„Miałam romans, bo brakowało mi wrażeń w życiu. Jedno wydarzenie sprawiło, że zaczął liczyć się dla mnie tylko mąż”

zestresowana kobieta fot. Adobe Stock, DimaBerlin
„Nagle zalała mnie fala młodzieńczej energii, poczułam się ponętna i gotowa na podbój świata! Snułam fantazje o porzuceniu Jacka i rozpoczęciu wszystkiego od nowa. Jednak szybko przyszło otrzeźwienie i zaczęłam żałować tych myśli”.
/ 20.10.2024 22:00
zestresowana kobieta fot. Adobe Stock, DimaBerlin

Zerknęłam na Jacka, wzdychając ciężko.

– Co mam zrobić? – wyszeptałam z bezradnością w głosie. – W jaki sposób mogę ci pomóc?

Zignorowałam przychodzące połączenie

Poczucie bezsilności dosłownie przytłaczało mnie swoim ciężarem. Niespodziewanie poczułam wibracje komórki, rzucając okiem na ekran. Widząc na wyświetlaczu imię Zbyszka, ogarnęła mnie irytacja.

– Kto do ciebie dzwonił? – moja córka przekroczyła próg sali szpitalnej w ośrodku.

– Nic ważnego – zaprzeczyłam prędko.

– Zerknęłaś na komórkę z takim obrzydzeniem... – Kaja obrzuciła mnie zaskoczonym wzrokiem.

– Ponieważ to akwizytor, niezwykle uciążliwy, a ja obecnie nie mam przecież czasu na bzdury – skłamałam.

– Rozumiem – moja córka skinęła głową. – Mamuś, wszystko się ułoży, przekonasz się. Tatuś się wybudzi i jakoś to będzie – stwierdziła z niewzruszonym przekonaniem, a ja sobie pomyślałam, że okropnie zazdroszczę jej tego pozytywnego myślenia.

Wewnątrz mnie wybuchł nieznany mi dotąd, palący wstyd. Przeniosłam wzrok na swojego męża i córkę, uświadamiając sobie nagle, jak wiele dla mnie znaczą, a ja tego nie dostrzegałam! Strach, że teraz mogę to bezpowrotnie zaprzepaścić i już nigdy go nie odzyskać, sprawił, że poczułam narastającą gulę w gardle…

Razem z moim mężem, Jackiem, jesteśmy po ślubie już dwadzieścia lat. Nasze wspólne życie było w porządku, bez większych uniesień. Ale w którymś momencie poczułam, że jednak czegoś mi w nim brakuje, jakiegoś dreszczyku emocji...

Nawet nie zauważyłam, kiedy z młodych, pełnych energii osób staliśmy się typowym małżeństwem w średnim wieku, dla którego największą atrakcją jest wieczorny seans przed telewizorem. Przez długi czas mi to jakoś specjalnie nie przeszkadzało. Lubiłam to poczucie stabilizacji i rodzinne ciepło, które dawał nasz dom.

Los nas ze sobą połączył

Pewnego pięknego dnia mój przełożony przyprowadził do mnie nowego pracownika.

– Pani Izabelo, przedstawiam pana Zbigniewa. Proszę go wdrożyć we wszystkie zadania – oznajmił szef, prezentując mi przystojnego mężczyznę o jasnych włosach.

– Mam nadzieję, że trafię pod dobre skrzydła – rzucił Zbyszek, posyłając mi uroczy uśmiech. Uścisnął moją rękę, trzymając ją odrobinę za długo jak na standardy dobrego wychowania.

– Myślę, że nasza współpraca będzie układać się znakomicie – wydukałam lekko zakłopotana.

Tak oto los nas ze sobą połączył. Kiedy to wszystko się zaczęło? Trudno powiedzieć, ale pamiętam, że właśnie wtedy mój mąż zauważył, iż zaczęłam bardziej dbać o wygląd, wychodząc do biura.

Zaprzeczyłam, twierdząc, że mu się przywidziało, choć w głębi duszy wiedziałam, że coś w tym jest. Nie chciałam się do tego przyznać, nawet przed samą sobą, ale sposób, w jaki Zbyszek na mnie patrzył, niezwykle mi imponował. Mój nowy współpracownik wcale nie krył się z tym, że mnie adoruje, a ja, chociaż udawałam, że traktuję to z przymrużeniem oka, czułam się tym bardzo mile połechtana.

Zwłaszcza, że Zbyszek był niesamowicie atrakcyjnym facetem, który imponował erudycją i rozległą wiedzą na różne tematy. W mojej głowie coraz częściej pojawiała się ryzykowna myśl, że Jacek przy nim wypada blado – nijaki, zaniedbany i po prostu przeciętny.

Mimo woli zaczęłam rozmyślać nad tym, jak inaczej mogłoby się potoczyć moje życie. W międzyczasie moja relacja z kolegą stopniowo i niezauważalnie przesuwała kolejne granice.

Zostawaliśmy dłużej w pracy

Od pewnego czasu zostawaliśmy dłużej w pracy, czasami chodziliśmy razem do kafejki pod pretekstem omawiania ważnych firmowych spraw, ale tak naprawdę obydwoje zdawaliśmy sobie sprawę, że to tylko wymówka. Miałam świadomość, że to nie może skończyć się dobrze, ale jakoś nie potrafiłam zrobić nic, żeby to przerwać. Nikt od bardzo dawna nie patrzył na mnie w taki sposób jak Zbyszek!

W końcu doszło do tego, co musiało się stać. Nie dochowałam wierności mężowi. Nie wydarzyło się to na imprezie firmowej ani w trakcie wyjazdu służbowego, po prostu zostaliśmy sami w biurze po godzinach pracy. 

