„Okłamuję rodziców, że robię karierę w mieście. Wstydziliby się mnie, gdyby wiedzieli, skąd mam tyle kasy”

tajemnicza kobieta fot. iStock by Getty Images, Jultud
„– Jesteś ładna i inteligentna, więc pomyślałeś, że może chciałabyś zostać moją partnerką na jakieś wyjścia. Dobrze nam się rozmawia, a ja czasem potrzebuję towarzystwa na kolację, do teatru czy na imprezę w pracy – powiedział. – Chcesz mi za to płacić? Wiesz, jak to brzmi? – spytałam lekko zdezorientowana”.
/ 27.10.2024 20:00
tajemnicza kobieta fot. iStock by Getty Images, Jultud

Ojciec nie mógł się napatrzeć. Spędził większość dnia przy aucie, choć z nieba lał się żar. Nowe auto było jego niespełnionym marzeniem, bo przy jego zarobkach nie było i nie będzie go na nie stać. Wiedziałam o tym, dlatego patrzyłam, jak cieszy się jak dziecko z mojego cacka prosto z salonu.

Cieszę się córeczko, że tak ci się wiedzie – mówił wzruszony. – Masz naprawdę szczęście w życiu, że znalazłaś tak dobrze płatna pracę.

– Oj tak... – powiedziałam.

Gdyby znał prawdę, nawet nie chciałby palcem dotknąć tego auta.

Życie w mieście było trudne

Gdy wyjeżdżałam na studia do miasta, wiedziałam, że rodzice wiążą z tym duże nadzieje. Liczyli, że się wykształcę i zdobędę prestiżowy zawód, dzięki któremu będę opływać w luksusy. Czułam presję, szczególnie że rzeczywistość tak naprawdę nie wyglądała zbyt różowo.
W dużym mieście było po prostu ciężko.

Starałam się znaleźć jakąś dorywczą pracę, żeby mieć na swoje babskie wydatki, ale też na studenckie życie. Czułam, że odstaję od nowych znajomych. Nie miałam kasy ani na markowe ciuchy, ani na imprezy, ani na stołowanie się na mieście. Byłam biedną szarą myszą ze wsi, a nie chciałam nią być. Szukałam więc usilnie pracy i w końcu trafiła mi się posada kelnerki w pubie.

Kamil był nieszkodliwy

To właśnie w tej knajpie któregoś dnia poznałam Kamila. Ot, lekko łysiejący facet z brzuszkiem mocno około 50-tki. Przychodził często i zawsze zamawiał tego samego drinka. Zawsze był sam, ale nie próbował przez to narzucać się mi lub innym dziewczynom. Czasem nas zagadywał, ale nie był to chamski podryw, na jaki często byłyśmy tutaj narażone.

Nie powiem, zwróciłam na niego uwagę, bo taki samotnik jednak się wyróżniał w miejscu, które przecież tętniło życiem. Zauważyłam, że ma klasę i kasę, jest kulturalny i raczej wolny, bo nie miał obrączki na palcu. Raczej nie przychodził też tutaj na łowy, bo zawsze wychodził sam, a czasem nawet spławiał natrętne laski, które kokietowały go w nadziei na darmowego drinka. Dla mnie był dziwny, ale nieszkodliwy.

Polubiliśmy się

Któregoś wieczoru, gdy w pubie było mniej klientów, sama go zagadnęłam. Okazało się, że jest dyrektorem marketingu w jednej z korporacji. Nie ma żony ani partnerki, ale ma nastoletniego syna, na którego płaci alimenty.

– Dlaczego tu przychodzisz? To raczej nie jest miejsce dla takich facetów jak ty? – spytałam.

– Właśnie dlatego. Wiem, że nie spotkam tu nikogo z pracy. Żadnego sztywniaka w garniturze – zaśmiał się.

– A ty co tu robisz? To nie miejsce dla takich mądrych dziewczyn – odbił piłeczkę.

– No cóż, potrzebowałam pracy, a to jedyne miejsce, gdzie ktoś chciał mi dać szansę.

Opowiedziałam mu o swojej sytuacji rodzinnej i tutaj w wielkim mieście. O braku kasy, presji rówieśników i wymagających studiach prawniczych. Był równie zdumiony co zszokowany.

