„Gdy mąż mnie zostawił, myślał, że będę płakać za nim po kątach. A ja ruszyłam w tango z jego przyjacielem”

pewna siebie kobieta fot. Adobe Stock, baranq
„Siedzieliśmy z Kamilem we dwoje, a ja nie mogłam uwierzyć, że nigdy dotąd się nim nie zainteresowałam. Był przystojny, miły i poświęcał mi całą swoją uwagę, czego nigdy nie mogłam powiedzieć o własnym mężu. Jak to się stało, że się w ogóle zaprzyjaźnili? Cóż, pewnie podobnie jak my zostaliśmy małżeństwem”.
/ 02.11.2024 22:00
pewna siebie kobieta fot. Adobe Stock, baranq

Nie wyszłam za mąż za wymarzonego księcia. Damian kompletnie nie wpisywał się w mój ideał faceta, a jednak coś zaskoczyło. I tak uległam porywowi serca, a po trzech latach od rozpoczęcia naszej znajomości zamieszkaliśmy razem.

Dla niego to było wygodne – wcześniej mieszkał kątem u najlepszego przyjaciela, Kamila, bo nie chciał wynajmować niczego w pojedynkę, a na własne mieszkanie nie było go stać. Ja swoje zawdzięczałam rodzicom. Nie było może super luksusowe, ale znajdowało się w dobrej dzielnicy, niskim, stosunkowo nowym bloku i, co najważniejsze, zmieściło się w budżecie.

Mąż wolał kumpli niż mnie

Widziałam, że dla mojego męża są rzeczy ważne i ważniejsze. Do tych drugich na pewno nie zaliczała się nasza relacja. Przede wszystkim, musiał utrzymywać dobre relacje z kumplami i co sobotę wybierać się z nimi do baru, no i majsterkować. Czasem spędzaliśmy wspólnie wieczory, potrafiliśmy godzinami oglądać seriale, a jednak nie było między nami chemii. Mimo to, myślałam sobie, że tak to już po prostu jest w małżeństwie. W końcu moi rodzice też nigdy nie tryskali namiętnością, a przeżyli razem prawie trzydzieści lat.

Nic nie zwiastowało katastrofy. Nie było żadnej kłótni, afery, gorzkich słów. Któregoś dnia, siedem lat po ślubie, Damian stanął w drzwiach sypialni i rzucił po prostu:

– To koniec, Malwina. Wyprowadzam się.

Nagle mnie zostawił

W pierwszej chwili nie zrozumiałam. Patrzyłam na mojego męża, jakbym widziała go pierwszy raz w życiu, a to, co przed chwilą powiedział, zwyczajnie nie mieściło mi się w głowie.

– Słucham? – wykrztusiłam więc tylko.

Damian spojrzał na mnie z czymś pokroju litości.

Od dawna się nie dogadujemy. Niczego między nami nie ma. Niczego, Malwina. – Pokręcił głową. – Nie pasujemy do siebie.

Otworzyłam usta, choć nie bardzo nawet wiedziałam, co mu powiedzieć. Obserwowałam więc zdrętwiała, jak się pakuje, mając wrażenie, że przy okazji chowa do tej walizki wszystkie nasze wspólne chwile, te ostatnie lata, a kiedy zamknie jej wieko, one znikną, jakby nigdy nie istniały. Jakby to, co popchnęło nas kiedyś ku sobie, nigdy się nie wydarzyło.

– Damian, tak nie można – odezwałam się w końcu dziwnie nieswoim głosem. – Poradzimy sobie. Przezwyciężymy to. O małżeństwo… przecież trzeba walczyć!

Mój mąż się nie odezwał, więc ciągnęłam:

Możemy się zapisać na jakąś terapię. Znajoma kiedyś korzystała, mogę ją podpytać…

– Mam kogoś.

Zaniemówiłam. Jak mógł mieć kogoś, skoro był ze mną? Czym sobie na to zasłużyłam? Przecież… nigdy nie powiedziałam mu złego słowa. Nie posprzeczaliśmy się ani razu!

– Czyli… co teraz? – szepnęłam w końcu.

Wzruszył ramionami.

– Rozwód – odparł tak po prostu. – To będzie najlepsze dla nas obojga.

Czułam pustkę

Bez Damiana w mieszkaniu zrobiło się tak jakoś… pusto. Chociaż praktycznie ze sobą nie rozmawialiśmy, i tak denerwowała mnie ta wszechobecna cisza. Kiedy mieszkaliśmy razem, przynajmniej prawie zawsze był włączony telewizor, bo on wiecznie coś oglądał. Nie mogłam znieść tej dziwnej, ciężkiej atmosfery, dlatego też pozbierałam się i wyszłam z domu.

Spacerowanie pomogło tylko przez chwilę, dlatego też ostatecznie zdecydowałam się odwiedzić pobliską kawiarnię. Zamówiłam sobie ciasto czekoladowe i dużą kawę, w ten sposób chcąc choć przez chwilę skupić się na czymś innym niż moje żałosne życie.

