„Mam 48 lat i romans z 19-latką. To uczucie okazało się silniejsze niż miłość do żony i córki”

romans fot. Adobe Stock
„Byłem pewny, że jestem odporny na wdzięki tej dziewczyny. Sam siebie oszukiwałem, bo w rzeczywistości na widok Edyty mocniej biło mi serce i robiłem się spięty”.
/ 09.12.2021 15:08
romans fot. Adobe Stock

Edyta była koleżanką mojej córki. Asia miała wiele przyjaciółek, niektóre z nich chodziły z nią jeszcze do przedszkola i dorastały na moich oczach. W życiu nie dostrzegłbym w nich kobiety. Ale w Edycie…

Koleżanka córki od razu wpadła mi w oko

Przyszła do klasy Joasi w połowie liceum. Kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy, wziąłem nie za nastolatkę, ale za matkę któregoś z dzieciaków.

Oczywiście bez przesady – nie wyglądała aż tak poważnie, aby być mamą licealisty, ale szkoła, w której uczy się moja córka, znajduje się w kompleksie, razem z gimnazjum i podstawówką.

Szła przez boisko i tak się na nią zapatrzyłem, że córka to dostrzegła. Powiedziałem wtedy coś o młodych rodzicach. Asia spojrzała na mnie zdumiona i rzekła:
– No coś ty, tato! To przecież nie jest żadna matka, tylko moja koleżanka! Siedzę z nią w ławce!

Na te słowa zaczerwieniłem się. Boże! Ona ma ledwie 19 lat, a ja już w myślach zdążyłem ją… zaciągnąć do łóżka! Było mi strasznie głupio i dałbym się pokroić za to, że więcej nic takiego nie przyjdzie mi do głowy. Co za naiwność!

Kiedy Edyta zaczęła przychodzić w odwiedziny do Asi,jak zwykle wpadałem do pokoju mojej córki i żartowałem z nią jak z innymi koleżankami.

Byłem pewny, że jestem odporny na wdzięki tego dziecka. Sam siebie oszukiwałem, bo w rzeczywistości na widok Edyty mocniej biło mi serce i robiłem się spięty.

Miała takie niebieskie oczy… Zauważyłem je już pierwszego dnia. A skórę pokrytą delikatnym meszkiem, niczym dojrzała brzoskwinia. Strasznie mnie podniecało, kiedy patrzyłem na jej zarumienione policzki, jak opowiadała mi coś z przejęciem.

Po pewnym czasie już wiedziałem, że to miłość

Była inteligentna i bardzo oczytana. W przeciwieństwie do mojej córki, dla której książki były najgorszymi wrogami, Edyta najwyraźniej uwielbiała literaturę.

Po pewnym czasie stwierdziłem, że rozmawia mi się z nią o wiele fajniej niż z Asią! Mogłem polecać jej ulubionych autorów, a ona każde nazwisko przyjmowała z zainteresowaniem. I potem naprawdę sięgała po te książki.

Czasami czułem się trochę jak profesor Higgins z „Pigmaliona” Shawa. Tworzyłem innego człowieka, pracowałem na żywym materiale i… tak jak profesor zakochałem się w dziewczynie, która spijała z moich ust każde słowo i uważała je za niezwykle mądre.

Oczywiście zakochałem się platonicznie, bo w tamtym okresie byłem pewny, że nie ma najmniejszej szansy na to, abyśmy kiedykolwiek weszli w inne relacje niż przyjacielskie. I pozornie wcale o to nie zabiegałem. Dzisiaj zdaję sobie sprawę z tego, że podświadomie dążyłem do zbliżenia z Edytą każdą komórką mojego ciała…

Był tylko jeden problem: byłem żonaty

Byłem żonaty od dwudziestu lat i swoje małżeństwo uważałem za udane. Wiele znanych mi par po tylu latach wspólnego życia już ze sobą nie śpi, a my z Lidką nadal znajdowaliśmy przyjemność we wspólnych pieszczotach.

Zawsze byłem wierny swojej żonie. „Takie mam zasady,” – powtarzałem często. Jednak okazało się, że po prostu do tej pory nie spotkałem na swojej drodze osoby, która tak bardzo mnie poruszy, że kompletnie stracę dla niej głowę.

Kiedy zdałem sobie sprawę z tego, że nie jestem Edycie obojętny? Kilka razy usiedliśmy blisko siebie i ona jakby przypadkowo dotykała mojej ręki lub nogi…

Myślałem, że to przypadek, dopóki pewnego razu nie złapałem jej spojrzenia. Zawierało ogromny ładunek erotyzmu. Od tamtej pory zacząłem zwracać uwagę na rozmaite gesty Edyty i po jakimś czasie byłem już pewny – ona także coś do mnie czuje!