Nasz związek rozkwitał niczym najpiękniejszy kwiat. W życiu bym nie przypuszczała, że kiedykolwiek znajdę się w takim położeniu. A jednak odnalazłam się w nim jak ryba w wodzie! Te skryte spojrzenia, schadzki po kryjomu, klimat niedomówień i sekretów. Uzależniłam się od tych emocjonujących dreszczy.

Byłam głucha na wszystko dookoła. Robiłam dobrą minę do złej gry, ignorując krążące po biurze pogłoski i cierpiący wzrok mojego partnera, kiedy znowu karmiłam go jakąś bujdą, choćby taką, że wieczorkiem idę na babski wypad. Zdarzało mi się zastanawiać, czy on się domyśla prawdy, ale to, że sprawiał wrażenie nieświadomego albo biernego, jeszcze bardziej zniechęcało mnie do niego. No bo co to za facet, który nie zabiega o swoją wybrankę? Kompletna oferma.

Snułam fantazje o odejściu od męża

Nagle odkryłam, że wciąż mam w sobie mnóstwo energii i uroku, a przyszłość stoi przede mną otworem. Po co marnować czas na wypalony związek? Takie myśli kłębiły mi się w głowie, gdy siedziałam obok Jacka na sofie.

Snułam fantazje o odejściu od męża, wyobrażając sobie, że nie będzie robił kłopotów, a nasza dorastająca córka Kaja przyjmie to ze zrozumieniem. Marzyłam o rozpoczęciu nowego rozdziału u boku innego mężczyzny. Wizja rozwodu zaczęła coraz częściej gościć w mojej głowie.

Wspaniałomyślnie uznałam, że Jacek to porządny i uczuciowy facet, który na pewno również znajdzie sobie kogoś odpowiedniego. Nie zdążyłam jednak wcielić swojego planu w życie.

Jacek wyjechał służbowo. Przygotowałam mu wieczorny posiłek, przy którym zamierzałam oznajmić, że go porzucam. Nie pojawiał się przez długi czas, co wzbudziło we mnie niepokój. Po raz pierwszy od wielu lat zdałam sobie sprawę, że los mojego męża nie jest mi obojętny. Z każdą chwilą rosło moje zaniepokojenie.

Gdy tylko zobaczyłam stróżów prawa stojących w drzwiach, zrozumiałam, że stało się coś złego… Nawet nie pamiętam w jaki sposób znalazłam się w szpitalu. I wtedy dotarło do mnie, że nie jestem w stanie znieść jego utraty!

Teraz jednak siedzę obok niego, modląc się do Boga o jeszcze jedną szansę. W końcu bardzo go kochałam.

Stanowiliśmy cudowną rodzinę

Dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę, jak bardzo tęsknię za naszymi niedzielnymi przechadzkami po parku i wspólnymi wieczorami spędzonymi na oglądaniu seriali. To właśnie tego mi brakowało! Zerknęłam na naszą córeczkę Kaję – odziedziczyła po tatusiu przepiękne szmaragdowe oczy i jasne loczki. Stanowimy cudowną rodzinę, a ja omal jej nie zniszczyłam.

– Skarbie, muszę na moment wyjść – rzuciłam do mojej córki i ruszyłam w stronę przedpokoju.

– Zbyszku, dość już tego. Koniec z oszukiwaniem mojego małżonka. Przyjmij to do wiadomości, błagam. Teraz wezmę wolne, a potem wystąpię o zmianę stanowiska – oznajmiłam.

Nie ukrywał zaskoczenia, ale nie sprawiał wrażenia załamanego

– Jeśli taka jest twoja decyzja… – odparł oschle.

– Owszem. Bywaj – odrzekłam, zakończyłam połączenie i poczułam, jakby spadł mi kamień z serca.

Po powrocie na oddział chwyciłam męża za rękę. „Palę się ze wstydu od środka, ale jeżeli to ma być moja kara – wytrzymam to. Przetrwam wszystko, tylko proszę Cię, Boże, zwróć mi go” – przeszło mi przez myśl, a łzy zaczęły spływać po twarzy.

Nagle poczułam, jak Jacek lekko ściska moją dłoń. Moment później zauważyłam, że powoli otwiera oczy.

– Jesteś tu – wyszeptał.

– Tak, jestem. I zawsze będę – zapewniłam z przekonaniem. – Kaja, biegnij po doktora – zwróciłam się do córki, a ona popędziła do pokoju lekarskiego. – Nie martw się, skarbie, wszystko się ułoży – zapewniłam, składając pocałunek na jego czole.

– Kocham cię nad życie – uzupełniłam, a w jego spojrzeniu dostrzegłam zaskoczenie przeplatające się z uczuciem.

„Postaram się wynagrodzić ci wszystko i daję słowo, że nigdy więcej nie pomyślę o tym, by odejść" – przeszło mi przez głowę.

Zdaję sobie sprawę, że los podarował mi kolejną szansę i mam zamiar ją w pełni wykorzystać.

Renata, 45 lat

Czytaj także:
„Rodzina się mnie wyrzekła, bo wolałem brudzić ręce smarem, niż przerzucać akta spraw sądowych. Jeszcze do mnie wrócą”
„Teściowa przed ślubem musztruje mnie jak w wojsku. Muszę zdać test białej rękawiczki i egzamin z klepania kotletów”
„Zawsze w październiku jadę na weekend do lasu. Ale nie szukam tam podgrzybków, tylko przygody z krzepkim gajowym”

Redakcja poleca

REKLAMA