„Mój mąż był chorobliwie oszczędny, bo zbierał na nowe auto. Nie mogłam kupić dziecku butów, bo dla niego to fanaberia”

oszczędny mężczyzna fot. Getty Images, LEREXIS
„– Bardziej oszczędni? Czy ty słyszysz, co mówisz? Lena potrzebuje nowych butów, a ty wciąż tylko o tym samochodzie – podniosłam głos, co zbudziło Lenę. Jej płacz w tle tylko podsycił moją frustrację”.
/ 15.08.2024 19:00
oszczędny mężczyzna fot. Getty Images, LEREXIS

W życiu młodej matki jest dużo trudności, ale rzadko mówi się o tych, które są najbardziej uciążliwe. Ja na przykład zmagam się z brakiem wsparcia od męża, Grześka. Moje dni zaczynają się o świcie, kiedy mała Lena budzi się z płaczem, a kończą późnym wieczorem, gdy w końcu zasypia. Przez cały ten czas muszę radzić sobie sama, bo Grzesiek jest zajęty swoimi marzeniami o nowym samochodzie.

Ma jakąś obsesję

– Musimy oszczędzać – mówi mi, kiedy proszę go o pieniądze na pampersy. – Nie mogę teraz wydać na to więcej, niż zaplanowałem.

Jego „plan” to oszczędzanie na nowy samochód. Nie raz i nie dwa zastanawiałam się, czy dla niego ten samochód nie jest ważniejszy niż my.

– Lena potrzebuje nowych ubranek. Znowu wszystko jej się za małe zrobiło – próbuję mu wytłumaczyć.

– Przecież dopiero co jej coś kupiliśmy – odpiera, patrząc na mnie z irytacją.

Codzienność to nieustanna walka z rzeczywistością. Próbuję pogodzić opiekę nad Leną, domowe obowiązki i swoje własne potrzeby. Kiedy Grzesiek wraca z pracy, to pierwsze co robi, to siada przed komputerem i przegląda oferty samochodów.

– Mogłabyś mi tu przynieść herbatę? – pyta, nie odrywając wzroku od ekranu.

Robię to, ale czuję, jakby każda filiżanka była symbolem mojej frustracji. Czasem zastanawiam się, czy to wszystko ma sens. Czy tak powinno wyglądać moje życie?

Nasza codzienność nie była usłana różami. Grzesiek z każdym dniem oddalał się ode mnie, zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie. Pewnego wieczoru, kiedy Lena już spała, nie wytrzymałam i wybuchłam.

– Grzesiek, musimy porozmawiać – powiedziałam, starając się zachować spokój, chociaż w środku wrzałam.

– Teraz? Naprawdę? – westchnął, nie odrywając wzroku od ekranu.

– Tak, teraz – usiadłam naprzeciwko niego. – Czuję, że żyjemy osobno. Ja z Leną i ty z tymi swoimi samochodami. Nie masz pojęcia, jak trudno jest mi samej. Potrzebujemy więcej pieniędzy na codzienne wydatki, na dziecko...

Grzesiek zmarszczył czoło i spojrzał na mnie z irytacją.

– Przesadzasz. Oszczędzamy na coś ważnego. Nowy samochód to inwestycja. Stary już ledwo zipie. Nie możemy sobie pozwolić na wydawanie na bzdury.

– Bzdury? – zapytałam z niedowierzaniem. – Pampersy, jedzenie, ubrania dla Leny to dla ciebie bzdury? Wiesz co, czuję, że nie zależy ci na nas.

Próbowałam opanować łzy, ale nie udało się. Grzesiek westchnął ciężko i odwrócił się do mnie plecami.

– Nie dramatyzuj. Wszystko jest pod kontrolą. Po prostu musimy być bardziej oszczędni.

– Bardziej oszczędni? Czy ty słyszysz, co mówisz? Lena potrzebuje nowych butów, a ty wciąż tylko o tym samochodzie – podniosłam głos, co zbudziło Lenę. Jej płacz w tle tylko podsycił moją frustrację.

– Zajmij się nią, proszę – rzucił, jakby to nie było oczywiste.

– Zawsze to samo – powiedziałam, wstając. – Zawsze ja muszę wszystko załatwiać. A ty siedzisz i marzysz o nowym aucie.

Tego wieczoru, po ukołysaniu Leny, długo siedziałam przy jej łóżeczku, zastanawiając się, jak długo jeszcze mogę tak żyć. Czy Grzesiek kiedykolwiek zrozumie, jak bardzo mnie rani? Czy mogę znaleźć sposób, aby zmienić tę sytuację?

