Jolka ciągle zmieniała chłopaków jak rękawiczki. Po jakimś czasie nie próbowałam już nawet spamiętać, jak który ma na imię, bo i tak wiedziałam, że jak pójdziemy na jakąś imprezę, to przyprowadzi kogoś nowego, podobno znów szaleńczo w niej „zakochanego”.
Z Jackiem poznałyśmy się u znajomych
– Jola, zakochasz się w końcu kiedyś? – od czasu do czasu ją o to zagadywałam, chociaż zdawałam sobie sprawę, że raczej nic z tego nie będzie.
Jolka, słysząc moje gadanie, tylko kręciła głową i za każdym razem powtarzała jak mantrę:
– Ja to się nigdy nie zakocham. A jak już zdecyduję się z kimś związać na stałe, to zrobię to z rozsądku. To nie wiesz, że takie pary są najbardziej trwałe?
Jacek od razu wpadł mi w oko. Jolka za to kompletnie go ignorowała, a on spoglądał na nią co chwilę. Dopiero gdy od organizatorki imprezy usłyszała, że to niezły spec od komputerów, na którego polują topowe firmy, zainteresowała się facetem. Wcisnęła mu swój numer telefonu, a ja już wtedy byłam przekonana, że nie mam z nią szans.
– W sierpniu bierzemy ślub, data już ustalona – Jolka wparowała do mojego biura, aby podzielić się tą wiadomością. – Przygotuj się, bo rzecz jasna będziesz moją druhną.
W tamtej chwili zdecydowałam się odważnie, ale po raz ostatni pogadać z nią o jej uczuciach.
– Jolka, zdajesz sobie sprawę, że on za tobą szaleje. Z miłości. Masz pewność, że chcesz mu to zrobić? Przecież ty…– urwałam. Jola zerknęła na mnie takim wzrokiem, jakby zupełnie nie rozumiała co i o czym mówię.
– No co ty, przecież ja go tak samo kocham. Tamte gadki z przeszłości to były kompletne głupoty.
Zawsze stawiała na swoim
Przekonałam się i ja. Gdy już zawarli związek małżeński, przestała pracować. I chociaż to mąż zarabiał na chleb, to ona rządziła całym domem. Przez kilka miesięcy próbowałam wmówić sobie, że taka właśnie jest natura ich relacji. Że Jola ma decydujący głos w każdej sprawie i zawsze musi być tak, jak ona chce.
To nie tak, że Jacek nie miał własnego zdania. Miał i potrafił je wyrazić, ale i tak ostatecznie robiło się tak, jak sobie życzyła jego małżonka. Marzył o mieszkaniu w wiekowej kamieniczce, a ona pragnęła nowoczesnego apartamentu. Ostatecznie zamieszkali w lokum na strzeżonym osiedlu. To Jola zdecydowała, jakie meble kupią, łącznie z tymi do pokoju męża męża. Kiedy pewnego dnia przyuważyła, że przywiózł od rodziców ukochany fotel, bez wahania pozbyła się go, wystawiając na śmietnik.
– Ten fotel był moim ulubionym meblem, skarbie... – odezwał się.
Jola uniosła ze zdziwieniem brwi.
– Choć w sumie to prawda, że był mocno wysłużony – poddał się w końcu.
W pierwszym miesiącu jesieni razem z Filipem, moim facetem, polecieliśmy na urlop do Toskanii Bardzo szybko, bo już podczas odprawy na lotnisku dostrzegłam, że mój chłopak z zaskoczeniem obserwuje moich przyjaciół.
– Musiałeś postawić tę walizkę właśnie tutaj? Zabierz ją stąd. Zwariowałeś, czy co? O mało co nie zmiażdżyłeś mi stopy. Daj, ja to ogarnę. Ile razy mam ci to jeszcze tłumaczyć? – Jolka wciąż rugała męża, odkąd tylko wygramolili się z taryfy.
Będąc już na miejscu, wynajęliśmy samochód i wyruszyliśmy w drogę do wakacyjnego lokum. Kierował Jacek.
– Zwariowałeś? Jedź wolniej. O matko, ależ ty się wleczesz! Kierujesz, niczym jakaś paniusia! Czemu tam nie skręciłeś? Przecież powtarzałam, że muszę do toalety. Czasami mógłbyś mnie posłuchać – trajkotała non stop Jola, strzelając ciągle fochy i robiąc przy tym miny niczym primadonna.
Jak on to wytrzymuje?
Nigdy nie odgryzł się Jolce, czy to na serio, czy nawet dla żartu. Patrzył w dal i kierował dalej. Tego wieczoru wybraliśmy się do restauracji. Poprosiliśmy o dzbanek wina. Jacek wziął się za nalewanie trunku do kieliszków. Dłoń mu zadrżała i odrobina wina wylądowała na blacie stołu.
– Co ty wyprawiasz? – wybuchła z irytacją. – Kompletnie ci odbiło? Skoro nie potrafisz poradzić sobie z nalaniem wina, to czemu w ogóle się za to bierzesz? Natychmiast to wytrzyj!
