Mój kolega z pracy był przystojny, sympatyczny i bystry, a los obszedł się z nim jak najgorzej tylko mógł, stawiając na jego drodze tę zołzę! Na pierwszy rzut oka widać było, jak go zniszczyła… Został z niego tylko cień faceta! Wszystkie kumpele z roboty chciały go pocieszać.
Było mi go żal
– On się marnuje – mówiły. – Jakby znalazł taką, co by go zrozumiała, to może jakoś by się pozbierał? Aż żal gościa!
Skończyłam wtedy trzydzieści trzy lata. Byłam samodzielną, wolną kobietą z własnym lokum. Wtedy przyszła mi do głowy myśl: „A może by tak zaryzykować?”. Okazało się, że to całkiem proste… Znajome, które już są zamężne, podpowiadały, by zacząć od czułości i kulinariów.
– Facet musi zobaczyć, że u ciebie jest wygodnie i pysznie, a każdy rozbitek marzy głównie o tym, żeby się najeść do syta, wyspać porządnie i umyć. Ty mu to wszystko zapewnisz. Reszta może poczekać.
– Panie Jacku, a może wpadłby pan do mnie w niedzielę na obiadek? – spytałam. – Coś kiepsko pan wygląda, pewnie od dłuższego czasu nikt panu porządnie nie ugotował?
Gdy wspomniałam o planowanym menu – barszczu ukraińskim i zrazach wołowych z dodatkiem kaszy gryczanej – w jego oczach pojawiły się ogniki radości.
– Smakuje panu taka kuchnia? – spytałam, a on entuzjastycznie przytaknął. Kontynuowałam więc: – Do tego będzie jeszcze ciasto własnej roboty. Woli pan serniczek czy może szarlotkę?
– Dla mnie bomba, cokolwiek pani wybierze – odparł ledwo słyszalnym głosem.
– W takim razie zrobię oba.
Zdziwiło mnie, że przyszedł bez żadnego bukietu. ,,Serio, tak bez niczego na proszony posiłek?” – poczułam lekkie rozczarowanie, ale wyglądał jak zbity pies, więc szybko o tym zapomniałam. „Najwyraźniej ciągle tkwi w tym swoim dołku i nie pamięta o dobrych manierach” – usprawiedliwiałam go w myślach.
Zrobiłam mu obiad
Pierwszy raz w życiu byłam świadkiem, jak ktoś pochłania jedzenie z takim zapałem! Dosłownie wchłonął cały talerz, nie zostawiając nawet odrobiny. Sprawiał wrażenie, jakby chciał wylizać całą zastawę. To mnie niesamowicie poruszyło. Nawet nie zauważyłam, że się nie odzywa. Tylko konsumuje i popija, nic poza tym! Ani słowa, jakby był skupiony wyłącznie na zapełnianiu brzucha po brzegi.
– Wyobraźcie sobie dziewczyny, jaki ten gość był głodny! – opowiadałam przyjaciółkom następnego dnia. – Nie zgadniecie, jakie ilości potrafi pochłonąć!
– No co ty, a czemu niby miałoby cię to dziwić? Kto niby miał mu przygotowywać posiłki, skoro podobno jego laska tylko po knajpach latała i na siebie forsę puszczała. Pewnie od dłuższego czasu nic porządnego w gębie nie miał.
– A poza jedzeniem coś jeszcze było? – dociekały. – Jakiś całus albo coś bardziej pikantnego?
– Nic z tych rzeczy. Nawet buziaka w dłoń mi nie zaserwował. Po prostu przyszedł, najadł się, napił i koniec.
– Och, biedak! Boi się kobiet. Nie ma odwagi zaryzykować kolejnego nieszczęścia. Z tym facetem nie pójdzie ci jak po maśle!
Potrzebowałam właśnie czegoś takiego. Nowych wyzwań! To nie będzie bułka z masłem, ale damy radę! Zaczęłam przyzwyczajać się do sytuacji. Dałam przyzwolenie Jackowi, aby otworzył się przede mną.
Zniszczyła go
Słuchając jego historii, dowiedziałam się, że przez kilka lat był w związku z prawdziwym babsztylem. Kobieta, którą opisywał, była zakłamaną, leniwą, konfliktową i niepokorną osobą – taki obraz wyłaniał się z jego relacji.
– To czemu przez tyle czasu z nią wytrzymywałeś? – zebrałam się pewnego razu na odwagę, by o to spytać.
– Darzyłem ją ogromnym uczuciem – odpowiedział, a ja po raz kolejny poczułam wzruszenie.
Został bez grosza przy duszy. Wszystko jej oddał. Odszedł w tym, co miał na sobie, więc musiałam zatroszczyć się o to, żeby jakoś prezentował się w społeczeństwie i w ogóle… Zaproponowałam, żeby ze mną zamieszkał w moim dużym mieszkaniu. Przystał na to z radością.
Przez długi czas nic się między nami nie wydarzyło. Pewnego razu zwierzył mi się, że odczuwa lęk przed płcią przeciwną, ponieważ jego była dziewczyna była nienasycona seksualnie i przez to nabawił się ogromnych zahamowań.
