„Narzeczony nie powiedział mi, że ma żonę i dzieci. Gdy ich zobaczyłam razem, wmówił mi, że to jego siostra z potomstwem”

dziewczyna która rozmyśla o dawnym ukochanym fot. Adobe Stock
„A na zdjęciu ona, dwóch małych chłopców i mój Robert. – Jesteś siostrą Roberta? – już wiedziałam, że udaję głupią, ale nie potrafiłam się powstrzymać. – Albo udajesz, albo głupia jesteś – krzyknęła. – Jaką siostrą, idiotko? Jestem jego żoną. Matką jego dzieci. Poczułam, że robi mi się ciemno przed oczami”.
/ 28.04.2022 12:50
dziewczyna która rozmyśla o dawnym ukochanym fot. Adobe Stock

Tak bardzo kochałam Roberta. Byłabym zdolna zrobić dla niego wszystko, o co tylko mnie poprosi. I robiłam, zgadzałam się na wszystko. A on okazał się zwykłym kłamcą, oszustem. Kiedy kilka tygodni temu moja przyjaciółka Renata powiedziała mi, że widziała Roberta w galerii na zakupach w towarzystwie młodej kobiety i dziecka, tylko wzruszyłam ramionami.

– To pewnie jego siostra – stwierdziłam.

Robert mówił mi, że ma siostrę, która niedawno rozwiodła się z mężem i samotnie wychowuje dziecko. Kiedy zaproponowałam, że mógłby nas zapoznać, odpowiedział, jak jest załamana i z nikim nie chce się spotykać. Mówił też, że stara się jej pomagać i dużo się nią opiekuje, bo od śmierci rodziców ma tylko ją. No i siostrzeńca.

– No nie wiem – Renata pokręciła głową z niedowierzaniem. – Brat z siostrą chyba się tak nie zachowują.
– Niby jak?
– Jak para – stwierdziła twardo moja przyjaciółka.

Oczywiście zapytałam o to Roberta i usłyszałam to, co chciałam – że był z siostrą na zakupach. Mały potrzebował różnych drobiazgów do szkoły, a Ola jest w takiej depresji, że w ogóle do niczego się nie nadaje.

Wierzyłam mu, nie miałam watpliwości

Dlatego, że już wtedy budziły się we mnie pierwsze wątpliwości, ale odsuwałam je od siebie… Robert ciągle wyjeżdżał. Tłumaczyłam sobie, że taką ma pracę. Był przedstawicielem handlowym w firmie farmaceutycznej.

Zmienię pracę dopiero, jak zarobię na mieszkanie dla nas – powtarzał, a ja głupia wierzyłam.

Kiedy prosiłam, żebyśmy wynajęli większe mieszkanie zamiast tej mojej klaustrofobicznej kawalerki, twierdził, że on i tak tylko przelotem bywa w domu, więc lepiej zbierać na zakup własnego. Sądziłam, że jest taki oszczędny. Ba, cieszyłam się z zapobiegliwego narzeczonego i z tego, że będę miała z nim wspaniałą przyszłość.

A dziś? Dzwonek do drzwi, głośny, długi. Kto to może być? Przecież dopiero weszłam. Otwieram. Na klatce stoi dziewczyna, blondynka, krótkie włosy, ubrana na sportowo.

– Pani do kogo? – pytam, bo jej nie znam.
– Chyba do pani – słyszę w odpowiedzi.

Patrzę zdziwiona, w oczach dziewczyny migoczą ogniki wściekłości.

Sypiasz tylko z moim mężem, czy z kim popadnie? – zapytała dziewczyna, zanim zdążyłam się odezwać.
– Z jakim mężem?!
– Moim, Robertem – odepchnęła mnie i weszła do środka.

Nie broniłam się, właściwie byłam zadowolona, bo jeszcze chwila, a pani Wiesia, sąsiadka z naprzeciwka, zaczęłaby nas podsłuchiwać i podglądać.

– Nie znam twojego męża – wydukałam, chociaż już zaczęłam się bać, że jednak znam.

Dziewczyna wyciągnęła telefon.

– Nie znasz? – podsunęła mi pod nos zdjęcie.

