„Matka znalazła dla mnie żonę i zaplanowała mi życie. Znałem tylko imię przyszłej narzeczonej i stan konta jej rodziny”

Zamyślony młody facet fot. iStock by Getty Images, Krakenimages.com
„Z jej punktu widzenia idealna synowa musiała pochodzić z bogatego, szanowanego domu i wyglądać elegancko. Koniecznie miała też kochać dzieci – moja mama marzyła o gromadce wnucząt. Najlepiej pasowałaby panna trochę naiwna i potulna, niezbyt mądra”.
/ 18.11.2024 11:15
Zamyślony młody facet fot. iStock by Getty Images, Krakenimages.com

Z momentem przyjęcia na studia medyczne, cała moja rodzina wprost pękała z dumy. Mama od razu chwyciła za telefon i obdzwoniła wszystkich znajomych, chwaląc się, że jej Stanisław będzie kontynuować wielopokoleniową tradycję lekarską. Tata, również pracujący w zawodzie lekarza, początkowo nieco onieśmielony entuzjazmem mamy, klepnął mnie przyjacielsko w plecy. Po chwili poszedł do pokoju dziennego i wrócił z koniakiem. Na początku mama była niezadowolona, ale szybko zmiękła. Ojciec, który już miał schować trunek, dostał przyzwolenie na wspólny toast ze mną. Według mamy, w tamtym momencie moim jedynym zadaniem było zdobycie dyplomu i specjalizacji medycznej.

– Nie martw się o pieniądze, synku – rzuciła. – Ty masz skupić się tylko na studiach.

Za każdym razem, gdy kończyły się zajęcia i odbywały się egzaminy semestralne, moja mama utwierdzała się w swoim przekonaniu, że wychowuje wyjątkowe dziecko. Oczywiście, wraz z rosnącym w jej oczach moim geniuszem, rosło też jej własne poczucie bycia niezwykłą rodzicielką – w końcu to ona wydała na świat potomka, którego inne matki mogły jej tylko zazdrościć. Kiedy już całkowicie uwierzyła w swoją wyjątkowość, postanowiła zająć się szukaniem odpowiedniej kandydatki na moją żonę.

Wszystko sobie zaplanowała

Według mamy jego przyszła żona koniecznie musiała pochodzić z dobrego, bogatego domu. Kolejnym wymogiem było to, żeby wprost przepadała za dziećmi (moja mama marzyła o licznym gronie wnucząt). Oczywiście kandydatka na żonę w żadnym razie nie mogła być mądrzejsza od jej syna. Idealnie, gdyby była troszkę tępa i – co oczywiste – potulna. Poszukiwania trwały długo, ale ostatecznie udało się znaleźć dziewczynę pasującą do tego opisu.

Wreszcie nastąpił moment naszego pierwszego spotkania. Kamila zrobiła na mnie dobre wrażenie, ale szczerze mówiąc, często spotykałem miłe dziewczyny i nigdy nie czułem potrzeby angażowania się w poważny związek. Mama liczyła na to, że od razu między nami zaiskrzy, ale się rozczarowała. Tata później wspomniał, że według niej nie muszę się spieszyć z uczuciami.

Będąc na czwartym roku studiów, rozpocząłem wolontariat w placówce zajmującej się osobami niepełnosprawnymi. To właśnie wtedy zrozumiałem, że wbrew naciskom mamy, nie widzę swojej przyszłości ani w stomatologii, ani w chirurgii ogólnej. Poczułem, że moim prawdziwym powołaniem jest niesienie pomocy tym pacjentom. Zastanawiałem się nad różnymi specjalizacjami – może ortopedia? A może neurochirurgia albo psychiatria? Na rozstrzygnięcie tego dylematu zostało mi tylko osiem tygodni. Pod koniec sierpnia do ośrodka trafiła kolejna grupa podopiecznych.