Przyjaciółka podsunęła mi pomysł

Następnego dnia postanowiłam spotkać się z Marią, moją najlepszą przyjaciółką. Była dla mnie jak siostra – zawsze mogłam na nią liczyć, niezależnie od okoliczności. Spotkałyśmy się w kawiarni, którą obie uwielbiałyśmy.

– Wyglądasz, jakbyś nie spała całą noc – Maria przywitała mnie z troską w głosie.

– Bo nie spałam – odpowiedziałam, opadając na krzesło. – Znowu kłóciłam się z Grześkiem.

Maria spojrzała na mnie z wyrazem zrozumienia. Wiedziała, jak trudne były nasze relacje ostatnimi czasy.

– Co tym razem? – zapytała, podając mi filiżankę herbaty.

– On wciąż gada tylko o tym samochodzie – westchnęłam. – W ogóle nie liczy się z naszymi potrzebami. Lena rośnie, wszystko się jej za małe robi, a on nie chce słyszeć o wydatkach. Wszystko odkłada na ten przeklęty samochód.

Maria pokiwała głową.

– To nie jest normalne. Musisz coś z tym zrobić. Nie możesz tak dalej żyć.

– Ale co mogę zrobić? – spytałam bezradnie. – Próbowałam z nim rozmawiać, ale on mnie nie słucha.

– Może powinnaś podjąć jakieś bardziej zdecydowane kroki? – Maria zaproponowała, patrząc na mnie uważnie. – Może powinnaś pokazać mu, że nie żartujesz, że to jest naprawdę ważne.

– Ale jak? – spytałam, czując, że łzy napływają mi do oczu. – Jak mam to zrobić?

– Czasem trzeba postawić wszystko na jedną kartę. Może powinnaś pomyśleć o jakimś wyjściu awaryjnym. Może nawet spróbować czegoś szalonego, żeby zobaczył, że nie żartujesz.

– Czegoś szalonego? – zapytałam z ciekawością.

Maria uśmiechnęła się tajemniczo.

– Może spróbuj czegoś, na co nigdy byś się nie odważyła. Kto wie, może fortuna się do ciebie uśmiechnie?

Rozmowa z Marią dała mi do myślenia. Może rzeczywiście nadszedł czas, aby zrobić coś radykalnego, coś, co zmusi Grześka do zastanowienia się nad naszymi priorytetami.

A nuż mi się uda

Z każdą kolejną godziną spędzoną na rozważaniach, moje myśli coraz bardziej kierowały się ku jakiejś formie buntu. Maria miała rację – musiałam coś zrobić, żeby Grzesiek zrozumiał, jak poważna jest nasza sytuacja. I wtedy przyszedł mi do głowy szalony pomysł.

Zupełnie spontanicznie, w drodze powrotnej do domu, zatrzymałam się przy kiosku i kupiłam los na loterię. Nigdy wcześniej tego nie robiłam, ale poczułam, że muszę spróbować wszystkiego. W końcu, co mogłam stracić? 

– A co, jeśli wygram? – myślałam, trzymając los w ręce. – Czy to naprawdę coś zmieni? Czy Grzesiek zrozumie, jak bardzo mnie zaniedbuje?

Gdy wróciłam do domu, Grzesiek jak zwykle siedział przy komputerze, przeglądając oferty samochodów. Wiedziałam, że nie mogę teraz mówić mu o moich planach. To była moja tajna broń, mój sposób na pokazanie, że mogę zmienić nasze życie.

– Zobacz ten model, Alicja. Jest idealny. Jeśli tylko jeszcze trochę oszczędzimy... – mówił z entuzjazmem, ale ja już nie mogłam go słuchać.

– Grzesiek, ja już nie mogę tego dłużej znosić – powiedziałam w końcu. – Potrzebujemy więcej pieniędzy na codzienne wydatki

– Ale przecież to tylko chwilowe – odparł, patrząc na mnie z uśmiechem. – Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.

Jego słowa były jak zimny prysznic. Zrozumiałam, że on nigdy się nie zmieni. Musiałam działać, i to szybko. Każdego wieczoru, kiedy Lena już spała, patrzyłam na los na loterię i zastanawiałam się, co przyniesie przyszłość. Czekałam na dzień losowania, mając nadzieję, że to będzie moment, który odmieni nasze życie.

Wszystko miało się zmienić

Nadszedł dzień losowania. Byłam pełna niepokoju, ale i nadziei. Siedziałam przed telewizorem z kuponem w ręce, ściskając go tak mocno, że aż bielały mi knykcie. Grzesiek siedział obok, zupełnie nieświadomy, co się dzieje.