Marnujesz się tutaj.

– Nie mam wyjścia – odpowiedziałam.

Miał dla mnie propozycję

Łatwo mu było tak gadać. Gołym okiem było widać, że śpi na kasie.
Ta luźna rozmowa spowodowała, że kilka tygodni później Kamil miał dla mnie pewną propozycję. Nie wyszedł po jednym drinku, ale zamówił kolejnego i zapowiedział, że na mnie poczeka. Nie wiedziałam, co o tym myśleć i czy mogę mu ufać. Zaproponował, że odwiedzie mnie taksówką do akademika, a ja się zgodziłam.

– Zechcesz dla mnie pracować? – spytał, gdy tylko ruszyliśmy.

– Ja? Nie znam się na marketingu...

– Mam na myśli coś innego. Jesteś ładna i inteligentna, więc pomyślałeś, że może chciałabyś zostać moją partnerką na jakieś wyjścia. Dobrze nam się rozmawia, a ja czasem potrzebuję towarzystwa na kolację, do teatru czy na imprezę w pracy.

Chcesz mi za to płacić? Wiesz, jak to brzmi? – spytałam lekko zdezorientowana.

– Nie bój się. Po prostu uważam, że zasługujesz na coś lepszego niż praca kelnerki w pubie. Jeśli będziesz miała ochotę, pójdziemy do łóżka, ale nie będę cię do niczego zmuszał. Skup się na studiach, a o pieniądze się nie martw.

– Muszę to przemyśleć – powiedziałam na odczepnego.

Na szczęście taksówka właśnie zatrzymała się pod akademikiem. Wysiadłam z auta, a nogi trzęsły mi się jak galareta. Miałam zostać jego utrzymanką? Dobrze zrozumiałam?

Miałam mętlik w głowie

Przez kilka kolejnych wieczorów Kamil nie pojawiał się w pubie, a ja biłam się z myślami. Może mnie unikał albo chciał dać przestrzeń do namysłu? Nie ukrywam, że nie mogłam zapomnieć o jego propozycji. Ułatwiłabym sobie życie. Jeśli chodzi tylko o towarzyszenie mu a nie inne usługi, to byłabym skłonna się zgodzić.

Po tygodniu Kamil wrócił, a ja cała się spięłam. Nie chciałam, żeby widział moje zdenerwowanie. Udawałam, że mam mnóstwo pracy i unikałam go, a on siedział i ewidentnie na mnie czekał. Tym razem nie pił drinka.

– Mogę cię odwieźć? – zapytał. – Myślałaś o mojej propozycji?

Pokiwałam głową, a w aucie powiedziałam mu, że się zgadzam.

To zmieniło moje życie

Przez pierwsze pół roku rzeczywiście wszystko funkcjonowało według naszych ustaleń, a Kamil nigdy nie przekroczył granicy. Płacił dużo, wynajął mi niewielki apartament i załatwił pracę w kancelarii swojego znajomego, choć nie miałam doświadczenia. Później pojawiła się między nami jakaś więź i wylądowaliśmy w łóżku.

W zeszłym roku skończyłam studia, a mój układ z Kamilem nadal trwa. Nie szukam na razie faceta, z którym chciałabym ułożyć sobie życie, bo jestem na to za młoda, więc obecna sytuacja nadal mi pasuje. Żyję luksusowo, a rodzice myślą, że robię aż taką karierę w mieście. To naiwne myślenie, bo nikt zaraz po studiach nie opływa w luksusy. Nie wyprowadzam ich jednak z błędu. Są przecież ze mnie tacy dumni.

Agnieszka, 26 lat

Czytaj także: „Siostra była dumą rodziny, a ja zakałą. To nic, że odnoszę sukcesy, ona ma kancelarię i śpi na kasie”
„Moja żona zawsze raz w miesiącu wyjeżdżała do ośrodka SPA. Dopiero po latach odkryłem prawdziwy cel jej podróży”
„Po śmierci męża wszyscy mieli mnie za ponurą wdowę. Gdy on zmarł, w końcu poczułam, że żyję”


 

Redakcja poleca

REKLAMA