliło jak młot.

– Chciałbym zostać tatą – powiedział bez ogródek, wpatrując się we mnie intensywnie. – To moje największe marzenie. Naprawdę pragnę mieć dzieci.

Zaskoczył mnie

Ta wiadomość spadła na mnie kompletnie niespodziewanie. Owszem, poruszaliśmy ten temat w przeszłości, ale traktowaliśmy go jak coś bardzo odległego, niczym marzenie, które nigdy się nie ziści.

– Posłuchaj… Musisz zrozumieć… nie planuję mieć dzieci.

– A może z czasem inaczej na to spojrzysz? Przecież nasze potrzeby ewoluują. Nie możesz być taka samolubna.

– To nie podlega dyskusji – odpowiedziałam z przekonaniem. – To nie jest chwilowy kaprys, tylko świadomy wybór.

Nasza rozmowa stopniowo zamieniała się w coraz ostrzejszą sprzeczkę. Nie docierało do Tomka, dlaczego nie chcę zostać mamą, podczas gdy ja nie wyobrażałam sobie porzucenia własnych planów. Oboje uparcie trzymaliśmy się swoich poglądów, aż w pewnym momencie wypowiedzieliśmy słowa, których nie da się już cofnąć. Po wszystkim zapadło milczenie – przytłaczające i duszące niczym smutek po stracie.

Byłam przytłoczona

Zwierzyłam się ze swoich problemów Ani – swojej najlepszej przyjaciółce, która podobnie jak ja miała jasno określone zdanie odnośnie do posiadania potomstwa.
– Wczoraj Tomek rozpoczął dyskusję o dzieciach… po raz kolejny. Ale teraz wszystko wydawało się bardziej poważne – wyznałam.

– To twoje życie i tylko ty możesz decydować, co z nim zrobisz. Nie daj się zmusić do czegoś wbrew sobie tylko dlatego, że ktoś ma inne plany – powiedziała Ania z przekonaniem.

– Rozumiem, ale zastanawiam się, czy to w porządku w stosunku do Tomka. Przecież on chce zostać tatą – westchnęłam, czując wewnętrzny ból.

Obie starałyśmy się wymyślić jakieś sensowne rozwiązanie tej trudnej sytuacji. Ania twardo stała przy swoim – uważała, że wolność wyboru i samostanowienie to podstawowe wartości.

Żyliśmy z Tomkiem obok siebie przez następne cztery tygodnie. Przekazywaliśmy sobie tylko podstawowe informacje związane z domem. W pewnym momencie nie mogłam już tego znieść.

Wszystko było jasne

Wiedziałam, że nadszedł moment, kiedy musimy sobie wszystko wyjaśnić – albo to będzie nowy początek, albo koniec.

– Mam już tego dosyć – pierwszy odezwał się Tomek. – Starałem się podejść do tego ze zrozumieniem, jednak… To nie są żadne fantazje. To coś, czego naprawdę potrzebuję! – krzyknął, waląc ze złością w blat.

– Jakim prawem twierdzisz, że moje życie to tylko fantazja?! – wyrzuciłam z siebie. – Nie jesteś tu jedyny z własnymi pragnieniami!

– Chyba nie jest nam pisane być razem – powiedział cicho Tomek głosem pełnym smutku i rezygnacji.

W tym momencie dotarło do mnie, że nasza wspólna droga dobiega końca. To, że inaczej patrzyliśmy na sprawę posiadania dzieci, nie było już zwykłą różnicą w poglądach – wyrosła między nami ogromna bariera, której żadne z nas nie umiało pokonać.

Rozstaliśmy się

Siedzieliśmy w bezruchu, zatopieni we własnych rozmyślaniach. Wszystkie nasze plany na wspólne życie rozpadły się, zostawiając tylko blade wspomnienie tego, co mogliśmy razem stworzyć.

Ta kłótnia sprawiła, że czułam się obco we własnym domu. Dawniej te cztery ściany tętniły radością, a teraz ziały pustką. Nie powstrzymywałam już łez.

– Jak mogłam być tak ślepa? – wypowiedziałam te słowa do pustego pokoju, wiedząc, że nikt mi nie odpowie. Moje myśli kłębiły się wokół tego, co będzie dalej, jak to wszystko mogło się tak potoczyć i czy dam radę żyć sama, bo właśnie taka przyszłość mnie czekała.

Prowadziłam ze sobą trudną, pełną szczerości rozmowę w myślach. Zastanawiałam się, czy wybierając życie bez dzieci, kieruję się tylko swoimi potrzebami, czy może bronię po prostu prawa do własnych wyborów. Głowę zaprzątały mi dwie sprawy – z jednej strony wolność osobista, którą stawiałam na piedestale, a z drugiej uczucie Tomka, które teraz wydawało się zależeć od spełnienia jego marzenia o rodzicielstwie.

Dręczyła mnie myśl: skoro nie chcę mu dać dziecka, spełnić jego największego pragnienia, to może los wcale nas sobie nie przeznaczył? Całą noc spędziłam bezsennie, nie mogąc powstrzymać cisnących się do oczu łez i zadając sobie pytania, na które nie znałam odpowiedzi.

Mój partner nie mógł opanować swojej złości. Wszystko, co przypominało mu o naszej sytuacji i życiu bez potomstwa, tylko pogarszało sprawę i wzbudzało w nim jeszcze większą gorycz. Gdzieś w głębi duszy wiedział, że nie chodzi wyłącznie o to, że mnie traci – był też zły na samego siebie, bo nie udało mu się zmienić mojego zdania ani ocalić tego, co nas łączyło.

Zostałam sama

Próbował zachować uwagę podczas pracy, lecz trudno było mu zajmować się tabelkami i zestawieniami. Nie potrafił normalnie funkcjonować wśród współpracowników, którzy przejmowali się zwykłymi, przyziemnymi sprawami, podczas gdy jego świat właśnie legł w gruzach. Jednego dnia, obserwując zachodzące słońce przez okno w domu, zdecydował się szczerze wyrazić swoje emocje.

– Za co mnie to spotyka? – zawołał w przestrzeń. – Dlaczego nie mogę doświadczyć tego, co dla innych jest czymś naturalnym?

Kolejnego poranka, wściekły, spakował wszystkie moje rzeczy. Spoglądając na pudła i bagaże ustawione w rogu pokoju, ciężko mi było przyjąć do wiadomości, że to już koniec. Po tylu latach razem, po wspólnych planach i niezliczonych drobnych sprzeczkach, doszliśmy do tej jednej, decydującej awantury.

– Tak się nie robi! – wykrzyczałam mu prosto w twarz.

– Nie mogę odpuścić czegoś, co ma dla mnie ogromne znaczenie!

Tak się skończyła nasza historia. Gdy siedzę sama w nowo wynajętym mieszkaniu, przypominam sobie te wszystkie przykre słowa. Dziś już nie bolą tak bardzo jak wtedy. Gniew się wypalił, zostało tylko zamyślenie nad tym, co było. Mimo że nadal czuję miłość do swojego męża i jest mi smutno, że się rozstaliśmy, nie zamierzam rezygnować z własnych przekonań.

Julia, 36 lat

Czytaj także:
„Zgubiłem portfel i nie mogłem uwierzyć, kto go znalazł. Obcy facet uświadomił mi, co jest w życiu najważniejsze”
„Przyszła teściowa i mój ojciec skakali sobie do oczu. Czułam się jak Julia, która może stracić swojego Romeo”
„Mam 40 lat i mieszkam z matką. Według niej wciąż jestem małą dziewczynką, która potrzebuje ciągłej opieki i kontroli”

Redakcja poleca

REKLAMA