„Mój bukiet ślubny wywołał skandal na całą Polskę. Zazdrosne języki mieliły to przez kilka tygodni”

panna młoda fot. Getty Images, Victor Dyomin
„To nagranie rozchodziło się błyskawicznie, niczym epidemia w naszym małym środowisku, gdzie liczył się przede wszystkim wizerunek i to, co inni o tobie myślą. Potrzebowaliśmy planu, żeby odzyskać dobre imię, ale najpierw musiało wyjść na jaw, kto nam to zrobił”.
/ 26.01.2025 07:15
panna młoda fot. Getty Images, Victor Dyomin

Zobaczyłam mamę w odbiciu lustra, przed którym stałam jako przyszła panna młoda. Na sobie miałam wymarzoną suknię – jej wybór zajął mi wiele tygodni. Włosy zdobiły mi malutkie, połyskujące kryształki. Czekałam na moment, w którym zostanę żoną Tomka – faceta, dzięki któremu moje życie przypominało perfekcyjnie wystylizowane zdjęcie z Instagrama, wypełnione radością, kolorami i prawdziwym szczęściem.

Ślub był wprost wymarzony

Ślub zapowiadał się na największe wydarzenie tego roku, chociaż staraliśmy się unikać medialnego szumu. W końcu to nie byle co – popularna influencerka bierze ślub z Tomkiem, odnoszącym sukcesy przedsiębiorcą. Wszystko było dopięte na ostatni guzik: wyjątkowa kreacja od topowego projektanta, dekoracje kwiatowe niczym z królewskiego pałacu i goście, których obecność rozbudziłaby wyobraźnię plotkarskich portali. '

Wśród tych wszystkich luksusowych elementów szczególne miejsce zajmował bukiet – prawdziwe arcydzieło sztuki florystycznej, które dostałam od Agnieszki. Miał być wisienką na torcie tego wyjątkowego dnia.

– Wyglądasz olśniewająco – wyszeptała Agnieszka, stając w progu w swojej sukience. Wręczyła mi przepiękną kompozycję z piwonii, która roztaczała delikatny, słodkawy aromat. Jeszcze nie miałam pojęcia, że ten bukiet kryje w sobie coś więcej niż same kwiaty.

Braliśmy ślub w zabytkowej katedrze, gdzie światło przebijające się przez barwne witraże tworzyło magiczną grę kolorów na podłodze z kamienia. Niezwykła atmosfera i doniosłość tej chwili sprawiły, że całe moje dotychczasowe życie zdawało się tylko wstępem do tego momentu. Opuszczając świątynię u boku Tomka, czułam, jak razem zaczynamy kolejny, zupełnie nowy rozdział wspólnej drogi.

Sala balowa wypełniona była radosnym gwarem i dźwiękiem kieliszków wypełnionych szampanem. Po parkiecie sunęli elegancko ubrani goście. A ja, stojąc w samym środku tego wszystkiego, szykowałam się do rzucenia bukietu za siebie, gdzie czekało grono koleżanek i druhen. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że ten prosty gest da początek całej serii zaskakujących zdarzeń.

– Ten bukiet jest przepiękny, Agnieszko, naprawdę nie wiem jak mam ci dziękować – powiedziałam, gdy udało nam się znaleźć spokojny kąt na boku sali.

– Kasiu, zależało mi, żeby był szczególny, dokładnie taki jak ty – Agnieszka ścisnęła moją rękę. – Przecież wiesz, że bez względu na wszystko, zawsze możesz na mnie liczyć?

Z uśmiechem na twarzy słuchałam jej wypowiedzi, nie zdając sobie sprawy, jak ważne były to słowa. W tamtej chwili wydawało mi się, że nasza przyjaźń jest niezniszczalna, a ten moment – doskonały. Nie mogłam bardziej się pomylić...

Komuś zależało na naszej kompromitacji

Miesiąc miodowy miał być odskocznią od codziennych spraw, jednak życie zweryfikowało nasze plany w brutalny sposób. Zamiast relaksować się w ekskluzywnym otoczeniu, spędziliśmy czas z Tomkiem w hotelowym pokoju, oglądając na wyświetlaczu telefonu materiał złożony ze scen z naszej ceremonii ślubnej.

Film zawierał różne momenty z wesela, które wydawały się całkiem normalne, ale ktoś złośliwy wykorzystał je przeciwko nam. Zauważyłam na nagraniu, jak jakiś obcy gość próbował mnie podrywać, kiedy mój mąż prowadził biznesowe rozmowy. W innym fragmencie widać było, jak Tomek opowiada niezbyt przyzwoite żarty w gronie znajomych ze studiów.

