„Mąż wrócił z delegacji z niespodzianką. Po tym, co odkryłam w walizce, czuję do niego tylko wstręt”

kobieta z walizką fot. Getty Images, Westend61
„Mąż mnie kochał, nie miałam w tej kwestii żadnych wątpliwości. W łóżku nie próżnowaliśmy, więc niby po co miałby sobie szukać innej. Nie widziałam jednak innego wytłumaczenia”.
/ 02.09.2024 20:30
kobieta z walizką fot. Getty Images, Westend61

Z mężczyznami bywa jak z dziećmi – obiecują, że coś zrobią i zazwyczaj na tym się kończy. Gdy Tobiasz wrócił z delegacji, przez dwa dni prosiłam, żeby rozpakował swoją walizkę. W końcu musiałam pogodzić się z faktem, że jeżeli sama tego nie zrobię, jego rzeczy będą się w niej kisić do następnego wyjazdu.

Zabrałam się za to niechętnie, ale wyręczyłam go. Wypakowywałam jego koszule, gdy natrafiłam na coś, co wywróciło mój świat do góry nogami. Nagle dotarło do mnie, że wcale nie znałam swojego męża.

Mąż zawsze przywoził prezenty

– Tatuś! Wykrzyczał z zachwytem nasz synek Eryk, gdy Tobiasz wrócił z tygodniowej delegacji. – Przywiozłeś mi coś ładnego?

– Coś ładnego? Niech pomyślę... – zaczął się teatralnie zastanawiać i po chwili wyciągnął zza pleców niewielki zestaw LEGO. – Czy to jest wystarczająco ładne?

– Jeee! – wywrzeszczał Eryk, łapczywie wyrywając prezent z ręki swojego taty i sekundę później zaczął rozkładać klocki na dywanie.

Tobiasz położył walizkę na podłodze i z tajemniczym uśmiechem ostrożnie ją otworzył, w taki sposób, żebym nie widziała jej zawartości.

– A to coś dla mojej pięknej żony – wręczył mi zestaw zapachowych mydełek.

– Och, dziękuję mój przystojny mężu – udałam zaskoczoną.

Cieszyłam się, gdy wracał do domu

To taka nasza mała tradycja. Gdy Tobiasz wyjeżdża służbowo, zawsze przywozi ze sobą jakieś drobiazgi, dla mnie i dla naszego pięciolatka. Dziecinne? Ja tak nie uważam. Codzienność bywa mało romantyczna. Dlaczego więc nie przyprawić jej odrobiną słodyczy?

– Głodny?

– Jak wilk, ale zanim siądę do kolacji, wezmę prysznic. Jechałem siedem godzin z tylko jednym postojem i chyba za chwilę padnę ze zmęczenia.

– Leć do łazienki, a ja wszystko przygotuję.

Był bardzo zmęczony

Rzeczywiście musiał być zmęczony, bo po kolacji poszedł do sypialni i od razu zasnął. Pozmywałam po posiłku, dopilnowałam, żeby Eryk umył zęby, wzięłam prysznic i dołączyłam do męża. Nie chciałam go obudzić, więc przez sypialnię szłam po omacku. Nagle potknęłam się o coś i padłam na łóżko, prosto na nogi Tobiasza. Mąż poderwał się jak poparzony i zaświecił lampkę.

– Przepraszam, nie chciałam cię obudzić – wyszeptałam.

– Co się stało? – zapytał zaspanym głosem.

– Potknęłam się o twoją walizkę.

– Wybacz, kochanie. Nie miałem siły, żeby ją rozpakować.

– Nie przejmuj się, zrobisz to jutro. A teraz śpij już – poleciłam mu i zgasiłam światło.

Rano znów się spieszył

Tobiasz nigdy nie pozwalał mi rozpakowywać swoich rzeczy. Zawsze powtarzał, że i tak mam urwanie głowy z Erykiem, a on nie chce dokładać mi obowiązków. Z reguły zajmował się tym tuż po przyjeździe, albo następnego ranka. Tym razem było inaczej. Wrócił później niż zazwyczaj, a rano wybiegł z domu wcześniej niż zawsze.

– Nie zjesz śniadania? – zapytałam ze zdziwieniem.

– Nie zdążę. O dziesiątej zaczyna się posiedzenie zarządu, a ja nawet nie zacząłem pisać raportu – wyjaśnił swój pośpiech.

– Tylko obiecaj mi, że zjesz coś w pracy.

– No jasne. Przecież wiesz, że nigdy nie odmawiam jedzenia na wynos.

Musiałam się tym zająć sama

Przytulił Eryka, pocałował mnie w policzek i chwilę później już go nie było. Odwiozłam synka do przedszkola i zabrałam się za porządki. Weszłam do sypialni, by zebrać rzeczy do prania i zauważyłam, że walizka Tobiasza wciąż stoi nierozpakowana. „No pięknie. Muszę przełożyć przepierkę, a brudy w koszu zaczynają się piętrzyć” – pomyślałam z niezadowoleniem.

Gdy mąż wrócił z pracy, poprosiłam go, żeby w końcu się tym zajął. „Później, skarbie. Mam jeszcze spotkanie z nowym klientem. Zjem coś i uciekam”. Rano też nie znalazł czasu, by zanieść swoje brudy do kosza. „Trudno. Dłużej nie mogę czekać, więc tym razem go wyręczę” – pomyślałam i wzięłam się za wypakowywanie rzeczy męża. Szybko tego pożałowałam.

