„Dla żony byłem fajtłapą w życiu i ofermą w łóżku. Zdziwiła się, gdy moją męskość doceniła dziewczyna syna”

przystojny starszy mężczyzna fot. iStock by Getty Images, PhotoAlto/Frederic Cirou
„Moja żona to typowy pies ogrodnika: sama nie skorzysta, ale i innym nie da! Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej uważam, że jej po prostu nie lubię. Jedno to szanować czyjeś zalety, a co innego darzyć kogoś sympatią lub miłością”.
/ 18.06.2024 22:00
przystojny starszy mężczyzna fot. iStock by Getty Images, PhotoAlto/Frederic Cirou

Wielu osobom wydaje się, że wszystko, co mają, będzie ich własnością już na zawsze. Nie myślą o tym, z jaką łatwością i niespodzianie można stracić oszczędności, mieszkanie, posadę, uczucie czy bliskich. Latami o to walczyli, ciężko i wytrwale harując, odkładając każdy grosz, zmagając się z przeciwnościami losu, a czasami nawet z poniżeniem, by wreszcie nadszedł moment wytchnienia.

Ludzie czasem myślą, że mogą sobie poużywać życia i złapać luz. Ale co z tego? Nagle jak trąba powietrzna nadciąga jakaś zawierucha i niszczy wszystko, na co tak ciężko zasuwali. To dzieje się w mgnieniu oka, szybciej niż postawienie czegoś od zera. Nim się obejrzysz, wokół ciebie są już tylko ruiny i pogorzelisko... Osobiście doświadczyłem czegoś takiego, więc doskonale rozumiem, o czym mówię

Nie spodziewałem się już żadnych zmian

Wydawałoby się, że powinienem był dostrzec oznaki nadciągającego nieszczęścia, ale cóż... Kiedy dorosły facet zakocha się jak nastolatek, to nie kieruje się zdrowym rozsądkiem. Wszystkie zmysły przyćmiewa wtedy gwałtowne, niekontrolowane pożądanie i to być może najsilniejsze w jego życiu, bo zapewne ostatnie.

Bywa, że tego rodzaju nieszczęście nie oznacza kresu, a jedynie początek zupełnie innego życia. Kluczowe znaczenie ma to, czy zniszczeniu uległo coś wartościowego, czy też nie. W tym drugim przypadku nie ma co płakać.

Niedługo skończę 60 lat. Do niedawna byłem aktywny zawodowo. Całkiem dobrze zarabiałem Mam porządny fach w ręku, bo jestem ekspertem z najwyższej półki, więc to robota szukała mnie, a nie ja jej. Byłem w stanie dyktować warunki zatrudnienia. Cieszyłem się poważaniem, a moje nazwisko było synonimem rzetelności i fachowości. Na całe szczęście to akurat się nie zmieniło, mimo że ja sam przeszedłem metamorfozę i teraz nie gonię już tak za pieniędzmi, jak kiedyś. Obecnie zadowalam się jedną trzecią tego, co zarabiałem kiedyś.

Od razu wpadła mi w oko

Wszystko zaczęło się pięć lat temu. Pewnego dnia do naszego domu przyszła Agata. To była znajoma, a właściwie nowa dziewczyna Krzyśka, mojego syna. Oboje byli w tym samym wieku, ledwo co rozpoczęli naukę na tej samej uczelni wyższej, więc mnóstwo czasu spędzali razem. Widywałem ją coraz częściej przy różnych okazjach.

Agata od razu wpadła mi w oko. Nie chodziło wyłącznie o jej urodę i urok. Rzecz w tym, że dzięki niej na nowo poczułem się facetem w całym znaczeniu tego słowa, a nie jedynie namiastką mężczyzny, jaką byłem przez ostatnie lata.

Dla żony nie byłem facetem

Moja małżonka nigdy nie była kobietą zmysłową czy namiętną. Gdy nieco podupadła na zdrowiu, to wykorzystała sytuację, żeby odsunąć mnie od siebie. W rezultacie przez ponad dziesięć lat żyłem w przymusowym celibacie, bo nie jestem ani przystojny, ani odważny, więc niechętnie zawierałem nowe znajomości.