Powinno mnie to otrzeźwić, teraz to wiem. Jednak wtedy? Znajdowałem się w jakimś przedziwnym stanie, zupełnie jakbym był na haju.

Ja, czterdziestoletni facet, chodziłem nieprzytomny niczym nastolatek, myśląc tylko o jednym. O seksie z Edytą. Pamiętacie film „American Beauty” z Kevinem Spacey? Mógłbym zagrać w nim główną rolę. Kompletnie odjechałem…

W myślach rozbierałem ją tysiące razy i na tysiące sposobów. Wyobrażałem sobie, co ona zrobi i co ja zrobię, kiedy… W tych marzeniach, oczywiście, to ja byłem inicjatorem wszystkiego, podczas gdy ona poddawała się moim działaniom, nieco nimi onieśmielona. Zastanawiałem się, czy jest dziewicą, i z tych moich rozważań wyszło mi, że tak.

Przecież moja córka z pewnością nią była! Jednak o Asi myślałem w tamtym czasie bardzo rzadko… Pewnie po prostu nie chciałem pamiętać, że Edyta jest jej koleżanką z klasy. Bo wtedy musiałbym powiedzieć sobie wprost: „Stary, coś jest z tobą nie tak!”.

Byłem pewien, że jestem bezpieczny, bo Edyta poza rzucaniem mi zalotnych spojrzeń na nic więcej się nie odważy. Oj, to nie ona okazała się w tej historii naiwna.

Pamiętam ten dzień doskonale. Moja żona z córką wyjechały na weekend do rodziców Lidki, a ja wymówiłem się tym, że mam robotę.

W końcu od miesięcy moja żona prosiła, żebym wreszcie wykończył pawlacz nad drzwiami. Miałem szczere chęci poświęcić się pracy, ale… W sobotnie popołudnie do moich drzwi zapukała Edyta.

Przyszła niby do Asi i wydawała się bardzo zmartwiona tym, że mojej córki nie ma w domu. Stała tak na progu, nie ruszając się z miejsca, więc w końcu, wiedziony jakimś dziwnym impulsem, zaprosiłem ją na herbatę. I to był mój błąd. Od tego momentu dostałem się na jej orbitę.

Nadal uważałem, że całkowicie panuję nad sytuacją i tylko sobie rozmawiamy. Ale ona przysuwała się coraz bliżej, aż w końcu…

Powiem tylko tyle, że to, co sobie wielokrotnie wyobrażałem, okazało się niczym wobec rzeczywistości. Ta dziewczyna była jak tajfun! O łóżko tylko przelotnie zahaczyliśmy, bo kochaliśmy się po prostu wszędzie.

U boku Edyty czułem się 20 lat młodziej

Nie mam pojęcia, ile to trwało… Kiedy się ocknąłem, przestraszony spojrzałem na zegarek. Była pierwsza w nocy.
– Dziewczyno, ty przecież musisz iść do domu! – wykrzyknąłem, a w oczach stanęła mi wizja jej rodziców, którzy już być może nawet zawiadomili policję.

Ale Edyta nie ruszyła się ani na krok. Nadal leżała z nogą przełożoną przez moje biodro i z uśmiechem powiedziała:
– Nie martw się. Rodzice myślą, że dzisiaj śpię u koleżanki…
To powinno mi dać do myślenia. Przecież ona najwyraźniej była przygotowana na to, że zostanie u mnie na noc. A więc wszystko to sobie zaplanowała! Lecz w tamtej chwili nie myślałem racjonalnie. Kierowały mną emocje i żądza.

Gdy Edyta wychodziła ode mnie w połowie niedzieli, czułem się istnym królem świata. Jakby nagle ubyło mi ze dwadzieścia lat… Dopiero potem dopadły mnie wyrzuty sumienia.

Zastanawiałem się gorączkowo, co powiem żonie, kiedy zobaczy niedokończony pawlacz. Przecież przed jej wyjazdem do rodziców mieliśmy małe spięcie, podczas którego Lidka zarzuciła mi, że od dawna unikam teściów, i że staje się to już aż nadto widoczne… Miała rację.

Podobno na starość ludziom wyostrzają się negatywne cechy i w wypadku moich teściów zasada ta spełniała się w stu procentach. O ile jeszcze 20 lat temu byłem w stanie ich znieść i nawet miło sobie z nimi porozmawiać, o tyle teraz ich sposób bycia, ich charaktery były dla mnie nie do przyjęcia.

Kiedy tylko wyobrażałem sobie, że będę musiał spędzić chociażby jedną godzinę w ich towarzystwie, wolałbym zamiast tego pracować nawet w kamieniołomach.

