„Mąż mnie zdradzał i nawet nie udawał. Myślał, że nie stać mnie na zemstę, a ja zrobiłam coś, co pójdzie mu w pięty”

dumna kobieta fot. Adobe Stock, Studio Romantic
„Tak, zrobiłam to, dokonałam aktu zemsty! Tylko cóż z tego? Mój mąż chyba się o tym nie dowie, bo zrobiłam to tylko dla siebie. A gdyby się nawet dowiedział… Czy poczułby takie upokorzenie, jakiego ja doświadczyłam przez jego skoki w bok? Mam nadzieję, że tak”.
/ 14.01.2025 13:50
dumna kobieta fot. Adobe Stock, Studio Romantic

Jego usta smakowały kawą z mlekiem. Nie powinno mnie to dziwić, zważywszy na fakt, że zaledwie kilkanaście minut wcześniej raczyliśmy się nieopodal właśnie tym napojem. Tylko że wtedy zupełnie nie czułam jego smaku, całkowicie skupiona na tym, co miało się wydarzyć za chwilę.

To był mój pierwszy raz

Kiedy mijaliśmy portiernię i wchodziliśmy na piętro, odnosiłam wrażenie, że recepcjonistka patrzy na mnie z potępieniem. To oczywiście bzdura, pracownicy hotelu widują przecież większe sensacje niż para jeszcze w miarę młodych ludzi podążająca do pokoju.

Widziałam, że Łukasz też się denerwuje, że ma tremę. Wcale tego nie ukrywał. To był przecież nasz pierwszy raz… W każdym razie mój na pewno, bo o jego życiu wiedziałam tyle, ile zadeklarował. Kiedy otwierał kluczem zamek, miałam ochotę uciec. A jednak weszłam do środka. Czułam się tak, jakbym przekraczała nie tylko próg pokoju, ale jednocześnie jakąś granicę.

– Nie wiem, czy ktoś ci to już mówił, ale jesteś niesłychanie seksowna… – zamruczał niskim głosem mój towarzysz.

– Rzadko to słyszę – szepnęłam.

Obawiałam się, że jeśli powiem coś normalnym tonem, głos mi się załamie. Staliśmy w wąskim przejściu prowadzącym w głąb pokoju, a on wciąż mnie całował. Mimowolnie, wręcz odruchowo, oddawałam pocałunek, wciąż czując się niesłychanie dziwnie.

– Zupełnie jakby to się działo we śnie – powiedział cichutko, odrywając się ode mnie.

Czyli on też?! To dobrze, bo już myślałam, że ze mną coś jest nie tak… Łukasz pochylił się, pocałował mnie w szyję, a dokładnie w miejsce, gdzie przechodzi ona w ramię. Trafił na punkt wyjątkowo u mnie erogenny, dreszcz przeniknął moje ciało. Łukasz to wyczuł i zinterpretował po swojemu.

– Nie musimy się spieszyć... – wyszeptał z czułością. – W ogóle nie musimy nic robić, jeżeli nie chcesz…

Układ był jasny

Chciałam zaprotestować, wszystko wyjaśnić, ale zabrakło mi śmiałości. A on pociągnął mnie do środka. Usiedliśmy na niewielkiej kanapie. Położył mi rękę na kolanie, zupełnie odsłoniętym, bo dół sukienki podjechał mi wysoko, ślizgając się po pachnącej skórze.

Nie musimy się spieszyć – powtórzył, a potem zaczął mnie pieścić delikatnie, wręcz nieśmiało, jakby obawiał się, że każdy śmielszy gest wywoła mój protest.

I muszę powiedzieć, że podobała mi się taka delikatność… Odchyliłam głowę, położyłam ją na oparciu, zaczęłam się odprężać. Nasz układ był jasny: seks bez zobowiązań. Jedno erotyczne spotkanie i koniec.

