„Mąż zamiast sypialni, wyremontował sobie drogę do łóżka kochanki. Zdębiał, gdy zobaczył, co wyczyniam z majstrem”

kobieta robi remont fot. Adobe Stock, Syda Productions
„Przekroczył granicę. Przestaliśmy się kontaktować. Przez kolejne tygodnie nawet na siebie nie patrzyliśmy”.
/ 05.12.2024 08:30
kobieta robi remont fot. Adobe Stock, Syda Productions

Naprawa domu była dla nas absolutnym priorytetem. Najbardziej pilną sprawą okazał się dach, który wymagał szybkiej interwencji. Martwiłam się, że gdy przyjdzie jesień z deszczami i zimowe opady śniegu, stan pokrycia może się dramatycznie pogorszyć. Jednak razem z mężem wciąż przesuwaliśmy termin remontu, ponieważ byliśmy zajęci innymi sprawami. No i oczywiście przytłaczały nas wydatki związane z tą inwestycją.

Od dłuższego czasu między nami się nie układało, co jeszcze bardziej komplikowało sytuację. Często wypominałam mężowi, że praca pochłania go bez reszty, podczas gdy ja i nasz syn Damian zostajemy na drugim planie. W zasadzie traktował dom jak hotel — wpadał, tylko żeby się przebrać i chwilę odpocząć. Z kolei Jacek miał mi za złe, że wiecznie się czepiam i nie szanuję jego starań. Według niego byłam ciągle niezadowolona i przy każdej okazji miałam coś do zarzucenia.

Kłóciliśmy się bez przerwy

Żyliśmy w ciągłym stresie i złości. Na dodatek myśl o koniecznym remoncie i kredycie, który musielibyśmy wziąć, jeszcze bardziej wszystko komplikowała. Kłóciliśmy się bez przerwy, o najmniejsze drobiazgi. Nasze małżeństwo wisiało na włosku. Aż któregoś dnia, podczas kolejnej gorącej kłótni, padły słowa, które kompletnie mnie załamały.

– Dajmy sobie spokój z naprawianiem tego wraku! Lepiej wystaw dom na sprzedaż, weźmy kasę i każde pójdzie w swoją stronę. Bo inaczej to się bardzo źle skończy.

Kompletnie oniemiałam w tamtym momencie. Stałam bez ruchu, obserwując gniewną minę Jacka i próbując sobie wmówić, że to wszystko jest tylko koszmarem. Po chwili szoku zalała mnie fala wściekłości. Zaczęłam krzyczeć, że absolutnie nie ma mowy o sprzedaży domu, ponieważ to moja rodzinna własność, którą dostałam od rodziców i on nie może o tym decydować. Dodałam, że jeśli koniecznie chce się wyprowadzić, droga wolna — ale ja nigdzie się stąd nie ruszam.

– Poradzę sobie bez ciebie. Z kredytem i pracami remontowymi też dam radę sama. Nikt mi nie jest do tego potrzebny — wykrzyczałam na koniec.

Kiedy kończyliśmy się kłócić, Jacek zamykał się w sypialni i nie pokazywał się wcale. W takich momentach czułam się okropnie, zalewała mnie fala przygnębienia. Przez minione lata robiłam wszystko, co w mojej mocy, żeby dbać o nasze małżeństwo. Głównie myślałam o tym, że nasz chłopiec powinien mieć oboje rodziców przy sobie. Poza tym bałam się samotności, no i ciągle wracałam myślami do obietnicy małżeńskiej, którą wypowiedziałam przed ołtarzem.

Kiedy było naprawdę ciężko, zawsze powtarzałam sobie, że to tylko chwilowy kryzys i niedługo będzie lepiej. Jednak teraz było inaczej — nie chciałam się łudzić ani szukać wymówek. Jacek, wspominając o zakończeniu naszego związku, zrobił coś, czego nie powinien. Moim zdaniem nie było absolutnie żadnego powodu, żeby w ogóle poruszać ten temat.

