„Matka trzymała nas pod kloszem jak harpia. Żeby wydrzeć mnie spod jej władzy mój narzeczony posunął się do fortelu”

kobieta fot. iStock by Getty Images, SebastianGauert
„Kończyło się zawsze tak samo – byłam emocjonalnie poturbowana. Za każdym razem obwiniałam się, że jestem najgorszą córką pod słońcem. Oczywiście to ja sama się tak określałam, nie mama. Ona była na to zbyt łagodna”.
/ 31.10.2024 21:15
kobieta fot. iStock by Getty Images, SebastianGauert

Razem z siostrą darzyłyśmy naszą mamę ogromnym uczuciem. Ona też nas kochała, ale w sposób, który nas dusił i ograniczał. Pod pretekstem ochrony przed niebezpieczeństwami życia, mama kontrolowała każdy nasz ruch. Zaglądała do naszych rzeczy, przeglądała nasze szkolne zeszyty i decydowała, z kim możemy się przyjaźnić. Co gorsza, planowała też nasze przyszłe życie, używając argumentu, że „młodzież nie ma pojęcia o swoich prawdziwych potrzebach, a ona rozumie nas lepiej niż my same siebie”.

Próbowałyśmy się stawiać

Chciałyśmy iść własnymi drogami i realizować swoje pragnienia. Ale co z tego wyszło? Zostało nam tylko poczucie, że źle postępujemy i nie doceniamy tego, co mamy.

– Babcia oddała wszystko dla mnie i moich braci. Oni ją zostawili – mama mówiła z wyraźną pogardą – wyfrunęli z kraju za lepszym życiem i przestali pamiętać o swoich obowiązkach. Ja jedna nie odeszłam. Wcześniej przez lata bez słowa sprzeciwu robiłam to, co mi radziła, a później, kiedy dopadła ją choroba, byłam przy niej aż do ostatnich chwil. Właśnie takimi dziećmi chcę, żebyście byli – w tym momencie mama zawsze patrzyła na nas wyczekująco. Była przekonana, że zrozumiemy i pójdziemy tą samą drogą.

Wieloletnia presja wychowawcza zrobiła z nas potulne dziewczyny, które tylko przytakiwały. Przyszłość miała wyglądać dokładnie według jej planu. Mnie czekała kariera w księgowości, a moją siostrę Dankę gotowanie w kuchni. Wspólnie miałyśmy ciągnąć rodzinny interes gastronomiczny. Inaczej być nie mogło – mama tyle się dla nas poświęcała, że nie wypadało jej rozczarować.

Wydawało nam się, że małżeństwo wszystko zmieni. Niestety, rzeczywistość okazała się inna. Ciągłe ingerowanie mojej mamy w nasze życie doprowadziło do tego, że mój partner zostawił mnie po zaledwie trzech latach. Na szczęście nie zdążyliśmy zostać rodzicami. Gdy mama pytała o dziecko, wymigiwałam się problemami z zajściem w ciążę, podczas gdy potajemnie stosowałam antykoncepcję.

Byłam nieszczęśliwa

W wieku trzydziestu sześciu lat los postawił na mojej drodze Rafała i zakochałam się w nim. Minęło sześć miesięcy naszego związku, gdy zaproponował małżeństwo. Odpowiedziałam jednak „nie”. Nie zgodziłam się też na pomysł wspólnego mieszkania.

– Boję się, że cię stracę – wyjaśniłam. – Gdy tylko moja mama zorientuje się, że stajesz się częścią rodziny, wszystko się rozpocznie. Będzie nas przytłaczać swoją troską i uczuciem. Może dasz radę znieść to przez rok albo nawet pięć, ale w końcu postanowisz odejść.

– Przecież chcę ślubu z tobą, a nie z twoją mamą – zaprotestował.– Niestety, w tej sprawie nie masz racji. Zaufaj mi.

– Musisz jej powiedzieć, że ją kochasz, ale jesteś już samodzielną osobą i potrzebujesz żyć własnym życiem. Że będziesz się nią zajmować, ale musisz mieć też swoją przestrzeń.

