Moje relacje z mamą nigdy nie były proste. Ta silna i władcza kobieta rządziła wszystkimi w rodzinie i uważała, że wie najlepiej, co jest dla nich dobre. Podobnie było ze mną. Nigdy nie mogłam robić tego, co chcę, a własne zdanie pozostawało w sferze moich marzeń. Na jakiekolwiek próby buntu z mojej strony odpowiadała, że dopóki mnie utrzymuje, to mam robić to, czego się ode mnie oczekuje. Dlatego już w dzieciństwie obiecałam sobie, że nigdy nie będę tak postępować ze swoim dzieckiem. Nie przewidziałam natomiast, że moja mama postanowi układać życie mojej córce.
Dzieciństwo i młodość bez prawa głosu
Pamiętam doskonale, że już na początku szkoły podstawowej moja mama zadecydowała, w jakim kierunku powinnam się rozwijać. Postanowiła, że zostanę pianistką i zapisała mnie na lekcje fortepianu, nie bacząc na to, że nie przejawiałam w tym kierunku żadnych zdolności.
– Magda, nie wygłupiaj się – powiedziała mi, kiedy próbowałam jej wytłumaczyć, że nauka gry na tym instrumencie zupełnie mi nie idzie.– Wystarczy, że włożysz w naukę więcej wysiłku, a na pewno ci się uda.
– Ależ mamo, ja nie mam talentu – próbowałam ją przekonać. A gdy to nie pomagało, to sięgałam po argument, że niepotrzebnie wydaje pieniądze.
– Jak zostaniesz znaną pianistką, to wszystkie zainwestowane fundusze zwrócą się – odpowiedziała.
Co miałam jej powiedzieć? Tak naprawdę kochałam rysować i chciałam rozwijać się w tym kierunku. Jednak gdy tylko jej to zasugerowałam, to dowiedziałam się, że to tylko moje wymysły. Zawód rysownika lub grafika komputerowego nie leżał w zakresie jej ambicji. I zupełnie nie liczyło się to, czego ja chcę.
– Przecież wiem lepiej, co jest dla ciebie najlepsze – słyszałam za każdym razem, gdy tylko próbowałam zrobić coś po swojemu.
Tak wyglądało całe moje dzieciństwo i młodość. Koniec końców nie zostałam znaną pianistką, bo moja nauczycielka zlitowała się nade mną i przekonała moją mamę, że nic z tego nie będzie. Oczywiście musiałam słuchać, że to wszystko moja wina, ale szczerze powiedziawszy, zupełnie się tym nie przejmowałam.
Ostatecznie poszłam do szkoły plastycznej, co było spełnieniem moich marzeń. Dodatkowo zrobiłam kurs grafiki komputerowej, co bardzo dobrze ustawiło mnie na starcie drogi zawodowej. Moja mama nie była do końca zadowolona, ale gdy zobaczyła wysokość moich wypłat, to chyba złość jej minęła.
Powinnaś wyjść za mąż za naszego sąsiada
Dosyć szybko wyprowadziłam się z domu. Już po kilku miesiącach pracy było mnie stać na wynajęcie niewielkiego mieszkanka. Wtedy dopiero poczułam, że jestem wolna od wpływów mojej wszystkowiedzącej mamy. Jednak jak się okazało, mama nie dała za wygraną, aby dalej układać mi życie.
Na jednym z firmowych spotkań poznałam Tomka. Był informatykiem w naszej firmie. Szybko wpadliśmy sobie w oko, a kilka tygodni miesięcy później byliśmy już parą. Moja mama go nie zaakceptowała.
– A co to za obdartusa sobie znalazłaś?– zapytała pogardliwie, gdy pierwszy raz przyprowadziłam go do rodzinnego domu. Zrobiło mi się przykro. Ale nie byłam już zastraszoną małą dziewczynką, która bała się sprzeciwić mamie. Byłam dorosłą i świadomą kobietą, która doskonale wiedziała, czego chce od życia.
– Nie mów tak o swoim przyszłym zięciu – powiedziałam jej z nutą złośliwości. Nic nie powiedziała, ale wiedziałam, że jest wściekła.
Moja mama nie byłaby sobą, gdyby nadal nie próbowała układać mi życia. Przedstawiła mi swojego sąsiada i powiedziała, że to on powinien zostać moim mężem.
– To jest człowiek, który zapewni ci odpowiednie życie – mówiła za każdym razem, gdy tylko ją odwiedzałam.– A nie ten twój Tomek.
– Ale ja kocham Tomka, a nie twojego sąsiada – kolejny raz ucięłam temat. A w duchu myślałam, że muszę tylko wytrzymać do ślubu. Jednak szybko przekonałam się, że nawet po ślubie moja mama uważała, że wie, co jest dla mnie najlepsze.
Przecież ja wiem lepiej, jak należy postępować z dzieckiem
Starałam się unikać kontaktów z moją mamą. Byłam już wprawdzie dorosłą kobietą, ale cały czas trudno było wyzwolić mi się spod jej wpływu. Dodatkowo byłam w ciąży, więc kolejne nerwy nie były mi potrzebne. A i tak ich nie uniknęłam, bo przy każdym spotkaniu moja mama mówiła mi, co powinnam robić w ciąży, czego unikać, co jeść, gdzie nie chodzić, a nawet jakie książki czytać i jakiej muzyki słuchać. A najlepiej by było, jakbym poszła na zwolnienie i nie wychodziła z domu. Byłam już tym zmęczona.
