„Mąż wracał do domu późno albo wcale. W końcu włamałam się do jego telefonu i poznałam gorzką prawdę”

kobieta z telefonem fot. Getty Images, Xavier Lorenzo
„Jeszcze tego samego wieczoru przechwyciłam telefon męża. Tak szczerze powiedziawszy, to nie sądziłam, że mi się uda. A tymczasem po kilku minutach telefon Krzyśka przestał mieć przede mną jakiekolwiek tajemnice. Zaczęłam go przeglądać. A potem żałowałam, że w ogóle zaczęłam”.
/ 16.07.2024 21:15
kobieta z telefonem fot. Getty Images, Xavier Lorenzo

Kiedy wychodziłam za mąż za Krzysztofa, to nie brakowało głosów, że popełniam błąd. Mój mąż uchodził za kobieciarza, który nie potrafi odpuścić niemal żadnej kobiecie. Ja nie do końca w to wierzyłam. Poza tym byłam zakochana i chciałam wierzyć, że to wszystko to tylko plotki. Gdybym wtedy uwierzyła w to co słyszałam, to być może uniknęłabym późniejszego rozczarowania.

Romans z biurowym bawidamkiem

Krzyśka poznałam na ostatnim roku studiów. To wtedy rozpoczęłam praktyki w międzynarodowej firmie, w której po obronie pracy dyplomowej zamierzałam zdobyć etat. Krzysiek był tam jednym z kierowników i to on opiniował moje podanie o staż.

– Postanowiliśmy pozytywnie rozpatrzyć pani podanie – powiedział kilkanaście minut po mojej rozmowie kwalifikacyjnej.

Jednocześnie spojrzał na mnie w taki sposób, że nie miałam wątpliwości, iż to jego głos przesądził o tym, że dostałam tę szansę. Zresztą przyglądał mi się podczas całej rozmowy. A z jego wzroku dało się wyczytać to, że jest mną zainteresowany. To samo można było powiedzieć o mnie. Od początku zwróciłam na niego uwagę. Tym bardziej że był w moim typie – muskularny brunet o lekko zawadiackim uśmiechu.

Nie trzeba było długo czekać na to, aż nasza znajomość wyjdzie poza relację służbową. Już kilka dni po rozpoczęciu przeze mnie praktyk przeszliśmy na ty, a niespełna miesiąc później Krzysztof zaprosił mnie na kolację, która przekształciła się w typową randkę ze śniadaniem.

– Żałujesz? – zapytał mnie później.

Nie żałowałam, bo była to jedna z najlepszych nocy w moim życiu. Jedyne czego się obawiałam to fakt, że zostanę potraktowana jako jednorazowa przygoda. Krzysiek miał opinię kobieciarza i dosyć często słyszałam w pracy plotki o tym, że nie przepuszcza żadnej stażystce. Ale moje obawy okazały się niepotrzebne. Stworzyliśmy z Krzyśkiem naprawdę udany związek. A przynajmniej tak mi się wydawało.

Wiele osób ostrzegało mnie przed ślubem

Pod koniec mojego stażu spełniły się dwa moje marzenia. O spełnieniu pierwszego dowiedziałam się pewnego ranka.

Szef prosi panią na rozmowę – zakomunikowała mi sekretarka prezesa.

Spojrzałam na nią zaniepokojona. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że moje praktyki zbliżają się ku końcowi i że właśnie nadszedł czas decyzji co do mojej przyszłości.

– Już idę – powiedziałam i zestresowana ruszyłam do gabinetu prezesa.

Jednak nic nie mogłam wyczytać z jego oczu. Siedział za swoim biurkiem i spoglądał na mnie z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Serce mi zamarło.

– Proszę się tak nie denerwować – usłyszałam w końcu.

A potem zobaczyłam uśmiech. Okazało się, że firma chce podpisać ze mną umowę. Wybiegłam z gabinetu prezesa jak na skrzydłach. I od razu zadzwoniłam do Krzyśka, żeby poinformować go o tym, że będziemy razem pracować. A to wcale nie była najlepsza wiadomość tego dnia. Wieczorem Krzysztof zaprosił mnie na kolację i pod jej koniec zrobił coś, co na długo pozbawiło mnie tchu.

