„Teść wylewał siódme poty na naszym placu budowy. Za późno odkryłam, że to nie jest bezinteresowna pomoc”

załamana dziewczyna fot. iStock, golubovy
„Uśmiechnęłam się pod nosem, próbując sobie przypomnieć, ile to już razy wpadał do nas, żeby pożalić się na żonę i podrzucić któryś ze swoich specjałów”.
/ 27.05.2024 14:30
załamana dziewczyna fot. iStock, golubovy

– Rozwodzimy się! – krzyknął teść, stawiając na kuchennym blacie upieczony przez siebie, jeszcze gorący sernik.

Uśmiechnęłam się pod nosem, próbując sobie przypomnieć, ile to już razy wpadał do nas, żeby pożalić się na żonę i podrzucić któryś ze swoich specjałów. Teść uwielbiał gotować. Praca w kuchni pomagała mu rozładować emocje, dlatego po każdej awanturze z żoną wyczarowywał pyszną pieczeń, zapiekankę czy ciasto, których ona oczywiście – obrażona – nie chciała jeść.

– Tato… – jęknęłam bardziej z powodu wielkości blaszki wypełnionej puszystym ciastem niż jego deklaracji.

– Mówię ci, Urszulko, tym razem to nie żarty. Nie wrócę do niej, choćby mnie błagała na kolanach. W bagażniku mam wszystkie potrzebne rzeczy i jeśli pozwolisz, zostanę u was na jakiś czas… Pomogę przy Stasiu, naprawię ogrodzenie i kanapę w dużym pokoju. Naprawdę mogę się przydać… – dodał przymilnie.

Spojrzeliśmy po sobie z Tomkiem, który właśnie wszedł do kuchni z wybudzonym Stasiem. Nim jednak zdążyliśmy zareagować, nasz synek roześmiał się i wyciągnął ręce do dziadka. Ten pochwycił wnuka i natychmiast się z nim ulotnił. Przez dłuższą chwilę staliśmy z mężem osłupiali, próbując oswoić się z nową sytuacją. Tomek pierwszy odzyskał głos.

– Nie po to wyprowadziliśmy się od twoich rodziców do ledwie wykończonego domu, żeby teraz mieć na karku mojego ojca – szepcząc, nałożył sobie spory kawałek sernika. – Mówiłem ci, że on coś knuje, kiedy stawiał na tyłach ogrodu miniskładzik. Teraz już wiesz, po co zbudował w nim łazienkę, kuchnię i wstawił łóżko polowe!

Bardzo nam pomógł podczas budowy

Zdenerwowałam się, choć od pierwszej chwili polubiłam przyszłego teścia za jego pogodę ducha i pracowitość. Byłam mu wdzięczna za zaangażowanie, z jakim pomagał nam przy budowie domu i tworzeniu ogrodu. Nie ma co ukrywać, że sporo zaoszczędziliśmy na wydatkach dzięki jego umiejętnościom stolarskim i hydraulicznym oraz znajomościom w branży budowlanej.

Mój mąż dokonywał jedynie przelewów na wskazane przez teścia rachunki, podczas gdy ten dwoił się i troił, abyśmy Boże Narodzenie spędzili u siebie. Dlatego nie protestowałam, gdy mimo oporów Tomka teść postawił na skraju działki swój warsztat. W ten sposób mogliśmy odwdzięczyć się za jego trud. Dla nikogo nie było tajemnicą, że zawsze marzył o własnym kawałku ziemi i domu, ale spragniona życia w mieście Iwona nie chciała słyszeć o fanaberiach męża. Wolała mieszkać w bloku, byle wśród ludzi i blisko wszystkich atrakcji, niż spędzać całe dnie na pieleniu ogrodu.

– Zobaczysz, jeszcze z wami zamieszka – żartowała, kiedy jej mąż szalał z kosiarką po naszej działce.

Nikt nie mógł się bardziej różnić od siebie niż tych dwoje

Ona zawsze umalowana, z wymodelowaną fryzurą i wypielęgnowanymi dłońmi, i on ogorzały od ciężkiej pracy na słońcu, przypominający bardziej jej ojca niż męża. Ona wiecznie w służbowych podróżach, na wycieczkach objazdowych, w teatrach i operach, on kochający przyrodę domator. Uwielbiałam teścia za jego oddanie rodzinie i pomoc na co dzień, ale nie na tyle, abym chciała mieszkać z nim prawie pod jednym dachem…

– Skąd miałam wiedzieć, że tak się to skończy! – wściekła pacnęłam Tomka w ramię.

Chciałam jedynie wyładować frustrację, niestety – uderzyłam męża na tyle mocno, że trzymany przez niego kawałek ciasta osunął się po jego koszuli prosto na podłogę.

– Widzisz, co zrobiłaś?! – syknął wściekły.

– Ja? Do mnie masz pretensje? To moi rodzice ciągle się kłócą?! – pewnie rzuciłabym mu się do oczu, gdyby z głębi domu nie dobiegł mnie radosny śmiech Stasia.

„Co my robimy? Dotąd nigdy się nie kłóciliśmy!” – przebiegło mi przez głowę i natychmiast ochłonęłam.

– Przepraszam – bąknęłam, szukając ścierki.

– Przeprosiny przyjęte – odburknął Tomek i oboje zajęliśmy się sprzątaniem podłogi.

– Musimy ich pogodzić, bo tak dalej być nie może – powiedział mąż, gdy wieczorem układaliśmy się do snu.

