„Miłość mojego życia szybko stała się rasowym kanapowcem. Latałam wokół jak służąca, a koleżanki jeździły na wycieczki”

para na kanapie fot. iStock by Getty Images, Drazen Zigic
„Mój Piotrek co najwyżej zapraszał do nas kumpli na wspólne oglądanie meczu, a na moje propozycje koncertów i wyjść do restauracji kręcił nosem i twierdził, że to niepotrzebne wydatki. Tymczasem byliśmy jeszcze przed trzydziestką i potrzebowałam się jeszcze trochę wyszaleć”.
/ 28.09.2024 13:15
para na kanapie fot. iStock by Getty Images, Drazen Zigic

Byłam z Piotrkiem zaledwie dwa lata, kiedy zdecydowaliśmy się wynająć wspólnie kawalerkę. Niestety z czasem wszystkie domowe obowiązki spadły na moją głowę. Robiłam zakupy, odkurzałam, nawet prałam i rozwieszałam jego rzeczy... Nie mogłam doprosić się, żeby chociaż wyniósł śmieci, gdy będzie wychodził.

Po licznych porażkach w końcu odpuściłam sobie prośby i grafiki sprzątania. Miałam dość poczucia, że mieszkam z jakimś obcym współlokatorem, któremu muszę delegować zadania niczym mamusia. 

Byłam w nim naprawdę zakochana

Niestety moje słowa o tym, że dłużej tego nie wytrzymam i wyprowadzę się na swoje nie robiły na nim żadnego wrażenia. Trudno się dziwić, skoro byłam w nim zakochana do szaleństwa. 

Piotr był moją pierwszą, wielką miłością i nie wyobrażałam sobie bez niego przyszłości. Nie spodziewałam się jednak, że tak szybko stanę się gosposią u jego boku. Czułam zazdrość, gdy przyjaciółki chwaliły zaradność swoich partnerów w domu. Potrafili sami przygotować posiłek czy wysprzątać łazienkę.

Mój Piotrek co najwyżej zapraszał do nas kumpli na wspólne oglądanie meczu, a na moje propozycje koncertów i wyjść do restauracji kręcił nosem i twierdził, że to niepotrzebne wydatki. Tymczasem byliśmy jeszcze przed trzydziestką i potrzebowałam się jeszcze trochę wyszaleć. 

W pewnym momencie jednak dałam sobie spokój i nawet nie zauważyłam, kiedy staliśmy się domatorami, spędzającymi piątkowe wieczory na kanapie. Gdy jedna z moich koleżanek ze studiów wspomniała o ekscytującej podróży za granicę ze swoim lubym, nie wytrzymałam.

– We wrześniu chcemy z Błażejem wybrać się na roadtrip po Bałkanach. Piękne widoki, sympatyczni ludzie, pyszne jedzenie i niskie ceny... Czego chcieć więcej? – rozmarzyła się Wiola.

Zaczęła wymieniać wszelkie atrakcje w poszczególnych krajach, że marzą o tym, żeby dowiedzieć się jak najwięcej o lokalnych tradycjach, przepisach, a nawet spróbować lekcji tańca! Słuchając jej zaczęłam rozmyślać nad tym, czy ja i Piotr mamy jeszcze w ogóle jakieś wspólne zainteresowania.

Podjęłam trudną decyzję

– Hej, Piotrek, co myślisz o tym, żeby wyskoczyć gdzieś chociaż na weekend? A może zapiszemy się razem na jakiś trening? Poruszałabym się trochę – zaproponowałam po powrocie ze spotkania.

– Alicja, czy ja nie mam na co wydawać teraz kasy? – wymamrotał, nie odrywając wzroku od telefonu.

Pomyślałam wtedy, że przez brak wspólnych pasji i aktywności na dobre oddaliliśmy się od siebie. Wcale nie chciałam, żeby przez kolejne lata moje życie przedstawiało się w ten sposób. Nareszcie dotarło do mnie, że zasługuję na coś lepszego. 

– Piotr... chcę wrócić do Krakowa bez ciebie – rzuciłam któregoś wieczoru ze spokojem.

Wydawało mu się zapewne, że kolejny raz robię sceny i straszę go rozstaniem, bo nawet nie raczył adekwatnie zareagować. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że postępuję słusznie.

Ja byłam jednak zdecydowana i wkrótce miałam zamiar zacząć się pakować. Gdy wkładałam ostatnie ubrania do walizki wiedziałam, że robię to w zgodzie ze sobą, a nie z lęku przed samotnością.

Myślał, że do niego wrócę

– Alicja, ty chyba nie robisz tego na serio? – spytał zmieszany, blokując mi przejście.

– Przecież powiedziałam ci o swojej decyzji. Przesuń się – odpowiedziałam zirytowana, chociaż w środku było mi naprawdę przykro. 

Piotrek wydzwaniał do mnie przez kolejne tygodnie i obiecywał, że się zmieni. No cóż, szkoda, że dopiero teraz wpadł na pomysł, aby zaangażować się w naszą relację. Chyba odrobinę za późno, ale nadal w jego głosie wyczuwałam nadzieję, że jeszcze do niego wrócę. Myślał, że za bardzo go kocham, aby odejść. 

To prawda, było mi naprawdę trudno i miałam do niego ogromny sentyment. Starałam jednak tłumaczyć sobie, że osoba, która mnie nie szanuje, nie może zajmować tak ważnego miejsca w moim życiu. 

Jak bardzo się mylił, myśląc, że będziemy tak trwać razem na zawsze. Całe szczęście, że miałam możliwość wyboru i rozpoczęcia życia od nowa. Teraz będę wiedziała, jakiego typu mężczyzn lepiej unikać.

Alicja, 26 lat

Czytaj także:
„W mojej sypialni można było mrozić porcje rosołowe, a nie oddawać się przyjemnościom. Na mojego męża nic nie działa”
„Mój facet był hiszpańskim chorizo, ja zwykłym pasztetem. By na niego zasłużyć, chodziłam na bardzo krótkiej smyczy”
„Zerwałam z facetem, bo randki musiałam spędzać w toalecie. Nie byłam w stanie wytrzymać, a wystarczyło odstawić gluten”

Redakcja poleca

REKLAMA