„Kolega z pracy mnie szantażuje. Albo sypnę mu kasą, albo mąż dostanie gorący film ze mną w roli głównej”

zmartwiona kobieta fot. Getty Images, Eric Audras
„Zapowiedział, że jeżeli nie przekażę mu 20 tysięcy, to on wyśle mojemu mężowi filmik z naszej namiętnej nocy spędzonej w hotelu. Odgrażał się też, że dostaną go ludzie, z którymi pracuję oraz mój szef. Czułam się poniżona i przyparta do muru”.
/ 20.05.2024 11:15
zmartwiona kobieta fot. Getty Images, Eric Audras

Wydawać by się mogło, że to kolejne zwyczajne spotkanie biznesowe. Lampka wina, pogawędka, parę dowcipów i powrót do domu. Ale tym razem było inaczej. Ta firmowa impreza integracyjna wryła mi się w pamięć na dobre. Po tym pechowym zajściu wszystko się zmieniło. Moje dotychczasowe życie u boku męża legło w gruzach, a najgorsze, że sama byłam sobie winna. Do końca życia będę miała o to do siebie pretensje.

Pojechałam na spotkanie integracyjne

Znajoma z pracy podjechała po mnie swoim autem około siódmej wieczorem. Tuż przed tym, jak wyszłam z domu mąż cmoknął mnie w policzek. No tak, to był typowy buziak, jaki dają sobie starzy kumple, a nie jakiś namiętny pocałunek zakochanych nastolatków.

W sumie, po 15 latach związków, czego innego miałabym oczekiwać? Zarówno ja, jak i mój partner, nie byliśmy gówniarzami, choć niektórzy twierdzą, że dopiero po czterdziestce życie zaczyna się naprawdę. Cóż, u mnie nie zaczęło się tak, jak powinno...

Przyjęcie odbywało się w luksusowym hotelu ze zjawiskową salą bankietową. Przyszło mi do głowy, że szef serio ma gest, bo nie przypominam sobie, żeby ostatnimi czasy zapraszał nas w takie wykwintne miejsca. Natychmiast poprawił mi się nastrój. A więc to tak powinna wyglądać udana impreza integracyjna w pracy!

Ten facet mi się podobał

Początkowo trzymałam się blisko mojej kumpeli, rozmawiając jedynie z osobami z naszego teamu. Jednak później, pod wpływem procentów, nabrałam odwagi i postanowiłam wyjść poza swoją strefę komfortu. Podeszłam do faceta, który od dłuższego czasu nieźle mnie intrygował.

Filip, gość po trzydziestce, na pierwszy rzut oka przypominał mi trochę mojego młodszego brata. Było w nim coś wyjątkowego, co przykuwało moją uwagę. Jego młodzieńczy wigor budził we mnie lekką zazdrość. Z każdym gestem i słowem pokazywał, jak bardzo jest pewny siebie, a charyzma wprost biła od niego na odległość.

– Hej – powiedziałam, wyciągając dłoń na powitanie, podczas gdy w drugiej ręce trzymałam wypełniony po brzegi kieliszek. – Mam na imię Basia. Pracuję w kadrach.

– Oo... cześć. Jakoś nigdy nie było okazji, żebyśmy się poznali.

– No tak, nasze biura są dość daleko od siebie.

– Faktycznie, masz rację. – na jego twarzy pojawił się uśmiech, a ja poczułam jak miękną mi kolana.

Była między nami chemia

Ciężko mi było stwierdzić, czy to efekt alkoholu, czy może raczej emocji, ale moje serce zdecydowanie zaczęło szybciej bić. Do tego ten obłędny aromat jego wody toaletowej... Filip poznał mnie ze swoimi kumplami, a nasza gadka zeszła później na wspólne zainteresowania. Wyszło na jaw, że oboje oglądamy podobne seriale i kochamy czytać ten sam rodzaj literatury.

Rozmawialiśmy tak swobodnie, jakbyśmy przyjaźnili się od bardzo dawna. Nic dziwnego w tym, że poczułam chemię w powietrzu i dostrzegłam jego zainteresowanie moją osobą. Postanowiłam dowiedzieć się, czy jest w związku małżeńskim lub ma partnerkę. Ucieszyłam się, słysząc przeczącą odpowiedź.

