„Mąż sam się prosił o zdradę. Skoro on woli klepać tabelki, to o namiętną przysługę poprosiłam kochanka”

szczęśliwa kobieta fot. iStock, svetikd
„Gdy wraca do domu, pada z nóg. W łóżku tylko rzuca się koło mnie jak kłoda i natychmiast zasypia. Rano wstaje wcześniej niż ja, więc wciąż się mijamy”.
/ 07.08.2024 13:37
szczęśliwa kobieta fot. iStock, svetikd

Zdradziłam swojego męża. Niezbyt tego żałuję, ponieważ on nie ma dla mnie czasu. Nie ma też siły na seks. Gdy wraca do domu, pada z nóg. W łóżku tylko rzuca się koło mnie jak kłoda i natychmiast zasypia. Rano wstaje wcześniej niż ja, więc wciąż się mijamy.

Moje, a właściwie nasze życie zmieniło się o 180 stopni, od kiedy Rafał został radnym. Byłam temu przeciwna, ponieważ nie znoszę polityki. Nie wierzę politykom, bo wielu ma na uwadze przede wszystkim własne interesy. Albo nawet tylko własne. Poza tym wielokrotnie przekonałam się, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Nie chciałam, by mój mąż powiększył szeregi tej grupy.

Nie chciałam, żeby mąż został radnym

Uważałam, że dla domu i tak ma mało czasu (prowadzi firmę budowlaną), a zanosiło się, że będzie go miał jeszcze mniej. Już nawet nie chodziło o pieniądze, które wydał na kampanię wyborczą i które były niemałe.

– Przynajmniej będę miał na coś wpływ – powtarzał z dumą. – Gdyby wszyscy tak uważali jak ty, to nigdy nic by się nie zmieniło. Zrozum, potrzebni są nowi ludzie, nie starzy wyjadacze.

Nie brzmiało to przekonująco. Byłam zła, że mnie nie posłuchał. Już jesienią miałam przedsmak tego, co stanie się po wyborach: męża nie było całymi dniami. Mało tego – nawet w soboty i niedziele jego ugrupowanie organizowało spotkania przedwyborcze, imprezy połączone z kampanią. I jeszcze wciągał w to naszą córkę!

Marta pięknie śpiewa, więc raz czy dwa wystąpiła w hali widowiskowo-sportowej podczas takich spotkań. Bardzo się dziwiłam, ale przyznała, że tatuś jej zapłacił, więc potraktowała występ jako pracę zarobkową. Nie podobało mi się to wszystko. Rozmawiałam z nim, ale bez rezultatu. Miałam cichą nadzieję, że go nie wybiorą i z premedytacją zagłosowałam na kogoś innego, choć w życiu bym się do tego nie przyznała. Niestety, na nic się to zdało – mój mąż wszedł do rady z bardzo dobrym wynikiem. Całą powyborczą noc spędził wraz ze swoim komitetem w wynajętym lokalu i nad ranem zadzwonił uszczęśliwiony:

– Zostałem radnym, kochanie! Możesz mi gratulować. Oficjalnych wyników jeszcze nie znamy, ale mamy już dane ze wszystkich komisji, więc właściwie nic nie powinno się zmienić.

Byłam wściekła nie tylko dlatego, że obudził mnie całą godzinę przed budzikiem. Wyobraziłam sobie, jak teraz będzie wyglądało nasze życie. I nie myliłam się w swoich przewidywaniach! W dodatku został wybrany zastępcą przewodniczącego rady miejskiej. Przybyło mu obowiązków, znajomych, dodatkowych zajęć. Jakieś sesje, komisje, wyjazdy, delegacje, dyżury, spotkania noworoczne, towarzyskie, otwarcia itp. Wystarczyło, że ktoś kiwnął palcem, a on już leciał. Bardzo się we wszystko angażował. Miałam tego dość!

– Dominiczko, nie złość się, złość piękności szkodzi. Tylko początki są tak trudne, jak każde zresztą – powtarzał z nosem w papierach. – Cierpliwości, skarbie. Potem wszystko się uspokoi.

Mijały tygodnie, lecz nic się nie uspokajało. Poza tym, że przybyło mi obowiązków w jego firmie. Od kilku lat prowadziłam mu księgowość, musiałam być na bieżąco z przepisami, on miał na to coraz mniej czasu. Najpierw scedował na mnie część uprawnień, potem przepisał całą firmę.

– To tak na papierze, kochanie. Poza tym zostanie po staremu – obiecywał niepewnie.

A jednak zmieniło się dużo. Myślę, że władza uderzyła mojemu mężowi do głowy. Przedtem rzadko chodził w garniturze, teraz praktycznie go nie zdejmował. Nienawidziłam prasowania męskich koszul, więc ten dodatkowy obowiązek mnie złościł.

Musiałam zadbać o swoje potrzeby

Czułam się zaniedbywana. Spędziłam okropnego sylwestra dla VIP-ów, na którym bardzo się wynudziłam, bo mało kogo znałam, a orkiestra grała fatalnie. Co gorsza, w ogóle nie pamiętam, kiedy kochałam się z własnym mężem. Myśl o zdradzie zaczęła mi chodzić po głowie już jakiś czas temu. Kiedyś oglądałam komedię romantyczną i pomyślałam, że jeśli nadarzy się okazja, to z niej skorzystam.
Jako księgowa dość często jeździłam na szkolenia, ale tam raczej nie znalazłabym okazji. Musiałam wymyślić coś innego. No i wymyśliłam.

Zaproponowałam Rafałowi, żebyśmy pojechali na narty.

