„Doniosłam na niewiernego faceta koleżanki. Nie mam zamiaru kryć tego zdradzieckiego typa i jego wypudrowanej kochanki”

Kobieta pewna siebie fot. iStock by Getty Images, taseffski
„Dałam słowo i początkowo planowałam się z niego wywiązać. W drodze spotkałam jednak naszą bliską koleżankę, Iwonę. Zagadałyśmy się i w trakcie rozmowy, zupełnie nieoczekiwanie, wypłynęła sprawa Marioli. Wkrótce wiedziało już pół miasta”.
/ 20.10.2024 19:30
Kobieta pewna siebie fot. iStock by Getty Images, taseffski

Całą historię zapoczątkowało pewne wydarzenie sprzed dwóch tygodni. Niespodziewanie zadzwoniła z propozycją spotkania w kawiarence, do której często zaglądałyśmy. Ponieważ sporo czasu minęło od naszego ostatniego spotkania, bez wahania przystałam na jej prośbę.

– Agnieszka, okazało się, że mój Jacek ma romans! – rzuciła bez owijania w bawełnę, gdy tylko zajęłam miejsce przy naszym stoliku.

„Ech, znowu to samo” – pomyślałam sobie z rezygnacją.

Za mną był naprawdę wyczerpujący dzień i liczyłam na to, że sobie zwyczajnie pogadamy o jakichś głupotach i pośmiejemy się trochę. Ale gdzie tam, Mariola jak zawsze przyszła z jakąś wielką aferą dotyczącą jej związku. Nie zrozumcie mnie źle, w końcu od tego są kumpele, żeby wysłuchać, wesprzeć i pomóc w tarapatach. Ale w tym wszystkim najbardziej komiczne było to, że te wielkie małżeńskie problemy Marioli przeważnie okazywały się istnieć tylko w jej głowie. Jacek to serio porządny gość. No i kocha ją bez pamięci. A to wszystko mimo faktu, że za parę tygodni stuknie im 10 lat po ślubie.

– Jesteś tego pewna? A może ci się coś ubzdurało? – spytałam więc bardziej z uprzejmości niż z autentycznego zainteresowania.

Serio mówię! Sama się przekonaj – zaczęła snuć opowieść. – Jak wczoraj dzwoniłam do Jacka do pracy, to chciałam, żeby w końcu razem wybrać się do tego gościa, co robi meble. Za parę tygodni chcemy remontować kuchnię, więc czas najwyższy ogarnąć jakieś szafki. A ten? Zaczął kręcić i gadać, że kompletnie nie ma czasu, bo niby w firmie jakieś ważne zadanie dostali i musi zostać parę godzin po pracy.

– No i co w tym takiego nadzwyczajnego? – machnęłam ręką. – To u niego w pracy standard. Często mu się różne rzeczy przytrafiają.

– Dopiero się rozkręcam – mówiła dalej niewzruszona Mariola. – Przygotowałam obiad, a potem zdecydowałam, że sama pójdę do tego przeklętego projektanta. Miałam dość odkładania tego w nieskończoność. Zaparkowałam samochód koło rynku i ruszyłam pieszo. I wtedy go zobaczyłam – zniżyła głos, jak na scenie. – Stał jak gdyby nigdy nic w tym drogim i prestiżowym salonie jubilerskim w towarzystwie jakiejś wystrojonej brunetki. Wymieniali uśmiechy, o czymś gadali. A potem on założył jej na szyję naszyjnik. Laska zaczęła się wdzięczyć i kręcić jak na wybiegu, a on przyglądał się jej z uwagą. Mogli to chociaż robić po kryjomu! Ale gdzie tam, sterczeli tuż przy witrynie! Mieli gdzieś, że pół miasta mogło być tego świadkiem!

– I jak to się skończyło? – dopytywałam zaciekawiona, ponieważ historia koleżanki robiła się coraz bardziej intrygująca.

Może naprawdę coś się dzieje?

