Kacper od początku wydawał się doskonałym facetem dla mnie. Świetnie się prezentuje, jest inteligentny, oczytany, uwielbia podróże. Zawsze miałam z nim o czym rozmawiać, fajnie było pokazać się obok niego w towarzystwie. A co najważniejsze, mieliśmy się mocno ku sobie. No dobra, powiem wprost, łączył nas fantastyczny seks.
A jednak nie wszystko było takie różowe, bo… Kacper lubi pieniądze. Prawda jest taka, że on bez luksusu nie potrafi się obejść. Nawet skarpetki muszą być z górnej półki, nie mówiąc o jedzeniu czy kosmetykach. Cóż, stać go na takie życie, bo zawsze dobrze zarabiał, no i jest bogaty z domu.
Mnie z kolei daleko do krezuski. Od dziecka szanowałam wartość pieniędzy, nie znoszę wydawać ich na zbytki. Może dlatego, że tak mnie wychowywano, a może po prostu za mało zarabiałam. Nie wiem. Wiem jednak, że nie imponowała mi kasa, a już na pewno nie byłam przekupna.
Podobno za mało się staram
Mieszkaliśmy oddzielnie, rzadko więc podejmowaliśmy temat finansów. Kacper miał swoją kasę, ja swoją. Gdy nocował u mnie, kolację gotowałam ja, a on przynosił wino. A kiedy ja gościłam u niego, przeważnie szliśmy do miasta coś zjeść. Nie wydawało mi się to dziwne, w końcu wielu facetów nie radzi sobie w kuchni, poza tym wyjście do ludzi urozmaica związek. Wybierał lokale drogie, oryginalne dania i nawet nie chciał słyszeć, żebyśmy poszli czasem zwyczajnie, na pizzę.
– To niezdrowe – twierdził.
Problem pojawił się, gdy kiedyś, w kłótni, zarzucił mi, że idę na łatwiznę, kupując byle co w dyskoncie. Zabolało mnie określenie „byle co”, zwłaszcza że czasem chciało mi się płakać, gdy widziałam rachunek.
– Romka, mogłabyś się bardziej postarać – ciągnął Kacper. – W tych twoich dyskontach są same śmieci. Tym chcesz nas karmić? Nie możesz robić zakupów w delikatesach? – spytał.
– No właśnie nie zawsze mogę – czułam napływające do oczu łzy.
– Dlaczego? – zdziwił się, jakby rzeczywiście nie znał powodu.
– Bo mnie na to nie stać – odparłam.
– Nie stać, nie stać! – powtórzył drwiąco. – A gdybyś tak zrezygnowała z różnych, wątpliwych zresztą, przyjemności i zainwestowała w zdrowie?
– O jakie przyjemności ci chodzi?
– O te twoje spotkania z przyjaciółką, na które kupujesz ciastka i likier, a sama wiesz, że to nic zdrowego, a w dodatku tuczy. Kino, teatr. Po co ci to? Nie lepiej wziąć książkę, ewentualnie wypożyczyć film i w domowych warunkach obejrzeć? A twoja siostra? Naprawdę musisz jej dokładać do studiów? Pewnie forsę przepuszcza na imprezy…
– Dosyć – powiedziałam drżącym głosem. – Wybacz, ale to są moje sprawy. I moje pieniądze, których mam znacznie mniej niż ty. I nie możesz mi zarzucić, że się nie staram. W życiu nie nakarmiłabym cię podłym żarciem.
Zmieszał się, potem zaczął przepraszać. Argumentował, że „jesteś tym, co jesz”, że dyskonty oferują żywność kiepskiej jakości, a przecież gdybym troszkę ograniczyła inne wydatki, stać by mnie było na lepsze jedzenie.
– I zawsze przecież możesz coś na boku dorobić do swojej nauczycielskiej pensji – dodał na koniec.
Rachunek z ekosklepu mnie przeraził
Już się nie odzywałam. Było mi bardzo przykro, bo ja się naprawdę starałam zatuszować te różnice finansowe między nami, i wydawało mi się, że skoro ludzi łączy coś poważnego, to nie mogą podzielić ich pieniądze.
Tej nocy jakoś trudno było mi przytulić się do Kacpra. I nawet seks był inny, bez emocji. Może dlatego, że zastanawiałam się, co przyrządzić na śniadanie, żeby nie zostać zruganą? Ale ranek przyniósł niespodziankę.
Obudził mnie zapach kawy, którą Kacper podał mi do łóżka. Podziękowałam i wypiłam, a wtedy on poprosił, żebym szybko się ubrała, to gdzieś pójdziemy. Zabrał mnie do jakiegoś ekosklepu. Jeszcze nie do końca rozbudzona starałam się zapamiętać, czym różni się na przykład miód z dyskontu od tego tutaj, który mi właśnie prezentował. Bo ja widziałam głównie dużą różnicę w cenie.
– Można mniej jeść, a lepiej – stwierdził, płacąc rachunek, który przyprawił mnie o ból głowy.
Kilka dni później zrobiłam zakupy w tym eko-sklepie. Głównie po to, by zrobić przyjemność Kacprowi. I chciało mi się płakać, gdy kasjerka podała mi paragon. Za tyle to ja przeżyłabym cały tydzień!
– Widzisz, kochanie, że można? – Kacper był zachwycony kolacją.
Wytrzymałam tak przez miesiąc, a potem dotarło do mnie, że jeszcze kilka dni, i będę musiała rozstać się z moim facetem z wyższej półki. Zwyczajnie nie wyrobię finansowo!
Musiałam coś zrobić
Kiedy skończył się eko-miód, do słoika wlałam ten kupiony w zwykłym markecie. Potem to samo zrobiłam z dżemem i pozostałymi produktami, do których mogłam wlać lub przesypać te tańsze. Nie zauważył różnicy…
Wiem, że to, co robię, jest chore, ale dobrze mi z Kacprem i naprawdę nie chciałabym rezygnować z naszego związku z tak głupiego powodu. Bo wszystko inne poza kwestią wydawania pieniędzy jest ok. Poza tym w pewnym sensie rozumiem jego pęd do zdrowego żywienia. Czytanie etykiet i wybieranie lepszych składników to dobra rzecz. Tyle że niektóre produkty w dyskoncie wcale nie są gorsze jakościowo od tych z delikatesów, za to ceną różnią się znacząco. Jaki więc sens przepłacać?
Natomiast takie rzeczy jak wieczory przy ciastkach z przyjaciółką są dla mnie ważne, nie potrafię też i nie chcę odmówić finansowej pomocy mojej młodszej siostrze… Nie mam pojęcia, jak potoczą się dalsze losy naszego związku, ale na razie, cóż, jestem szczęśliwa.
Roma, 30 lat
Czytaj także: „Rodzeństwo miało mnie za egoistkę, bo nie chciałam zająć się starym ojcem. Już zapomnieli, co nam zrobił”
„Dziadek wylał na mnie w spadku deszcz pieniędzy. Wystarczyło parę groszy, żebym z kwitkiem odprawiała rodzinne pielgrzymki”
„Pożyczyłem narzeczonemu córki 50 tysięcy na mieszkanie. Żałuję, ze zrobiłem to na gębę, bo mnie wydoił i zwiał”