Gdy tylko przekroczyłam próg, od razu rzucił mi się w oczy. Zauważyłam go w pobliżu drzwi, gdzie w towarzystwie grupy starych przyjaciół swobodnie gawędził, trzymając w ręku lampkę wina. Tematy, które poruszał, najwyraźniej bawiły towarzystwo, bo co chwilę rozbrzmiewały głośne chichoty. Prezentował się znakomicie, wręcz miałam wrażenie, że czas obszedł się z nim łaskawie i ani o dzień nie postarzał jego wyglądu.
Czułam się jak Kopciuszek
Pełna obaw, wycofałam się w najciemniejsze miejsce na sali gimnastycznej, którą specjalnie na tę okazję przystrojono. Wyglądała jak sala balowa, a nie jak typowa hala sportowa. Nie miałam wątpliwości, że dobrze zrobiłam, pojawiając się na tej imprezie, jednak kiedy tylko dostrzegłam Damiana, momentalnie dało o sobie znać zmęczenie wynikające z trzykrotnego macierzyństwa i szarej rzeczywistości.
Po wielu wspólnych latach muszę przyznać z ręką na sercu, że moje małżeństwo przeżywało kryzys. Choć włożyłam wiele wysiłku i pieniędzy w przygotowania do tego wieczoru (odmieniona fryzura, zmieniony odcień włosów, nowiutka kieca, szpilki, fatałaszki, tipsy i nawodniona cera mocno obciążyły mój portfel), to nie potrafiłam ukryć zmęczenia i wyczerpania sytuacją w domu. Coraz częściej pojawiała się myśl o zakończeniu związku.
– Czemu tak stoisz sama, Ewka?
Pogrążona w myślach nie dostrzegłam, jak Damian oddziela się od reszty towarzystwa i podchodzi bliżej, zostawiając gdzieś po drodze swoją lampkę z winem. Uśmiechał się nieustannie, a ja miałam coraz większy mętlik w głowie.
– Nic a nic się nie zmieniłaś – skłamał. – W twoich oczach nadal widać ten charakterystyczny blask, kochanie…
Wyglądał wspaniale
Kiedy usłyszałam to, co przed chwilą powiedział, poczułam, jakby moje serce miało zaraz wyskoczyć mi z klatki piersiowej. Zupełnie jak wtedy, gdy byłam nastolatką i naprawdę byliśmy razem. Przemknęło mi przez myśl, że może nie wyglądam wcale aż tak kiepsko.
„Dziś wieczorem postanawiam wierzyć we wszystkie komplementy, które usłyszę na swój temat” – pomyślałam, kiedy wręczał mi lampkę czerwonego wina.
– Opowiedz, co słychać u ciebie, co robiłeś przez ten cały czas? Sprawiasz wrażenie… zadowolonego z życia – w końcu zdobyłam się na odwagę, aby o coś zapytać.
– Muszę przyznać, że jestem całkiem niezłym aktorem – mrugnął do mnie porozumiewawczo. – W biznesie luksusowych łodzi motorowych opanowałem do perfekcji umiejętność koloryzowania, ale z tobą chcę być w stu procentach szczery. Cel mojej wizyty w tym miejscu – jego spojrzenie nieustannie skupione było na mnie – to odnalezienie wspomnień z czasów, gdy faktycznie czułem się spełniony. No a ty? Opowiedz mi o sobie. Jesteś mężatką, masz dzieci, pracujesz gdzieś? Marzyłaś, żeby zostać…
– Projektantką budynków!
Dałam się porwać tej fali
Oszołomiona, nie mogłam powstrzymać nieco zbyt głośnego śmiechu. Wreszcie przestałam grać i postanowiłam być szczera. Przecież mogłam zwierzyć się swojej dawnej sympatii, że życie potoczyło się zupełnie inaczej niż planowałam. Architektura przerodziła się w planowanie przestrzenne, a po urodzeniu trzeciego dziecka znalazłam zatrudnienie w wydziale geodezyjnym urzędu miasta, w rodzinnych stronach męża. Tak właśnie wyglądała moja rzeczywistość.
