„Gdy się zaręczyliśmy, teść chciał mnie usadzić przy garach. Pomogłam losowi ukarać tego szowinistę”

Powazna kobieta 30 fot. iStock by Getty Images, izusek
„Ojciec narzeczonego zaczął się do mnie przyczepiać przy każdej okazji. Kpił z mojego zawodu, podważał wszystko, co mówię i z pogardliwą miną określał mnie feministką. Wypowiadał to słowo, jakby było najgorszą zniewagą pod słońcem”.
/ 08.12.2024 22:00
Powazna kobieta 30 fot. iStock by Getty Images, izusek

Nie miałam żadnych wątpliwości, gdy Rafał zapytał, czy zostanę jego żoną. Powiedziałam „tak” prawie od razu. Wydawał się być facetem, o jakim marzy każda kobieta – miał dobre serce, dbał o mnie, był mądry i zaradny. Byliśmy ze sobą dwa lata i byłam pewna, że będzie wspaniałym mężem. Ale nie pomyślałam o kwestii jego rodziny...

Nie byłam zadowolona z takiej reakcji

Kiedy oznajmiliśmy rodzicom mojego narzeczonego o naszych planach ślubnych, jego mama mocno nas przytuliła i złożyła nam najszczersze gratulacje. Natomiast tata Rafała ewidentnie nie potrafił powstrzymać swojego niezadowolenia: marszczył czoło, odchrząkiwał i niespokojnie dreptał w miejscu. W końcu wypalił:

– Ale mam nadzieję, że po weselu to już zrezygnujesz z tego twojego niby zajęcia, Edytko?

Poczułam smutek. Nim jednak zdążyłam coś odrzec, głos zabrał Rafał:

Edyta bardzo lubi swoją pracę i na pewno jej nie porzuci.

– Jakieś tam wycinanki i bazgroły? Daj spokój, to żadna poważna praca. Kasa też pewnie marna. Lepiej by było, gdyby zajęła się domem, kiedy ty będziesz pracował i przynosił pieniądze.

Momentalnie moje zażenowanie przerodziło się we wściekłość. Byłam zatrudniona w miejskim ośrodku kultury, gdzie uczyłam maluchy rysunku i innych form artystycznych. Wbrew temu, co może się wydawać, była to niełatwa robota, która pochłaniała sporo energii. Ale czerpałam z niej satysfakcję, bo czułam, że robię coś ważnego i pożytecznego dla innych. Jak on w ogóle śmie sugerować i mówić, żebym z tego zrezygnowała i została typową panią domu na pełen etat?!

Miałam ogromną chęć powiedzieć mu kilka słów do słuchu, nie owijając w bawełnę, ale ugryzłam się w język. W końcu ten człowiek o ograniczonych horyzontach i zacofanym sposobie myślenia lada moment miał zostać moim teściem.

Nigdy nie widziałam go w takim stanie

W odpowiedzi posłałam mu ciepły uśmiech i powiedziałam:

To nasza prywatna sprawa i sami będziemy podejmować decyzje w tym temacie.

Ojciec mojego narzeczonego zrobił się cały czerwony na twarzy, jakby miał zaraz eksplodować. Wyglądał, jakby chciał coś odburknąć, ale jego małżonka uratowała sytuację.

Musimy wznieść toast za narzeczeństwo naszych dzieci! – krzyknęła radośnie i atmosfera momentalnie się rozluźniła.

Pozostałą część spotkania spędziliśmy na luźnych pogawędkach o niczym – przewijały się wątki dotyczące pogody za oknem, ulubionych seriali telewizyjnych oraz wypieków kulinarnych. A właściwie to narzeczony i jego matka dyskutowali, gdyż zarówno ja, jak i mój przyszły teść głównie siedzieliśmy cicho. On – z powodu urazy, a ja nadal oszołomiona niespodziewanym, przykrym incydentem z jego strony. Nigdy wcześniej ojciec Rafała nie odnosił się do mnie w taki sposób. Po powrocie do naszego mieszkania od razu zagadnęłam ukochanego:

– O co chodzi z twoim tatą? Dziwnie się zachowuje.

Chłopak tylko nieznacznie wzruszył ramionami.

Nie miałam o tym pojęcia

– Od zawsze był takim trochę despotycznym konserwatystą. W jego opinii facet musi być dominujący, przewodzić grupie i tak dalej. Zastanawiam się, jak mamie udaje się to tolerować. Mój brat jest taki sam jak ojciec, ale ja jestem inny, nigdy nie chciałem go naśladować. W jego oczach jestem życiowym nieudacznikiem i mięczakiem – słowa mojego chłopaka ociekały rozgoryczeniem.

