„Teściowa dała mi tak popalić na wakacjach, że nie chcę jej znać. A mój mąż wcale mnie nie bronił”

załamana kobieta fot. Adobe Stock, Viacheslav Yakobchuk
„Zaczęło się od drobiazgów – sposób, w jaki ścielę łóżko, jak przygotowuję posiłki, a nawet jak się ubieram. Każde moje działanie było poddawane jej surowej ocenie. Maria nie mogła powstrzymać się od swoich kąśliwych uwag”.
/ 03.08.2024 16:00
załamana kobieta fot. Adobe Stock, Viacheslav Yakobchuk

Moje życie uległo drastycznej zmianie odkąd wyszłam za Piotra. Nie żałuję decyzji o ślubie, ale muszę przyznać, że relacje z jego rodzicami, szczególnie z Marią, jego matką, są... skomplikowane. Czuję się jak nieproszony gość w ich rodzinie, mimo że bardzo starałam się zyskać ich akceptację.

Teściowa mnie nie lubi

Pamiętam pierwszy raz, gdy Piotr przedstawił mnie Marii i Janowi. Czułam się jak na egzaminie, a spojrzenia Marii były niczym ostre sztylety. Od samego początku miała dla mnie tylko nieprzyjemne komentarze, mimo że starałam się być miła i uprzejma. Teść Jan, choć milczący, nigdy nie stanął po mojej stronie. Nie był nieprzyjazny, ale jego wsparcie dla Marii było oczywiste. Piotr zawsze próbował balansować między mną a swoimi rodzicami, co niestety często kończyło się moim uczuciem osamotnienia i niezrozumienia.

Czasami zastanawiam się, czy kiedykolwiek zdołam zdobyć jej akceptację. Piotr, choć kochający, często staje w obronie matki, co tylko pogłębia moje poczucie izolacji. Mam wrażenie, że jestem dla niego na drugim miejscu. Staram się być silna, ale coraz częściej myślę, ile jeszcze zdołam to wytrzymać. Jak długo można walczyć o czyjeś uznanie, będąc wciąż odrzucanym?

Myślałam, że wakacje nas zbliżą

Piotrek zdecydował, że tegoroczne wakacje spędzimy je u jego rodziców, którzy mieszkają nad morzem. Miałam nadzieję, że wspólny czas pomoże zbliżyć nas wszystkich. Wyobrażałam sobie, że spędzimy miłe chwile na plaży, popływamy w morzu i zbudujemy lepsze relacje. Jednak już pierwszego dnia Maria znalazła coś, co mogła skrytykować. Zaczęło się od drobiazgów –  sposób, w jaki ścielę łóżko, jak przygotowuję posiłki, a nawet jak się ubieram. Każde moje działanie było poddawane jej surowej ocenie. Maria nie mogła powstrzymać się od swoich kąśliwych uwag.

– Piotrek, nie mogę już tego znieść – powiedziałam, wchodząc do naszej sypialni. – Twoja matka zawsze musi mnie krytykować.

Piotr spojrzał na mnie z rezygnacją.

– Hania, ona po prostu ma swoje zdanie. Staraj się to zrozumieć.

– Rozumiem, że ma swoje zdanie, ale to nie znaczy, że może mnie ciągle poniżać. Czy ty tego nie widzisz?

Byłam wściekła

Wspomnienia z obiadu wracały do mnie jak koszmar. Maria krytykowała sposób, w jaki przygotowałam sałatkę, mówiąc: „Hania, chyba w twojej rodzinie nie uczą, jak się kroi warzywa”. Potem dodała z przekąsem: „Może powinnaś się jeszcze nauczyć gotować, zanim zaczniecie myśleć o dzieciach”.

– Może trochę przesadzasz. Mama jest trudna, ale przecież stara się – Piotrek próbował mnie uspokoić.

Wybuchnęłam.

– Mam dość bycia traktowaną jak intruz we własnym małżeństwie! – Piotr zamilkł, zaskoczony moją złością.

Kochanie, proszę, uspokój się. Spróbujmy to jakoś załagodzić.

– Uspokoić się? To twoje rozwiązanie? – w moich oczach pojawiły się łzy. – Piotrek, ja już naprawdę nie wiem, ile jeszcze wytrzymam.

Mąż spojrzał na mnie z bólem w oczach, ale nie znalazł słów, które mogłyby mnie uspokoić. Czułam, że oddalamy się od siebie.

Próbowałam rozmawiać z teściową

Po bezsennej nocy postanowiłam, że porozmawiam z Marią. Musiałam spróbować coś zmienić.

