„Kolega całkiem stracił głowę dla tej podfruwajki. Dla niej gotów był położyć na szali swoje życie i małżeństwo”

atrakcyjna kobieta fot. Adobe Stock, Xavier Lorenzo
„Gęba Bodzia zrobiła się czerwona jak burak kiedy przypomniał sobie, co wtedy czuł. Aż mu ślinka pociekła na myśl o tej ślicznotce. Kręcił z nią ostro, dobrze, że w końcu się opamiętał. No, w sumie to bardziej zasługa jego kobiety, która szybko go otrzeźwiła”.
/ 04.05.2024 13:15
atrakcyjna kobieta fot. Adobe Stock, Xavier Lorenzo

Bogdan i Małgosia postanowili wybrać się do ośrodka wypoczynkowego na kilka dni. Byłem mocno zaskoczony ich decyzją. W samym środku mroźnej zimy zdecydowali się przejechać kawał drogi na drugi kraniec kraju! Małgorzata od dawna marzyła o takim wypadzie, ale Bogdanowi raczej nie było to w głowie. Nie mogłem się doczekać, aż kumpel opowie mi, jak im tam było.

Musiał mi się wygadać

– Słuchaj, moja Małgosia wyszukała w sieci jakąś okazję na krótki wypad we dwoje – Bogdan zaczął opowiadać jakimś nietypowo posępnym głosem. – Strasznie jej się spodobało, więc nie mogłem odmówić wspólnego wyjazdu. Zapowiadało się naprawdę fajnie. Nadmorski kurort, świeże powietrze, przyzwoity nocleg i niezłe jedzenie. No i do tego masa zabiegów, może i bardziej babskich, ale ja też chciałem parę z nich wypróbować. A poza tym fajna ekipa ludzi.

– Więc czemu taki skrzywiony jesteś?

– Spokojnie, opowiem ci o wszystkim, ale po kolei. Co ty na to, żebyśmy na start wzięli po browarku? Od razu będzie się nam milej rozmawiało.

Smakiem piwa przez parę minut delektowaliśmy się w ciszy. Nie przyspieszałem rozmowy z Bogdanem, gdyż ewidentnie coś go gryzło i nie tryskał humorem. Zaczął swoją historię dopiero gdy minęło parę chwil.

– Ech, brachu, ta wycieczka mnie konkretnie zmęczyła… Dotarliśmy tam w piątek po południu, a na dzień dobry była impreza integracyjna. I już wtedy Gocha o mały włos nie zrobiła mi karczemnej awantury…

– A co, zrobiłeś coś głupiego?

– W sumie to nic takiego... Po prostu trochę za bardzo zasiedziałem się z pewną kobietą, ale bez przesady. Przecież wiesz, jaki jestem...

– No nie jestem pewien – pokręciłem z powątpiewaniem głową.

Jasne, dobrze wiedziałem, kim jest Bogdan i że to porządny facet, szczególnie jeśli chodzi o jego małżonkę. Ale nieraz potrafił zrobić coś szalonego, po prostu odbijało mu bez ostrzeżenia.

– Przestań tak energicznie potakiwać, bo mnie to irytuje, stary – wymamrotał. – Spróbuj sobie wyobrazić taką scenę: podchodzi do stolika, przy którym siedzisz, miła i ładna dziewczyna. Chichocząc, słucha twoich dowcipów, a nawet sama zaczyna rzucać jakimiś sucharami...

– No racja, faktycznie rzadko się zdarza, żeby kobiety same z siebie sypały jakimiś kawałami.

– No właśnie o to chodzi. A teraz wyobraź sobie, że nagle ta panienka zaprasza cię do tańca! Jak byś w takiej sytuacji zareagował? Ja nie miałem wątpliwości ani przez moment.

Najpierw odwiedzili saunę

– Chyba wykorzystałbym sytuację i po prostu dał się ponieść chwili – stwierdziłem.

– No widzisz! Postąpiłem właśnie tak, ale później okazało się, że Małgosia jest strasznie obrażona. Sama jednak nie miała ochoty na zabawę, tylko przysiadła z dala ode mnie i bez przerwy gadała ze znajomymi o jakichś planach żywieniowych, zdrowej diecie i rzeczach w tym stylu. Nie chciało mi się tego słuchać.