Ja miałam męża, on był żonaty, niczego przed sobą nie ukrywaliśmy. Tylko może pobudki do zdrady mieliśmy różne. Łukasz twierdził, że jego żona zupełnie straciła zainteresowanie sprawami łóżkowymi. Może tak, może nie. Mężczyźni potrafią wymyślać ciekawe i dość prawdopodobne historie, o czym przekonałam się parę razy podczas rozmów na portalu randkowym.

Chciałam się zemścić

Moim motywem była zemsta. Zemsta na moim ślubnym skaczącym z kwiatka na kwiatek. Od lat zdradzał mnie regularnie. Zaczął, kiedy urodziło nam się drugie dziecko. Uznał najwyraźniej, że teraz może sobie pozwolić na to i owo, bo przecież baba od niego nie odejdzie, nawet jeśli sprawa się wyda.

A wydała się bardzo szybko, bo mój mąż wprawdzie był czarujący i potrafił sobie okręcać ludzi wokół palca, ale wcale nie umiał kłamać. A może umiał, ale innym, bo ja miałam doskonały radar wewnętrzny, który wyłapywał najmniejszy fałsz. I zdarzało się, że to przeklinałam, bo o pewnych rzeczach wolałabym nie wiedzieć.

Po pierwszym razie oczywiście przysięgał, że to był zarazem ostatni, a on uległ słabości i więcej się to nie powtórzy. Uwierzyłam mu, wybaczyłam. Głupia… Potem był drugi raz, i trzeci, a kiedy go przyłapałam, nieodmiennie słyszałam zapewnienia, że to już się nie powtórzy. Aż doszło do tego, że przestał nawet o tym zapewniać.

Powinnam odejść

Mężczyzna może sobie odchodzić, ale kobieta ma dzieci, o które musi dbać, a ten mój nieszczęsny palant zarabiał całkiem nieźle – tak naprawdę utrzymywał rodzinę. Wprawdzie kiedy romansował, wydawał więcej na siebie, a zapewne też na hotele i prezenty dla kochanek, ale… No właśnie. Trudno odejść, kiedy człowiek ma poważne zobowiązania.

Kiedy jednak dowiedziałam się, że uwikłał się w romans z moją dobrą znajomą, prawie przyjaciółką – miarka się przebrała… A może adekwatniejsze byłoby powiedzenie: przelał się kielich goryczy.

– Co ty sobie w ogóle wyobrażasz?! – zaczęłam krzyczeć, gdy się wydało. – Nie sądzisz, że tym razem przesadziłeś, i to bardzo?!

Nie miał wyrzutów sumienia

Wzruszył ramionami. Już się nawet nie krył ani nie udawał skruchy. Uznał, że skoro toleruję jego zdrady od lat, nic się nie zmieni. Koszmar i upokorzenie! Czułam się zbrukana, absolutnie zdruzgotana. Jakby  ktoś napluł mi w twarz i jeszcze ze mnie okrutnie szydził.

Żebyś się nie zdziwił, jeśli ja też cię zdradzę! – wycedziłam przez zęby, panując nad sobą ostatkiem sił.

Odpowiedział mi drwiący śmiech.

– Spróbuj! A kto by cię chciał! Zobacz, jak wyglądasz...

Wtedy po raz pierwszy dostał w twarz. Przez ułamek sekundy patrzył  na mnie tak, jakby chciał mi oddać, a potem odwrócił się i wyszedł. Po chwili trzasnęły drzwi mieszkania. Pewnie poleciał się skarżyć swojej flamie.

Zaczęłam szukać kochanka

Wiedziałam, że są portale randkowe i miałam nawet adresy, bo zdarzało mi się sprawdzać, gdzież to mężulek buszuje, kiedy siedzi przy komputerze. Rzecz jasna, zawsze kasował historię, ale zapominał, że to ja mam w tym domu wykształcenie informatyczne i że na dysku nic nie ginie.

Potrzebny był mi ktoś na jeden raz, bo chciałam się tylko zemścić, i to sama dla siebie; potwierdzić, że jeszcze ktoś „na mnie poleci”. Ale musiał to być ktoś mniej więcej w moim wieku, a nie wiecznie podniecony dwudziestoparolatek, gotów zaliczać wszystko, co się pod rękę nawinie. No i chodziło też o bezpieczeństwo.