Popijając wino, przegryzłam je kanapeczką z twarożkiem i relacjonowałam Damianowi historię o trzecim chłopaku, z którym stanęłam przed ołtarzem, trójce niesfornych łobuziaków oraz stabilnej, acz okropnie nużącej pracy. Starałam się opowiadać wszystko z nutką uśmiechu i charakterystycznym błyskiem w oku, jednak mimo to miałam wrażenie, że moje przeżycia wypadają dość blado w porównaniu z jego doświadczeniami.
– Przynajmniej masz dzieci, które cię kochają – westchnął Damian. – Moja najstarsza córka z pierwszego związku małżeńskiego oraz owoc studenckiej wpadki szczerze mnie nienawidzi. Służę jej tylko jako żywa karta kredytowa. Niestety, relacje z jej młodszym bratem przyrodnim też nie układają mi się najlepiej. Współczesna młodzież… Nie pojmuję ich zafascynowania elektroniką.
– A co z twoją obecną partnerką? Mam nadzieję, że u was układa się lepiej? – zapytałam, próbując poprawić mu nastrój.
Nie układało nam się
– Partnerką? Chyba żoną numer trzy! – parsknął śmiechem. – O poprzedniej małżonce wolałbym nie wspominać! I nie ukrywam, że nie odnalazłem w tym związku szczęścia. Bo gdyby tak było, stałaby pewnie teraz u mojego boku… A skoro już rozmawiamy o naszych życiowych towarzyszach…
– Mojego małżonka również tutaj nie ma – powiedziałam, wpatrując się w oczy Damiana i czując, jak tonę w ich głębi.
„Ten moment był wyczekiwany przez nas dwoje” – przyszło mi do głowy, kiedy przywołałam z pamięci nadąsaną minę mojego małżonka. Chciał mnie chyba kolejny raz ukarać, bo tuż przed wyjściem stwierdził, że jednak nie pójdzie ze mną na tę imprezę.
Zapewne myślał, że nie zdobędę się na odwagę, by spotkać dawnych znajomych sama, ale nie miał pojęcia, jak bardzo byłam wkurzona. Miałam po dziurki w nosie, gdy traktował mnie z góry i szantażował fochami, dlatego tłumiąc złość, spakowałam się i wsiadłam do pierwszego pociągu, zanim jeszcze zaczęło się rozjaśniać.
Rodzice byli zaskoczeni, że przyjechałam w pojedynkę, ale grzecznie nie zadawali pytań.
– Wracaj, kiedy tylko masz ochotę i baw się, jak jeszcze nigdy – rzucił tata z uśmiechem, podwożąc mnie pod szkołę średnią, więc postanowiłam dotrzymać obietnicy.
Przestałam całkiem myśleć
Stałam naprzeciwko Damiana, całkowicie zdezorientowana i zmieszana. Momentalnie znalazł się tuż obok mnie, a jego zmysłowy zapach perfum przemieszany z naturalną wonią ciała uderzył mi do głowy, przyprawiając mnie o zawrót głowy.
– Dwie opcje nam pozostały – dotarł do mnie jego głos, kiedy z trudem łapałam powietrze. – Albo urwiemy się stąd na romantyczny spacerek sam na sam, albo damy czadu na tanecznej scenie.
Trudno było mi uwierzyć w to, co właśnie powiedziałam – że decyduję się na tę pierwszą opcję. Moje dotychczasowe życie stało się dla mnie nieznośnie monotonne, a to, co słychać u starych znajomych, zupełnie mnie nie obchodziło. Całym sercem marzyłam tylko o tym, by ponownie poczuć jego objęcia i zatonąć w ramionach Damiana.
Zupełnie jak podczas naszego ostatniego spotkania, kiedy to jego rodzice postanowili przenieść się do Gdyni, tym samym grzebiąc naszą miłość. Przez jakiś czas wymienialiśmy się listami, ale z biegiem czasu stawały się one coraz bardziej zdawkowe, a wakacje przed egzaminem dojrzałości tylko przypieczętowały to, co i tak musiało się stać. Wprawdzie przysięgaliśmy sobie dozgonną przyjaźń, ale i po niej nie został nawet ślad.
– Przejdźmy się do naszego ulubionego miejsca – zasugerował, kierując mnie w stronę parku, gdzie często chodziliśmy na randki.
To był jeden moment
Kiedy usadowiliśmy się wygodnie na ławeczce, głowa samoistnie opadła mi na jego bark. Damian w odpowiedzi czule mnie przytulił. Kątem oka dostrzegałam zdziwione spojrzenia rzadko pojawiających się spacerowiczów, jednak kompletnie mnie nie obchodziło, czy mnie kojarzą i pamiętają mojego towarzysza z przeszłości.