Zrobienie głupiego pawlacza to były zwyczajne wakacje w porównaniu z tą wizytą. Ale przecież go nie zrobiłem… Wiadomo dlaczego! A ja wolałem, aby żona niczego się nie domyśliła. Zastanawiałem się długo, jakie kłamstwo jej powiem, aż w końcu jak lis, który woli odgryźć sobie łapę, niż dać się złapać w sidła – z premedytacją skaleczyłem się w rękę!

O tej nocy Lidka nie miała prawa się dowiedzieć

Przywitałem obie moje panie ze zbolałą miną i dłonią owiniętą jakimś gałgankiem.
– Czy to jest antyseptyczne? Dlaczego nie zawiązałeś sobie bandaża? – przejęła się moja żona, natychmiast zapominając o wszelkich meblach i remontach. Byłem bezpieczny… Czy aby na pewno?

Mój romans z Edytą bynajmniej nie skończył się przecież na jednym spotkaniu, tylko trwał nadal. Naprawdę nie wiem, jakim cudem wszystko tak się nagle poustawiało, abyśmy mogli się spotykać.

Kumpel wyjechał na pół roku z kraju i dał mi klucze do mieszkania, abym podlewał kwiatki. Pewnie myślał, że wpadnę tam raz czy dwa z obowiązku, mieszkał po drugiej stronie miasta. Jednak dla mnie ta lokalizacja była idealna…

Edyta powiedziała rodzicom, że zapisała się na jakieś przedmaturalne kursy, ja wmówiłem Lidce, że biorę czasami nadgodziny. I mieliśmy czas tylko dla siebie. To były niezapomniane cztery miesiące. Nigdy nie byłem tak szczęśliwy!

Ale że wszechświat z zasady dąży do równowagi, coś się w końcu musiało popsuć. Edyta nie zdała matury… Ta wiadomość spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Oczywiście, nie dowiedziałem się o tym od Edyty, która to przede mną ukryła, tylko od mojej córki.

Asia była przerażona porażką przyjaciółki. Zastanawiała się na głos, co Edyta teraz pocznie, i podekscytowana informowała mnie na bieżąco, co się dzieje, nieświadoma mojej roli w tej historii. A ja umierałem ze strachu, że wszystko się wyda. No i oczywiście się wydało…

Edyta najpierw szła w zaparte. Ale przecież ani razu nie była na kursach, za które rzekomo zapłaciła, i w związku z tym nie miała pojęcia, że ich organizatorzy gwarantują zwrot kosztów w razie oblanej matury.

Rodzice Edyty, zdruzgotani porażką córki, poszli upomnieć się o pieniądze i dowiedzieli się, że ich córki w ogóle nie było na liście kursantów.

Groźbami zmusili ją do wyjawienia prawdy, co w końcu uczyniła. I to był dla mnie dzień sądu ostatecznego. W sumie doskonale rozumiem ojca i matkę Edyty. Gdybym to ja wykrył, że moją córkę wykorzystał ojciec jej koleżanki z klasy, to chyba w poszukiwaniu sprawiedliwości wbiłbym mu nóż w serce.

Prawda wreszcie wyszła na jaw. Straciłem żonę i córkę

Rodzice Edyty niczego mi wprawdzie nie wbili, ale… przez nich rozpadło się moje małżeństwo i straciłem córkę. Lidka i Asia odwróciły się ode mnie. Musiałem wyprowadzić się z domu.

Jestem zdruzgotany. Zachodzę w głowę, jak mogłem być taki głupi, że dałem się wciągnąć w ten bezsensowny romans. Bo że Edyta mnie w niego wciągnęła, to pewne.

Jej rodzicom nie udało się ukryć, że wcześniej ich córka próbowała zrobić coś takiego z jednym z nauczycieli z poprzedniej szkoły. Tylko że tamten facet nie był takim idiotą jak ja i się nie dał. Nagrał to, co mówiła Edyta, i zgłosił, gdzie trzeba. Dziewczynę rodzice natychmiast przenieśli do innej szkoły.

Też powinienem był tak zrobić, ale… Opanowała mnie żądza i jakieś dziwne przekonanie, że jestem kimś wyjątkowym, skoro taka piękna młoda dziewczyna zwróciła na mnie uwagę. Przez to przyjdzie mi pewnie zestarzeć się w samotności. Zapłaciłem bardzo wysoką cenę za ten romans. Straciłem rodzinę.

Chcesz podzielić się z innymi swoją historią? Napisz na redakcja@polki.pl.

Więcej listów do redakcji:„W wieku 16 lat oddałam córkę do adopcji. Teraz uratowałam życie wnuczce, która była ciężko chora”„Mój narzeczony pochodził z majętnej rodziny z koneksjami, a ja nie śmierdziałam groszem. To nie mogło się uda攄W wieku 45 lat zostanę po raz drugi mamą i po raz pierwszy babcią. Nie planowałam tego, ale tak w życiu bywa”

Redakcja poleca

REKLAMA