– Zobaczysz, kiedy kupimy ten samochód, wszystko się zmieni – mówił z entuzjazmem, ale ja już nie mogłam go słuchać.

W końcu nadeszła ta chwila. Numer po numerze, moje serce biło coraz szybciej. I wtedy usłyszałam ostatni numer – i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Miałam zwycięski los.

– Grzesiek, spójrz na to – powiedziałam, podając mu los. – Wygraliśmy!

Jego twarz najpierw wyrażała niedowierzanie, a potem ekscytację.

– To niesamowite! Teraz na pewno kupimy ten samochód! – powiedział, ale ja już wiedziałam, co muszę zrobić.

– Nic nie rozumiesz. To nie będą pieniądze na samochód. To są pieniądze dla mnie i dla Leny. A ja od ciebie odchodzę! 

Grzesiek patrzył na mnie zszokowany.

– Co ty mówisz? Nie możesz tego zrobić. Przecież teraz wszystko się zmieni.

– Tak, zmieni się. Ale nie tak, jak myślisz – spojrzałam mu prosto w oczy. – Wygrana to moja szansa na nowe życie. Bez ciebie.

Grzesiek nie mógł uwierzyć w to, co słyszy. Zaczął błagać i obiecywać poprawę, ale ja byłam już zdecydowana. To była moja chwila, mój krok ku wolności.

Pakowanie rzeczy było dla mnie wyjątkowo trudnym doświadczeniem. Każdy przedmiot, który chowałam do walizki, przypominał mi o dobrych i złych chwilach spędzonych z Grześkiem. On krążył wokół mnie, próbując mnie przekonać do zmiany decyzji.

– Proszę, przemyśl to jeszcze raz. Obiecuję, że się zmienię. Będziemy szczęśliwi, tak jak kiedyś – mówił zrozpaczony.

– Ile razy już to słyszałam? – odpowiedziałam spokojnie, ale stanowczo. – Nie mogę dłużej żyć w tej iluzji. Lena zasługuje na szczęśliwą mamę, która nie musi ciągle martwić się o każdy grosz.

Grzesiek próbował mnie objąć, ale ja się odsunęłam. Nie chciałam, żeby czułość osłabiła moją determinację.

– Kocham cię. Naprawdę – jego głos drżał.

– Też cię kochałam, Grzesiek. Ale miłość to nie wszystko. Potrzebuję wsparcia, zrozumienia. Tego nam brakowało.

Ostatecznie zapięłam walizkę i ruszyłam w stronę drzwi. Grzesiek stał bezradny, zrozpaczony, ale ja już nie mogłam się cofnąć. Z walizką w jednej ręce i Leną na biodrze, dotarłam do Marii. Otworzyła mi z uśmiechem pełnym zrozumienia.

– Wiedziałam, że dasz radę – powiedziała, przytulając mnie mocno.

Bez ciebie bym tego nie zrobiła – odpowiedziałam, czując ulgę.

Usiadłyśmy przy stole w jej kuchni, a ja zaczęłam opowiadać o swoich planach na przyszłość.

– Jesteś silna i odważna. Dasz sobie radę, zobaczysz. 

Nowe życie zaczynało się powoli układać. Miałam nowe cele i nowe marzenia. Grzesiek został sam. Czuł się winny. Miał czas na refleksję i może zrozumiał, jak wiele stracił. Byłam szczęśliwa z wolności, jaką zdobyłam, ale też smutna z powodu rozstania. Wiedziałam jednak, że to była jedyna słuszna decyzja.

Teraz miałam przed sobą przyszłość pełną możliwości. Z Leną u boku i wsparciem Marii czułam, że mogę podołać każdemu wyzwaniu. Grzesiek musiał zmierzyć się z własnymi demonami i zdecydować, co zrobi z resztą swojego życia. Nasza historia była pełna zawirowań i trudnych decyzji. Teraz miałam szansę napisać jej nowy rozdział, pełen nadziei i spełnienia.

Alicja, 30 lat

Czytaj także:
„Mój mąż zbawiał świat, a ja usychałam z tęsknoty w domu. Dla innych był bohaterem, a dla mnie oschłym władcą”
„Dla adopcyjnych rodziców stałam się ciężarem, gdy urodziło im się dziecko. Nawet w bidulu nie czułam się tak źle”
„Były mąż mówił, że pieniądze szczęścia nie dają, a jego nowa panna pływa w luksusach. Musi podzielić się ze mną kasą”

Redakcja poleca

REKLAMA