Większość mężczyzn nie potrafi wybaczyć zdrady. Urażona męska duma każe im spakować swoje rzeczy, trzasnąć drzwiami i nigdy nie wrócić. Potrafię to zrozumieć. Sam miałem ochotę to zrobić, gdy dowiedziałem się, że żona uczyniła mnie rogaczem.
Później nadeszła jednak chwila refleksji i gdy przemyślałem to wszystko na chłodno, doszedłem do wniosku, że romans, w który wplątała się Judyta, uratował nasze małżeństwo. Teraz jesteśmy szczęśliwsi niż kiedykolwiek wcześniej.
Sama przyznała się do zdrady
– Stefan, musimy porozmawiać – zaczęła pewnego wieczora.
– Koniecznie teraz? Za chwilę zaczyna się film. Co jest takie pilne, że nie może poczekać do jutra?
Spojrzała na mnie z wyrzutem.
– Zawsze coś i zawsze coś. Jutro też znajdzie się coś ważniejszego. Będziesz zmęczony, głodny, albo zacznie się mecz. Nie, Stefan. Nie tym razem. Jeżeli nie powiem tego teraz, to pewnie już nigdy nie zdobędę się na odwagę, więc proszę, wyłącz telewizor.
Pomyślałem sobie: „Oho, to chyba coś poważnego” i zaniepokoiłem się nie na żarty. W jej głosie nie usłyszałem pretensji, ale autentyczne zrezygnowanie. Jakby nagle opuściły ją wszystkie siły.
– No dobrze – powiedziałem i nacisnąłem czerwony przycisk na pilocie. – Co się stało?
– Mam romans. Nie, zaczekaj. Właściwie to miałam romans. To już skończone. Ale zdradziłam cię i nie mogę dłużej tego ukrywać.
Byłem w szoku
Nagle cały świat zawirował. Zaczęło kręcić mi się w głowie i prawie zwymiotowałem. Jeszcze przez chwilę łudziłem się nadzieją, że źle ją zrozumiałem.
– Nie. To nie możliwe – zaprzeczałem, próbując przekonać samego siebie, że Julita nie powiedziała tego, co przed chwilą usłyszałem.
– Do końca życia mogę cię zapewniać, jak bardzo jest mi przykro, ale to i tak nie cofnie czasu. Mleko się rozlało. Zrobiłam coś okropnego i bardzo tego żałuję. Wiem, że...
Uciszyłem ją gestem dłoni. Nie mogłem tego dłużej słuchać. Gdybym został w domu chwilę dłużej, chyba bym oszalał. Złapałem kluczyki do samochodu i wybiegłem w tym, co miałem na sobie. Nie zabrałem nawet komórki.
Wyżaliłem się kumplowi
Pojechałem do Ryśka, mojego kumpla z pracy. Nie miałem przy sobie portfela, więc o hotelu mogłem zapomnieć, a nie chciałem wrócić do domu.
– Stefan? – zdziwił się, gdy zobaczył mnie w progu. – Stary, wyglądasz strasznie. Co się stało?
– Mogę się u ciebie zatrzymać? Tylko na jedną noc.
– Jasne, żaden problem. Wchodź, napijemy się kawy.
Wyszedł z kuchni i postawił na stole dwa kubki.
– Mów, co się stało.
– Nic takiego, o czym trzeba by gadać.
– Daj spokój. Przychodzisz bez zapowiedzi, prosisz o nocleg i masz minę, jakby ktoś napluł ci do zupy. Nie wmówisz mi, że wszystko jest w porządku. Rozmowa może przynieść ulgę.
– Chodzi o Julitę. Zdradza mnie.
Wyznanie ledwo przeszło mi przez gardło. Wciąż jeszcze nie chciałem uwierzyć, że to mnie spotkało. Ale gdy w końcu wydusiłem to z siebie, słowa popłynęły z moich ust wartkim nurtem. Przegadaliśmy pół nocy. Rano Rysiek zaproponował, żebym został u niego do poniedziałku, jeżeli mam ochotę. „Teresa nie ma nic przeciwko” – zapewnił mnie. Byłem mu wdzięczny za gościnę, ale odmówiłem. W końcu i tak musiałbym się z tym zmierzyć. Nie było sensu odwlekać tego, co nieuniknione.
Żona wszystko mi opowiedziała
Wróciłem do domu. Żona czekała na mnie w salonie.
– Martwiłam się – powiedziała.
– Naprawdę? A myślałem, że skorzystasz z wolnej chaty i zaprosisz gacha.
– Wiem, że czujesz się zraniony, rozumiem to. Ale to nie oznacza, że musisz być złośliwy. Powiedziałam ci, że to już skończone i mówiłam prawdę.
– I mam ci wierzyć?
– Skoro się przyznałam, po co miałabym kłamać w tej kwestii? Usiądź obok mnie, porozmawiamy.
– Nie wiem, czy mam ochotę na rozmowę.
– Stefan, nie unikniemy tego. Bez względu na to, co postanowisz, i tak musimy się z tym zmierzyć.
– Nie mam ci nic do powiedzenia.
– Więc chociaż mnie wysłuchaj.
