„Sponsorowałam życie siostrzenicy, bo nie miałam własnych dzieci. Po tym, co powiedziała, odcięłam ją od kasy”

zawzięta kobieta fot. Getty Images, Eric Audras
„Te słowa wstrząsnęły mną do głębi. Ola nie powiedziała nic więcej, ale jej spojrzenie mówiło wszystko. Wiedziała o moich dawnych błędach i teraz zamierzała to wykorzystać”.
/ 23.01.2025 14:30
zawzięta kobieta fot. Getty Images, Eric Audras

Ludzie często pytali mnie, czy nie żałuję, że nie mam własnej rodziny. Zawsze odpowiadałam z uśmiechem, że rodzina to nie tylko dzieci, ale także ci, których kochasz i wspierasz. Moją taką „prawie córką” była Ola, siostrzenica, która od dziecka miała u mnie specjalne miejsce w sercu. Aż do tego jednego dnia, gdy przypadkowo usłyszałam, jak mówi o mnie coś, co zburzyło całe moje wyobrażenie o naszej relacji.

Przelałam na nią całą miłość

Przez lata robiłam wszystko, by ułatwić jej życie. Opłaciłam jej studia, kupiłam laptop, pokryłam wyjazdy zagraniczne – wszystko, czego potrzebowała, by mogła się rozwijać. Może robiłam to dlatego, że ja nigdy nie miałam takiego wsparcia. Rodzice byli surowi, a ja musiałam dojść do wszystkiego sama.

Czasami jednak czułam, że moja hojność wzbudza pewną rezerwę w rodzinie. Moja siostra – matka Oli – zawsze mówiła, że przesadzam. Ale czy przesadą było dawanie komuś szansy na lepsze życie? Wierzyłam, że Ola docenia moje starania. 

To był zwykły, rodzinny obiad, jakich mieliśmy wiele. Śmiechy, rozmowy o niczym, standardowe narzekania na pogodę i codzienne problemy. Właśnie w takich chwilach czułam, że moja samotność nie jest taka dotkliwa – miałam rodzinę, nawet jeśli czasem nasze relacje były trudne.

Po posiłku wyszłam na chwilę do ogrodu. Chciałam zadzwonić do znajomej, ale zatrzymałam się, słysząc głosy z tarasu. Ola i jej kuzynka rozmawiały o czymś żywo, ich słowa niesione lekkim wiatrem dotarły do mnie wyraźnie.

– A ta Kinga znowu kupiła mi buty, bo myśli, że wszystko da się załatwić pieniędzmi – powiedziała Ola, przewracając oczami. – Czasem mam wrażenie, że robi to tylko po to, żeby pokazać, jaka jest lepsza od wszystkich.

Poczułam, jakby ktoś we mnie uderzył. Stałam bez ruchu, a każde jej słowo wwiercało się głębiej w moje myśli. Kuzynka próbowała ją uspokoić:

– Ola, przecież ci pomaga. Bez niej nie miałabyś studiów, tych wyjazdów.

– Wiem, ale co z tego? Przez to wszystko muszę udawać, że jestem jej wdzięczna.

Te słowa sprawiły, że zadrżała mi dłoń. Zabrałam telefon i wróciłam do domu, próbując opanować narastającą złość.

Później, gdy Ola weszła do kuchni, nie mogłam się powstrzymać.

– Słyszałam, co mówiłaś na tarasie – powiedziałam lodowatym tonem.

Zatrzymała się, jej twarz pobladła.

– Ciociu, to nie tak... Po prostu głupio żartowałam.

– Głupio żartowałaś? – przerwałam jej ostro. – Wiesz, ile serca włożyłam w pomaganie ci. A ty nazywasz to udawaniem wdzięczności?

– Ciociu, przepraszam, nie chciałam... – zaczęła, ale już jej nie słuchałam.

Czułam, że coś we mnie pękło.

Bardzo się na niej zawiodłam

Kolejne dni po tamtej rozmowie były dla mnie dziwnie ciche. Ola unikała kontaktu, wysyłała tylko krótkie wiadomości z przeprosinami, które brzmiały jak napisane na siłę. Nie odpowiedziałam na żadną z nich. Nie mogłam pozbyć się myśli, że coś tu nie gra.

Pewnego wieczoru zadzwoniłam do mojej siostry, matki Oli. Zwykle nasze rozmowy były szybkie, ale tym razem chciałam dowiedzieć się, co naprawdę Ola myśli o mojej pomocy.