– Odczuwam taki strach – wyszeptał, wtulając się w moje ramię. – Obawiam się, że sobie nie poradzę. Chciałbym być z tobą, ale na razie nie potrafię. Dasz mi trochę czasu?
Prawie się rozpłakałam ze współczucia. Całowałam go czule i głaskałam z ogromną delikatnością, aby nie pomyślał, że jestem jakąś rozwydrzoną napastniczką.
Dbałam jak mogłam
Stopniowo angażowałam się w tę relację i poznawałam rzeczywistość. Jego partnerka nie zajmowała się praniem jego ubrań, dlatego ja każdego dnia zostawiałam koło łóżka czyściutkie bokserki, skarpetki i pachnącą koszulę, świeżo wyprasowaną.
– Jesteś niesamowita! – dochodziło do moich uszu. – Jeszcze nikt nie troszczył się o mnie w taki sposób!
Jego poprzednia partnerka nie raczyła go domowymi posiłkami, natomiast ja przekształciłam nasze gniazdko w ekskluzywną jadłodajnię. Każde danie było pyszne, przyrządzone ze świeżutkich składników, podawane punktualnie na przepięknych talerzach. On zajadał ze smakiem, a ja przycupnięta na brzegu krzesła śledziłam bacznie każdy jego gest – czy mu smakuje, czy ma ochotę na dokładkę, a może jeszcze w czymś mogę mu usłużyć?
Próbowaliśmy różnych sposobów, żeby rozwiązać problem z jego strachem przed wspólnym łóżkiem. Niestety, nic to nie dało. Podczas namiętnej nocy rozpłakał się. Naprawdę mnie to poruszyło.
Było mi go szkoda
Robiłam wszystko, co tylko przyszło mi do głowy, żeby jakoś mu pomóc. Nie uważam się za jakąś seksualną ekspertkę, ale dla niego byłam w stanie zrobić dosłownie wszystko.
Zachowywał się jak nieśmiały młodzieniec. To ja przejęłam stery i panowałam nad sytuacją. Jacek przymrużał powieki i na wszystko przyzwalał. Nie da się ukryć, że gołym okiem zauważalne były zmiany, jakie zachodziły w nim pod moim wpływem. Wyglądał bardzo atrakcyjnie: świetnie obcięty, zadbany, czysty, pachnący i szykowny – jak model z okładki magazynu!
Miał naprawione zęby, dlatego cały czas szczerzył się do różnych dziewczyn, a one patrzyły za nim maślanym wzrokiem i szeptały do siebie: „Ale z niego niezła sztuka! Ta Dorota to ma szczęście!”. Co było potem? Wiadomo, jak zwykle to bywa.
Świeżo upieczona praktykantka z niebotycznie długimi kończynami zdecydowała się posmakować zakazanego owocu w postaci zajętego mężczyzny. Niedawno przeprowadziła się do metropolii, ale pragnęła osiąść tu na dobre i przyssała się do kochasia, który jeszcze do niedawna był pod moimi skrzydłami, dzielił ze mną dach nad głową i niemalże został moim narzeczonym. Nie musiała się zbytnio wysilać, by osiągnąć swój cel.
Zawróciła mu w głowie
Mój królewicz przeszedł totalną metamorfozę. Chwyta każdą nadgodzinę i dorywczą robotę, byleby zaspokoić kaprysy swojej wybranki. Skakał, jak mu zagrała. Facet postradał dla niej zmysły. Dawał sobą sterować przy wszystkich. Po robocie czeka na nią jak wierny kundel. Za każdym razem przynosił jej jakieś kwiatuszki.
Pewnego razu cisnęła te kwiaty o ziemię i je rozdeptała. Ponoć miała do niego pretensje, że za bardzo na nią naciska. Kazała mu się odczepić, ale olał to. Krążą plotki, że Jacek wciska jej jakieś bujdy o naszym związku, a ona trąbi o tym po całej firmie.
Podobno byłam apodyktyczna, kierowałam nim jak marionetką i robiłam z niego bezwolną kukiełkę, nawet w sypialni chciałam dowodzić. Twierdził, że u mojego boku można jedynie przytyć i stracić rozum, bo blokowałam mu jakąkolwiek samodzielność. Porównał mnie do okrutnego dyktatora, bo najwyraźniej pragnęłam uczynić z niego niewolnika.
Stwierdził, że wyrwał się z luksusowej niewoli. Normalnie się popłakałam, gdy mi to wszystko przekazali! Znowu mnie wzięło na rozczulanie się, ale teraz nad własną dolą! Non stop sobie powtarzam: „No tak, bierzesz gościa z przeszłością, dokarmisz go, dasz mu miłość, podbudujesz jego ego, a on ci się tak odwdzięcza!”.
Dorota, 33 lata
Czytaj także:
„Zawsze byłam matką, a nie żoną czy kochanką. Nie mogłam liczyć na szacunek i wsparcie nawet, gdy przyszło najgorsze”
„Dzieciom bardzo zależało, abym spisała testament. Teraz o mnie zapomniały i z niecierpliwością czekają na moją śmierć”
„Teściowa dała mi tak popalić na wakacjach, że nie chcę jej znać. A mój mąż wcale mnie nie bronił”