A na zdjęciu ona, dwóch małych chłopców i mój Robert.
– Jesteś siostrą Roberta? – już wiedziałam, że udaję głupią, ale nie potrafiłam się powstrzymać.

Może jeśli nie uwierzę, to wszystko okaże się nieprawdą…

Dziewczyna roześmiała się, głośno, ostro.

– Albo udajesz, albo głupia jesteś – krzyknęła. – Jaką siostrą, idiotko? Jestem jego żoną. Matką jego dzieci.

Poczułam, że robi mi się ciemno przed oczami.

– To nieprawda… – zdążyłam jeszcze wyszeptać.

Kiedy się ocknęłam, leżałam na podłodze, a dziewczyna stała nade mną z kubkiem w ręce. Po twarzy ściekała mi woda, którą właśnie na mnie wylała.

– No, tego to bym się w życiu nie spodziewała – wysyczała – Żebym musiała cucić kochankę męża, zamiast ona mnie. Wstawaj – podała mi rękę, a potem zaprowadziła do pokoju.
– Powiedz, że to nieprawda – wyszeptałam, siadając w fotelu.
– Ale ty głupia jesteś – powtórzyła kolejny raz. – To niby po co tu przyszłam, co? Jak sądzisz? Chciałam ci dowcip zrobić? – przyglądała mi się, jakby czekała na odpowiedź.
– Ale przecież Robert mnie kocha – wykrztusiłam zamiast odpowiedzi.
– Kocha – prychnęła – Tylko zapomniał ci powiedzieć, że ma rodzinę.
– Przecież ty jesteś jego siostrą, rozwiodłaś się z mężem, jesteś w depresji – wyrzucałam z siebie na jednym wydechu – On ci musi pomagać, bo jesteś załamana.

Już ja mu pokażę załamaną żonę w depresji. Już ja go załamię – obiecywała. – Dawno bym to zrobiła, tylko najpierw chciałam zobaczyć ciebie. Byłam pewna, że jesteś zwykłą naciągarą, która sypia z bogatymi facetami, a ty jesteś po prostu naiwna – machnęła ręką, nie kończąc zdania.

Siedziałam w fotelu i płakałam

– Nie becz, to raczej ja powinnam. Ostatecznie jestem jego żoną i mam z nim dwoje dzieci – powiedziała i podała mi chusteczkę.
– Ale ja go kocham – wyszlochałam.
– Ja już chyba nie – skrzywiła się blondynka. – Gorzej, że moje dzieci go kochają. I to bardzo. Jak ci na imię?
– Marta – chlipnęłam.
– Ja jestem Olga – roześmiała się. – Wiesz, zachowujemy się jak baby z tego filmu „Och, Karol”, czy jakoś tak.

Chwilami miałam wrażenie, że to jakaś wariatka, a nie żona Roberta. W końcu byłam jego kochanką, a ona wcale nie była zła. Ja byłabym wściekła, kochance męża wyrwałabym wszystkie kłaki.

– Nie jesteś na mnie zła? – zapytałam cicho.
– Byłam – odpowiedziała. – Mało, że zła, wściekła. Ale już mi przeszło. Jak tu do ciebie szłam, to… – zająknęła się – nie masz pojęcia, co chciałam ci zrobić – pokręciła głową. – Jednak jak cię zobaczyłam, zrozumiałam, że on oszukiwał nas obie. Żeby nie dzieci, rozwiodłabym się z nim, ale nie zrobię tego chłopakom. Oni go bardzo kochają, a on jest wspaniałym ojcem.
– Ma czas dla dzieci? – pytałam właściwie wbrew sobie. Tak naprawdę wcale już nic nie chciałam wiedzieć. – Przecież on ciągle wyjeżdża – dodałam.
– Dla dzieci zawsze znajdzie czas.
– Przecież mówił, że się pobierzemy – znowu zaczęłam płakać. – Chcieliśmy kupić mieszkanie. I wtedy miał zmienić pracę, żebyśmy więcej byli razem.

Olga wzruszyła ramionami.

– No to się nie pobierzecie – warknęła – bo ja mu nie dam rozwodu, przynajmniej w najbliższej pięciolatce. Pójdę już – wstała gwałtownie.