– Ola zawsze była ci wdzięczna. Ale może trochę ją przytłoczyłaś? Wiesz, tyle prezentów, tyle pomocy... Może czuła, że nie ma wyboru.

– Nie miała wyboru? – przerwałam ostro. – Myślałam, że robię coś dobrego, daję jej możliwości, które ja musiałam sobie wywalczyć.

– I robiłaś. Ale czasami ludzie nie umieją tego docenić, tak jak byś chciała – odparła, starając się uspokoić napięcie.

Ta rozmowa tylko pogłębiła moje wątpliwości. Czy to możliwe, że moja hojność była odbierana jako forma kontroli? Postanowiłam dowiedzieć się więcej. Podczas rodzinnego spotkania, kilka dni później, przysłuchiwałam się rozmowom, starając się wychwycić, co ludzie naprawdę myślą. Usłyszałam, jak ktoś z dalszych kuzynów mówi o mnie:

– Kinga zawsze miała ten sposób na życie: kupować ludzi.

Wróciłam do domu z uczuciem, że wokół mnie zaczyna się tworzyć obraz osoby, którą nigdy nie chciałam być. Musiałam skonfrontować się z Olą, by wyjaśnić wszystko raz na zawsze.

Szantażu się nie spodziewałam

Ola przyszła do mnie tego wieczoru, niespodziewanie i bez zapowiedzi. Siedziała na kanapie, nerwowo bawiąc się telefonem, podczas gdy ja nalewałam herbaty, starając się opanować napięcie.

– Dobrze, że przyszłaś – zaczęłam, siadając naprzeciwko niej. – Musimy porozmawiać.

– Ciociu, wiem, że się na mnie gniewasz, ale naprawdę nie chciałam cię urazić – powiedziała, unosząc na mnie swoje duże, błagalne oczy.

– Gniewam się, bo czuję, że nie byłaś wobec mnie szczera – odparłam. – Słyszałam, co mówiłaś za moimi plecami. A teraz dowiaduję się, że ludzie w rodzinie myślą, że próbuję was kupić.

– To nieprawda! – zawołała. – Nigdy tak nie myślałam!

Spojrzałam na nią uważnie, próbując ocenić, czy mówi prawdę.

– Skoro tak, to dlaczego mam wrażenie, że widzisz we mnie nie ciotkę, która chce ci pomóc, ale kogoś, kogo można wykorzystać?

Ola odwróciła wzrok. Milczała przez chwilę, zanim wybuchła:

– Może dlatego, że zawsze wszystko musisz mieć pod kontrolą! Myślisz, że twoje pieniądze załatwią wszystko?

Zamarłam. Jej słowa były jak cios, ale zanim zdążyłam odpowiedzieć, kontynuowała:

– A może powinnaś się zastanowić, jaką naprawdę jesteś osobą. Wiesz, nie muszę trzymać języka za zębami.

Poczułam, jak krew odpływa mi z twarzy.

– Co masz na myśli? – zapytałam powoli.
Wiem o twojej przeszłości, ciociu – odparła, uśmiechając się lekko. – Wiem, co próbowałaś ukryć przed rodziną.

Te słowa wstrząsnęły mną do głębi. Ola nie powiedziała nic więcej, ale jej spojrzenie mówiło wszystko. Wiedziała o moich dawnych błędach i teraz zamierzała to wykorzystać.

Pokarało mnie za dobre serce

Siedziałam w salonie, wpatrzona w miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu siedziała Ola. Po jej słowach czułam, jakby podcięto mi nogi. W mojej głowie zaczęły się kotłować wspomnienia, których tak długo unikałam. To prawda, moja przeszłość nie była nieskazitelna. Wiele lat temu, na początku mojej kariery, popełniłam kilka błędów.

Jeden z nich – romans z żonatym mężczyzną – mógł zniszczyć moją reputację. Gdy sprawa zaczęła wychodzić na jaw, wykorzystałam pieniądze, by uciszyć plotki. Rodzina coś podejrzewała, ale nikt nigdy nie odważył się mnie o to zapytać. A teraz Ola znała prawdę. Ale skąd? Czy to możliwe, że ktoś z tamtych czasów powiedział jej o tym? A może znalazła coś, przeszukując dokumenty w moim domu?

Wiedziałam jedno: Ola użyje tej wiedzy przeciwko mnie. Czułam się, jakbym straciła całą kontrolę nad sytuacją. Moja hojność wobec niej miała być aktem miłości, a teraz stała się narzędziem manipulacji. Wieczorem zadzwoniła do mnie siostra.

– Ola wróciła do domu i jest zdenerwowana. Co się między wami stało?