– Pani Mario, mogłabym z panią chwilę porozmawiać? – zapytałam nieśmiało, kiedy zastałam ją w kuchni.

Cały czas zwracałam się do niej oficjalnie. Nie mogłabym inaczej, a ona wcale nie proponowała.

– Oczywiście, Haniu. O co chodzi? – odpowiedziała, choć jej ton sugerował, że nie jest zainteresowana.

– Chciałabym, żebyśmy dosżły do jakiegoś porozumienia. Czuje się, jakby pani nie akceptowała mnie od samego początku.

Maria odłożyła nóż, którym kroiła warzywa, i spojrzała na mnie z chłodem.

– To nie tak, po prostu... różnimy się – odpowiedziała obojętnie.

– To nie jest kwestia różnic, pani Mario. Chodzi o brak szacunku. Czuję, że nigdy nie jestem wystarczająco dobra – mówiłam, próbując zachować spokój.

Była taka wyniosła

Maria westchnęła i spojrzała na mnie z politowaniem.

– Może powinnaś się bardziej postarać? – powiedziała z wyraźną irytacją w głosie.

Zamknęłam oczy, starając się opanować narastającą frustrację.

– Staram się, naprawdę się staram. Ale ciągłe krytykowanie mnie nie pomaga. Chciałabym, żebyśmy mogły się lepiej dogadać, dla dobra Piotrka.

Maria zaciągnęła się głęboko i odwróciła wzrok.

– Może. Ale nie oczekuj, że wszystko zmieni się od razu.

– Wiem – odpowiedziałam, czując, że rozmowa nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. – Ale musimy spróbować.

Opuściłam kuchnię, czując się jeszcze bardziej zniechęcona. Było jasne, że Maria nie zamierza zmienić swojego nastawienia. Jednak wiedziałam, że muszę walczyć o swoje miejsce w tej rodzinie, nawet jeśli droga do tego była długa i wyboista.

Rozmawiali o mnie

Pewnego wieczoru, kiedy wróciłam wcześniej z wieczornego spaceru, usłyszałam podniesione głosy z kuchni. Postanowiłam podejść bliżej i dyskretnie podsłuchać rozmowę.

Nie wiem, jak możesz z nią wytrzymać. Ciągle tylko narzeka – mówiła Maria.

– Mamo, Hania ma swoje powody. Staramy się jakoś dogadać, choć czasem jest trudno – odpowiedział Piotr, choć jego ton był niepewny.

– Powinieneś znaleźć kogoś, kto naprawdę do nas pasuje – naciskała Maria.

– Mamo, proszę, nie komplikuj tego – Piotr próbował zachować spokój.

Serce zabiło mi szybciej. Musiałam wiedzieć, co jeszcze powiedzą.

– Ona nie jest dla ciebie odpowiednia, Piotrze. Powinieneś pomyśleć o kimś lepszym – Maria nie ustępowała.

– Może trochę masz rację, mamo. Czasami też tak myślę – wyznał Piotr, a jego słowa uderzyły mnie jak cios w brzuch.

Nie mogłam już dłużej tego słuchać. Wkroczyłam do kuchni.

– Piotrek, dlaczego nie powiesz mi prosto w oczy, co myślisz? – zapytałam, starając się opanować drżenie głosu.

Zabolało mnie to

Piotr i Maria spojrzeli na mnie zaskoczeni. Piotr próbował coś powiedzieć, ale nie mogłam już powstrzymać gniewu.

– Hania, to nie tak... – zaczął Piotr, ale przerwałam mu.

– Nie, Piotrze. Chcę usłyszeć prawdę. Co naprawdę myślisz o nas? – domagałam się odpowiedzi.

Piotr spojrzał na matkę, a potem na mnie.

– Hania, próbuję wszystko wyważyć. Wiem, że mama bywa trudna, ale proszę, zrozum, że nie chcę konfliktów – powiedział.

– Więc stajesz po jej stronie – stwierdziłam, czując, że łzy napływają mi do oczu. – Nigdy nie będziesz mnie wspierał.

– Hania, to nieprawda... – Piotr wyciągnął rękę, ale odsunęłam się.

– Mam dość. Nie mogę dłużej tego znosić – powiedziałam, opuszczając kuchnię.

Słyszałam, jak Piotr próbuje mnie zatrzymać, ale byłam zbyt zraniona, żeby słuchać.

Miałam żal do męża

Dzień po dramatycznej konfrontacji w kuchni czułam się, jakby cały mój świat legł w gruzach. Piotrek nie próbował do mnie podejść ani porozmawiać. Czułam się samotna i zdradzona. Postanowiłam, że muszę się przewietrzyć, więc wyszłam na spacer wzdłuż plaży.