Po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwi wyjściowych. Długą chwilę siedziałam bez ruchu. Gdyby nie zapach jej perfum unoszący się w powietrzu, miałabym wrażenie, że wszystko mi się przyśniło.

Okłamywał mnie i żonę

Zerwałam się z fotela, wysypałam wszystko z torebki, odszukałam telefon i drżącymi palcami wybrałam numer Roberta. Odezwał się po trzecim sygnale.

– Cześć kochanie, co słychać?
– Była u mnie Olga – wykrztusiłam zamiast dzień dobry.
– Kto? – głos mu się zmienił.
– Olga – powtórzyłam, nie potrafiłam powiedzieć „twoja żona”.

Czekałam na jego reakcję. Nie doczekałam się. W słuchawce przez dłuższą chwilę trwała cisza, a potem usłyszałam przerywany sygnał. Robert po prostu się rozłączył. Próbowałam zadzwonić po raz kolejny, i jeszcze raz. Niestety mój kochany nie odbierał telefonu, aż w końcu wyłączył go zupełnie.

Przepłakałam całą noc, rano zadzwoniłam do pracy, że jestem chora. Dalej leżałam w łóżku i płakałam. Nie wyobrażałam sobie, że mogłabym żyć bez Roberta, jak miałabym żyć. Próbowałam do niego dzwonić jeszcze wielokrotnie. Ani razu nie odebrał telefonu, nie odpowiedział na żaden esemes.

Następnego dnia pojawiła się u mnie Renata

Wcale nie miałam ochoty jej otwierać, ale dzwoniła tak długo i tak uparcie, że w końcu zwlokłam się z łóżka.

– O Boże! – jęknęła na mój widok. – Co się stało?

Szlochając opowiedziałam jej o wizycie Olgi. Wysłuchała mnie w milczeniu, a potem podsumowała jednym słowem:

– Bydlak! I ty po takim płaczesz?! – dodała i poszła do kuchni.

Zrobiła dla nas obu kawę, czarną i mocną. Po kawie wepchnęła mnie pod prysznic.

–Wykąp się, a potem wyrzucimy wszystkie jego rzeczy – postanowiła.

Nie miałam ani sił, ani ochoty się sprzeciwiać. Do wyrzucania nie było wiele. Samą mnie zaskoczyło, że oprócz szczoteczki do zębów i dwóch podkoszulków, nie było więcej żadnych rzeczy Roberta. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak bardzo mój kochanek nie chciał się u mnie zadomowić.

– Musisz sobie w kółko powtarzać, że ona ma gorzej – stwierdziła moja przyjaciółka.
– Jak to gorzej? – rozryczałam się od nowa. – Ma lepiej, jest jego żoną.
– Chciałabyś być żoną takiego kłamcy i oszusta? – Renata nie ukrywała swojego ogromnego zdumienia. – Ty chyba naprawdę głupia jesteś – nie zapytała, tylko stwierdziła. – Ona ma z nim dwoje dzieci, nawet jak się rozwiodą, nadal będzie z nim związana. A on będzie kłamał i kłamał, bo jak ktoś raz zacznie, to potem idzie mu łatwo.

Wiedziałam w głębi serca, że Renata ma rację, ale było mi przykro, smutno i żal. Jeszcze wiele razy próbowałam dzwonić do Roberta, nie potrafiłam tego nie robić, ale jakiś obcy głos informował mnie, że nie ma takiego numeru. Najprawdopodobniej Robert zmienił numer, nie chciał mieć ze mną żadnego kontaktu, nie chciał się tłumaczyć. Wolał po prostu uciec. A może to żona mu zabroniła? Nieważne, skoro i tak okazał się kłamcą i tchórzem.

Kochałam kłamcę i tchórza – ta świadomość była okropna. Teraz będę o wiele ostrożniejsza. Nigdy więcej nie pozwolę się wykorzystać ani oszukać.

Czytaj także:
Nie byłam zazdrosna o Agnieszkę. Była brzydsza ode mnie...
Jestem samotnym ojcem. Związałem się z byłą uczennicą, a ona potem zostawiła mnie i córkę
Nie mogłam się pozbierać po rozwodzie. Chciałam poznać fajnego faceta, a zyskałam... adoratorkę

Redakcja poleca

REKLAMA