Przytuleni do siebie, pogrążyliśmy się w rozmowie o naszych pragnieniach i marzeniach, które nie doczekały się realizacji w przyszłości. Nie mogłam niestety poszczycić się imponującymi dokonaniami, lecz z przyjemnością wsłuchiwałam się w opowieści mojej pierwszej miłości o odległych, egzotycznych wyprawach, kolejnych przedsięwzięciach biznesowych i szalonych przygodach na morzu, które z czasem przerodziły się w autentyczną pasję, stając się jednocześnie sposobem na ucieczkę od codziennych zmartwień.
W głowie pojawił mi się obraz, jak razem płyniemy w stronę słońca, które chowało się za horyzontem. Na samą myśl o tym poczułam niesamowite podniecenie. Mój towarzysz zrozumiał to jako przyzwolenie, nachylił się i złożył na moich wargach namiętny pocałunek. Poddałam się temu bez sprzeciwu, podobnie jak kolejnym, coraz śmielszym pieszczotom.
Nie mogłam tego zrobić
– Tu nie możemy tego zrobić – powiedział po chwili z uśmiechem i znowu mnie za sobą pociągnął.
Damian zdecydował się na nocleg w hotelu, choć w mieście nadal mieszkała jego rodzina – dziadkowie i kuzyni. Nie zamierzał jednak nikomu zawracać głowy swoją obecnością. Nie miałam nic przeciwko, kiedy weszliśmy do budynku przez tylne drzwi, a on zaczął mnie żarliwie obcałowywać, gdy tylko wsiedliśmy do windy.
Odzyskałam przytomność umysłu w momencie, gdy zręcznym gestem rozpiął mój strój i zrzucił go na podłogę. Niespodziewanie ogarnęło mnie zawstydzenie na samą myśl o własnej sylwetce, oponkach widocznych poniżej biustu, bliznach po ciąży i nierównościach na nogach. Choć Damian usiłował rozwiać moje obawy, to urok chwili już prysnął, a ja znów stałam się Ewą – żoną i mamą.
„Co ja wyrabiam?” – ta przerażająca myśl przemknęła mi przez głowę, gdy odsunęłam się od mężczyzny, którego kiedyś darzyłam uczuciem.
– Przykro mi Damian, nie dam rady – rzuciłam w pośpiechu, wciągając na siebie kieckę.
– Daj spokój Ewa, pogadajmy chwilę! – starał się mnie powstrzymać, ale zignorowałam jego słowa.
Nie chciałam do tego wracać
Schodząc po stopniach, machinalnie spojrzałam do mojej torby i złapałam komórkę. Wyświetlacz od razu zabłysnął fotografią mojej malutkiej córuni, a pod spodem pojawiła się ikona nieodczytanej wiadomości. Przesunęłam po niej palcem, kiedy oddaliłam się na wystarczającą odległość od budynku.
„Jestem kretynem, że kazałem ci iść tam samej. Daję słowo, ogarnę to jakoś. Mnie również nie bawią już nasze sprzeczki” – treść SMS-a od męża wywołała we mnie wzruszenie i falę radości. Kilka dni później otrzymałam SMS-a od Damiana. Pojęcia nie mam, skąd wziął mój numer komórki, ale przypuszczam, że nie sprawiło mu większego problemu jego znalezienie.
On również wyraził skruchę za swoje postępowanie na zjeździe absolwentów. Wspomniał, że wybiera się w długą podróż morską, ale po powrocie z chęcią umówi się ze mną jeszcze raz, aby pogadać. Nie odezwałam się i usunęłam jego kontakt z telefonu. Zamiast być czyjąś kochanką lub czwartą żoną, zdecydowałam się popracować nad własnym związkiem małżeńskim.
Kinga, 37 lat
Czytaj także:
„Po budowie domu chciałam w spokoju cieszyć się naszym gniazdkiem. Mąż miał jednak zupełnie inne plany”
„Mój narzeczony był wyjątkową ciapą. Gdy najadłam się przez niego wstydu w pracy, to był koniec”
„Mąż przez lata wmawiał mi, że bez niego nie dam sobie rady w życiu. Postanowiłam mu pokazać, jak bardzo się mylił”