Zdawało się, że nieskazitelny do tej pory Jacek rzeczywiście ma tym razem coś za uszami.

– Cóż, po prawdzie sama nie jestem pewna – oznajmiła Mariola. – Początkowo chciałam wpaść do środka i urządzić mu awanturę. Ale po co robić z siebie widowisko przed innymi? Odwróciłam się zatem na pięcie i pobiegłam prosto do auta. Jadąc do domu byłam o włos od stłuczki! Wyobraź sobie, że cała się telepałam z nerwów!

– A co z Jackiem? – spytałam.

– Pojawił się po około czterdziestu minutach. Był wniebowzięty! Sprawiał wrażenie, jakby trafił szóstkę w lotto – odpowiedziała.

– Dopytywałaś go, gdzie przebywał?

– Nie, nie odważyłam się. Mimo że w środku aż się gotowałam, ani trochę nie okazałam, że widziałam go z tą dziewczyną. Zdecydowałam, że najpierw to wszystko dokładnie przemyślę i porozmawiam z tobą. Powiedziałam mu zatem, że strasznie boli mnie głowa i poszłam do sypialni. Wyobraź sobie, że miał jeszcze czelność spytać, czy przynieść mi tabletkę i herbatę z miodem! – prawie kipiała z wściekłości.

– Poczekaj moment, czyli w gruncie rzeczy nie masz pewności, czy doszło do czegoś nieodpowiedniego. I czy w ogóle łączy go coś z tą dziewczyną? – starałam się ją uspokoić.

– Właściwie to nie… – odpowiedziała po chwili z wahaniem w głosie.

– Więc po co robisz sobie zawczasu niepotrzebny stres! Istnieje przecież szansa, że to był czysty zbieg okoliczności. Niewinne spotkanie. Najpierw powinnaś dowiedzieć się, jak sprawy stoją – radziłam, chociaż szczerze mówiąc sama już miałam mętlik w głowie i nie wiedziałam, co o tym wszystkim sądzić.

Mariola rzuciła mi zaniepokojone spojrzenie.

A jak niesłusznie go oskarżam? W sumie nie widziałam, żeby się obejmowali czy całowali… I przedtem też ich razem nie spotkałam – powiedziała niepewnym głosem.

– No nareszcie do ciebie dotarło – uśmiechnęłam się z ulgą. – Po prostu go o to spytaj!

– Dobrze, wieczorem pogadam z Jackiem. Ale proszę cię, ani słowa nikomu o tym, co ci powiedziałam. Wolę, żeby dziewczyny nie uznały mnie za głupią – dodała błagalnym tonem.

Przypadkowo coś powiedziałam…

Dałam jej słowo i naprawdę chciałam go dotrzymać. Ale idąc do domu, wpadłam na Iwonę, naszą kumpelę. Wstąpiłyśmy do knajpy na małego drinka. Gadka się rozkręciła i nagle zaczęłyśmy rozmawiać o Marioli.

Ale ona ma fuksa! – westchnęła Iwona. – Zaraz będzie dekada, a jej Jacuś dalej patrzy na nią maślanymi oczami. A ja chyba znowu będę się rozwodzić – dorzuciła ze smutkiem.

Byłam świadoma, że skrycie pożądała takiego szczęśliwego związku jak ten Marioli z mężem. Sama przecież przeżyła już dwa nieszczęśliwe, a kolejny praktycznie wisiał na włosku. Czy w takim razie można mieć do mnie pretensje, że puściły mi nerwy?

– Wiesz, może Jacek nie jest wcale takim aniołkiem, za jakiego go wszystkie uważamy – zwierzyłam się Iwonie i opowiedziałam jej wszystko, co usłyszałam od Marioli.

Słuchała z rumieńcami na policzkach.

– Ale pamiętaj, to jest między nami. Ani pary z ust! Mariola urwałaby mi głowę! – zastrzegłam na koniec.