Było mi wszystko jedno

Kiedy rozpoczęłam przebudowę, mój syn Damian akurat wyjechał. Najpierw spędzał czas na wakacjach, po czym od razu ruszył do Warszawy studiować. Musiałam więc ogarnąć całą sytuację samodzielnie.

Biegałam po sklepach, szukając odpowiednich materiałów budowlanych, kłóciłam się z robotnikami, którym nie mieściło się w głowie, że to ze mną, a nie z moim mężem, muszą uzgadniać szczegóły. Na dodatek nie mogłam sobie odpuścić chodzenia do pracy. Do dziś nie wiem, jakim cudem znajdowałam siły na to wszystko.

Przestałam przejmować się, co robi Jacek. Było mi wszystko jedno, gdzie przebywa i czy w ogóle jest w mieszkaniu. Chociaż wciąż mieszkał pod tym samym dachem, kompletnie przestało mnie to obchodzić. Nie miałam głowy do takich spraw, a poza tym brakowało mi energii.

Co prawda ekipa remontowa już skończyła robotę, ale ja wciąż musiałam się sporo narobić. Brałam dodatkowe zmiany w pracy, żeby szybciej uporać się z kredytem. Z domu wychodziłam bladym świtem, a wracałam grubo po zmroku — od razu padałam na łóżko. Mijały dni i nawet nie zorientowałam się, kiedy mój mąż zaczął zachowywać się inaczej.

Za każdym razem, gdy wracałam zmęczona do mieszkania, zaskakiwało mnie to, że moja lodówka nie świeciła pustkami. Przez mój zabiegany tryb życia często zapominałam zrobić podstawowe sprawunki, więc spodziewałam się zastać puste półki.

Tymczasem zawsze czekało tam na mnie coś do przekąszenia. A to nie wszystko — mój Jacek odkrył w sobie na nowo pasję do gotowania. Na starcie naszej relacji uwielbiał spędzać czas w kuchni, później jednak całkiem tego zaprzestał. Ale teraz znów zaczął eksperymentować z przepisami. Pamiętam taki jeden wieczór — przyszłam do domu wykończona po robocie i już miałam się położyć, ale on nalegał, żebym najpierw usiadła z nim do kolacji.

Danie było przepyszne

– Masz, specjalnie dla ciebie przygotowałem twoją ulubioną potrawę – położył przede mną talerz z gorącą zapiekanką makaronową ze szpinakiem i kawałkami kurczaka.

Byłam tak głodna, że od razu zaczęłam jeść. Danie było przepyszne.

– Muszę przyznać, że nadal robisz świetne jedzenie – pochwaliłam jego umiejętności kulinarne.

– Miło mi to słyszeć – odparł, uśmiechając się nieśmiało.

Po kolacji, gdy już leżałam w łóżku, poczułam delikatne ciepło rozlewające się w sercu. Choć wciąż było lodowate, gdzieś tam pojawiła się niewielka rysa w tej zmarzlinie.

Obserwowałam, jak z dnia na dzień dbał coraz mocniej o nasze mieszkanie. Najpierw kupił świeży fotel do pokoju dziennego, później wymienił zasłonę w łazience, a następnie zaskoczył mnie ślicznymi filiżankami w kuchni... Mój Jacek wciąż potrafił mnie zdumiewać.

Do tego stopnia, że wracając po pracy, rozglądałam się po domu w poszukiwaniu jego kolejnych niespodzianek, zanim udałam się do sypialni. Z czasem docierało do mnie, że moje uczucia względem niego są nadal żywe i że naprawdę zależy mi na tym, żeby był przy mnie.

Starałam się nie okazywać moich prawdziwych uczuć. Głęboko w duszy marzyłam o powrocie do czasów, gdy mogliśmy wspólnie się pośmiać i porozmawiać, ale pilnowałam się, by tego nie pokazywać. Owszem, dziękowałam mu za jego starania, jednak robiłam to chłodno i bez entuzjazmu. Nie zamierzałam sprawiać wrażenia, że zapomniałam o wszystkim. Moje serce wciąż przepełniała złość i rozgoryczenie.