Co więcej, inna scena pokazywała pijanych krewnych robiących zamieszanie i kłótnię między kuzynkami – wyszła z tego jakaś komedia. Zależało nam, żeby wesele było kameralne, bez dziennikarzy i rozgłosu. A ktoś najwyraźniej postanowił nas skrzywdzić, montując to wszystko w taki sposób.

– Przecież tak nie może być... – powiedział zszokowany Tomek, wpatrując się w monitor. – Ktoś specjalnie powycinał fragmenty i wszystko poprzekręcał!

– Słuchaj, a może... – przerwałam w połowie zdania, patrząc jak Marek z wyraźną satysfakcją się uśmiecha, jakby trafił szóstkę w totka. – Myślisz, że Marek mógł maczać w tym palce?

Tomek spojrzał w moją stronę ze złością pomieszaną z niedowierzaniem.

– Ten gość, z którym się kiedyś spotykałaś? Kompletnie nie rozumiem... Co on by z tego miał? – zapytał głosem, w którym słychać było wściekłość i rozpacz jednocześnie.

– Słuchaj Tomek, nie możemy tak tego zostawić. Trzeba ludziom udowodnić, że ktoś próbuje się na nas odegrać albo coś w tym stylu – odezwałam się, mimo że gdzieś w środku wiedziałam, jak trudne to będzie zadanie.

To nagranie rozchodziło się błyskawicznie, niczym epidemia w naszym małym środowisku, gdzie liczył się przede wszystkim wizerunek i to, co inni o tobie myślą. Potrzebowaliśmy planu, żeby odzyskać dobre imię, ale najpierw musiało wyjść na jaw, kto nam to zrobił.

Musieliśmy skrócić nasz miodowy miesiąc i wrócić do domu, żeby stawić czoła zamieszaniu, które powstało w sieci przez ten filmik. Od razu po przyjeździe umówiłam się na rozmowę z Agnieszką. Koniecznie chciałam się dowiedzieć, czy miała coś wspólnego z tą sytuacją.

– Błagam cię, powiedz, że nie maczałaś w tym palców – wyszeptałam, gdy siedziałyśmy razem w moim pokoju, gdzie słychać było jedynie monotonny dźwięk wskazówek zegara.

– Kasia, przecież ja nigdy bym... – próbowała odpowiedzieć, ale jej załzawione oczy mówiły same za siebie. Patrząc na nią, byłam przekonana o jej niewinności, bo taka podłość nie leżała w jej naturze.

Wyszło szydło z worka

Wkrótce Tomek zjawił się przed nami z informacją, która całkowicie zmieniła nasze spojrzenie na tę historię.

– Zrobił to Marek – oznajmił stanowczo, kładąc na blacie pakiet materiałów, które udało mu się zgromadzić. – Spójrz na nagrania z monitoringu, rozpoznajesz go? Pilnował lokalu, wyczekując właściwej chwili, by uderzyć tam, gdzie zaboli nas najbardziej.

Słuchając tego poczułam, jak przeszywa mnie lodowaty dreszcz. Więc to Marek, człowiek, z którym rozstałam się przed wieloma laty, nadal chował do mnie żal.

– Nie rozumiem, co takiego mogłam... – urwałam, przytłoczona uczuciami.

– Przestań się tym zadręczać, Kasiu – Tomek przytulił mnie opiekuńczo. – Najważniejsze to znaleźć sposób, by sobie z tym poradzić. Wspólnie damy radę to przezwyciężyć.

Kolejne dni upływały nam na ciężkich dyskusjach. Zastanawialiśmy się nad tym, czy dobrze wybraliśmy, jak naprawdę wyglądają nasze związki i dlaczego zafałszowane oskarżenia oraz zmontowane nagrania mogły tak łatwo zburzyć to, co wspólnie stworzyliśmy. Wciąż nie wiedziałam, czy potrafię zaufać bliskim mi osobom. Zastanawiałam się też, czy uda nam się z Tomkiem przejść przez ten kryzys.

Coraz więcej osób rozpowiadało różne historie o nas, a odrzucenie ze strony społeczeństwa było znacznie gorsze niż mogliśmy sobie wyobrazić. Bliscy znajomi, którzy byli z nami na dobre i złe, stopniowo się odsuwali. Moja wielotysięczna społeczność w social mediach topniała w zastraszającym tempie, podczas gdy każda kolejna publikacja wywoływała masę negatywnych komentarzy i zarzutów.

– A może by tak wydać jakieś oficjalne oświadczenie? No wiesz, wytłumaczyć ludziom, jak było... – rzuciłam pomysł podczas jednego z wieczorów, gdy razem odpoczywaliśmy w naszej sypialni. Atmosfera była spokojna, zupełnie inna niż radosny chaos wesela sprzed kilku tygodni.

