Przyznaję, że wolałabym sobie darować ten wyjazd na wesele, ale moja matka nie ustępowała, jakby od tego zależały losy ludzkości, a nie zakrapiana impreza w rodzinnym gronie.
– Sama zobacz – podstawiła mi pod nos tłoczoną w aniołki karteczkę. – Tutaj stoi „wraz z dziećmi", no popatrz!
– Raczej chodziło o mojego młodszego brata. W końcu skończyłam osiemnaście lat.
Mama była nieugięta
– Mimo wszystko pozostajesz naszym dzieckiem – westchnęła mama, przewracając oczami. – O co ci tak naprawdę chodzi? Dawniej uwielbiałaś przebywać z kuzynką!
– Kiedyś lubiłam też szynkę – odparłam. – Ale teraz jej nie jadam.
– Przecież masz Elżunię w gronie znajomych na Facebooku – nie dawała za wygraną, jakby to świadczyło o naszej bliskości.
– Tak jak ponad tysiąc innych znajomych. Mamuś, no co miałam zrobić, odmówić jej, kiedy wysłała mi zaproszenie? Ale kto by tam zwracał na mnie uwagę!
Ledwo się zaczęło, a tu już gadka o rodzinnych więzach, wspólnej tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie, o genach, o jakichś symbolach i rytuałach... Wyciągają z jakichś zakurzonych zakamarków stare bzdety, odpakowują je z pożółkłych papierów i każą nam to oglądać. I po co to wszystko?
Żeby się telepać na jakieś zadupie, opychać się, pić, pokazywać się jakimś wujkom i ciotkom, wysłuchiwać miliona pytań, a potem następnego dnia zostać z jakimś niesmacznym uczuciem wstydu i kacem? Ja nawet nie będę miała co jeść, bo pewnie będzie tylko mięso, a ja go nie jadam.
– No to zjesz ciasto – mama nie miała dla mnie litości. – Nikt cię nie zmuszał, żebyś kombinowała z jakimiś dietami.
– Od takiej dawki cukru chyba wykorkuję – stwierdziłam, ale tylko wzruszyła ramionami.
– Przecież ludzie przez całe życie się tak odżywiają i dają sobie radę.
Nie chciałam jechać
Z mojego punktu widzenia sprawa wyglądała całkowicie inaczej. To oczywiste, że Elżbieta wraz z ukochanym rozsyłają zaproszenia do każdego, gdy podjęli decyzję o hucznym weselu. Przecież muszą jakoś oszacować, ile osób zjawi się na uroczystości, zgadza się? Teraz część gości potwierdzi swoją obecność, a część odmówi, dzięki czemu para będzie wiedziała, na ilu uczestników zamówić salę i poczęstunek. To zwyczajna procedura, nikt nie powinien czuć się urażony odmową.
– Mam inne zdanie na ten temat – stwierdziła moja mama. – Stałaś się strasznie praktyczna, aż przykro patrzeć.
Tata przyjechał do domu na kilka dni i decyzja została podjęta.
– Kiedyś, gdy nadejdzie czas na twój ślub, cała rodzina także pokona ogromne odległości, aby uczestniczyć w tej wyjątkowej uroczystości – podsumował.
– Ale ja nie planuję wychodzić za mąż! – zaprotestowałam stanowczo, jednak on tylko machnął lekceważąco ręką, sugerując, że jestem jeszcze niedojrzała, a jak podrosnę to na pewno zmienię zdanie w tej kwestii.
Zrobiłam sobie tatuaż
Na razie sobie darowałam, w końcu była jeszcze masa czasu. Poza tym miałam kupę ważniejszych rzeczy na głowie: na początek manifestacje ekologiczne i inne wydarzenia, a do tego letnia praca w schronisku dla psów. Jeśli chodzi o mniej istotne, ale jednak ważne sprawy – zafundowałam sobie wymarzony tatuaż za pieniądze, które dostałam od babuni na urodziny. Od dłuższego czasu chodziło mi to po głowie, więc nawet się nie wahałam, kiedy wreszcie mogłam sobie na to pozwolić.