Szybko się polubiliśmy

Wśród tych osób znalazła się Urszula. Kiedy na nią spojrzałem, uderzyło mnie, że nigdy dotąd nie spotkałem kogoś o równie czarującym spojrzeniu i promiennym uśmiechu. Szczególnie urzekły mnie małe dołeczki na jej policzkach, pojawiające się za każdym razem, gdy się śmiała. Obserwowałem ją z zachwytem, jakbym podziwiał wyjątkowe arcydzieło, co sprawiło, że na jej twarzy pojawił się delikatny rumieniec. Miała raptem 15 lat, gdy podczas wakacyjnego wypadu ze znajomymi zdecydowała się na skok do glinianki. Nie mogę pojąć tego zjawiska – pomimo corocznych ostrzeżeń w mediach o tragicznych skutkach takich skoków, ludzie wciąż to robią. Każdego lata przybywa kolejnych pacjentów z uszkodzonym kręgosłupem. Ula dołączyła do ich grona. Od tamtej pory wózek inwalidzki stał się jej jedynym środkiem poruszania się. Jednak nie pozwoliła, by to ją złamało.

– Chyba inaczej być nie mogło – powiedziała pewnego dnia, gdy razem odpoczywaliśmy przy stawie w ośrodku.

W tamtym momencie byłem już kompletnie, bez pamięci w niej zakochany.

– Hmm? – wymamrotałem, nie potrafiąc przestać wpatrywać się w jej dekolt.

– No wiesz, ta cała historia z wypadkiem.

Wtedy pierwszy raz poczułem, jak jej dłoń dotyka mojej.

– No co ty – odparłem zaskoczony i wreszcie spojrzałem jej w oczy.

Na jej twarzy malował się uśmiech, jakby doskonale wiedziała, co mi chodzi po głowie.

– Dawniej byłam niedojrzała i myślałam tylko o sobie, marząc o karierze w modelingu. Obecnie mam zupełnie inne spojrzenie na życie i własną osobę. Zaczęłam się zastanawiać, jak mogę odnaleźć prawdziwe szczęście mimo wszystkich przeciwności. To wtedy dotarło do mnie, że moje poprzednie plany wcale nie gwarantowały mi spełnienia. Dzisiaj mogę powiedzieć, że mam dyplom, znam trzy języki obce, jestem niezależna finansowo i co najważniejsze – odkryłam swój ukryty talent...

Nie potrafiłem się opanować, więc złożyłem na jej ustach pocałunek. W momencie gdy się odsunąłem, żeby zaczerpnąć powietrza, usłyszałem jej delikatny szept:

– Od tej chwili moje życie będzie pełne szczęścia.

Uznałem, że to ta jedyna

W tę noc wszystko stało się jasne – pragnąłem spędzić całe życie u boku Uli. Kiedy jednak rankiem następnego dnia zaproponowałem jej małżeństwo, usłyszałem stanowczą odpowiedź:

Potrzebujemy trochę przestrzeni. Za tydzień mnie tu nie będzie, a ty za dwa tygodnie wracasz do swojego Wrocławia. Przyszłość pokaże, co z tego wyjdzie.

Zamierzałem zaprotestować, ale położyła mi rękę na ustach.

– Proszę, zrób to dla mnie.

Wytrzymałem tylko trzy dni, odkąd Urszula wyjechała. Następnego poranka wsiadłem w pociąg i ruszyłem do Poznania, gdzie mieszkała. Jeszcze nigdy nie widziałem u nikogo tak promiennego spojrzenia jak wtedy. Miałem też szansę spotkać jej rodzinę – zwykłych, życzliwych i ciepłych ludzi. Szybko złapaliśmy wspólny język. Teraz nadchodziło najtrudniejsze – musiałem zmierzyć się z własnymi rodzicami. Z Poznania pojechałem więc prosto do domu. Poprosiłem, żeby razem usiedli i zacząłem mówić o Urszuli. Kiedy opowiadałem, mój tata uśmiechał się coraz bardziej, za to mama – wręcz przeciwnie.

Jak można być tak naiwnym i nieodpowiedzialnym? – wyszeptała ze złością. – Naprawdę zamierzasz wziąć z nią ślub?

– A co w tym jest nie tak?

– Problem w tym, że będziesz jej służył jak lokaj i harował na dwoje. To absolutnie wykluczone. Nie po to włożyłam tyle wysiłku w twoje wychowanie i wykształcenie, żeby teraz zaprzepaścić twój potencjał. Poza tym, wszystko zostało już ustalone. Na sobotę zaprosiłam ludzi na twoje zaręczyny z Kamilą. Koniec z tym brakiem zdecydowania.

Aż mnie zamurowało

Wiedziałem oczywiście, że moja mama potrafi być dość opiekuńcza, czy może raczej nadopiekuńcza. Ale czy naprawdę mogła myśleć w tak wąski sposób?