– Zdenerwowana? – zaśmiałam się gorzko. – Może dlatego, że próbowała mnie szantażować?

– Co ty mówisz? – głos siostry zadrżał.

– Dokładnie to, co słyszysz. Myślisz, że nie zauważyłam, jak ona mnie traktuje? Udaje wdzięczną, a za plecami szykuje się, by mnie zniszczyć.

Siostra milczała przez dłuższą chwilę, zanim odparła:

– Może powinnaś zastanowić się, dlaczego Ola tak reaguje. Może sama przyłożyłaś do tego rękę.

Te słowa były jak kolejne uderzenie. Czy naprawdę moja przeszłość, moje pieniądze i moje decyzje mogły doprowadzić do takiego chaosu?

Miałam tego serdecznie dosyć

Kiedy dotarłam na kolejne rodzinne spotkanie, czułam, że to będzie ostatnia taka okazja na wyjaśnienie sprawy. Ola siedziała obok swojej matki, wpatrując się w telefon, jakby chciała mnie ignorować. Wzięłam głęboki oddech i rozpoczęłam rozmowę, która musiała się odbyć.

– Ola, wiem, że masz coś mi do powiedzenia – zaczęłam spokojnie, choć w środku czułam, jakby wszystko we mnie drżało.

Podniosła wzrok, z pozornie niewinnym uśmiechem.

– Nie wiem, o czym mówisz, ciociu.

Nie zamierzałam odpuszczać.

– Przecież próbujesz mnie szantażować. Wiem, że dowiedziałaś się o rzeczach z mojej przeszłości i myślisz, że możesz to wykorzystać.

W pokoju zapadła cisza. Wszyscy spojrzeli na mnie z niedowierzaniem, a Ola zbladła.

– Ciociu, ja… to nie tak… – zaczęła, ale przerwałam jej.

– Pozwól, że dokończę. Tak, zrobiłam kiedyś coś, z czego nie jestem dumna. Ukrywałam to przed wami, bo się bałam, jak zareagujecie. Ale dziś już nie pozwolę, żeby ktoś używał tego przeciwko mnie.

– Co ukrywałaś? – zapytała moja siostra z zaskoczeniem.

Spojrzałam na nią i powiedziałam całą prawdę. Opowiedziałam o romansie, o pieniądzach, które wykorzystałam, by chronić swoją karierę, o strachu, który przez lata siedział we mnie jak cień. Ola próbowała się bronić.

– Ciociu, ja tylko chciałam…

– Chciałaś mną manipulować. Udało ci się. Dałam ci serce, a ty odwdzięczyłaś się tym, co najlepsze: próbą szantażu – powiedziałam stanowczo.

Rodzina była w szoku. Nikt nie stanął po stronie Oli, choć moja siostra próbowała jakoś ratować sytuację. Wiedziałam, że to koniec. Nie tylko mojej relacji z Olą, ale też mojej roli jako hojnej ciotki, która zawsze pomaga.
Tego dnia zdecydowałam, że muszę odciąć się od nich na jakiś czas.

Przestałam być „dobrą ciocią”, która zawsze pomagała, niezależnie od tego, jak była traktowana. Było mi ciężko, zwłaszcza że zerwanie więzi z rodziną pozostawiło pustkę, ale wiedziałam, że muszę odnaleźć siebie. Przeszłość była błędem, ale nie powinna definiować całego mojego życia. Moja hojność, choć szczera, okazała się narzędziem, które inni wykorzystali przeciwko mnie.

Zaczęłam inwestować czas i energię w siebie, w swoje pasje i marzenia, które wcześniej odkładałam na bok. Rodzina przestała mnie kontrolować, a ja odzyskałam wolność. Nauczyłam się jednej rzeczy: pomoc ma sens tylko wtedy, gdy opiera się na wzajemnym szacunku. Bez tego każdy prezent staje się ciężarem, a rodzina – miejscem, w którym zamiast miłości pojawia się wyrachowanie.

Kinga, 43 lata

Czytaj także:
„Cały dzień czekałam na wizytę wnuków, ale na próżno. Zapomnieli o Dniu Babci, więc odetnę ich od kasy”
„20 lat miałam sąsiadkę za wredną jędzę, która tylko burczy na innych. Gdy poznałam jej sekret, zrobiło mi się wstyd”
„Poruszyłam piekło i niebo, by zostać matką, lecz nic nie pomagało. Dziś wiem, że to był test, który zdałam śpiewająco”

Redakcja poleca

REKLAMA