– Dlaczego nic mi o tym nie powiedziałeś? – nie kryłam swojego zaskoczenia.

– Myślisz, że to by cokolwiek zmieniło? Nie zamierzałem cię obarczać moim bagażem życiowym. Poza tym, już się z tym oswoiłem.

– Serio? Jakoś nie widać tego po twojej twarzy. Słuchaj, chcę być z tobą na dobre i na złe. Więc od teraz masz mi mówić o wszystkim. Jasne?

– Zamienił stryjek siekierkę na kijek… – odparł z westchnieniem, po czym się uśmiechnął. – W porządku, rozumiem. O co konkretnie chcesz zapytać?

– Dlaczego zatem twój ojciec traktował mnie kiedyś z taką życzliwością? Czemu tak nagle się to zmieniło?

– Bo myślał, że to tylko krótkotrwała znajomość. Często o tym wspominał, ale nie widziałem sensu, by ci o tym mówić. Tata jest zdania, że ja do niczego się nie nadaję, nawet do znalezienia odpowiedniej partnerki, a co dopiero do stworzenia szczęśliwej i trwałej relacji w związku.

– No nie, to niewiarygodne! – ledwo się powstrzymałam przed powiedzeniem czegoś więcej. W końcu to był jego tata. – Kiedyś do niego dotrze, jak bardzo się mylił – podsumowałam z taktem, a następnie zaczęłam pocieszać mojego przyszłego męża namiętnymi buziakami…

I zadziałało. Gdy znaleźliśmy się w łóżku, opinie ojca Rafała zupełnie wyleciały nam z głowy. Przynajmniej do momentu, aż nastał nowy dzień. Wtedy już nie dało się cofnąć czasu…

To było po prostu niesmaczne

Kiedyś wizyty u rodziców mojego narzeczonego sprawiały mi radość – uwielbiałam z nimi rozmawiać, pić herbatę i zajadać się ich przepysznymi ciastami. Ale odkąd ogłosiliśmy, że się zaręczyliśmy, nastrój podczas tych spotkań zmienił się nie do poznania. Ojciec Rafała zaczął się do mnie przyczepiać. Kpił z mojej pracy, negował moje zdanie na różne tematy i wyzywał mnie od feministek, jakby to było nie wiadomo jakie przekleństwo. I robił to z taką miną i w taki sposób, że czułam do niego obrzydzenie.

Starałam się trzymać nerwy na wodzy i nie dać się sprowokować. Moja niewzruszona mina tylko podsycała złość napastnika. Niemal mnie to śmieszyło. Ale sytuacja przestała być zabawna, kiedy staruszek przerzucił się na Rafała i zaczął go atakować. Rzucał teksty, że to ja rządzę w naszym związku. Posunął się nawet do tego, by nazwać mnie swoim zięciem! Niby dla żartu, ale chodziło mu o upokorzenie, a nie rozśmieszenie.

Ojciec Rafała coraz bardziej sobie z niego żartował, a mój narzeczony w odpowiedzi tylko się wycofywał i zamykał w sobie. On nie należy do osób, które będą ostro dyskutować z kimś bliskim. To jedna z tych cech, za które tak go pokochałam, ale teść nie umiał tego w nim docenić, traktując to jako pewien rodzaj „słabości”. Strasznie chciałam stanąć po stronie Rafała, powiedzieć jego tacie parę słów do słuchu, żeby mu w pięty poszło, ale wiedziałam, że to nic nie da.

Wręcz przeciwnie, pewnie tylko pogorszyłabym sprawę, utwierdzając wszystkich – a przynajmniej jego krewnych – w przekonaniu, że mój facet to mięczak i pantoflarz, którego w każdej sytuacji musi bronić jego lepsza połowa. Więc trzymałam buzię na kłódkę, choć zęby zaciskałam ze złości. Ale przecież nie mogłam w nieskończoność biernie się przyglądać, jak cierpi mój ukochany.

– Słuchaj Rafał, myślę, że powinniśmy sobie dać spokój z wizytami u twoich rodziców – oznajmiłam. – Moim zdaniem tobie również przydałoby się trochę od tego odpocząć. To dla ciebie zbyt duże obciążenie, nie uważasz?

Zdecydowaliśmy się ustalić pewne zasady

Obawiałam się jego sprzeciwu, jednak nic takiego nie nastąpiło.

– Też o tym rozmyślałem. Przez najbliższy czas będę umawiał się na spotkania wyłącznie z mamą, w restauracjach albo gdzieś na mieście. Potrzebuję trochę odpoczynku od ojca. Ale czy to właściwe podejście? Nie pomyślisz sobie, że jestem mięczakiem, który zamiast zmierzyć się z trudnościami, po prostu od nich ucieka?