Julita wyznała, że spotykała się z tym facetem przez siedem miesięcy. To trwało tak długo, a ja niczego nie zauważyłem. Zachodziłem w głowę, jak to możliwe, że byłem aż tak ślepy. Wściekłem się. Na nią, na samego siebie. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, co będzie z nami, ale nie przypuszczałem, że naszej historii pisane jest zakończenie w stylu „żyli długo i szczęśliwie”. Dopiero gdy powiedziała mi o swojej motywacji, a ja zastanowiłem się nad tym, spojrzałem na nią ze zrozumieniem.
Była ze mną całkowicie szczera
– Dlaczego? Odpowiedz mi, dlaczego? Co ja ci zrobiłem?
– Stefan, nie chodzi o to, co zrobiłeś, ale czego nie zrobiłeś. Naprawdę nie zauważyłeś, że nasze małżeństwo od długiego czasu jest już martwe? Przecież my nawet nie rozmawiamy ze sobą. Niczego nie robimy już razem. Kochamy się od wielkiego dzwonu. W tym domu nie ma już uczuć. Jest tylko przenikliwy chłód. Czasami czuję się, jakbym mieszkała na cmentarzu i stała nad pomnikiem tego, co kiedyś nas łączyło.
– Więc postanowiłaś pocieszyć się w ramionach innego, czy tak?
– Nie. Niczego nie planowałam. To po prostu się stało. Zaczęło się...
– Oszczędź mi tych szczegółów. To i tak nie jest ważne. Powiedz mi tylko, co sprawiło, że to zakończyłaś? Dlaczego przyznałaś się?
– Nie spodoba ci się to, co za chwilę powiem, ale nie mogę kłamać. Pewnie dalej ciągnęłabym ten romans, gdyby on nie okazał się oszustem. Jakiś czas temu powiedział, że planuje dużą inwestycję i potrzebuje pożyczki, a mi zaświeciła się ostrzegawcza lampka. Odmówiłam, a wtedy zaczął mnie zastraszać. Powiedział, że powie wszystkim. Ludziom, z którymi pracuję i tobie.
– Więc przyznałaś się, bo cię szantażuje. Wybacz, ale to żadna skrucha.
– Nie, to nie tak. To wydarzyło się jakieś dwa miesiące temu. Wiedziałam, że o niczym nie powie. On jest bardziej tchórzem niż bohaterem. Przejrzałam jego blef. Powiedziałam ci o tym, bo zasługujesz na szczerość.
– Więc dlaczego zwlekałaś tak długo?
– Bo wiedziałam, że to wyznanie będzie dla ciebie bolesnym ciosem, a nie chciałam, żebyś cierpiał. Uznałam jednak, że robię ci większą krzywdę, zatajając prawdę. Teraz już wiesz o wszystkim i możesz zrobić z tym, co zechcesz. Jeżeli powiesz, że nie chcesz dłużej być moim mężem, zrozumiem. Jeżeli jednak spróbujesz mi wybaczyć, obiecuję, że będziemy pracować nad naszymi problemami.
– Nie wiem, czy potrafię ci wybaczyć. Nie wiem, czy potrafię odejść. Mam w głowie okropny mętlik. Muszę pomyśleć o tym wszystkim i jakoś dojść z tym do ładu – powiedziałem i wyszedłem z pokoju.
To uratowało nasze małżeństwo
Potrzebowałem czasu, żeby wszystko poukładać sobie w głowie. Gdy moje myśli zaczęły układać się w logiczną całość, zrozumiałem, że miała rację. Nasze małżeństwo trwało tylko na papierze. Poza sprawami rodzinno-domowymi, nie łączyło nas już nic. „Skoro to tylko fikcja, czas to zakończyć” – powiedziałem sam do siebie, ale natychmiast przegoniłem z głowy tę myśl.
Jak mógłbym od niej odejść? Przecież to moja żona – kobieta, w której zakochałem się i którą nadal kocham, mimo tego, co zrobiła. Zacząłem zastanawiać się nad nami i zrozumiałem, że po drodze oboje popełniliśmy masę błędów. To prawda, boleśnie mnie zraniła, ale to nie tak, że ja byłem idealny. Zachowała się niegodnie, ale gdybym był lepszym mężem, być może nigdy by do tego nie doszło. Potwierdziła się stara prawda – wina zawsze leży gdzieś pośrodku.
Przepracowaliśmy to i wspólnie jakoś przetrwaliśmy ten trudny czas. Nadal jesteśmy małżeństwem i mogę przysiąc, że nigdy nie byliśmy szczęśliwsi. Nasze życie zrobiło zwrot o 180 stopni. Wspomnienie jej wyznania nadal sprawia mi ból. Takie rany chyba nigdy nie zabliźniają się do końca. Ale to było nam potrzebne. Bo, paradoksalnie, zdrada Julity reanimowała nasz związek, zamiast przysypać go ostatnią łopatą ziemi.
Stefa, 51 lat
Czytaj także: „Przez lata myślałam, że będę samotna do końca życia, a wystarczyło tylko sięgnąć po komórkę”
„Podczas wakacji nad morzem porwała mnie fala namiętności. Mąż mi nie wybaczy, gdy się dowie, z kim go zdradziłam”
„Byłam już żoną, kochanką i partnerką. Czekałam, aż jakiś facet w końcu okaże się niespodzianką, a nie rozczarowaniem”