Te wszystkie psychologiczne gadki były mi aż za dobrze znane. Parę razy próbowałam z nich skorzystać, ale kończyło się to zawsze tak samo – byłam emocjonalnie poturbowana. Za każdym razem obwiniałam się, że jestem najgorszą córką pod słońcem. Oczywiście to ja sama się tak określałam, nie mama. Ona była na to zbyt łagodna. Taka delikatna, a jednocześnie twarda jak żelazo.

– Moja mama tylko jedną osobę traktowała poważnie – powiedziałam do Rafała podczas nocy spędzonej u niego w mieszkaniu. – To była jej własna matka. Babcia odeszła, gdy byłam małą dziewczynką, ale dobrze to pamiętam. Za każdym razem, gdy miałam z mamą problem, szukałam pomocy u babci. Jedno jej słowo wystarczało, by mama zmieniła zdanie. Żeby być naprawdę wolna, musiałabym odciąć się od mamy. Ale tego nie potrafię zrobić.

Wpadł na genialny plan

– Jeśli twoja mama zawsze robiła to, co jej matka kazała, to może warto je ze sobą ponownie połączyć – zasugerował.

– Przecież babci nie ma już z nami od prawie trzydziestu lat. Już ci to mówiłam.

– Wiem o tym. Ale wpadłem na pewien pomysł… Gdybyśmy zorganizowali taki niby seans duchów i spróbowali się z nią skontaktować? Udamy, że chcemy wywołać ducha jakiegoś artysty.

Roześmiałam się głośno.

– Tak na serio, zamiast jakiegoś Elvisa usłyszymy głos twojej babci. A ona przekaże mamie, żeby wreszcie przestała dręczyć rodzinę.

– Myślisz, że medium da się wciągnąć w tak oczywiste kłamstwo?

– A może zamiast prawdziwego medium weźmiemy moją znajomą z teatru? Jest aktorką i kiedyś rewelacyjnie zagrała taką rolę. Przekażemy jej wszystkie potrzebne informacje o twojej mamie. Co myślisz?

– Nie uda się oszukać mamy. Przecież ona kompletnie nie wierzy w takie rzeczy. Ja zresztą też nie.

– W głębi serca każdy z nas chce wierzyć, że po śmierci coś nas czeka. Może nie trzeba jej do końca przekonywać? Wystarczy, że zacznie się zastanawiać, czy na pewno ma rację. No i szczerze mówiąc: masz lepszy plan?

To miała być zabawa

Rafał przedstawił mi Zofię – uroczą starszą kobietę, która od pierwszej chwili zrobiła na mnie świetne wrażenie. Opowiedziałam jej kilka rzeczy o mamie, chociaż nie byłam pewna, czy nasz plan się powiedzie. W końcu mama to bystra osoba.

Mimo to czułam w sobie ogromną potrzebę działania. Wszystko na imprezie urodzinowej szło zgodnie z planem, a gdy Rafał oznajmił obecnym, że zaprosił medium na seans spirytystyczny, zobaczyłam iskierki zainteresowania nawet w oczach mamy.

– Wiem doskonale, że to rodzaj zabawy – szepnęła cicho, podczas gdy zajmowałyśmy miejsca przy stole, a Rafał asystował osobie prowadzącej w przygotowywaniu planszy i zapalaniu świeczki. – Ale coś we mnie drży. To uczucie zupełnie jak przed przekroczeniem granicy nieznanego terenu – odparła, kręcąc nieznacznie głową.

Wszyscy zajęliśmy miejsca przy stole, w pokoju zapadła ciemność, a jedynym źródłem światła były migoczące świece stojące przed nami. Połączyliśmy dłonie w kręgu. Wcześniej wyraziłam życzenie, żeby spróbować nawiązać kontakt z duchem mojego największego idola – Marka Grechuty. Pani Zofia przymknęła powieki, zanuciła jakąś dziwną melodię, po czym odezwała się głosem, który brzmiał naprawdę nieziemsko:

– Wzywam ciebie, duchu, który za życia byłeś znany jako Marek Grechuta. Pojaw się wśród nas, przyjdź i pokaż nam jakiś znak swojej obecności.