– Zgłupiałaś? Będę milczeć jak grób – zapewniła Iwona, przykładając palec do ust.

Niestety, jak można się było spodziewać, nie dochowała tajemnicy. Przekazała wieści Dagmarze, a ta z kolei poinformowała Ilonę. W rezultacie, zaledwie po dwóch godzinach, plotki o podejrzeniach Marioli rozniosły się lotem błyskawicy po całej miejscowości. Nawet kilka koleżanek zdążyło już do mnie zadzwonić, dopytując o pikantne szczegóły całej sytuacji. Początkowo byłam wkurzona na Iwonę. Przeszło mi przez myśl: „Jak ona mogła być tak podła i wygadać to wszystkim dookoła?”. Ale potem przypomniałam sobie, że ja też nie dotrzymałam słowa. Poczułam się trochę niezręcznie z tego powodu.

To była moja wina

Przez kolejne dni wypatrywałam telefonu od Marioli. Byłam przekonana, że zadzwoni i zrobi mi niezłą awanturę. W sumie to nawet chciałam, żeby tak się stało. Przynajmniej wiedziałabym, jak sprawy stoją między nami. Ale telefon ani razu nie zadzwonił. W końcu nie mogłam już tego znieść i sama wykręciłam jej numer.

– Cześć Mariola, co tam u ciebie słychać? Dawno nie dzwoniłaś, już się o ciebie martwiłam. Myślałam, że może coś ci się przytrafiło – zagadnęłam.

W duchu liczyłam, że koleżanka nie ma pojęcia o tym, że puściłam parę z ust na temat naszej ostatniej rozmowy.

– Jakbym chciała ci dokuczyć, to bym rzuciła tekstem, że miałam pełne ręce roboty z robieniem scen zazdrości Jackowi. No wiesz, za niewierność – odpowiedziała. – Ale prawda jest taka, że po prostu nie kontaktuję się z osobami, którym nie mogę zawierzyć.

– Kurczę, spokojnie... Zdaję sobie sprawę, że zachowałam się jak kompletna kretynka – odrzekłam. – Ale Iwona non stop narzekała, że w kółko wpada na samych palantów, a tobie udało się trafić na tego jedynego. Chciałam ją trochę podnieść na duchu. No wiesz, udowodnić, że wcale nie jest u ciebie tak kolorowo... – próbowałam to jakoś wytłumaczyć.

– Ostatnio gadałam z Jackiem i temat jest już zamknięty – wtrąciła się Mariola. – Ta wystrojona laska, którą widziałam, to jego współpracownica. Jacek chciał, żeby doradziła mu w kwestii upominku dla mnie z okazji kolejnej rocznicy naszego małżeństwa. Nic mi nie wspomniał, bo zależało mu na tym, żeby mnie zaskoczyć. Kiedy usłyszał o moich przypuszczeniach, że mnie zdradza, to aż zwijał się ze śmiechu.

– No i super – odparłam z ulgą. – Całe szczęście, że sprawa się wyjaśniła. Nie ma sensu się złościć – zaczęłam ją pocieszać.

– A właśnie, że jest! Błagałam cię, abyś zachowała to dla siebie. Dałaś mi słowo… Nadużyłaś mojego zaufania. Tak nie postępuje się wobec koleżanki. Przemyśl to sobie – oznajmiła.

Od tej pory ignoruje moje próby kontaktu, unika rozmowy ze mną. Mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczy.

Małgorzata, 34 lata

Czytaj także:
„Małżeństwo przyjaciółki się sypało, a to ja podkopywałam ich związek. Jej mąż lepiej wyglądałby w moich ramionach”
„Zawsze czułam się gorsza od siostry. Gdy zobaczyłam ją z kochankiem, poczułam, że w końcu mogę zniszczyć jej życie”
„Moje życie nie miało smaku. Wyszłam za mąż z rozsądku, urodziłam syna i nic mnie nie cieszyło – aż do tamtego dnia”

Redakcja poleca

REKLAMA