– Należy ci się odpoczynek – przekonywałam męża. – Pracujesz i pracujesz, w końcu padniesz na zawał. Wyjedźmy na tydzień do Zakopanego. Marta marzy, żeby się nauczyć jeździć. Ja też chętnie odpocznę. Znalazłam ofertę, bardzo korzystną.

Oczywiście byłam przekonana, że mój mąż nie pojedzie. I nie myliłam się.

– Nie mogę, Dominiczko, jeszcze nie teraz. Ale obiecuję, że latem wyjedziemy wszyscy razem, może nawet do ciepłych krajów.

– Po co mi latem ciepłe kraje? Potrzebuję odpoczynku teraz, ty także! – krzyknęłam. – W ogóle się ze mną nie liczysz!

– Ależ, kochanie, to wcale nie tak. Ja po prostu nie mogę teraz rzucić wszystkiego, bo ty tak chcesz. Mam określone plany, obowiązki. Musisz to zrozumieć. Ale jeśli masz ochotę, to weź Martusię i jedźcie same.

Na to tylko czekałam. Oczywiście, dla zachowania pozorów musiałam się trochę podroczyć…

– Same? – skrzywiłam się. – Wiesz, że nie lubię zimą prowadzić, a pociągów nie znoszę.

– Zrobisz, jak zechcesz, ja tylko zaproponowałem. Nie złość się...

Przez cały wieczór udawałam obrażoną, a potem zarezerwowałam pobyt w pensjonacie. Marta nie była zbyt uszczęśliwiona, lecz szybko wpadła na pomysł, żeby zabrać koleżankę. Nie miałam nic przeciwko temu, zwłaszcza że nie zamierzałam cały czas towarzyszyć córce. No i pojechałyśmy.

Spędziłam cudowne chwile z instruktorem narciarstwa. Poznałam go już pierwszego dnia, gdy poszłam wykupić kurs dla Marty i Bogusi. Od razu zauważyłam, że jest na mnie napalony. Specjalnie włożyłam obcisłą koszulkę i stanik push-up, który jeszcze bardziej podkreślał mój biust, dość jędrny jak na trzydziestopięciolatkę.

Podniecały mnie jego spojrzenia, potrzebowałam takiej odmiany. Byłam spragniona czułości… Nic zatem dziwnego, że już pierwszego wieczoru poszliśmy do łóżka. Najpierw spędziliśmy wieczór w pubie, wszyscy razem. A potem dziewczyny poszły potańczyć, a my do pokoju Irka. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek przeżyła taki orgazm. Czułam go wszędzie, nawet w małych palcach stóp!

Zaczęło się w sumie dość niewinnie. Myślę, że byliśmy skrępowani, ponieważ okazało się, że dla nas obojga to był pierwszy raz… Pierwsza zdrada. Okazał się cudownym kochankiem. Nikt mnie tak nigdy nie pieścił – ani Rafał, ani mój pierwszy chłopak, Artur. Nigdy nie zapomnę tych siedmiu cudownych wieczorów. Dzień spędzałam na stoku oraz w pobliskim SPA, wieczory w pubie, a noce u Irka.
Nad ranem wracałam do pokoju. Dziewczyny po całym dniu na nartach spały jak zabite, więc mam nadzieję, że niczego się nie domyślały.

Zresztą, umiałam zachować pozory. Nie mogłam i nie chciałam pozwolić sobie na rozwód. Wciąż kocham Rafała i naprawdę nie wyobrażam sobie życia bez niego. Seks z Irkiem zaś był nie tylko odskocznią od codzienności, lecz przede wszystkim zaspokojeniem moich potrzeb. Znowu poczułam się kobietą, a nie tylko księgową, mamą czy kurą domową. Kobiecie potrzebny jest seks. Nic tak nie poprawia samopoczucia jak udane współżycie… No i zainteresowanie ze strony faceta.

– Zobaczymy się jeszcze kiedyś? – zapytał Irek, całując mnie namiętnie na pożegnanie.

Nie ukrywałam, że mam męża, on zresztą też wspominał coś o swojej dziewczynie.

– Nie wiem, czy powinniśmy – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. – Ustaliliśmy, że to seks bez zobowiązań, prawda?

– Ale może warto by było kiedyś go powtórzyć! – zaśmiał się.

Nic na to nie odpowiedziałam. Po powrocie z naładowanymi akumulatorami rzuciłam się w wir zajęć. Z nadzieją spoglądam na mojego męża: może wreszcie ocknie się i przypomni sobie, że ma nie tylko firmę, swoją radę, ale również żonę? Nawet wpadłam na pomysł, żeby zaaranżować kolację przy świecach z okazji naszej rocznicy. Niestety, nic z tego nie wyszło. Rafał zadzwonił, że wróci bardzo późno. Świece do tej pory stoją zakurzone na parapecie…

Myślę już o wakacjach i tym razem zrobię wszystko, aby Rafał obudził się z letargu, w którym trwa. Jestem jego żoną i on musi sobie o tym wreszcie przypomnieć! Bo nie chcę znowu jechać sama na jakiś turnus...

Dominika, 35 lat

Czytaj także:
„Albert był jak książę z bajki, ale zmienił się w mój największy koszmar. Dostawało mi się nawet za zbyt słoną zupę”
„Mąż kuzynki uważał, że żona powinna być jak dobry robot kuchenny. Gdy odchodziła od garów, urządzał jej niezły Meksyk”
„Mąż mnie zdradził, porzucił i zabrał nasze dziecko. Teraz jego żona rządzi mną w pracy, a ja… nie mam nic przeciwko”

Redakcja poleca

REKLAMA