„Mam romans z moim teściem, bo to prawdziwy facet. Mój mąż-niedojda mógłby się od niego wiele nauczyć”

różnica wieku fot. Getty Images, Davide Zanin
„Gdy po ślubie zamieszkaliśmy razem, cały czar Arka prysł jak mydlana bańka. Może i ma łeb na karku, ale prawdziwy facet powinien być nie tylko inteligentny. Musi też radzić sobie z typowo męskimi pracami, a Areczek... no cóż, w tej dziedzinie jest tak samo nieporadny, jak w łóżku”.
/ 11.05.2024 19:30
różnica wieku fot. Getty Images, Davide Zanin

Arek miał być dobrym mężem, a okazał się wielkim rozczarowaniem. Ten gamoń ledwo radzi sobie z wymianą żarówki, a jakiekolwiek trudniejsze prace są całkowicie poza jego zasięgiem. A w łóżku... szkoda gadać! Przy nim zapomniałam, czym jest przyjemność. Kobieta nie może zaniedbywać swoich potrzeb. Jeżeli mąż mnie nie zaspokaja, musi wyręczyć go kochanek. Na szczęście nie musiałam daleko szukać, bo prawdziwego faceta miałam prawie pod ręką.

Brakowało mu doświadczenia 

Gdy zgodziłam się zostać żoną Arka, miałam świadomość, że będę musiała go sporo nauczyć. Co tu dużo mówić, mój narzeczony nie miał zbyt dużego doświadczenia w tych sprawach. Dlaczego więc zgodziłam się na ślub, skoro w łóżku nie byliśmy kompatybilni? Z trzech powodów.

Po pierwsze, miałam dość spotykania się z facetami w typie macho. Może i potrafią zabłysnąć w sypialni, ale rozumu nie mają za grosz, a ich jedyną ambicją jest beztroskie życie na zasiłku. Po drugie, doświadczenie przychodzi z praktyką, a ja mogłam zapewnić Arkowi naprawdę dużo okazji do podszlifowania swoich umiejętności. Będąc jego osobistą trenerką, mogłam nauczyć go sztuczek i trików, które lubię najbardziej. Po trzecie, był naprawdę słodki.

Poznałam go w klubie. Wysoki, szczupły szatyn z wielkimi piwnymi oczami od razu zwrócił moją uwagę.

– Dziś wrócę do domu z tym gościem – powiedziałam do mojej koleżanki Ilony, wskazując na chłopaka stojącego samotnie przy barze.

– Stara, no co ty! Przecież to jakiś leszcz. Zobacz, jak się ubrał.

– Właśnie tacy podobają mi się najbardziej. Niewinni i uroczy.

– Daj sobie spokój. Spali buraka, jak tylko do niego podejdziesz.

– Zakład o drinka, że za pięć minut będzie jadł mi z ręki?

– Zakład.

Ilona miała rację. Gdy do niego zagadałam, nawet nie spojrzał mi w oczy. Uśmiechał się tylko głupkowato i mamrotał coś pod nosem. Było po nim widać, że niezbyt często podchodzą do niego laski takie jak ja. Ale nie mam w zwyczaju łatwo się poddawać. Mimo początkowych obiekcji z jego strony, zaciągnęłam go na parkiet, a przecież nic tak nie rozbudza zmysłów tak bardzo, jak taniec. Gdy wychodziłam z nim z klubu, wyszeptałam do Ilony: „Wisisz mi drinka”.

Miał być „jednorazówką”, a został mężem

Słowo daję, chłopak całkowicie zafiksował się na moim punkcie. Po pierwszej wspólnej nocy zaczął dzwonić do mnie średnio raz na dwie godziny, a SMS-y od niego dosłownie zapychały mi skrzynkę odbiorczą. Miał być dla mnie jednorazową przygodą, ale starał się tak bardzo, że postanowiłam dać mu szansę.

Zaczęłam się z nim umawiać. To było dla mnie coś zupełnie nowego. Dla moich poprzednich facetów szczytem romantyzmu była randka przy budzie z kebabem. On dawał mi znacznie więcej. Zabierał mnie do eleganckich restauracji, a przy stoliku zawsze zachwycał się moimi oczami, w których odbijał się płomień świecy.

Chodziliśmy razem na zakupy, a on, jak przystało na dżentelmena, nigdy nie pozwolił mi za nic płacić. Spodobało mi się to i chyba nawet trochę się w nim zakochałam.
On z kolei zadurzył się we mnie po same uszy i udowodnił mi to w naszą pierwszą rocznicę. Nie zapomnę tego do końca życia. Gdy klękał przede mną z pierścionkiem w ręku, był jeszcze bardziej zestresowany niż wtedy w klubie, gdy zobaczyłam go po raz pierwszy.