Wpatrywałam się w blat, czując ogromne zażenowanie. Było mi głupio, zwłaszcza wobec Filipa. Ale mu zafundowałam wypoczynek.
– Joluś, luz, nic takiego się nie wydarzyło. Jeśli o coś nie musimy się martwić w Toskanii, to właśnie o wino – próbowałam obrócić całą sprawę w żart.
Kumpela naburmuszyła się i zmierzyła mnie gniewnym spojrzeniem.
– Ty też stoisz po drugiej stronie barykady? Ekstra. To może w ogóle się zamknę!
Filip pogrzebał w kieszeni i wyciągnął paczkę papierosów.
– Idę zapalić, za minutkę będę z powrotem.
– Jak chcesz, będę ci towarzyszyć – zaproponowałam.
Wyszliśmy z baru i i staliśmy przed wejściem.
– Ta kobieta ciągle tak się zachowuje? – rzucił pytaniem Filip.
– W większości przypadków.
– Kiepsko – dodał po chwili namysłu.
Filip przygasił niedopałek i udaliśmy się z powrotem do lokalu. Jolka nadal strzelała fochy. Liczyłam na to, że ten stan się nie utrzyma aż do momentu, gdy będziemy opuszczać knajpę. Niestety, przy wyborze deseru Jolka nie dała rady już dłużej trzymać języka za zębami.
– Kochanie, na pewno masz ochotę zjeść tę bezę? Nie przesadzasz może trochę? Zaraz będziesz wyglądał zupełnie, jak twój tata – powiedziała do swojego męża Jola.
Ona z kolei bez ogródek zdecydowała się na ogromną porcję tortu o smaku czekoladowym. Jacek na moment znieruchomiał. Dziewczyna pracująca w kawiarni spoglądała na niego, wyczekując decyzji.
– W takim razie ja poproszę tylko małą czarną – Jacek skapitulował.
Ciężko westchnęłam. Naprawdę fajny z niego człowiek, bardzo go lubiłam i nie mogłam patrzeć, jak moja kumpela go traktuje. Podjęłam decyzję, że muszę z nią pogadać. Ale kompletnie nie wiedziałam od czego zacząć. No i trochę się obawiałam, że spowoduje to popsucie wakacji wszystkim.
Nie wiedziałam, ile wytrzymam
Robiliśmy sobie długie spacery, zwiedzaliśmy. Na ostatni dzień wakacji zaplanowaliśmy zakupy w miasteczku.
– Zaczekajcie moment! – krzyknęła Jola.
Filipowi niekoniecznie się to spodobało, ale cóż, byliśmy skazani na siebie, bo auto mieliśmy tylko jedno. Zaparkowaliśmy przy sklepie.
– Jacek, ja zostanę w samochodzie, a ty idź i kup mi wodę – powiedziała rozkazującym tonem Jolka.
My z Filipem również mieliśmy ochotę się czegoś napić, pojawił się więc pomysł, by po prostu wziąć jeden duży baniak, zamiast kupować parę małych butelek. Jacek przystał na tę propozycję.
– Moją wodę ktoś raczył przynieść? – fuknęła podenerwowana Jolka, kiedy tylko przekroczyliśmy próg domu z siatkami pełnymi zakupów.
– Spokojnie, kupiliśmy jeden większy baniak, dla każdego wystarczy – Jacek wyszczerzył zęby w uśmiechu i z dumą uniósł pojemnik nad głowę.
– Ty to się kompletnie do niczego nie nadajesz, niczego nie potrafisz zrobić tak jak trzeba! – Jolka wyrwała się ze swoją tyradą. – Jasno i wyraźnie ci oznajmiłam, że chcę mieć własną butelkę!
– To może zróbmy tak, że odtąd jedna trzecia zawartości, licząc od góry, należy do ciebie – Filip rzucił żartem, starając się trochę załagodzić wiszący w powietrzu konflikt.
Jolka jednak rozdrażniła się jeszcze bardziej.
– Mało mnie to interesuje. Jacek wyraźnie słyszał, że ja chciałam mieć własną wodę, swoją butelkę. To chyba nie jest takie skomplikowane zadanie, co? No dalej, ruszaj się. Biegnij do tego sklepu z powrotem.
– Daj spokój, przecież to bez sensu. Jak ci tak zależy to zaraz nalejemy wodę do jakiejś innej butelki i będzie po kłopocie, będziesz miała swoją – argumentował Filip, nie chcąc odpuścić.
Jacek poklepał Filipa po plecach.
– Luz, naprawię to. Faktycznie, źle zrobiłem. Moja wina.
W samochodzie siedzieliśmy we troje. Sądziłam, że to już temat zamknięty. Jak się jednak okazało, Jolka nie zamierzała odpuścić.
– Filip, nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy. To nasze, a nie wasze życie. Jasne?
Mój facet chciał jeszcze coś odpowiedzieć, ale ja położyłam rękę na jego udzie.