– Malwina?

Podniosłam głowę. Obraz trochę mi się rozmazywał, ale i tak rozpoznałam Kamila. Co tu robił? Czyżby Damian po coś go przysłał? Sam nie potrafił się pofatygować? Aż tak nie miał ochoty ze mną rozmawiać?

– Ja… – zaczęłam niepewnie.

– Jak się trzymasz? – spytał, przyglądając mi się uważnie.

Wzruszyłam ramionami i pociągnęłam łyk kawy.

– A obchodzi cię to?

Był naprawdę miły

Odsunął sobie krzesło i usiadł naprzeciwko mnie, przy stoliku.

– Tak. – W jego głosie wyczułam niezachwianą pewność, co odrobinę mnie zdziwiło.

– Przysłał cię Damian? – zapytałam go w końcu, z braku lepszych pomysłów.

Potrząsnął głową.

– Nic z tych rzeczy. Po prostu przechodziłem i… zobaczyłem, że tu siedzisz. – Przyjrzał mi się. – Wiem, że Damian zachował się paskudnie. Przykro mi.

Patrzyłam na niego przez dłuższą chwilę. Nie rozumiałam, czemu się mną interesuje. Dlaczego jest taki miły. W końcu właśnie mówił o swoim najlepszym przyjacielu, a w jego głosie dokładnie słyszałam pogardę.

– Dlaczego?

– Bo zawsze wydawałaś się fajną babką, Malwina. – Uśmiechnął się lekko. – I wcale nie chcę, żebyś płakała.

Pośpiesznie otarłam łzy, choć sama nie wiedziałam, dlaczego to zrobiłam.

– Nie płaczę.

I został ze mną przy tym stoliku, choć żadne z nas tak naprawdę tego nie planowało. Siedzieliśmy z Kamilem we dwoje, a ja nie mogłam uwierzyć, że nigdy dotąd się nim nie zainteresowałam. Był przystojny, miły i poświęcał mi całą swoją uwagę, czego nigdy nie mogłam powiedzieć o własnym mężu. Jak to się stało, że się w ogóle zaprzyjaźnili? Cóż, pewnie podobnie jak my zostaliśmy małżeństwem.

Z nim było inaczej

Dawno nie spędziłam czasu tak przyjemnie, jak z nim. Szybko zeszliśmy z tematu Damiana i poruszyliśmy wiele innych kwestii. A rozmawialiśmy o wszystkim, wymieniając się spostrzeżeniami i pokazując się z rozmaitych stron. Dobrze spędziliśmy te dwie godziny, a kiedy Kamil zaproponował kolejne spotkanie, nawet przez myśl mi nie przeszło, by odmówić.

Spotykaliśmy się w zasadzie coraz częściej. Z tego, co rozumiałam, Kamil wciąż przyjaźnił się z Damianem, ale rzadko zdarzały im się takie wspólne wypady, jak kiedyś. Teraz najwięcej wolnego czasu spędzał ze mną. Z jednej strony wspierał mnie w obliczu tragedii, z jaką musiałam się mierzyć, z drugiej natomiast miałam wrażenie, że trochę mnie polubił.

W ogóle bardzo się do siebie zbliżyliśmy. I choć nie dostałam jeszcze oficjalnego rozwodu, pozwoliłam kiedyś Kamilowi zaprosić się do siebie. Trochę pogadaliśmy, wypiliśmy wino, a potem jakoś tak wyszło, że wylądowaliśmy w łóżku. To była zdecydowanie niezapomniana noc, którą miałam ochotę od razu powtórzyć.

Dostanie za swoje

Ja i Kamil jesteśmy razem. Nie oficjalnie, a przynajmniej nie w mniemaniu Damiana. Na pewno jest przekonany, że wciąż płaczę w kącie i nie mogę się pozbierać. Muszę przyznać, że w zachowaniu względnie jasnego umysłu pomógł mi właśnie Kamil. To bez niego życia teraz po prostu sobie nie wyobrażam.

Zastanawiam się, co zrobi Damian, gdy zobaczy nas razem na rozprawie rozwodowej. Ani ja, poniekąd dlatego, że się z nim nie widywałam, ani Kamil nic mu nie powiedzieliśmy. Tym sposobem będę mieć okazję do pooglądania jego zszokowanej miny. Czy bardzo się wkurzy? Na pewno. W końcu z Kamilem znajdą się od dziecka. Czy poczuje się zdradzony? Cóż, mam nadzieję.

Malwina, 35 lat

Czytaj także: „Mąż zabronił mi się wtrącać w życie córki. Nie mogę patrzeć, jak robi z siebie nudną kurę domową”
„Adoptowany synek przyniósł nam szczęście. To dzięki niemu w naszym domu rozpoczęło się pasmo prawdziwych cudów”
„Córka zamiast się uczyć, kręci filmiki do internetu. A bez wykształcenia będzie przecież latać z mopem za marne grosze”

Redakcja poleca

REKLAMA