Spędziliśmy razem noc

Trudno się dziwić, że pomiędzy nami zaiskrzyło. Sam wyszedł z inicjatywą, abyśmy spędzili razem resztę wieczoru. Byłam już trochę wstawiona po kilku drinkach, więc odparłam, że jeśli nie ma nic przeciwko, to równie dobrze możemy przedłużyć to spotkanie do rana.

Mam w pamięci tę niezwykłą noc jak przez mgłę, ale wspomnienia wciąż pozostają wyraźne. Spędziliśmy ją w gustownie urządzonym apartamencie hotelowym. Kiedy się obudziłam, poczułam lekkie ukłucie w sercu, ale jednocześnie nie mogłam zapomnieć o tych wspaniałych chwilach. Właśnie czegoś podobnego brakowało mi przez ostatnie lata monotonii w małżeńskiej sypialni.

Gdy mój kochaś poruszył się przez sen, cichutko prześlizgnęłam się do toalety, żeby doprowadzić się do porządku. Potem szybko zebrałam swoje drobiazgi i zamówiłam taksówkę.

Musiałam uspokoić męża

Kiedy przekroczyłam próg mieszkania, nigdzie nie widziałam mojego męża. Zapewne wybrał się na weekend nad jezioro połowić ryby, jak to miał w zwyczaju. Jednak spoglądając na własną komórkę, dostrzegłam kilka nieodebranych telefonów od Marka. Poczułam, jak ogarnia mnie niepokój. Zaniepokoiłam się, że mój ukochany może domyślić się mojego występku. Zdecydowałam, że muszę do niego oddzwonić.

– Hej, skarbie. Właśnie dotarłam do mieszkania.

– No wreszcie! Gdzie się podziewałaś?

– Wybacz. Trochę zabalowałam. Zrobiło się naprawdę późno, nie chciałam cię wybudzać w środku nocy, więc przenocowałam w hotelu.

– Wszystko gra?

– Jasne, jasne...

Zdenerwowana, zapomniałam spytać, czy mąż faktycznie wybrał się na ryby. Bałam, że zdradzę się przez własny ton głosu. Nie spodziewałam się jednak, że prawda wyjdzie na jaw nie przez to, ale przez kogoś, po kim się tego nie spodziewałam.

Filip mnie zaskoczył

Jak w każdy poniedziałek stawiłam się w pracy i odniosłam wrażenie, że wszystkie spojrzenia są skierowane na mnie. Plotki z pewnością obiegły całe biuro, ale na całe szczęście nie miały szans dotrzeć do Marka. Na moje szczęście nie mieliśmy prawie żadnych wspólnych znajomych, a już na pewno nie wśród współpracowników.

Z pewnej odległości zobaczyłam Filipa. Jak zwykle prezentował się fenomenalnie. Zaskoczyła mnie jego obojętność, zachowywał się tak, jakby mnie w ogóle nie dostrzegał. Tuż po dziesiątej, kiedy akurat byłam sama w pokoju, usłyszałam czyjeś kroki. Jego wzrok przeszywał mnie na wskroś, zupełnie jakby znał wszystkie moje sekrety.

Chciałam go jakoś delikatnie wspomnieć o nocy, którą razem spędziliśmy, ale on mnie ubiegł:

– Doszły mnie słuchy, że w ostatnim czasie idzie wam z mężem jak po maśle.

– Nie rozumiem. Dopiero co weszłam ci do łóżka i go zdradziłam.

– Chodzi mi o kasę. Baby z twojego pokoju wygadały mi się, że zgarnęliście niezłą sumkę w totka – powiedział wprost. – Niezłe z nich plotkary – dodał.

Chciał ode mnie pieniędzy

Po plecach przebiegł mi zimny dreszcz. 

– O co ci chodzi?

– Oddałaś mi swoje ciało. Pragnę, byś dała mi coś więcej. Jeśli rozumiesz, o czym mówię.

– Wyjdź, błagam cię. Nie zależy mi na kontakcie z tobą. Ten wieczór był tylko przelotną przygodą. Nic dla mnie nie znaczysz.

Filip ruszył do wyjścia, a odchodząc, powiedział:

– Niedobrze byłoby zniszczyć tak udane małżeństwo. Zwłaszcza przez jakieś durne nagranie... – po tych słowach opuścił pomieszczenie, z hukiem zamykając za sobą drzwi i zostawiając mnie w totalnym osłupieniu.