My w swojej sypialni, teść na kanapie w pokoju gościnnym obok szczęśliwego Stasia, że ma wreszcie dziadka wyłącznie dla siebie.

Obaj świetnie się bawili 

Staś dzielnie asystował dziadkowi, gdy ten ogłosił, że przygotuje na kolację pizzę, wypraszając przy tym nas z kuchni. Z trudem dał sobie odebrać wnuka na czas kąpieli, która dotąd należała do obowiązków Tomka. Staś też nie chciał rozstać się z dziadziem, więc zaczął wrzeszczeć i zanosić się takim szlochem, że mieliśmy w domu niezły cyrk. Uspokoił się, dopiero gdy Tomek wycofał się z łazienki, zostawiając Stasia samego z dziadkiem. Po tej awanturze zaczęłam lepiej rozumieć męża.

Traciliśmy nie tylko wywalczoną dopiero co prywatność, ale jeszcze na dokładkę dobry kontakt z dzieckiem. Aż ciarki przeszły mi po plecach na myśl, co przyniosą kolejne dni, gdy na przykład Staś odmówi wychodzenia do przedszkola, by być bliżej emerytowanego dziadka, albo jedzenia przygotowanych przeze mnie posiłków na rzecz dziadkowych frykasów.

– Masz rację, musimy coś z tym zrobić – rzuciłam do męża, zasypiając.

Rano rozwiązanie nasunęło nam się samo. Nim zdążyliśmy otworzyć oczy, przez uchylone drzwi usłyszałam najpierw radosne trajkotanie Stasia, a potem ostrą wymianę zdań między teściem a jego żoną po drugiej stronie telefonu. Ich emocje ostudziło dopiero wołanie Stasia o połączenie go z ukochaną babcią. Skoro nie chcą spędzić ze sobą czasu dobrowolnie…

– Już wiem, co zrobimy – trąciłam Tomka łokciem w bok, aż jęknął.
– Nie mów, że chcesz podrzucić Stasia dziadkom – wyszeptał zaspany.

– Kochanie, jak zwykle czytasz mi w myślach! Dokładnie tak zrobimy! Jutro, czyli w piątek po południu, wyjdziemy na weekend do znajomych, zostawiając Stasia z dziadkiem, a jednocześnie poprosimy twoją mamę, żeby czuwała nad wnukiem. Pamiętasz, jak chwaliła twojego ojca za to, że w młodości pomagał jej przy wychowaniu dzieci, podczas gdy jej koleżanki padały na twarz z przemęczenia? Może wystarczy weekend z wnukiem, żeby przypomnieli sobie, jaką kiedyś tworzyli zgraną parę?

Jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy. Niczego nieświadomy teść ucieszył się na wiadomość o weekendzie z wnukiem. Teściowej wmówiliśmy, że tata dostał ataku rwy kulszowej, więc nie będzie mógł się zająć Stasiem.

Potem, nie czekając, aż zweryfikuje nasze słowa, spako​waliśmy się i wyjechaliśmy do znajomych. Podobno teściowa zjawiła się już godzinę po naszym wyjeździe, gotowa zabrać wnuka do siebie. Wpadła w szał, widząc zdrowego męża, ale nie udało jej się do nas dodzwonić i na nas nakrzyczeć, bo Staś poprosił, żeby się z nim pobawiła.

Ukochany i jak na razie jedyny wnuczek potrafił zmiękczyć serca obojga dziadków, więc w czasie gdy teściowa zabawiała go opowieściami o jego ulubionych Indianach, teść pichcił pyszną kolację. Na żądanie wnuka musieli zjeść ją we troje, opowiadając mu na przemian śmieszne historyjki z dzieciństwa jego taty.

I tak od słowa do słowa zaczęli się dobrze bawić w swoim towarzystwie. Potem dziadek wykąpał wnuka, a babcia utuliła go do snu. Kiedy mały już smacznie spał w swoim pokoju, postanowili uczcić udany wieczór butelką wina. Oboje z Tomkiem woleliśmy nie wiedzieć, co działo się potem…

W każdym razie dziadek w weekend zdążył jeszcze naprawić nam ogrodzenie i przygotować pyszny jabłecznik, a babcia obejrzała ze Stasiem wystawę w pobliskim muzeum. Gdy wróciliśmy, oznajmili nam, że w następny weekend zabierają Stasia w podróż sentymentalną na Podlasie, skąd pochodziła rodzina teścia, a później wybiorą się do Zakopanego, gdzie w młodości często bywali z dziećmi. Tę wyprawę zorganizują już jednak bez wnuka…

– A jesienią kupimy sobie niewielką działkę gdzieś w okolicy. Taką z miejscem na niewielki ogród, plac zabaw dla Stasia i domek letniskowy – oznajmiła uradowana teściowa.

Kiedy odjechali, rzuciliśmy się sobie z Tomkiem w ramiona, ciesząc się z naszego świetnego pomysłu. Wystarczył jeden wnuk i jeden weekend, żeby teściowie poszli po rozum do głowy i zrozumieli, jak bardzo są sobie bliscy i potrzebni! 

Urszula, 30 lat

Czytaj także:
„Szybko pożałowałam tego, że zamieszkałam z teściową. Wciskała swój wścibski nos nawet pod naszą kołdrę”
„Mam 3 dzieci, każde z innym facetem. Nikt nie chce samotnej matki z tak wielkim bagażem”
„Rodzice przypomnieli sobie o mnie, gdy bogato wyszłam za mąż. Wyciągnęli łapę po kasę, ale nie będę ich sponsorować”

Redakcja poleca

REKLAMA