Szum fal uspokajał mnie, choć myśli krążyły wokół wydarzeń ostatnich dni. Zastanawiałam się, jak doszło do tego, że znalazłam się w takiej sytuacji. Piotrek zawsze był dla mnie wsparciem, a teraz wydawało się, że stoimy po przeciwnych stronach barykady.

– Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje – mówiłam do siebie, patrząc na bezkresne morze. – Piotrek naprawdę stanął po jej stronie.

Spacerując, przypomniałam sobie nasze wspólne chwile, kiedy wszystko wydawało się idealne. Teraz te wspomnienia były jak bolesne ukłucia w sercu. Wiedziałam, że muszę podjąć decyzję, która może zmienić nasze życie na zawsze.

Chciałam wyjechać

Kiedy wróciłam do domu teściów, poczułam, że nie mogę dłużej tolerować takiego traktowania. Zdecydowałam się spakować swoje rzeczy. Piotrek wszedł do pokoju i patrzył na mnie z mieszaniną smutku i bezsilności.

– Hania, co robisz? – zapytał cicho.

– Wyjeżdżam. Potrzebuję czasu, żeby wszystko przemyśleć – odpowiedziałam, nie patrząc mu w oczy.

– Proszę, nie rób tego. Porozmawiajmy – błagał.

– Próbowałam rozmawiać, ale ty nigdy mnie nie wspierałeś. Teraz muszę myśleć o sobie – odpowiedziałam, z trudem powstrzymując łzy.

Nie potrafię się dostosować

Wiedziałam, że muszę stawić czoła Marii, zanim wyjadę. Postanowiłam, że ostatnia rozmowa z nią będzie decydująca. Zeszłam na dół, gdzie znalazłam ją w kuchni, jak zawsze zajętą przygotowywaniem posiłków.

– Pani Mario… – zapytałam, starając się, by mój głos brzmiał pewnie.

Spojrzała na mnie z wyraźną irytacją, ale skinęła głową.

– Czego chcesz? – odpowiedziała chłodno.

– Dlaczego zawsze mnie pani krytykuje. Czy naprawdę jestem taka zła? – zapytałam, patrząc jej prosto w oczy.

Maria odłożyła nóż i westchnęła.

– Haniu, po prostu uważam, że Piotr zasługuje na lepszą partię. Kogoś, kto naprawdę będzie pasował do naszej rodziny.

Poczułam, jak gniew narasta we mnie.

– Starałam się, naprawdę się starałam, żeby być częścią tej rodziny. Ale ciągłe poniżanie mnie nie jest w porządku – powiedziałam, z trudem powstrzymując łzy.

Nic się nie zmieni

Maria wzruszyła ramionami.

– To nie jest moja wina, że nie potrafisz się dostosować – odpowiedziała, patrząc na mnie z góry.

– Nie, pani Mario. To nie jest kwestia dostosowania się. Nigdy nie dała mi pani szansy – powiedziałam, czując, że łzy napływają mi do oczu.

Maria uniosła brwi.

– I nigdy ci nie dam. Nigdy cię nie polubię, Haniu. Powinnaś była to zrozumieć od samego początku – powiedziała obojętnie.

Zebrałam się na odwagę i odpowiedziałam stanowczo:

– W takim razie nie mogę dłużej tu zostać. Wyjeżdżam, ale chciałam, żeby pani wiedziała, że to nie ja ponoszę winę za nasze relacje – powiedziałam, odwracając się do wyjścia.

Z walizką w ręce opuściłam ten dom, nie oglądając się za siebie. Czułam mieszankę smutku i ulgi. Wróciłam do naszego małżeńskiego mieszkania. Spędziłam kilka dni na rozmyślaniu o przyszłości. Czułam, że ta przerwa od Piotrka i jego rodziny była konieczna.

Wiedziałam, że muszę nauczyć się stawiać na pierwszym miejscu swoje potrzeby i nie pozwalać nikomu, nawet tym, których kocham, na brak szacunku wobec mnie. Jeśli Piotrek tego nie zrozumie, nasze małżeństwo nie ma szans. 

Hania, 30 lat

Czytaj także: „Po śmierci despotycznego męża poczułam ulgę. Teraz córka próbuje mnie tresować, ale jej na to nie pozwolę”
„U progu życia ojciec wyznał mi swoją największą tajemnicę. Po 3 dekadach życia, mój świat runął”
„Gdy żona sprzedała dom po rodzicach, kasa przewróciła jej w głowie. Prawie nie doszło do tragedii”

Redakcja poleca

REKLAMA