Pewnego dnia zaczęłam rozmawiać z Łukaszem. Zanim się spotkaliśmy, minęło parę tygodni. Umówiliśmy się najpierw na rozpoznanie przy kawie. I muszę powiedzieć, że kiedy tylko zobaczyłam w jego oczach błysk, wiedziałam, że to się skończy w łóżku.

Podobałam mu się

Zresztą pisał, że nie interesują go młode siksy o wielkich pupach i biustach. (Inaczej niż mojego męża).

– Ale wiesz, że to będzie tylko seks – zastrzegłam, przełamując wstyd.

– Wiem – odparł poważnie. – Ja też nie chcę burzyć sobie życia. Tylko seks.

Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie było wspaniale. Było. I to już za pierwszym razem, chociaż przygotowałam się psychicznie na to, że coś może nie pójść. Trema, wyrzuty sumienia… Jednak wyrzuty sumienia ucichły, kiedy pojawiło się mocne podniecenie, a i trema zniknęła, gdy postanowiłam poddać się biegowi wydarzeń.

A potem nadciągnęły odepchnięte wyrzuty sumienia. Leżeliśmy obok siebie, skupieni na własnych myślach. Tak, zrobiłam to, dokonałam aktu zemsty! Tylko cóż z tego? Mój mąż chyba się o tym nie dowie, bo zrobiłam to tylko dla siebie. A gdyby się nawet dowiedział… Czy poczułby takie upokorzenie, jakiego ja doświadczyłam przez jego skoki w bok? Mam nadzieję, że tak.

Chciał czegoś więcej

Spojrzałam na Łukasza. Wzrok miał wlepiony w sufit, w pewnej chwili ciężko westchnął.

– Co, żałujesz? – spytałam nieco kpiąco, nieco napastliwie. – Gorzki smak zdrady?

To było tylko niezobowiązujące spotkanie, pamiętasz? – odparł spokojnie.

Musiałam przyznać, że miał klasę. Inny by coś odwarknął na taki mój ton.

– Pewnie, że pamiętam – powiedziałam nieco już łagodniej. – Ale i tak żałujesz?

– Nie rozumiesz – pokręcił głową.– Jeśli czegoś żałuję, to tego, że mamy się nigdy więcej nie spotkać. Spodobało mi się. I to bardzo. Jesteś niesamowita.

Zbierał się w sobie przez chwilę.

– Spotkamy się jeszcze kiedyś? – zapytał w końcu. – Proszę.

Może zaryzykuję

Gdy przełykałam, poczułam gulę w gardle. Zaskoczył mnie. Odetchnęłam kilka razy, zanim mu odpowiedziałam.

– Oboje musimy to przemyśleć, nie uważasz? Mowa była o jednym razie. Nie wiem, czy jestem gotowa na coś dłuższego.

– Rozumiem – powiedział cicho. – Nie będę naciskał. Umówmy się, że napiszesz do mnie, jeśli się zdecydujesz, dobrze? A jeśli się nie odezwiesz, będę wiedział, że to koniec.

– Niech tak będzie – zgodziłam się. – Naprawdę muszę sobie to przemyśleć. Jeszcze sama nie wiem…

Ale już kiedy wypowiadałam te słowa, wiedziałam, że najdalej godzinę po rozstaniu wyślę do niego SMS-a. Taki dobry początek nie mógł być końcem.

Agata, 40 lat

Czytaj także: „Gdy sąsiad zalał mi łazienkę, zamiast awantury poszłam z podziękowaniem. Zalane ściany były początkiem powodzi uczuć”
„Przyszły teść ciągle mnie obrażał. Musiałam użyć sprytu, by zamknąć gębę temu staremu dziadowi”
„Teściowa namawiała nas na dzieci, a teraz się wypięła. Woli rozwiązywać krzyżówki, niż zająć się wnukami”

Redakcja poleca

REKLAMA