Owszem, przed ślubem miałem jakieś doświadczenia, ale to były przelotne i mało przyjemne romanse. Nie tak silne, żeby teraz zachęcić mnie do szukania przygód. Do tego moja żona to typowy pies ogrodnika: sama nie skorzysta, ale i innym nie da!

Przyznam szczerze, że mam mieszane uczucia co do mojej małżonki. Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej uważam, że jej po prostu nie lubię. Owszem, widzę jej pozytywne strony – jest oszczędna, staranna, lubi mieć w domu porządek no i jest pracowita jak mało kto. Ale z drugiej strony to takie typowe przymioty mrówki. Jedno to szanować czyjeś zalety, a co innego darzyć kogoś sympatią lub miłością. A ja w stosunku do mojej ślubnej nawet sympatii zbytnio nie odczuwam. Dotarło to do mnie, kiedy spotkałem Agatę.

Coś przeczuwała

Co ciekawe, moja małżonka od razu wyczuła zagrożenie. Natychmiast zaczęła wytykać Agacie, że jest nazbyt zadufana w sobie, gadatliwa, zbyt głośno się śmieje, nosi spodnie opinające się na pupie, za krótką spódnicę i że zbyt chętnie pokazuje dekolt jak jakaś kusicielka.

Zapewne wówczas moja małżonka nie zastanawiała się, dla kogo Agata stanowi zagrożenie. Obawiała się, że nasz potomek da się usidlić, natomiast o mnie w ogóle nie myślała, gdyż w jej oczach byłem równie seksowny co kij od szczotki.

Nawet przez sekundę nie dopuszczała do siebie myśli, że jakaś przedstawicielka płci pięknej może mnie zauważyć. Zaliczałem się do grona starych dziadów, a więc facetów między pięćdziesiątką a stówką. 

Rozpętało się piekło

Jak się dowiedziała, że coś jest na rzeczy? Nie musiałem się zbytnio starać, sam jej to powiedziałem, że pragnę się rozwieść i zacząć wszystko od nowa. Nie uwierzyła mi. A właściwie uwierzyła, że mam kogoś na boku, ale zignorowała moje plany odnośnie do budowania życia na nowo.

Wyśmiała mnie, wydrwiła i obrzuciła błotem. Według niej byłem dziadem, co powinien szykować się do grobu, a tymczasem chcę okraść własną rodzinę i zostawić majątek pierwszej lepszej... Nie wierzyła, jak taka oferma jak ja może dopuścić się do zdrady. Nie oszczędzała mnie. Wszyscy sąsiedzi dowiedzieli się, z kim mam do czynienia i w czyim towarzystwie się obracam. Sąsiedzi z okolicznych posesji uchylali okna, bo wydarzenia rozgrywające się w naszym domu dostarczały większych emocji niż niejeden serial telewizyjny.

Wszystko się rozpadło

Przykro mi to mówić, ale moja małżonka wciągnęła w tę szaloną spiralę również naszego syna, który próbował zrobić Agacie prawdziwe piekło na studiach. Całe szczęście, że mu się to nie udało. Moja żona też swego czasu się tam wybrała i próbowała mieszać, ale młodzież ją po prostu wyśmiała, więc wróciła do domu z podkulonym ogonem.
Naszemu synowi także wytłumaczyli, że nie zamierzają mieszać się w prywatne sprawy innych i że dobrze by było, gdyby on również dał sobie spokój, bo to, co robi, jest zwyczajnie poniżej pewnego poziomu.

Agata postanowiła przenieść się do innego miasta i tam kontynuować naukę. Dla niej to było za wiele, a nasz romans nie był warty takiego stresu. Mój syn nie mógł przeboleć całej tej sytuacji. Zaniedbał naukę i zaczął opuszczać wykłady, a w efekcie oblał pierwszy rok studiów. Oczywiście wszystkim dookoła wmawiał, że to ja jestem temu winny, bo próbując ocalić związek swoich rodziców, nie potrafił skoncentrować się na nauce. Niestety, moje dziecko ma tendencję do przerzucania odpowiedzialności za własne potknięcia na innych.

Usiłowałem z nim rozmawiać, jednak to nie przyniosło rezultatów. Jego jedynym zmartwieniem było to, by potencjalne nasze rozstanie, nie miało negatywnego wpływu na jego finanse. Kiedy tylko zapewniłem, iż przekażę cały swój majątek jemu oraz jego matce, dał za wygraną, a nawet zadeklarował, że w trakcie procesu o rozwód nie stanie po niczyjej stronie.