Wyglądało jak w teatrze

Ta scena wyglądała jak z kiepskiego spektaklu. Zerknęłam na mamę i zobaczyłam, że też się uśmiecha. Ale nagle jej mina zupełnie się zmieniła. Zmrużyła oczy. Przeniosłam wzrok na panią Zofię. Miała plecy proste jak kij od szczotki. Sposób, w jaki trzymała głowę, wydawał mi się dziwnie znajomy. Jakby kogoś mi przypominał. W tym momencie uniosła powieki i wbiła wzrok prosto w moją mamę.

– To, co zrobiłaś, córko, będzie pamiętane. Zarówno w tym świecie, jak i w następnym.

Poczułam, jak całe moje ciało przeszywa zimno. Mama złapała mnie za rękę tak mocno, że jej paznokcie wbiły mi się w skórę. Wcale jej się nie dziwię – delikatny ton aktorki nagle się zmienił. Teraz słychać było niski, znajomy głos babci. Kobieta siedząca przed nami mówiła dalej, wbijając w mamę palące spojrzenie:

– Starałam się wychować cię na dobrą dziewczynę. Oddałam ci wszystko, co miałam. Porzuciłam ukochanego mężczyznę, wiedząc, że nie nadaje się na ojca. Byłam przy tobie i twoich dziewczynkach, gdy chorowałyście. Pokazywałam ci właściwą ścieżkę w życiu. I jak mi się za to odpłaciłaś?

– Nie… – wydusiła z siebie mama zachrypniętym głosem.

Poczułam grozę

Na jej obliczu malowało się przerażenie, niedowierzanie i bunt. Szarpała swoją rękę, żeby uwolnić się z uścisku, ale bez skutku. Miałam wrażenie, że jakaś niewidzialna moc trzyma nas razem. Byłyśmy jak przyklejone do siebie. Nie mogłam dostrzec min pozostałych osób, ale podejrzewam, że każdy z nas był równie zszokowany.

– Stałam ci na drodze. Ty niewdzięcznico… – słowa babci nabrały mocy.

– Zniszczyłaś całe moje życie! – wybuchnęła mama niespodziewanie. – Kontrolowałaś każdy mój ruch, nie dawałaś mi żadnej swobody. Godziłam się na wszystko ze względu na to, że tak bardzo mnie kochałaś. Nie protestowałam nawet kiedy odpędziłaś tatę moich dzieci. Ale później zaczęłaś przejmować kontrolę nad moimi córkami. Wpoiłaś im swoje zasady. To ja byłam ich matką. Tylko ja miałam prawo o nich decydować. Ty tego nigdy nie potrafiłaś przyjąć do wiadomości. – Mówiąc to, mama zalała się łzami i spojrzała na mnie bezradnie.

– Mamo – wyszeptałam cicho.

Zerknęłam w stronę pani Zofii. Jej powieki były opuszczone, a ciało bezwładnie osunęło się w kierunku blatu. W tym momencie mogliśmy rozerwać krąg, a Rafał momentalnie zerwał się, żeby złapać aktorkę, zanim upadnie na ziemię.

Te urodziny stały się sekretem, który nasza rodzina zabrała ze sobą. Wydarzenie wstrząsnęło nami do głębi, szczególnie mocno odbijając się na mojej matce. Zaczęła żyć w odosobnieniu, odcinając się od świata. Taka była jej pokuta i nie próbowałyśmy tego zmieniać. Przyznam szczerze, że gdy z upływem czasu nasza trauma zaczęła blaknąć, razem z siostrą nareszcie poczułyśmy smak swobody.

Joanna, 34 lata

Czytaj także:
„Latami wysłuchiwałam krytyki męża, aż w końcu pękłam. Poszło o głupi tekst na temat mamy”
„Latami poświęcałam się jednej firmie, zaniedbując życie rodzinne. Szef w nagrodę kopnął mnie 4 litery”
„Okłamuję rodziców, że robię karierę w mieście. Wstydziliby się mnie, gdyby wiedzieli, skąd mam tyle kasy”

Redakcja poleca

REKLAMA