Byłam kłębkiem nerwów

Chodziłam do roboty, gotowałam, gadałam ze swoim mężem. Ale cały czas gdzieś w głębi umysłu słyszałam to, co powiedział mi Filip. Ten gnojek nagrał nas w pokoju?! Ale kiedy to zrobił? Jakim cudem? Te dręczące pytania sprawiały, że w nocy nie mogłam zmrużyć oka, a w dzień ciężko mi było normalnie funkcjonować.

Filip w jakiś sposób zdobył mój prywatny numer i zaczął mnie nękać, dzwoniąc z coraz to nowymi groźbami. Zapowiedział, że jeżeli nie przekażę mu 20 tysięcy, to on wyśle mojemu mężowi filmik z naszej namiętnej nocy spędzonej w hotelu. Odgrażał się też, że dostaną go ludzie, z którymi pracuję oraz mój szef. Czułam się poniżona i przyparta do muru. Co za gnojek!

Kompletnie nie miałam pomysłu, jak wybrnąć z tej sytuacji, więc musiałam coś wykombinować. Jedno było pewne – za żadne skarby nie chciałam, żeby mój kolosalny błąd i kłamstwo ujrzały światło dzienne. W grę wchodziło moje małżeństwo. Ale z drugiej strony, nie mogłam pozwolić sobie na stratę pieniędzy. Gdyby Marek zorientował się, że kasa zniknęła, nigdy by mi tego nie wybaczył.

Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce

Nie mogłam puścić tego Filipowi płazem. Dlatego postanowiłam wziąć się w garść i działać. W pierwszej chwili zaczekałam na moment, kiedy Filip był na zwolnieniu. Później, wymyślając jakąś wymówkę związaną z pracą, poszłam pogadać z jego współpracownikami z działu.

Niewinną rozmowę zaczęłam od ogólnych tematów, a następnie tak nią pokierowałam, by wspomnieć o moim pechowym kochanku, który mnie szantażuje.

– Filip? Daj spokój! Przecież to kiepski pracownik. Leń i tyle – z uśmiechem stwierdził jeden z kolegów.

– I nie wierz we wszystko, co ci opowiada. Fajny z niego gość, ale lubi przesadzać – dodał inny.

– O co ci chodzi?

– No wiesz. Co innego mówi, a co innego robi. Czasami lubi koloryzować. Ale to się przydaje w jego pracy, w końcu jest handlowcem.

Zastanawiam się, czy blefuje z tym nagraniem. Być może to właśnie jest okazja, żeby przyłapać go na kłamstwie. 

A jednak kłamał

Moim celem było zdemaskowanie jego obłudy. Pragnęłam raz na zawsze pozbyć się szantażującego mnie typa. Pełna determinacji pewnego dnia wkroczyłam do jego biurowego pokoju, mając pewność, że nikogo innego nie ma w pobliżu. Następnie zdecydowałam się zaryzykować i postawiłam wszystko na jedną kartę.

– Nie licz na to, że cokolwiek ode mnie wyciągniesz. Możesz zapomnieć o forsie, przestraszyć mnie też ci się nie uda, a o satysfakcji to już w ogóle nie ma mowy. Z tobą już koniec.

– No to za jakąś godzinkę każdy będzie podziwiał, jaka byłaś dobra w łóżku.

– Na razie to ty musisz się jakoś wykręcić z całego tego bagna, w które sam wpadłeś. A ja z tobą już nie chcę mieć nic do czynienia. – przy tych słowach cisnęłam na jego biurko gacie, które nie wiadomo jakim sposobem wylądowały w mojej torebce i zostały tam po naszych harcach.

Patrząc na niego, było widać, że jest mocno wstrząśnięty. Zgodnie z moimi przypuszczeniami, nie było żadnego nagrania. Odebrałam mu jego własną broń.

Barbara, 41 lat

Czytaj także: „Romans online okazał się całkiem realny, gdy mój kochanek nagle przyjechał. Nie wiem teraz, co powiedzieć mężowi”
„Znalazłam saszetkę pełną kasy. Gdy ją oddałam, zyskałam czyste sumienie i pewność, że dobro wraca”
„Opiekowałam się mężem w zdrowiu i chorobie, a ten drań zostawił mnie z niczym. Wszystko przez tę nieszczęsną grochówkę”

 

Redakcja poleca

REKLAMA