Kiedy minęło cztery miesiące od zakończenia remontu, wrócił do nas nasz chłopak. Z radością oznajmił, że zaliczył wszystkie egzaminy i planuje zostać u nas na parę dni. Potrzebował odpoczynku, ale głównie marzył o domowym jedzeniu.

Spędziliśmy razem miły wieczór

– Luz. Twój ojciec na pewno przygotuje coś pysznego — powiedziałam z uśmiechem.

– Serio? Od kiedy tata gotuje? – zdziwił się Damian.

– No pewnie! Mógłby uczyć gotowania nawet szefów kuchni. I wiesz co? To nie wszystko, co potrafi... – zaskoczyło mnie, że tak go chwalę.

– Daj spokój, jestem normalnym gościem — odezwał się mój małżonek. – To twoja mama jest niesamowita. Bez niczyjej pomocy ogarnęła ten remont. Szkoda, że nie widziałeś, jak świetnie sobie radziła z ekipą remontową. Każdy był pod ogromnym wrażeniem — stwierdził z uznaniem.

– Słuchajcie, dlaczego jesteście dla siebie tacy uprzejmi? Coś się wydarzyło? – spytał nasz chłopak.

– My? Ależ skąd! Tylko tak sobie gadamy... – odpowiedziałam.

– Właśnie tak. Nie mam pojęcia, o co ci chodzi — poparł mnie Jacek.

– No dobra, jak tak twierdzicie... W porządku, możecie dalej rozmawiać. Ale jutro chcę na obiad gołąbki! – krzyknął i nim zdołaliśmy cokolwiek powiedzieć, pognał schodami na piętro.

– To może pogadamy? – szepnął Jacek.

– Jasne, pogadajmy – przytaknęłam.

Nareszcie, po tak długim czasie, spędziliśmy razem naprawdę miły wieczór. Przeprowadziliśmy szczerą rozmowę z Jackiem. Najwięcej czasu zajęła nam sprawa tej sytuacji, gdy napomknął o zakończeniu naszego związku.

– Musisz wiedzieć, że wcale tak nie myślałem. To był chwilowy wybuch emocji. Od razu pożałowałem tego, co powiedziałem. Próbowałem przepraszać... Ale byłaś taka oschła, że bałem się nawet do ciebie zbliżyć... – wyznał.

– Może już przestałeś się bać? – zażartowałam.

– Strach nie minął całkowicie, choć jest słabszy niż wcześniej. Przepraszam... Mogę liczyć na wybaczenie?

– Wybaczam ci... Ale niech to będzie ostatnia taka sytuacja! – zbliżyłam się do niego i poczułam, jak moje serce odtajało z lodowej skorupy. Znów biło tak mocno, jak na początku mojej miłości do Jacka.

Spędziliśmy razem noc, która przywróciła między nami harmonię. Na szczęście następnego dnia była niedziela — w przeciwnym razie żadne z nas nie dałoby rady pojawić się w robocie... Tyle czasu się mijaliśmy, a teraz znów jesteśmy blisko. Tym razem chyba już na zawsze. Ten remont nie tylko odmienił mieszkanie, ale też tchnął nowe życie w nasz związek.

Alicja, 38 lat

Czytaj także:
„Moja matka od zawsze była sknerą na potęgę. Nie dała siostrze pieniędzy na pogrzeb jej własnego dziecka”
„Syn rzucił medycynę, bo posłuchał dziewczyny. Nie mogę uwierzyć, że jest takim głupcem i marnuje swoją przyszłość”
„Kama powiedziała mi >>nie<<, więc znalazłem ukojenie u jej kumpeli. Nie sądziłem, że będzie mną zainteresowana”

Redakcja poleca

REKLAMA