– Słuchajcie, ja chyba wrócę pieszo – oznajmił nagle Filip, po czym niemal wyskoczył z samochodu i poszedł w kierunku mieszkania.
– Ten twój facet jakoś mi nie pasuje. Mam nadzieję, że z nim zerwiesz. Jeszcze tylko tego brakowało, żeby się tu mądrzył i wtykał nos w cudze sprawy – mruknęła z wyraźnym niezadowoleniem Jolka.
Dopadła ją karma
Przegięła. Teraz to ja nie mogłam dłużej trzymać języka za zębami.
– Słuchaj, masz wystarczająco zajęcia z wydawaniem poleceń swojemu facetowi. Odpuść więc sobie mnie i moich chłopaków, jasne?
– Co ty opowiadasz, że ja dyryguje? Skąd ci to przyszło do głowy? Od jakiegoś czasu usiłujesz popsuć naszą relację. Zadurzyłaś się w Jacku, jak jakaś małolata i od wielu lat próbujesz mi go zabrać. Chcesz znać prawdę?
W ogóle nie był w moim typie. Jednak gdy dotarło do mnie, że to niezła partia na męża, zdecydowałam, że musi być mój. A później… później zaczęło mi schlebiać, jak kręci się wokół mnie niczym szczeniak. I to, że pomimo traktowania go przeze mnie jak śmiecia, zawsze wiem, że pokornie do mnie wróci – Jolka niespodziewanie urwała wywód.
Dostrzegła bowiem Jacka, który stoi zaledwie dwa kroki od nas. I wszystko słyszał.
– Ach, to ty, już wróciłeś. Widzę, że przyniosłeś mi tę butelkę wody. Bardzo ci dziękuję, jesteś po prostu idealnym mężem – zaczęła przymilać się Jola, ale było już za późno.
Jacek bez słowa podał żonie napój i ruszył w stronę apartamentu. Podczas drogi nie odezwał się do niej ani jednym słowem. Kolejnego dnia udaliśmy się na lotnisko. Jola wciąż usiłowała nawiązać rozmowę z mężem, ale ten zupełnie ją ignorował.
Kiedy wrócił do apartamentu, postanowił go szybko opuścić. Od tamtej pory toczył z nią batalię. Uniemożliwił żonie dostęp do wszelkich kart płatniczych i wspólnych finansów. Na koniec zdecydował się na bardzo odważny krok, złożył papiery rozwodowe.
– Kasiu, chyba nie mówi tego naprawdę? Zadzwoń do niego, proszę. Przecież darzy mnie uczuciem. Nie może mnie porzucić ot, tak sobie – łkała Jola, siedząc na mojej sofie.
Mimo że tak naprawdę trzymałam kciuki za Jacka i miałam nadzieję, że nie zmieni zdania, to i tak czułam, że powinnam wspierać Jolkę w tej trudnej sytuacji. Koniec końców, nadal była dla mnie bliską koleżanką. Kiedy podczas pierwszej rozprawy sąd wydał wyrok, a rozwód stał się faktem, moja przyjaciółka sprawiała wrażenie kompletnie zagubionej.
– Wysoki sądzie, błagam o odrobinę więcej czasu. Przysięgam, że uda mi się to wszystko naprawić – mówiła przez łzy.
Idąc korytarzem, Jacek zbliżył się do naszej dwójki. Zerknął na mnie, uśmiechając się ledwo zauważalnie. Potem zwrócił się do swojej eks:
– Rany, jak ja za tobą szalałem. Mogłabyś mieć życie, jak w bajce. Zapamiętaj jedno – to wyłącznie twoja wina. Zawaliłaś po całości. No to cześć.
Jacek i Filip zakumplowali się tak naprawdę już w Toskanii. Zaraz po rozstaniu z żoną, były już mąż Jolki zdecydował się zemścić na wszystkich przedstawicielkach płci pięknej. Teraz bawi się uczuciami poznanych dziewczyn, a po blisko czterech tygodniach je zostawia.
– Słuchaj – Filipa naszło kilka dni temu. – Wydaje mi się, że on to robi na przekór sobie. Zupełnie, jakby na siłę. Żeby tylko nie myśleć o byłej żonie. Bo obawia się, że gdy zacznie, to będzie klękał pod jej drzwiami i błagał o jeszcze jedną szansę. Przecież on ciągle jest w niej zakochany. Nie mam zielonego pojęcia czemu. Ale przecież wiadomo. Miłość i rozum raczej nie chodzą w parze...
Kasia, 30 lat
Czytaj także:
„Na wakacjach w Hiszpanii mąż pokazał drugą twarz. Nigdy mu nie wybaczę tego, co chciał zrobić”
„Żałuję, że nie wrobiłam męża w dziecko. Gdy on dorósł do bycia ojcem, dla mnie było już za późno na bycie matką”
„Wiadomość o ciąży zwaliła mnie z nóg. Ostatnie, czego potrzebowałam, to dziecko, pieluchy i gadki o kaszkach”