– Skąd, przecież to był mój pomysł. Niechęć do kłótni z ojcem nie oznacza, że powinieneś akceptować upokorzenia i zaczepki z jego strony. To będzie taki strategiczny odwrót. Kto wie, może tata zatęskni za twoim towarzystwem i coś do niego dotrze…

– Wątpię w to – zaprzeczył ruchem głowy. – On chyba nigdy mnie nie kochał.

Byłam kompletnie skołowana, więc po prostu mocno go objęłam. Zrezygnowaliśmy z wizyt u rodziców Rafała. Jego mama na początku starała się go przekonać, żeby zmienił zdanie, ale kiedy za każdym razem odmawiał, w końcu odpuściła i pogodziła się z tą sytuacją. Natomiast jego tata strasznie się obraził.

Brat Rafała niechcący się wygadał, że podobno teść przy jakiejś okazji stwierdził, że ma teraz tylko jednego syna. „Uparty, złośliwy, twardogłowy staruch!” – ze złością przeszło mi przez myśl. Ale w obecności Rafała udawałam, że mnie to nie obchodzi, wiedziałam, że muszę być dla niego oparciem i zachować spokój.

Okoliczności pozostawały bez zmian

Termin naszego ślubu był już ustalony i praktycznie wszystko mieliśmy przygotowane, brakowało tylko postawienia przysłowiowej kropki nad i. Jedyną niewiadomą pozostawała kwestia zaproszenia ojca Rafała. Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że pominięcie go byłoby wielce niestosowne. Z drugiej jednak strony, ciężko nam było wyobrazić sobie tę radosną uroczystość i wyjątkowy dla nas dzień w obecności naburmuszonego i sceptycznie nastawionego nestora rodu.

naleźliśmy się między młotem a kowadłem. Tkwiliśmy w martwym punkcie. Kluczem do rozwiązania okazał się zbieg okoliczności, a może po prostu los tak chciał. Pewnego wieczoru zadzwoniła do nas mama Rafała.

Karetka pogotowia zabrała ojca! Musisz przyjechać do szpitala!

– Co się stało? – Rafał zbladł jak ściana.

– Prawdopodobnie ma problem z sercem, ale nic więcej nie wiemy. Pośpiesz się i przyjedź czym prędzej!

Tym razem to ja siedziałam za kierownicą, bo Rafał ledwo panował nad emocjami. Gdy jechaliśmy, wciąż pod nosem mamrotał błagalnie: „oby z tego wyszedł cało”. W tamtej chwili zdałam sobie sprawę, że jeśli teść odejdzie z tego świata, on do końca życia będzie się obwiniał za tę kłótnię. Ja również poczułabym się współodpowiedzialna, w końcu to ja go nakłoniłam do zerwania relacji.

Choć wciąż miałam przekonanie o słuszności swojego stanowiska, dopiero teraz zrozumiałam, że mogą już nie dostać szansy na zakopanie topora wojennego…

Kiedy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że mój drogi teść wcale nie dostał zawału, a jedynie dopadła go ostra zgaga! Symptomy tych dwóch schorzeń potrafią być niemalże identyczne. Wszyscy bliscy ocierali łzy ulgi, natomiast ja chichrałam się w duchu. No proszę, nawet taki twardziel potrafi robić z siebie histeryczkę niczym jakaś baba. Jednakże był w tym jeden plus – strach, który ogarnął go przy tym rzekomym ataku serca, dał mu sporo do myślenia.

Trudno powiedzieć, że nastąpiło pojednanie rodem z filmu albo że któraś ze stron kogoś przeprosiła, niemniej jednak ojciec nie wyrzucił Rafała, kiedy ten odwiedził go w szpitalu. Co więcej, bez szemrania pojawił się na weselu syna, gdzie jego zachowanie było bez zarzutu. Podobno starego konia nie jest łatwo nauczyć nowych trików, dlatego nie spodziewam się jakiejś wielkiej transformacji. Mimo to szanuję starania teścia, który trzyma język za zębami i nie wygłasza swoich komentarzy pod moim adresem na prawo i lewo…

Edyta, 30 lat

Czytaj także:
„Bogaty brat ciągle mnie upokarzał. Raz pożyczył mi kasę, a chwalił się dookoła, że musi utrzymywać brata-biedaka”
„Udawała troskliwą przyjaciółkę, a później rzucała mi kłody pod nogi. Niedowartościowana lala pożałuje każdego słowa”
„Marzy mi się następne dziecko, ale mąż nie dopuszcza takiej myśli. Mam sprytny plan, jak złapać go na dzidzię”

Redakcja poleca

REKLAMA