– Absolutnie się nie zgadzam – odparłem, próbując nie stracić nad sobą kontroli. – To ja decyduję o własnym życiu i sam wybiorę przyszłą małżonkę. Możesz się z tym pogodzić mamo, lub... – w ostatniej chwili powstrzymałem się przed powiedzeniem czegoś niewłaściwego. – Lub musisz liczyć się z tym, co z tego wyniknie.

– Czy ja kiedyś próbowałam cię skrzywdzić? – spytała mama, patrząc na tatę. – Wytłumacz mu, że nasze intencje są szczere. To wciąż dzieciak, życia nie zna...

To, co stało się później, kompletnie mnie zaskoczyło. Ojciec objął dłoń mamy swoją ręką i zacisnął ją mocno – jakby próbował ją od czegoś odwieść albo może chciał jej dodać otuchy, po czym powiedział:

– To prawda, że twoja mama zawsze chce dla ciebie jak najlepiej. Jednak jej wyobrażenie o tym, co dobre, może się różnić od tego, czego naprawdę potrzebujesz. Wiem, że mama marzy, by nigdy nie spotkało cię nic złego. Musisz jednak pamiętać, że nie da się wiecznie być pod jej opiekuńczymi skrzydłami. Bez własnych potknięć i niepowodzeń nie nabierzesz doświadczenia w rozwiązywaniu problemów. Pytasz o ślub z Urszulą? Moim zdaniem to dobry pomysł. Ale nawet gdyby z czasem okazało się inaczej – jako dojrzały człowiek masz pełne prawo decydować o własnym losie.

Stałem w milczeniu, przyglądając się tacie. Kiedyś wydawało mi się, że mama ma nad nim pełną kontrolę. Dziś zrozumiałem coś zupełnie innego – jego ustępstwa wynikały z miłości, a nie ze strachu. Po co tracić energię na sprzeczki o drobiazgi? To tylko marnowanie cennego czasu. Ale kiedy przyszło do rozstrzygnięcia naprawdę znaczącej sprawy, pokazał swoje zdanie i nie schował się za plecami małżonki.

Dała się przekonać do zmian

Z ich sypialni dobiegały odgłosy rozmowy do późnych godzin nocnych. Dyskutowali ze sobą. Kiedy nastał poranek, przy stole śniadaniowym mama stanowczo oświadczyła:

– Zanim cokolwiek postanowię, muszę poznać tę twoją... Urszulę.

Spojrzałem na ojca, który wykorzystał moment, gdy mamy nie było w pobliżu i puścił do mnie oko. Zgodnie z moimi przewidywaniami (chociaż muszę przyznać, że trochę się denerwowałem), mama od pierwszej chwili zapałała sympatią do Uli. Identycznie było z jej matką. Już tego samego wieczoru, podczas wspólnych pogawędek, z entuzjazmem rozmawiały o tym, które firany najlepiej pasowałyby do kuchni w naszym przyszłym domu. Kolejnego dnia, gdy przechodziłem koło pokoju Uli, dobiegł mnie głos mojej mamy:

– Wiesz, trzeba wiedzieć jak sobie radzić z facetami. Mieszkam z dwoma – ze swoim mężem i Stanisławem, więc uwierz mi, że mam w tym spore doświadczenie. Chętnie zdradzę ci parę sprawdzonych sposobów. Na pewno się przydadzą, gdy weźmiecie ślub.

Ruszyłem przed siebie. Nie miałem najmniejszej ochoty wysłuchiwać damskich tricków. Zwłaszcza tego dnia, bo akurat wtedy tata obiecał nauczyć mnie, jak zachować ciepłe relacje z żoną, nie dając się przy tym całkowicie zdominować.

Stanisław, 26 lat

Czytaj także:
„Córka porzuciła dobrego męża i związała się ze starym kawalerem z kotem. Musiałam działać, żeby przejrzała na oczy”
„Mąż porzucił mnie, bo wolał pełną butelkę, niż uśmiechniętego dzidziusia. Szkody naprawił dopiero po swojej śmierci”
„Śmierć męża mnie załamała, ale gdy odkryłam jego tajemnicę, wiem, że nie zasłużył na moje łzy”

Redakcja poleca

REKLAMA