– No pewnie! Co było potem?

– Oj, daliśmy czadu na parkiecie, no i popiliśmy troszkę...

– Zaraz, zaraz, chcesz powiedzieć, że był tam alkohol?!

– Tak naprawdę był to tylko symboliczny kieliszek wina, ale wyobraź sobie, że ta laska, a tak w ogóle to Iwona – niezła cwaniara! – przemyciła flaszkę whisky w swojej torebce. Słowo daję, poczułem się jak na balu maturalnym kiedy tak po kryjomu nalewaliśmy do kubków pod stołem... Jakoś później udało mi się udobruchać moją Gochę. Też z nią potańczyłem, więc trochę ochłonęła, chociaż dziwnie mnie obwąchiwała, ale udawałem, że nic nie rozumiem.

– A tamta laska? Co z nią?

– Planowaliśmy po cichu iść rano do sauny. Liczyłem, że Gocha wybierze coś innego, ale zdecydowała się pójść razem ze mną! Zebrała się całkiem spora grupa, około dziesięciu osób, zarówno facetów, jak i kobiet. Później, kiedy byliśmy już porządnie rozgrzani, wszyscy wyskoczyli na dwór, prosto w śnieg! Niesamowite uczucie! Też miałem zamiar to zrobić i już ściągałem ręcznik, ale wtedy Gocha mówi do mnie: Dokąd się wybierasz? Wracamy na górę!. No i tak się to wszystko potoczyło. A tamta dziewczyna, już całkiem naga, wybiegła na zewnątrz! Ech! Ledwo co zdążyłem jej pomachać.

– Rany, chyba nieźle ci ta panna padła na mózg – zauważyłem.

– Szczerze powiedziawszy, to racja. Dlatego zdecydowałem, że lepiej nie kusić przeznaczenia i trochę zwolnić tempo… Tak że potem już jej nie wypatrywałem, a trzymałem się blisko małżonki. Ale lipa, bo znowu zrobiłem z siebie głupka. I to przypadkiem.

– No a co się stało? – westchnąłem, powoli mając dość tych historyjek.

On chyba zgłupiał

– Wyobraź sobie, że Małgosia wymyśliła, żeby zrobić sobie okłady z wina. Tak, dobrze słyszysz, z wina! Poszła najpierw do kosmetyczki na jakieś zabiegi, a ja miałem dołączyć później. Problem w tym, że nie wiedziałem, w którym gabinecie jest umówiona. Zacząłem więc zaglądać po kolei do każdego pokoju. Chyba z dwa razy mnie wyrzucili, aż w końcu zajrzałem do następnego. A tam, na leżance, widzę jakąś babkę leżącą na brzuchu. Cała była wysmarowana czymś w kolorze czekolady.

Historia robiła się coraz ciekawsza.

– „Czy to ty?” – zapytałem, a kiedy uniosła wzrok, zobaczyłem, że to była Iwona. Zagadnąłem ją: „Czym się zajmujesz?”, na co odpowiedziała: „Wyleguję się w czekoladzie. Masz ochotę skosztować?”. Podszedłem więc do niej, zeskrobałem odrobinę tego specyfiku z jej ramienia i spróbowałem. Nietypowy smak, ale faktycznie wyczuwalna była czekolada. A Iwona, uwierz mi, podniosła się na ramionach, zupełnie nie krępując się tym, że jej biust jest całkowicie odsłonięty, i zaczęła swój monolog. Stary, ale widok!

Iwonka wychwalała pod niebiosa zabawę na śniegu zaraz po wyjściu z sauny i przekonywała Bogdana, żeby następnym razem też się wybrał. Kolega odparł, że ma małżonkę i nie wszystko może robić, na co Iwona parsknęła śmiechem, mówiąc, że gdyby była po ślubie, to postępowałaby identycznie jak Małgosia. Mój kumpel flirtował z tą babką aż miło, ale na szczęście w końcu się opamiętał. Akurat wyszedł na korytarz, kiedy jego żonka wracała.

– Poszła na jakieś okłady z wina, takie odżywcze czy coś – kontynuował Bogdan. – Pozwolili mi popatrzeć, bo w sumie to moja stara. No i wyhaczyłem taką misę, z której brali to wino. Poczekałem chwilkę i jak Gocha się już ułożyła na leżance, to dobrałem się do tej michy i łyknąłem trochę.