To było istne szaleństwo. Przecież my nawet jeszcze nie mieszkaliśmy ze sobą. Miałam mu odmówić, ale wtedy przyszło mi do głowy, że jeżeli to zrobię, stracę niezłą okazję. „Przecież to fajny, przystojny gość, który może mi zapewnić całkiem niezłe życie” – pomyślałam i pozwoliłam, by wsunął mi pierścionek na palec.

Okazał się całkowicie nieporadny

Gdy po ślubie zamieszkaliśmy razem, cały czar Arka prysł jak mydlana bańka. Może i ma łeb na karku, ale prawdziwy facet powinien być nie tylko inteligentny. Musi też radzić sobie z typowo męskimi pracami, a Areczek... no cóż, w tej dziedzinie jest tak samo nieporadny, jak w łóżku. Nawet zlewu nie potrafił przepchać, a przed wymianą żarówki najpierw musiał obejrzeć tutorial. Nawet z wiertarką sobie nie radził i zanim wywiercił otwór na kołek rozporowy, ściana wyglądała już jak ser szwajcarski.

– Trzeba to wszystko zagipsować! – złościłam się. – Przecież nie będziemy mieszkać jak w jakiejś spelunie.

– Spokojnie. Poproszę tatę, żeby się tym zajął – powiedział i natychmiast zadzwonił do ojca.

Było mi za niego wstyd. To on powinien zajmować się takimi rzeczami, a nie zwalać wszystko na ojca. Ale nie było lepszego rozwiązania. Gdybym dała mu do ręki kielnię, narobiłby jeszcze większych szkód, a fachowcy kosztują. „Teść zna się na tym i przecież nie weźmie od nas nawet grosza” – pomyślałam.

– Tata przyjdzie jutro – powiedział, gdy odłożył słuchawkę.

– O której? Bo po południu idę na paznokcie.

– Będzie przed południem.

Takiego mężczyzny potrzebowałam

Była jedenasta, gdy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. „O kurczaczek! To już?” – zdziwiłam się. Miałam na sobie tylko satynową krótką koszulę nocną, bo wstałam chwilę wcześniej. Powinnam była się szybko ubrać, ale pomyślałam, że przecież teścia nie muszę się wstydzić, więc zarzuciłam na siebie szlafroczek i otworzyłam mu drzwi.

– Hej tatusiu! – przywitałam go i pocałowałam w policzek.

– Cześć. Dużych szkód narobił ten mój gwiazdor?

– Niech tata sam zobaczy.

– No nieźle! – powiedział, gdy spojrzał na ścianę. – Trochę pracy mnie tu czeka.

– Aż mi głupio przed tatą.

– Niepotrzebnie. Wiem przecież, jaki jest mój syn. Powiem ci w zaufaniu, że Arek w ogóle nie wdał się we mnie. Wszystko odziedziczył po matce, więc wyrosła z niego baba, nie chłop – powiedział i zaczął się śmiać.

– Mi nie musi tata mówić. Od ślubu ani razu nie poczułam, że mieszkam z facetem. Bo wie tata, z Arka to taki sam ogier, jak majsterkowicz.

– Teraz to mi jest głupio. Czyżby ten gamoń nie dbał o twoje potrzeby?

– Jest, jak jest – wzruszyłam ramionami.

– Taka piękna kobieta nie może być niezaspokojona – powiedział i objął mnie swoim silnym ramieniem.

Spojrzałam mu w oczy. Widziałam, że mnie pożąda. Spodobało mi się to. Ojciec Arka może i ma już szósty krzyżyk na karku, ale wciąż jest całkiem do rzeczy. Wysoki, potężnie zbudowany i silny jak niedźwiedź. Pozwoliłam mu się pocałować. Chwilę później podniósł mnie i rzucił na łóżko, a ja poczułam, że jestem z prawdziwym facetem.

Żaden inny mężczyzna nie dał mi tyle przyjemności, co teść. Spodobało mi się to. Jemu najwyraźniej też, bo spotykamy się od czasu do czasu, gdy Arek jest w pracy. Może i jestem wobec niego podła, ale przecież każdy medal ma dwie strony. Dzięki spotkaniom z teściem mam lepszy humor i jestem lepszą żoną dla mojego męża. Nie zrzędzę i nie marudzę mu za uchem. A przecież czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.

Sandra, 30 lat

Czytaj także:
„Druga babcia moich wnuków jest zimna jak głaz. Pazernie zgarnęłam całe ich uczucie dla siebie”
„Dorosły syn ciągle z nami mieszkał. Wreszcie sami się wynieśliśmy, bo mamy dość bycia służbą”
„Żona zarabiała kokosy na emigracji, a do domu wysyłała marne ochłapy. Wiła sobie nowe gniazdko z kochankiem”

Redakcja poleca

REKLAMA