– Cóż, wygląda to całkiem nieźle – skomentowała moja mama, choć bez specjalnego entuzjazmu. – Ale czy nie lepiej byłoby sobie ten obrazek zrobić w jakimś mniej widocznym miejscu na ciele?
– Zrobiłam go po to, żeby go prezentować – odparłam, wysuwając lewą rękę do przodu. – Ten wzór na skórze odzwierciedla moje wartości i przekonania duchowe, którym hołduję!
Kuzynka wysłała mi wiadomość
Ela, moja kuzynka, wysłała mi wiadomość, w której wyraziła swoje obawy związane z moim potencjalnym wyglądem na jej weselu. Stwierdziła, że ma nadzieję, iż nie pokażę się tam z kolorowymi włosami. W odpowiedzi, podobnie jak innym, napisałam, żeby wyluzowała, bo myślałam, że to żart.
– Wiesz, to nie były żarty z mojej strony – odparła kuzynka. – Za dwa tygodnie czeka mnie najważniejszy moment w moim życiu i zależy mi na tym, żebyś nie wpłynęła na niego negatywnie. Mam sprecyzowaną koncepcję tej uroczystości i dziwadła rodem z cyrku nie są jej częścią. Wystarczy, że ubierzesz się i uczesz normalnie, zmienisz kolor włosów, chyba tyle jesteś w stanie zrobić dla swoich bliskich.
Mama ją usprawiedliwiała
Nawet w naszej szkole nikt nie robi z tego afery. Mało tego, chodzi do nas dziewczyna z włosami w kolorze landrynek. Jakby Ela grzecznie zagadała, to pewnie dałabym się namówić na zmianę koloru, ale zrobiła z siebie tylko wielce oburzoną, to już mi ciśnienie skoczyło.
Nie miałam zamiaru robić zadymy, więc napisałam jej wiadomość, że żeby skreśliła mnie z listy zaproszonych na swoją wsiową bibkę.
– Nie zamierzam uczestniczyć w tej uroczystości – oświadczyłam stanowczo domownikom. – Choćbyście mnie tam siłą zaciągnęli, i tak się nie zjawię!
– Kochanie, ale to przecież nasza rodzina – próbowała perswadować mi mama, więc pokazałam jej, jak wyglądała moja rozmowa z Elą.
– Najwyraźniej więzy krwi niewiele dla niej znaczą – podsumowałam sprawę. – Ważniejsza jest artystyczna wizja przyszłej żony. Dla świętego spokoju spytajcie lepiej, czy Rafała z zagipsowaną ręką w ogóle wpuszczą na salę. Tata od czasu, gdy przytył, też może nie spełniać jej wygórowanych standardów.
– Daj spokój – starała się załagodzić sytuację mama. – Zdajesz sobie sprawę, jakie są nerwy przed ślubem? Ela na pewno nie do końca przemyślała to, co napisała. To pewnie przez stres, a nie myśli tak naprawdę. Cieszę się, że jej nie odpyskowałaś.
– Mamuś, szczerze wątpię, czy ona cokolwiek myśli – pozwoliłam sobie na uszczypliwość. – A tak w ogóle, to odpisałam jej jak należy.
Teraz w domu mam niezłą aferę, ale totalnie mnie to nie rusza. Nie mam zamiaru zapierniczać przez pół kraju tylko po to, żeby ktoś mi truł, bo nie pasuję mu do wizji swoim wyglądem.
Patrycja, 18 lat
Czytaj także:
„Miłość zmieniła się w rutynę, a jego koszula zaczęła pachnieć inną kobietą. Podejrzenia oplatały mnie jak bluszcz”
„Rodzina wspomina, że mieliśmy niezapomniane wesele. To prawda, bo zaczęłam rodzić już w kościele”
„Poszłam na kurs tańca z nudów, a znalazłam sens życia. Przystojny instruktor pokazał mi całkiem nowe kroki w sypialni”