– Daj spokój! – parsknąłem. – Serio cię to nie obrzydzało?

– Nie przesadzaj. I muszę przyznać, że faktycznie dało się wyczuć wino, całkiem niezgorsze. Niestety, akurat wtedy wparowała jakaś laska z obsługi i jak zobaczyła, co wyprawiam, to zaczęła się na mnie drzeć: „Co ja sobie wyobrażam! Co to ma być za dowcip!” i tak dalej… Dołączyła do niej Gocha (bo przecież chlałem po kryjomu przed nią) i kazała mi się zmywać, bo tylko ją kompromituję. Zdecydowałem zatem, że pójdę na basen. Pewnie się domyślasz, na kogo tam wpadłem.

Zachowywał się jak napalony gówniarz

– Naturalnie, że to była Iwona!

– No ba! Troszkę się popluskaliśmy, w towarzystwie paru innych osób. Iwona pływa niczym delfin, a do tego figurę ma taką, że… och! I nagle patrzę, a tu idzie moja stara! Jakby mnie znowu przyłapała z Iwoną, to bym miał totalnie przechlapane! Szepnąłem więc do Iwony: „Skryj się gdzieś”, a sam czym prędzej wyskakuję z wody.

– I wiesz, co ona zrobiła? Ot tak po prostu zanurkowała! Niezły z niej spryciarz! A Gocha nawet specjalnie się nie rozejrzała i nic nie zauważyła, tylko od razu do mnie z pretensjami, czemu musi mnie szukać po całym kurorcie! Jakby to nie ona sama kazała mi spadać na drzewo!

Twarz Bodzia oblała się szkarłatem gdy przypomniał sobie te emocje. Zaklinał się, że po tych przeżyciach następnego dnia nie miał ochoty nawet wyjść z pokoju. Wydaje mi się, że w rzeczywistości obawiał się konfrontacji z Iwoną… Ostatecznie jakoś dał radę przetrwać ten dzień, trzymając się blisko Gochy. Skorzystali nawet wspólnie z masażu relaksacyjnego, co było – jak przyznał – czadowe. A zaraz po obiedzie już opuszczali to miejsce.

– Serio nie spotkałeś się już z Iwoną? – spytałem zaciekawiony.

– Nie, widziałem ją jedynie podczas lunchu, w oficjalnych okolicznościach. Została tam trochę dłużej niż ja. Nie mieliśmy okazji za bardzo pogadać, ledwo co zdążyłem jej podziękować za to, jak świetnie poradziła sobie na basenie. Za to dała mi swoją wizytówkę.

– Stary, posłuchaj mnie uważnie! – spojrzałem na Bogdana z wyraźnym niepokojem w oczach. – Dla własnego dobra, najlepiej będzie jak pozbędziesz się tej wizytówki, spal ją w diabły!

– Zwariowałeś? O czym ty mówisz?

– Mówię całkowicie serio, zrób, jak radzę, zaufaj mi! Przecież wiesz, że zawsze chcę dla ciebie jak najlepiej. Nie wspominając już o twoich bliskich. W obecnej sytuacji to najrozsądniejsze wyjście z tej sytuacji – sięgając do kieszeni spodni, wyciągnąłem zapalniczkę.

Przez moment Bogdan nic nie mówił, a następnie głęboko westchnął.

– Ech… – w końcu z trudem wykrztusił – chyba dobrze mówisz. Niech to szlag trafi! Sam widzisz, na cholerę mi było to SPA?

Znowu westchnął, po chwili wyciągnął wizytówkę z portfela i położył ją na małym talerzu.

Wiesiek, 52 lata

Czytaj także:
„Na ważnym zebraniu zrobiłam z siebie idiotkę, ale dostałam za to nagrodę. Poczułam miłe łaskotanie w brzuchu”
„Dla mojej matki jestem kulą u nogi, liczy się dla niej tylko babcia. Nie zauważyłaby, gdybym wyszła i nie wróciła”
„Mąż nagle zostawił mnie z dziećmi, pustym kontem i długami. A w sądzie łajdak wyglądał, jakby spał na kasie”

Redakcja poleca

REKLAMA