– Wyjdziesz za mnie? – zapytał, otwierając pudełko z pierścionkiem.

Patrzyłam na niego z niedowierzaniem, ale kiedy podniosłam wzrok na Krzyśka, to zrozumiałam, że to wcale nie jest żart. Zgodziłam się. I chociaż wcale nie miałam pewności, że to dobra decyzja, to jednak nie mogłam odmówić. Byłam zakochana.

– Jesteś pewna, że to dobra decyzja? – zapytała mnie koleżanka, której powiedziałam o oświadczynach. Baśka pracowała razem ze mną i doskonale wiedziała o plotkach krążących o Krzyśku.

Zresztą nie tylko ona ostrzegała mnie przed tą decyzją. Podobne zdanie miało pół biura. Chyba nikt nie wierzył w to, że mogę być szczęśliwa z mężczyzną, który ma opinię największego podrywacza w firmie. Ale ja podjęłam już decyzję. Kochałam Krzysztofa i chciałam spędzić z nim resztę swojego życia.

Miłe złego początki

Mieliśmy przepiękny ślub. A ja stojąc przed ołtarzem i wypowiadając słowa przysięgi małżeńskiej, byłam najszczęśliwszą kobietą na ziemi.
I początkowo wszystko wskazywało na to, że na przekór wszystkim stworzymy szczęśliwy związek. Przez pierwsze miesiące Krzysiek był najwspanialszym mężem pod słońcem i na każdym kroku udowadniał, że jestem kobietą jego życia. A ja czułam się jak księżniczka.

Przez kolejne lata też nie było najgorzej. Wprawdzie minęły początkowe zachwyty i wybuchy namiętności, ale wciąż tworzyliśmy zgraną parę. I chyba właśnie ta pozorna normalność uśpiła moją czujność. Sama nie wiem kiedy zorientowałam się, że zachowanie Krzyśka jest coraz bardziej niepokojące.

Mój mąż coraz później wracał do domu, a zdarzało się nawet tak, że pojawiał się w mieszkaniu grubo po północy. Niepokoiło mnie to coraz bardziej.

– Gdzie byłeś? – zapytałam go którejś nocy.

Specjalnie nie kładłam się spać, aby zobaczyć, o której wrócił i zadać mu dręczące mnie od dawna pytania.

– Czy jest coś, o czym chcesz mi powiedzieć?

Krzysztof uśmiechnął się tym swoim uroczym uśmiechem, a potem objął mnie uspokajającym gestem.

– To tylko praca – zapewnił mnie. – Przecież wiesz, że kolacje służbowe potrafią przeciągnąć się do późnej nocy – dodał.

O tym akurat doskonale wiedziałam. Ale mój mąż przebywał poza domem znacznie częściej i znacznie dłużej niż wymagały tego służbowe obowiązki. A ja nie mogłam zapomnieć o tym, że swego czasu miał opinię kobieciarza. „Czyżby to była prawda?” – zastanawiałam się. I chociaż próbowałam wytłumaczyć jego zachowanie w sposób racjonalny, to jednak nie mogłam pozbyć się wątpliwości. Cały czas myślałam o tym, że być może mój mąż zdradzał mnie przez wszystkie lata małżeństwa, tylko po prostu dobrze się z tym krył.

Śledztwo ujawniło tajemnicę mojego męża

Postanowiłam dowiedzieć się, czy moje podejrzenia są słuszne. I zabrałam się do tego jak prawdziwa podejrzliwa żona. Przede wszystkim obserwowałam jego zachowanie. I już na tym etapie zapaliła mi się czerwona lampka. Krzysiek nie tylko coraz rzadziej spędzał wieczory w domu, ale także coraz częściej wyjeżdżał na weekendy.

– Masz spotkania biznesowe w weekendy? – pytałam z niedowierzaniem. A on za każdym razem odpowiadał mi, że tego wymaga sytuacja.