To było dziwne

Między rzeczami Tobiasz znalazłam coś, czego nie powinno tam być – worek strunowy, na którym flamastrem zapisana była data i miejscowość. Najdziwniejsza była jednak jego zawartość. Początkowo nie wiedziałam, co to jest. Przez folię widziałam tylko czarny materiał. Otworzyłam pakunek i wyjęłam to, co w sobie skrywał. Po chwili rzuciłam tę rzecz z obrzydzeniem. To były damskie majtki! Nie miałam wątpliwości, że jakaś kobieta już je nosiła.

Zdziwiona, zaczęłam się zastanawiać, skąd używana damska bielizna mogła wziąć się w jego rzeczach. Wyjaśnienie było tylko jedno. „Tobiasz ma romans!” – pomyślałam i natychmiast skarciłam się za tę myśl. Przecież to było nielogiczne. Nie dawał żadnych sygnałów, że może mieć jakąś babę na boku.

Nie wiedziałam, co o tym myśleć

Między nami wszystko układało się wspaniale. Mąż mnie kochał, nie miałam w tej kwestii żadnych wątpliwości. W łóżku nie próżnowaliśmy, więc niby po co miałby sobie szukać innej. Nie widziałam jednak innego wytłumaczenia. Musiałam z kimś o tym porozmawiać, więc zadzwoniłam do siostry. „Iga, przyjedź do mnie, bo za chwilę chyba oszaleję” – poprosiłam, a ona była u mnie już godzinę później.

– Może po prostu to lubi – rzuciła.

– Tobiasz? Chyba żartujesz. Przecież jesteśmy małżeństwem od jedenastu lat, więc zauważyłabym, gdyby miał jakieś nietypowe upodobania.

– Mężczyźni potrafią dobrze ukrywać tego typu dziwactwa. Zdziwiłabyś się, gdybyś wiedziała, co kręci niektórych gości.

– Nie bądź śmieszna.

– W necie można dziś kupić wszystko, nawet używaną bieliznę. Może po prostu przed wyjazdami zamawia sobie te rzeczy do paczkomatu i odbiera je na miejscu.

– Sama nie wiem.

– Ale musisz się dowiedzieć.

– Co mi radzisz? Mam zapytać go wprost?

– Nie wygłupiaj się. Na pewno znajdzie jakąś wymówkę. Po prostu obserwuj go uważniej niż zwykle. Zaufaj mi, na bank zrobi coś, czym się zdradzi.

Podglądałam, co robi

Musiałam dowiedzieć się, skąd to się wzięło. I tak zrobiłam. Gdy Tobiasz wrócił z pracy, poprosiłam... nie, zażądałam, żeby wreszcie wziął się za wypakowywanie rzeczy.

– Skarbie, rozpakuj wreszcie tę walizkę, bo muszę zrobić pranie.

– W tej chwili – powiedział i zniknął w sypialni.

Przymknął drzwi, ale zostawił na tyle dużą szparę, że wszystko było przez nią widać. Zakradłam się na palcach i podejrzałam, co robi. Zauważyłam, że chowa tajemnicze zawiniątko do kieszeni spodni. Gdy skończył, oznajmił mi, że musi na chwilę iść do garażu. „Zostawiłem w samochodzie papiery, nad którymi będę musiał chwilę popracować” – tłumaczył.

Z okna kuchni mamy idealny widok na nasz garaż, więc gdy tylko wyszedł, od razu zajęłam stanowisko obserwacyjne. Rzeczywiście, wszedł do garażu i był tam najwyżej minutę. Wyszedł z teczką w ręku i wrócił prosto do domu.

A jednak mnie zdradzał

Nazajutrz, gdy Tobiasz pojechał do pracy, a ja odwiozłam Eryka do przedszkola, odnalazłam zapasowe klucze i poszłam do garażu. Panował tam niemały bałagan i typowo męski nieład. „Rany! Pół dnia będę to przetrząsać” – załamałam się. Wolałam nie marnować czasu.

Zaczęłam szperać we wszystkich zakamarkach. Za oponami zimowymi stała duża skrzynka narzędziowa. Zajrzałam do środka. Była w niej koperta podpisana miejscowością i datą. Nie musiałam długo myśleć, by dojść do wniosku, że to dzień i miejsce delegacji mojego męża.

„To jeszcze nic nie znaczy. Może rzeczywiście ma nietypowe upodobania” – myślałam. Złudzenia prysły, gdy zaczęłam przeglądać zawartość tej koperty. Oprócz majtek były w niej zdjęcia, przedstawiające Tobiasza z jakąś kobietą. Nie muszę chyba dodawać, że ujęcia nie pozostawiały wątpliwości w kwestii tego, co robili? 

Na razie nie daję po sobie poznać, że o wszystkim wiem. Prawda jest taka, że po prostu czuję się bezradna. Nie mam pojęcia, co zrobić. Rozwieść się? To nie takie proste. Przecież mamy synka, wspólne sprawy i kredyt hipoteczny. Wybaczyć? Nie wiem, czy jestem do tego zdolna. Żyć, jak gdyby nigdy nic? Nie potrafiłabym spojrzeć w lustro. Boże. Tyle pytań, a żadnych odpowiedzi.

Eliza, 41 lat

Czytaj także: „Wybaczyłam mężowi zdradę, bo skomlał pod drzwiami. Tylko ja wierzyłam, że się wyszalał i zmądrzał”
„Teść wylewał siódme poty na naszym placu budowy. Za późno odkryłam, że to nie jest bezinteresowna pomoc”
„Całe dnie spędzam w kościele, albo wisząc nad grobem żony. Odliczam dni i godziny, by dołączyć do ukochanej”

 

 

Redakcja poleca

REKLAMA