– Myślisz, że to cokolwiek da? – odezwał się Tomek zmęczonym głosem. – Przecież wiesz, jak to jest... Ludzie wprost uwielbiają sensacje i afery. Jak zaczniemy się tłumaczyć, to tylko pogorszymy sprawę.

– No dobra, ale przecież nie możemy siedzieć z założonymi rękami i obserwować, jak wszystko się sypie – powiedziałam, próbując zachować spokój, choć czułam jednocześnie złość i bezsilność.

– Rozumiem cię, ale trzeba to rozegrać z głową – Tomek ścisnął moją dłoń.

Musiałam wiedzieć, jak było naprawdę

Te długie dyskusje wykańczały nas emocjonalnie, ale paradoksalnie sprawiły, że staliśmy się sobie bliżsi niż kiedykolwiek przedtem. W tych ciężkich chwilach to właśnie nasze uczucie dawało nam siłę i ochronę. Zastanawiałam się jednak, czy nawet najsilniejsze związki są w stanie przetrwać takie życiowe zawirowania.

W końcu przyszedł moment konfrontacji z Markiem. Wiedziałam, że bez tej rozmowy nie ruszę do przodu. Wybraliśmy na spotkanie kawiarnię, do której kiedyś często zaglądałam. Tego dnia lokal świecił pustkami, a panująca w nim cisza zdawała się zapowiadać nieuniknione wydarzenia.

– Po co to wszystko? – spytałam prosto z mostu.

Na jego twarzy malował się spokój, choć oczy zdradzały cień zadowolenia.

– Musiałaś się przekonać, że życie to nie sama sielanka – stwierdził, kręcąc łyżeczką w swojej kawie. – Myślałaś pewnie, że tak po prostu odejdziesz i porzucisz mnie jak jakiegoś kundla.

Te słowa zabolały mnie do głębi, ale nie dałam po sobie poznać, jak bardzo mnie zranił.

– Nie możesz używać dawnych wydarzeń jako narzędzia do krzywdzenia innych – oznajmiłam zdecydowanie. – Swoim zachowaniem zraniłeś nie tylko mnie, ale też wszystkie osoby z mojego otoczenia.

– A widzisz, Agnieszka nie miała z tym problemu.

– Co takiego?

– Naprawdę tego nie dostrzegasz? Ten filmik powstał też dzięki niej. To właśnie ona ukryła małą kamerę w twoim bukiecie piwonii. Ja zadbałem o resztę. Wreszcie przekonałaś się, jak to jest, gdy twój ukochany świat przestaje cię wspierać – wyczułam w jego słowach żal i nienawiść.

Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Marek szukał odwetu i namówił do pomocy moją przyjaciółkę, która zdradziła moje zaufanie. Nie potrafiłam pojąć jej motywów. Skandal mocno wstrząsnął naszym życiem. Wszystko, nad czym wraz z Tomkiem pracowaliśmy przez tyle lat, zaczęło się sypać. Kolejne firmy zrywały ze mną umowy reklamowe, podczas gdy jego przedsiębiorstwo tracił swoich partnerów biznesowych. Ironią losu było to, że nasze dawne osiągnięcia stały się teraz źródłem problemów.

– Zastanawiam się, czy my sobie poradzimy, gdy zostaniemy z niczym? – w głosie Tomka słychać było niepewność, która również i mnie przerażała.

Los rzucił nas na głęboką wodę, a my nie wiedzieliśmy, czy potrafimy pływać.

– Trudno mi powiedzieć – wyszeptałam ze łzami w oczach. – To największe wyzwanie, przed jakim kiedykolwiek stanęliśmy.

Kiedy spadło na nas publiczne poniżenie i strach o pieniądze, dotarło do nas, że nasz dotychczasowy świat legł w gruzach. Żeby wszystko poskładać na nowo, musielibyśmy nie tylko znaleźć w sobie dużo sił, ale też odważyć się spojrzeć w oczy tym, którzy teraz traktowali nas tylko jako materiał do obgadywania. Choć Marek pewnie sam nie wiedział, jak daleko sięgną skutki jego czynów, zdołał narobić więcej szkód, niż pierwotnie zamierzał.

Kasia, 29 lat

Czytaj także:
„Sponsorowałam życie siostrzenicy, bo nie miałam własnych dzieci. Po tym, co powiedziała, odcięłam ją od kasy”
„Ledwo ziemia przykryła trumnę niedoszłej teściowej, a narzeczona rzuciła się na spadek. Nie znałem jej od tej strony”
„Mam 40 lat i ciągle żyję jak cnotka. Co musi się stać, by ktoś skotłował moje łóżko i rozgrzał serce?”

Redakcja poleca

REKLAMA