– Najlepszym rozwiązaniem będzie twój wyjazd do czasu porodu – powiedział Tomek, gdy kolejny raz byłam zdenerwowana po rozmowie z mamą.– Te wasze rozmowy tylko niepotrzebnie cię denerwują – dodał. Na pewno miał rację. Ale ja nie chciałam rezygnować z pracy. Dlatego postanowiłam ograniczyć kontakty z osobą, która jak nikt inny potrafiła wyprowadzić mnie z równowagi.
Po narodzinach córeczki byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Już wtedy poczułam, że bardzo ją kocham i nikomu nie dam jej skrzywdzić. Bardzo też chciałam, aby po prostu była szczęśliwa.
Moja mama oczywiście nie dała o sobie zapomnieć. Każdego dnia dzwoniła do mnie i dawała mi szereg rad.
– Mała musi przebywać na podwórku określoną ilość godzin – mówiła mi, gdy postanowiłam przetrzymać córkę w domu z powodu przeziębienia.
– Dziecko w tym wieku musi spożywać określoną ilość pożywienia – strofowała mnie, gdy postanowiłam nie karmić małej na siłę.
– Dziecko musi być przyzwyczajone do hałasów – przekonywała mnie, gdy próbowałam ją uciszyć podczas drzemki córeczki.
Te i inne rady dawane przy każdej okazji sprawiły, że nie miałam już ochoty ich słuchać. Jednak gdy zwróciłam jej uwagę, że chcę sama decydować o swoim dziecku, to usłyszałam koronny argument mojej mamy.
– Przecież ja wiem najlepiej, jak się wychowuje dzieci – powiedziała mi. Ja miałam na ten temat inne zdanie, ale wolałam odpuścić. Nie miałam ochoty na kolejne dyskusje z kimś, kto wszystko wie najlepiej.
Moja wnuczka powinna zostać pianistką
Kolejne lata mijały we względnym spokoju. Wprawdzie cały czas zdarzało się jej powiedzieć coś niemiłego na temat Tomka lub zasugerować sposób wychowywania mojego dziecka, ale takie sytuacje miały miejsce coraz rzadziej. Przyszło mi nawet do głowy, że odpuściła i w końcu przestała wtrącać się w moje życie i w moje wybory. Okazało się, że zupełnie jej nie doceniałam, a ona na cel wzięła moją córkę.
– Mamusiu, dzisiaj babcia zabrała mnie do pewnej pani – powiedziała mi któregoś dnia Ania, gdy odbierałam ją od mojej mamy. Wprawdzie starałam się tego unikać, ale czasami sytuacja zmuszała mnie, aby zostawić mała z babcią. I to był właśnie jeden z takich dni.
– Do jakiej pani?– zapytałam córkę przekonana, że chodzi o jakąś sąsiadkę.
– Do takiej, która grała na dużym instrumencie – odpowiedziała moja córka. „O co tu chodzi?”– pomyślałam. Jednak zanim zapytałam o szczegóły, to Ania powiedziała coś, co zupełnie wytrąciło mnie z równowagi.
– Jednak ja już nie chcę tam chodzić. Pani kazała mi grać na tym instrumencie, a babcia mówiła, że mam się postarać – jej głosik był cichy i płaczliwy.– A jak chciałam potańczyć, to powiedziała, że to strata czasu – dodała.
Aż się we mnie zagotowało. Mojej mamie nie udało się zrobić pianistki ze mnie, to postanowiła przenieść swoje ambicie na wnuczkę. Niedoczekanie.
Jeszcze tego samego dnia pojechałam do mamy. Tomek próbował mnie uspokoić, ale nic z tego nie wyszło. Wiele lat temu obiecałam sobie, że nie będę narzucać zajęć swojemu dziecku. Ania lubiła tańczyć i rysować, a ja wspierałam ją w tych zajęciach z całych sił. I nie zamierzałam pozwolić nikomu, aby to się zmieniło.
– Jak śmiesz narzucać mojej córce jakiekolwiek zajęcia?– wykrzyczałam mamie w twarz, gdy tylko otworzyła drzwi.
Od razu wiedziała, o co chodzi, bo uśmiechnęła się w ten swój złośliwy sposób.
– Z ciebie nie udało mi się zrobić pianistki, ale moja wnuczka ma na to jeszcze szansę – powiedziała. Czułam, jak ogarnia mnie złość. Jednak postanowiłam zachować spokój.
– Jeżeli jeszcze raz będziesz próbowała układać życie mnie albo mojej córce, to zerwę z tobą kontakty – powiedziałam z całą stanowczością, na jaką było mnie stać. Nie wiem, czy odważyłabym się na coś takiego, ale w tamtej chwili byłam gotowa na najbardziej radykalne kroki. Nie czekałam na odpowiedź mamy. Wyszłam i trzasnęłam za sobą drzwiami.
Przez kilka kolejnych dni nie mogłam dojść do siebie. Jednak nie zamierzałam pozwolić, aby moja mama cokolwiek narzucała mojemu dziecku. Sama przeszłam zbyt dużo, aby na to samo narażać Anię. Nie wiem, czy moja mama to zrozumiała. Mam nadzieję, że tak, bo w przeciwnym razie nie będzie miała kontaktu ze swoją jedyną wnuczką.
Czytaj także:
„Moja 18-letnia córka spotyka się z facetem przed 30-stką. Jestem przerażona. Co taki dorosły facet może robić ze smarkulą?”
„Mąż sprowadzał do domu tabuny ludzi i oczekiwał, że będę ich obsługiwać jak gosposia. Gdy odmawiałam, robił mi awanturę”
„Mój syn mnie okradał. Ten tłumok zrujnował biznes, na który pracowałem całe życie. Na starość nie mam co włożyć do garnka”
„Moja siostra terroryzuje całą rodzinę. Mąż się jej boi, a córka od niej ucieka. Chciałam im pomóc, ale zaczęła mi grozić”