Ja jednak byłam coraz bardziej podejrzliwa. Dlatego przeszukiwałam jego kieszenie i obwąchiwałam jego ciuchy. Nic jednak nie udało mi się znaleźć. „Czyżby był aż tak ostrożny?” – zastanawiałam się. Dodatkowo kilkukrotnie go śledziłam, ale i to nie przyniosło żadnych rezultatów. Za każdym razem mój mąż jechał do pracy i kolejne godziny spędzał w biurze.

– Sprawdź jego telefon – poradziła mi koleżanka, której zwierzyłam się ze swoich podejrzeń.

To właśnie ona kilka lat wcześniej najbardziej ostrzegała mnie przed Krzyśkiem i to ona teraz nie miała żadnych wątpliwości, że mój mąż mnie zdradza.

– Próbowałam – powiedziałam gorzko. Już wiele razy chciałam sprawdzić połączenia i SMS-y swojego męża. Jednak okazało się to niemożliwe, bo telefon Krzyśka miał blokadę. Tak jakby obawiał się tego, że może on wpaść w niepowołane ręce. Czyżbym jednak miała rację?

– Są sposoby, aby ominąć zabezpieczenia – powiedziała Baśka. A kiedy sprawdziłam Internet, to okazało się, że ma rację. I że to wcale nie jest takie trudne.

Szybko wprowadziłam swój plan w życie. Jeszcze tego samego wieczoru przechwyciłam telefon męża i zastosowałam wszystkie rady z Internetu. Tak szczerze powiedziawszy, to nie sądziłam, że mi się uda. A tymczasem po kilku minutach telefon Krzyśka przestał mieć przede mną jakiekolwiek tajemnice. Zaczęłam go przeglądać. A potem żałowałam, że w ogóle zaczęłam.

Nie jedna, a kilka

Okazało się, że mój mąż miał trzy kochanki, które o sobie nie wiedziały. Czas spędzony poza domem dzielił pomiędzy Asię, Beatę i Marysię. Każdej z nich pisał, że jest jedyna i każdej z nich obiecywał małżeństwo. Szkoda tylko, że żadnej nie przyznał się, że ma już żonę.

Przez kilka kolejnych godzin próbowałam wyjść z szoku. A potem postanowiłam się zemścić.

– Co to znaczy? – zapytał Krzysiek następnego ranka. Jego walizki stały przy drzwiach. – Oszalałaś? – dodał zdziwiony.

– To koniec – powiedziałam spokojnie.

A gdy chciałam wytłumaczyć mu swoją decyzję, to obudził się jego telefon. Krzysiek raz po raz spoglądał na wyświetlacz smartfona, a jego mina wskazywała na to, że jest coraz bardziej zdezorientowany.

– To Marysia? – zapytałam niewinnie.  –  A może Beata lub Asia?

Krzysiek nie wiedział, co powiedzieć. A ja zbierałam owoce tego co zrobiłam w nocy. Gdy tylko odkryłam, że mój mąż ma kochanki, to do każdej z nich napisałam wiadomość, z których dowiedziały się nie tylko o  swoich konkurentkach, ale także o żonie. Na reakcję nie trzeba było długo czekać.

– Ja ci to wszystko wytłumaczę – usłyszałam błagalny głos Krzysztofa. Ale ja nie chciałam tego słuchać. Kazałam mu zniknąć z mieszkania i z mojego życia.

Kilka dni później złożyłam pozew o rozwód. I chociaż Krzysztof błagał mnie o przebaczenie, to ja byłam nieubłagana. I tak poświęciłam temu człowiekowi zbyt wiele lat ze swojego życia. Teraz zamierzałam pomyśleć o sobie, a swojego niewiernego męża zaliczyć do przeszłości.

Magdalena, 33 lata

Czytaj także:
„Rodzina wyklęła ciotkę, bo była z facetem na kocią łapę. Wyrzucili ją ze swoich wspomnień, bo chciała żyć po swojemu”
„Mąż pracował zdalnie, ale odkryłam, co naprawdę robi w tym czasie. Drań powinien się wstydzić”
„Żona mnie zostawiła, bo nie kupiłem jej wczasów w Egipcie. Wolała leżeć pod palmami, niż remontować dom po babci”

Redakcja poleca

REKLAMA