Nie czułem żalu

Kiedy się rozstawaliśmy definitywnie z Agatą, była już zaangażowana w inną relację. Nie czułem do niej urazy. Przypominała mi iskrę, która rozpaliła ogień trawiący wszystko, co we mnie było jałowe, obumarłe i pozbawione energii. To oczywiste, że porządnie się poparzyłem, wiadomo, że blizny wciąż bolą, ale niczego nie żałuję i nikogo nie obwiniam, a już z pewnością nie Agatę.

Miała w sobie coś wyjątkowego. Sprawiła, że poczułem się spełniony i pokazała mi, jak akceptować siebie. Dzięki niej zrozumiałem, że nie ma się czego wstydzić, nawet jeśli nasze pragnienia wydają się niektórym niemądre czy niestosowne. Byłem jej bardzo wdzięczny. Powiedziałem, że choć jest tak młoda, to jednak mnie, faceta w starszym wieku, praktycznie przywróciła do życia.

Jestem innym facetem

Od kiedy to się zaczęło, jestem zupełnie innym człowiekiem. Inaczej wszystko odbieram. Świat nabrał dla mnie nowych, intensywnych barw i zapachów. Jedzenie, którego wcześniej bym nie tknął, teraz mnie kusi i zachęca do spróbowania. Mam w sobie jakąś nową energię, chęć poznawania, odkrywania. Gdybym tylko mógł, ruszyłbym w długą podróż, przemierzając nieznane mi dotąd szlaki i zakamarki globu. Oczywiście na tyle, jak dalece starczyłoby mi sił. Ale ta chęć, ta ciekawość – one są silniejsze, niż kiedykolwiek przedtem.

Marzę o tym, by poznać kobietę, która będzie taka jak ja – otwarta na to, co przyniesie życie i spragniona uczucia. Zależy mi na tym, żeby nie krępowała się swoich pragnień i nie była przykuta do jednego miejsca, wygodnego fotela czy widoku za oknem. Chciałbym, aby miała w sobie odwagę i nie lękała się wyzwań...

Chcę się jeszcze zakochać

Czy mam szansę spotkać miłość swojego życia? Nie mam zbyt wiele do zaoferowania. Cały dorobek, na który pracowałem latami, zostawiłem swojej eks. Obecnie mam stałą pracę, dzięki której zarabiam na tyle, by móc zaspokoić swoje podstawowe potrzeby i pozwolić sobie na drobne przyjemności – wygodny samochód, którym mogę pojechać, gdzie tylko zechcę, porządny sprzęt do wędrówek, solidny namiot zapewniający bezpieczeństwo i od czasu do czasu spontaniczne wyprawy w nieznane strony.

Od jakiegoś czasu mieszkam w niewielkim mieszkaniu w starej kamienicy. Mam tam wszystko, co jest mi potrzebne do życia, choć liczba udogodnień jest dość ograniczona. Nie stanowi to dla mnie problemu, ponieważ moje serce tak naprawdę należy do natury. Gdy tylko aura jest sprzyjająca, wyruszam w miejsca odległe od zgiełku cywilizacji, aby cieszyć oczy urokami otaczającego nas świata i wsłuchiwać się w kojącą ciszę.

Zastanawiam się, czy uda mi się odnaleźć jeszcze kobietę, która zechce dzielić ze mną pasje i życie. Taką, co przycupnie obok mnie przy płonącym ogniu i wpatrując się w wirujące płomyki, dostrzeże w nich legendarnego Feniksa – ptaszysko symbolizujące odrodzenie. Czekam na nią i mam nadzieję, że gdzieś tam jest. Kto wie, może właśnie zmierza w moim kierunku?

Mikołaj, 59 lat

Czytaj także: „Tyrałam za granicą, a mój mąż rozbijał się po knajpach. Gdy wróciłam z portfelem pełnym gotówki, kajał się jak małolat”
„Mąż i szwagierka mieli ważniejsze sprawy niż opieka nad niedołężną matką. Podmywałam teściową, bo było mi jej żal”
„Zgodziłam się, by kuzynka zamieszkała ze mną. Ta mała jędza wyjadała wszystko z lodówki i traktowała mnie jak służbę”

 

Redakcja poleca

REKLAMA